Źródło: Św. Józef Sebastian Pelczar – Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska T. 1 1924r.

 

 

Zaprawdę nieocenione są dobra, jakimi doskonałość chrześcijańska darzy swoich miłośników.

Ona najpierw ubogaca, bo daje duszy Boga, a więc dobro najwyższe i jedyne, skarb nieoceniony, którego nic nie zdoła zastąpić, tak iż słusznie powiedziała św. Teresa: „Mającemu Boga niczego nie braknie”19. Z Bogiem doskonałość daje duszy wszystko, co jest godne pożądania, a wynosi ją ponad wszystko, co ziemskie, jak mówi Apostoł: Wszystko jest wasze: czy to świat, czy życie, czy śmierć, czy rzeczy teraźniejsze, czyprzyszłe, wszystkojest wasze, wy zaś Chrystusa, a Chrystus – Boga (1 Kor 3, 21-23). O, jakże ubogi jest cały świat wobec Boga i tego wszystkiego, co z Bogiem ma związek! Jedna święta myśl, jeden zbożny czyn większą ma cenę aniżeli skarby ziemi, więcej piękności niż sławne arcydzieła pędzla lub dłuta, więcej blasku niż światło słoneczne.

Doskonałość wywyższa, bo zbliża do Boga. Jeżeli łaska uświęcająca czyni duszę nie tylko świątynią Trójcy Świętej i uczestniczką natury Bożej, ale przyjaciółką i oblubienicą Bożą20, podobną do tej żebraczki, którą król wydobył z nędznej lepianki, przyozdobił i poślubił; to któż wypowie chwałę duszy czystej i świętej, posiadającej tę łaskę w wysokim stopniu? Taką też duszę obdarza Pan nad wszelką miarę i wynosi nad wszelkie pojęcie. Dla ludzi wielką jest chwałą, gdy są dworzanami króla, większą, gdy z nim mogą poufnie rozmawiać, większą, gdy z nim zasiadają do stołu, większą, gdy go zastępują, ale największą, gdy sami są królami. Otóż chrześcijanin, żyjący według Chrystusa Pana, jest dworzaninem Pana Boga, bo ma wolny przystęp do tronu Bożego. On z Bogiem rozmawia na modlitwie; on siada do stołu królewskiego, gdzie się karmi Ciałem i Krwią swojego Króla i Boga; on zastępuje Boga na ziemi, bo jest narzędziem Jego miłosierdzia, pośrednikiem Jego łaski; on jest przyjacielem Króla niebieskie­ go, który go zaszczyca słodką poufałością; on sam jest królem, bo panuje nad duszą i nad ciałem; co więcej, on jest niejako Bogiem, jak mówi Duch Święty: Ja rzekłem: jesteście bogami i wszyscy – synami Najwyższego (Ps 82,6). Często bowiem składa Bóg wszechwiedzę i swoją wszechmoc w jego ręce, jak to widzi­my w życiu świętych. O, jakże słusznie powiedział Mędrzec: Sprawiedliwi […] otrzymają wspaniałe królestwo ipiękny diadem z rąk Pana; osłoni ich bowiem prawicą, ochraniać ich będzie ramieniem (Mdr 5, 16). Słusznie też mawiał św. Stanisław Kostka: „O, jakże mamą jest rzeczą być wielkim tego świata, gdzie wszystko jest małe. Nie ma prawdziwej wielkości, jak tylko wielkim być w oczach Bożych, ani prawdziwego szlachectwa, jedynie z łaski Jezusowej zwać się dzieckiem Bożym i być dziedzicem wiekuistego królestwa”. Tymczasem wielu ludzi ugania się za tym, co pozornie błyszczy jak fałszywe złoto albo chwilowo upaja jak słodka trucizna.

