19 Listopada.
VI NIEDZIELA POZOSTAŁA PO OBJAWIENIU PAŃSKIM; Św. Elżbiety, królowej Węgierskiej, Wdowy; Św. Poncjana, Papieża i Męczennika
Ryt półzdwojony większy 2 klasy. Szaty zielone.
Źródło: Ks. Wojciech Szmyd T.J. Odpusty 1930r.; Arndt Augustyn T. J., Odpusty, Kraków, 1890.
W dniu 19 listopada odpust zupełny, który wszyscy wierni mogą dostąpić w kościołach lub publicznych kaplicach OO. Bernardynów, Reformatów, Franciszkanów i Kapucynów.
Ponadto:
Kto codziennie przez cały ten miesiąc albo publicznie w kościele albo prywatnie odmawia jakie modlitwy za dusze w Czyśćcu, zyskuje:
- 7 lat i tyleż kwadragen odpustu w każdy dzień.
- Odpust zupełny raz jeden w ostatnim dniu lub w ciągu siedmiu następujących dni, pod warunkiem Spowiedzi, Komunii Świętej, nawiedzenia kościoła lub publicznej kaplicy i pomodli się na intencję Ojca Św.
Leon XIII. 17 stycznia 1888. Race. 309.
PAMIĘTAJ! Po jednej Komunii Świętej można uzyskać wiele odpustów zupełnych. Należy wypełnić za każdym razem przypisane warunki do jego uzyskania.
Źródło: Pius Parsch „Rok Liturgiczny”, Poznań 1956, t. 3.
I. 6 (PRZENIESIONA) NIEDZIELA PO OBJAWIENIU PAŃSKIM
Drzewo gorczyczne to Chrystus Mistyczny
Coraz bardziej zbliża się koniec: Królestwo Boże dojrzewa: zewnętrznie podobne jest do potężnego drzewa, na którego gałęziach mieszkają narody ziemi; wewnętrznie zaś przenika całego człowieka niby zaczyn. Pomagajmy w tej podwójnej pracy przez apostolstwo i własne udoskonalenie się. U schyłku roku kościelnego zapytajmy sumienia, czy zasługujemy na pochwałę, jakiej w Epistole udziela nam matka nasza, Kościół.
1. Rozważania niedzielne.
Gdy śledzimy wzrost i działalność Kościoła w ciągu wieków, musimy doznawać niezmiernej pociechy. Widzimy, jak wychodził On z Wieczernika tak drobny niby ziarnko gorczyczne, jak się potem rozrastał najpierw w Jerozolimie, następnie w Palestynie, a wreszcie Św. Paweł rozszerza go wśród pogan. Już w pierwszym wieku nie ma ani jednego miasta w państwie rzymskim, gdzie by się Kościół nie zakorzenił. Trzysta lat prześladowania nie zdołało wstrzymać Jego zwycięskiego pochodu: krew Męczenników stawała się posiewem nowych zastępów Chrześcijan. Potem przyszła kolej na ludy germańskie i słowiańskie. I znowu powtórzyło się to samo: w ciągu niewielu stuleci ludy te przyjęły Chrześcijaństwo. A wzrost nie był tylko zewnętrzny, lecz i wewnętrzny zarazem; rzeczywiście odnawiało się oblicze ziemi. Pomyślmy tylko o niewolnictwie, o stanowisku kobiety i dziecka. Chrześcijaństwo w świecie działało naprawdę jak zaczyn.
Ale postarajmy się głębiej to rozważyć. Ziarnko gorczyczne to Mistyczny Chrystus, rozrastający się w potężne drzewo. Każdy Święty, który się staje przez Chrzest Święty Jego członkiem, stanowi nową gałązkę i pozostaje nią również po zgonie. Liczba wybranych wiadoma jest Bogu. Skoro ostatnia gałązka zostanie wszczepiona w gorczyczne drzewo Mistycznego Chrystusa, skończy się zadanie Kościoła. Obecnie u schyłku roku kościelnego badamy, jak dalece urosło drzewo gorczyczne. – Zaczynem zaś jest w nas życie Boże, które powinno przeniknąć wszystkie dziedziny. Jak to rozumieć, najlepiej może nas pouczyć życie świętych. Było bowiem ono przeniknięte Łaską. My też mamy możność wyzyskania tych obu przypowieści na własny duchowy pożytek. I oto właśnie na końcu roku kościelnego szczególnie żywe staje się pytanie: czy i we mnie rozwinął się Chrystus, czy podziałał jako zaczyn mej duszy