Doskonałość nadaje duszy przedziwny urok i nadprzyrodzone piękno, będące przedmiotem zachwytu aniołów i miłości samego Boga. Jeżeli każda dusza zostająca w łasce uświęcającej jest tak piękna, że Pan Bóg patrzy na nią z upodobaniem i znajduje w niej miły przybytek, to cóż dopiero dusza doskonała, a więc bogata w łaskę i w cnoty. Toteż święci przyrównują taką duszę do wspaniałej świątyni, do bogatego pałacu lub do jaśniejącego słońca, a sam Duch Święty nazywa ją piękną przyjaciółką i swoją oblubienicą. To piękno dusz świętych tak jest wielkie, że nieraz i na ciało blask swój rozlewa. Tak np. czytamy o św. Elżbiecie, że gdy się modliła, przedziwna jasność otaczała całą jej postać, albo o św. Filipie Nereuszu, że nieraz widziano go podniesionego nad ziemię i opromienionego kręgiem niebiańskiego światła.

Doskonałość uszczęśliwia, bo daje pociechę Bożą. Jeżeli dusza oddaje się Bogu, Bóg wzajemnie oddaje się duszy. A ponieważ Bóg jest samym pięknem i dobrocią, więc dusza przez miłość znajduje w Bogu prawdziwą pociechę, której poza Bogiem daremnie szukała, a która nawet w pracach i wielkich cier­ pieniach nie opuszcza duszy, bo jarzmo Pańskie jest słodkie, a Jego brzemię lekkie (por. Mt 11, 30). Wprawdzie i ziemia ma swoje pociechy, a między nimi są także godziwe i czyste, jak np. miłość rodzinna, lecz one nie zdołają zaspokoić serca, które pragnie tego, co jest nieskończone i wieczne, a więc Boga, jeżeli mu tylko nie brak światła wiary.

Tym mniej uszczęśliwią człowieka znikome pociechy świata, jak za­ bawy, posiadanie bogactw, upojenie sławą itp. Bluszcz Jonasza – oto ich obraz. W cieniu takiego bluszczu, to jest przemijającej pociechy, kładą się ludzie i zasypiają na chwilę miłym snem, lecz wkrótce robak przeciwności niszczy tę pociechę, a ich zostawia w rozczarowaniu i smutku. A choćby sen miły trwał przez całe życie, zawsze za nim idzie czczość i przesyt, zaś w chwili śmierci obawa i cierpienie, czasem nawet rozpacz. Niedawno temu umierała w Paryżu pewna bogata pani w kwiecie wieku. Na kilka dni przed śmiercią zamilkła i nie chciała przemówić do najbliższych z rodziny, aż do­ piero na prośbę zakonnicy, która ją pielęgnowała, zawołała ze łzami: „Idę na sąd Boży, a mam ręce próżne”. Wtedy zakonnica wsunęła jej krzyżyk do ręki, mówiąc: „Tu twoja pociecha i obrona”. O, ileż to dusz marnuje podobnie swe życie! Świat nazywa je szczęśliwymi, a one mimo jego pociech nie znają na­ wet prawdziwego szczęścia. Nic w tym dziwnego, bo pociechy światowe są złudne i kłamliwe, wydają się słodkie, a sprawiają gorycz, zdają się nasycać, a tylko głód rodzą. Przeciwnie, dobra Boże, chociaż z początku wydają się niesmaczne, bo wymagają wyrzeczenia się, zakosztowane jednak sprawiają dziwną słodycz, tak iż po nich wszystko wydaje się gorzkie. One nasycają, a jednak nie rodzą przesytu, gaszą pragnienie, a przecież dusza tęskni za nimi. Którzy mnie spożywają – mówi o sobie doskonałość – nadal łaknąć będą, a którzy mnie piją, nadal będą pragnąć (Syr 24, 21).

Doświadczył tego na sobie św. Augustyn i sam to przyznaje: „Chryste Jezu, Wspomożycielu mój, Odkupicielu. Jakże błogie stało się nagle dla mnie – być wolnym od głupich przyjemności! Porzucenie tego, co przedtem lękałem się utracić, już samo w sobie było radością. Ty bowiem to ode mnie odganiałeś, Ty, coś prawdziwą, najwznioślejszą słodyczą. Odganiałeś i sam na to miej­ sce przychodziłeś. Słodszy od wszelkiej rozkoszy, lecz nie dla ciała i krwi. Jaśniejszy od wszelkiego światła, lecz bardziej ukryty niż najgłębsza tajemnica. Wznioślejszy od wszelkiej czci, lecz nie w oczach tych, którzy w samych sobie szukają chluby. Wolna już była moja dusza od udręki ambicji i żądzy zysku, od niespokojnego tarzania się w namiętnościach cielesnych. Nieskładnie, lecz śmiało przemawiałem do Ciebie, jasności moja, bogactwo moje, zbawienie me, Panie Boże mój”21. Wszystko to znajdziesz w Bogu, jeżeli wiernie służyć Mu będziesz, z miłości ku Niemu, a nie dla samej pociechy.

Z prawdziwą pociechą doskonałość daje wolność istotną, bo wolność od jarzma grzechu, od jarzma namiętności i od jarzma świata, wolność najwyższą, bo wolność dzieci Bożych (Rz 8, 21). Jeżeli dusza szczerze oddaje się Bogu, wówczas Bóg swoją łaską uwalnia ją od wszelkich kajdan, to jest niszczy grzech, krępuje złe namiętności, strzeże od szkodliwych pragnień, odrywa od świata i od miłości własnej, a za to wlewa miłość ku Niemu i bliźnim, skąd płynie prawdziwa wolność. Ta wolność tym tylko dostaje się w udziale, którzy Boga doskonale miłują, bo powiedziano: Gdziejest Duch Pański, tam wolność (2 Kor 3,17)- dlatego że dusza miłująca Pana Boga to tylko wybiera, w czym jest wola Boża. Gdzie zaś nie ma miłości, tam jest duch szatana, tam jest podła niewola.

O, jakże smutno patrzeć na tyle dusz spodlonych niewolą! Podobnie jak niegdyś Izraelici w Egipcie, tak i te dusze budują miasto Faraonowi, to jest światu i miłości własnej, znoszą glinę i cegłę, i z całym wytężeniem sił szu­kają plew (Wj 5). Biedne dusze, plew szukają, to jest lichych pociech świata, które wiatr czasu przed nimi porywa, a nie mają – bo mieć nie chcą – ziarna Bożego, by nasycić swój głód. Przeciwnie, słudzy Pańscy radośnie zdążają do Kanaan, ziemi wolności. Wprawdzie idą oni przez pustynię, ale za to mają słup światła, to jest wiarę; Mojżesza, to jest przewodnika sumienia; krynicę żywą, to jest łaskę; mannę niebieską, to jest Ciało Pańskie; arkę przymierza, to jest Najświętszą Pannę; rozmowę z Bogiem, to jest modlitwę; wreszcie tablice pra­ wa, to jest zakon Boży. Oni nie dźwigają innego jarzma prócz Bożego, a jarzmo to jest „lekkie i słodkie”. Nie znają innej służby prócz Bożej, a „służyć Bogu to królować”22, toteż każdy z nich woła z prorokiem: O Panie, […] Ty rozerwałeś moje kajdany. Tobie złożę ofiarę pochwalną (Ps 116, 16-17).

Z wolnością istotną daje doskonałość prawdziwy pokój, jak zapewnia prorok: Obfity pokój dla miłujących Twe Prawo (Ps 119, 165). Pokój to dobro tak wielkie, że pomiędzy rzeczami ziemskimi nie można nic milszego usłyszeć, niczego bardziej pragnąć ani nic lepszego znaleźć23, i tylko ci go posiadają, którzy się całkowicie oddają Bogu. Człowiek sam sobie nie da pokoju, bo nie jest kresem dla siebie, ani sam sobie wystarczy. Stworzenia go nie dadzą, bo same niespokojne, raczej zamieszanie rodzą. Gdzież więc jest dla niego pokój? W Bogu i tylko w Bogu! Przyczynę tego sam Pan wyjaśnił św. Kata­ rzynie Sieneńskiej: „Pokój głęboki jest udziałem miłujących moje imię. Nic nie zdoła ich wzruszyć; oni bowiem kochają jedynie moje prawo, to jest moją wolę, a właśnie moje prawo rządzi wszystkimi rzeczami. Przez nie tak ściśle są zjednoczeni ze Mną, że nic w świecie nie potrafi ich zasmucić prócz grzechu, dlatego że grzech wyrządza Mi zniewagę. Widzą oni czystym i spokojnym okiem duszy, że Ja, najwyższy Pan wszechświata, kieruję wszystkim z nie­ skończoną mądrością, porządkiem i miłością, a stąd wiedzą, że cokolwiek ich spotyka, jest dobre”24.

Wprawdzie świat obiecuje także pokój swoim zwolennikom, byleby tylko pozbyli się obawy sądu Bożego i wieczności, stłumili w sobie sumienie, dbali tylko o własną korzyść czy przyjemność i pili z czary rozkoszy. Ale jest to pokój śmierci, któremu tamę kładą zawody, choroby i wyrzuty sumienia, a który nierzadko już za życia przemienia się w rozpacz.

Natomiast Chrystus Pan każe szukać pokoju w pokonaniu złych skłonności, w pokorze, posłuszeństwie, cierpliwości, miłości Boga i bliźnich. A chociaż czasem dusze pobożne i umiłowane nawiedza ciężkimi próbami i cierpienia­ mi ciała czy duszy, mianowicie oschłością, skrupułami i pokusami, to jednak uczy je miłować wszelkie krzyże, obdarza je hojnie swoimi łaskami i otwiera im przystań bezpieczną w swoim Najsłodszym Sercu. Do tej przystani i ty się chroń, jeżeli jakiekolwiek burze uderzą w twoją duszę.

Poza Bogiem nie znajdziesz pokoju i szczęścia, jak nie znaleźli ci wszyscy, którzy go przed tobą gdzie indziej szukali, bo któż Mu się sprzeciwi, a ocaleje? (Hi 9, 5). Przypatrz się igle magnesowej, oto obraz duszy. Igła tak długo drga niespokojnie, dopóki się nie zwróci ku północy, i dopiero wówczas spoczywa. I naszej duszy wytknął Bóg stały kierunek – ku Niemu. Jak długo dusza nie zwraca się do Boga, jest w ustawicznym ruchu i niepokoju. Gdziekolwiek in­ dziej się zwróci, nigdzie nie spocznie. Dopiero gdy porzuciwszy stworzenia, odda się Bogu, znajduje w Nim pokój, którego dotąd na próżno szukała – pokój dla rozumu w wierze, pokój dla serca w nadziei, pokój dla woli w miłości.

Szczęśliwa jest dusza oddana Bogu, bo ona niejako w szczęściu samego Boga uczestniczy, a żyjąc na ziemi, ma prawie przedsmak nieba. To również Duch Święty przyrzekł, mówiąc przez usta Apostoła, że ci, którzy służą Bogu całym sercem, nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo pasał ich będzie Baranek, który jest pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia: i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu (Ap 7, 16-17). Doświadczyła tego na sobie św. Teresa, dlatego śmiało mówi do wszystkich: „Pamiętajmy, że Pan Bóg zapłaty, obiecanej nam za wierną służbę, nie odkłada całkowicie do drugiego życia, ale już w tym życiu zaczyna ją urzeczywistniać”25. Kiedy król francuski Karol IX zapytał wielkiego wiesz­ cza Torkwata Tassa, kto jest najszczęśliwszy, odrzekł mu tenże bez namysłu: „Bóg”. „Akto po Bogu?” – pyta król dalej. „Ten, kto do Boga najpodobniejszy”, a więc doskonały chrześcijanin. Szczęśliwi też, ale po Bożemu, byli wszyscy wierni słudzy Pańscy. Jeden z nich, św. Paschalis, posiadał w tak wysokim stopniu pokój i radość w Duchu Świętym, że piersi jego były niejako niebem zawsze pogodnym i czystym, a dusza jakby skowronkiem, unoszącym się w górę i śpiewającym nieustanny hymn swemu Stwórcy. Nie mógł on nawet ukryć w swym wnętrzu tak wielkiego szczęścia, toteż uśmiech niebiański był rozlany na jego twarzy, a z ust wyrywały się ciągle święte westchnienia i pieśni. Podobnie czytamy o św. Franciszku Ksawerym, że nieraz wołał głośno: „Dosyć już, Panie, dosyć”, bo serce jego nie mogło pomieścić strumienia rozkoszy, jaki spływał od Boga.

Jeżeli zaś życie świętych podobne jest do dnia wiosennego, w którym lekkie tylko chmury przelatują po niebie, nie tamując promieni słonecznych, to śmierć ich przypomina letni wieczór, pełen błogiej ciszy, po którym ma niezadługo wzejść słońce nigdy niegasnące. Tę chwilę dla człowieka najważniejszą opromieniają wiara, nadzieja i miłość, a słodką czyni przyjęcie Wiatyku św. i opieka Kościoła. Bóg też zsyła czasem nadzwyczajne pociechy. Tak np. św. Mikołaj z Tolentynu słyszy codziennie przez sześć ostatnich ty­ godni swojego życia przecudną muzykę anielską, a umiera z radością w sercu i z tymi słowami na ustach: „Panie, rozwiązałeś moje więzy, składać Ci będę na zawsze ofiarę chwały”. Tak samo wielu innych świętych doznało w chwili śmierci błogiej radości.

Jeśli chcesz i ty, duszo, znaleźć szczęście na ziemi, o ile znaleźć je można, służ Bogu doskonale.

Doskonałość daje rękojmię zbawienia i zapewnia święty tron w niebie, tak iż słusznie powiedział Apostoł: Pobożność przydatna jest do wszystkiego, mając obietnicę życia obecnego i tego, które ma nadejść (1 Tm 4, 8). Kto bowiem ochoczo krzyż dźwiga, tego sam krzyż dźwiga i podnosi do nieba. Kto idzie wiernie za Chrystusem na Kalwarię, wstąpi z Nim również na Tabor niebieski. Kto dzieli z Nim ból i poniżenie, dzielić będzie także radość i chwałę. A jaka to chwała? Język świętych się plącze, gdy chce o niej mówić. Sam Apostoł wyznaje, że ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2, 9). A cóż dopiero czeka tych, którzy Go miłują doskonale. Będą oni oglądać Boga „twarzą w twarz”, pić ze strumienia rozkoszy i świecić jak gwiazdy na firmamencie, i to tym doskonalej, im większa na ziemi była ich miłość. Wobec takich obietnic któż zlęknie się trudu? Kto się będzie skarżył na krzyż życia, gdy go taka czeka nagroda? Słuchaj duszo – mówi św. Bernard – praca twoja trwa tylko chwilę, a nagroda trwać będzie przez wieki; cierpienie pijesz jakby z kubka, kroplę po kropli, a za to całą piersią pić będziesz z potoku radości i pokoju.

Sw. Adrian, będąc jeszcze poganinem, nie mógł się nadziwić niepojętej cierpliwości męczenników. Pewnego razu zapytał jednego z nich, skąd czer­pią tę dziwną moc do znoszenia tak srogich męczarni. Męczennik wskazał na niebo i rzekł: „Stamtąd spływają nam łaska i moc; stamtąd nadzieja wyciąga swe potężne ramię i dźwiga nas, wskazując na nagrodę tak wspaniałą i miłą, jakiej żadne oko dotąd nie widziało i żadne serce nie odczuło. Tam jest źródło ożywiające nasze męstwo i chłodzące nasze cierpienia”. Te słowa obudziły w Adrianie takie pragnienie męczeństwa, że wkrótce przelał swoją krew za Chrystusa. Te słowa niech i ciebie pokrzepią. Pracuj im więcej będziesz pracować, tym hojniejsza będzie zapłata; im cięższy krzyż, tym wspanialszy tron. A jak na dworze królewskim im większe kto położył zasługi, tym wyższą piastuje godność, tak na dworze Króla Chrystusa, im więcej kto dla Niego pracował i cierpiał, tym świetniejsze otrzyma miejsce. A więc śmiało naprzód drogą Bożą!

Takimi darami darzy doskonałość swoich miłośników.

Prócz tego jej błogosławiony wpływ rozciąga się nawet na życie zewnętrzne, na sprawy doczesne, na losy rodziny, społeczeństwa i narodu. Doskonałość bowiem zamiast niszczyć naturę, oczyszcza ją i uświęca; za­ miast przygnębiać charakter, podnosi go i uszlachetnia; zamiast wikłać sprawy ziemskie, wprowadza do nich ład Boży; zamiast zakłócać pokój rodziny, ustala w niej jedność i zgodę; zamiast tamować dobro społeczeństwa, rozwija je według ducha Bożego. Stąd dusza doskonała jest nieocenionym darem nieba. Ona swoją modlitwą uprasza dla drugich łaski Boże, życiem swoim pociąga inne dusze do Boga, a tym samym staje się płodną matką wielu świętych myśli, czynów i ofiar. Często jeden święty człowiek zdołał podźwignąć nie tylko całe rodziny i miasta, ale całe narody z moralnego upadku, lub nadać im zbawienne tory. Nieraz też się zdarzało, że święci swoją modlitwą oddalali klęski od ludzi, to znowu nauką i życiem przyczyniali się do zreformowania społeczeństwa. Słusznie powiedzieć można, że jeden święty stanie za milion ludzi zwyczajnych26.

Jeśli chcesz przykładów, patrz, oto św. Bernard wstępuje do klasztoru, a za nim idzie sześciu braci, siostra, stryj, ojciec i wielu towarzyszy młodości. Patrz, oto św. Serafin, skromny braciszek kapucyński i kwestarz klasztorny w mieście Askoli, całe to miasto do pobożności i życia religijnego przywodzi, tak że dość było słów: „Brat Serafin idzie”, aby natychmiast wypróżnić karczmy, uciszyć kłótnie, pojednać zwaśnionych. Patrz, oto jeden biedny kapłan, św. Wincenty a Paulo, żywi w czasie głodu ogromne prowincje, a dziełami miłosierdzia ogarnia cały świat katolicki. Co więcej, jeden święty król, Stefan węgierski, nawraca cały naród. Jedna pokorna dziewica, św. Katarzyna Sieneńska, przy­ wraca pokój całemu Kościołowi. Lecz po co cofać się, wszakże nikomu nie jest tajne, jaki wpływ i w naszych czasach wywiera jeden świątobliwy kapłan, taki np. św. Jan Vianney albo św. Jan Bosco. Jakie błogosławieństwa na całą ludzkość sprowadza jeden wielki i święty papież, jak np. Pius IX.

A więc modlić się trzeba, aby nasz naród, wskrzeszony do nowego życia, wydał znowu świętych.

 

 

 

19 Por. św. Teresa od Jezusa, Życie, 35, 6.

20 Por. rozdz. IV, 2.

21 Św. Augustyn, Wyznania, ks. IX, 1[wyd. Znak, Kraków 1994 – przypis redakcji].

22 Św. Antonin.

23 Por. św. Augustyn, O Państwie Bożym, ks. XIX, rozdz. XI [Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1977 – przypis redakcji].

24 Św. Katarzyna Sieneńska, Traktat o doskonałości, nr 43-55.

25 Por. św. Teresa od Jezusa, Życie, 21, 12.

6Por. Faber, Wszystko dla Pana Jezusa, rozdz,IV, 3.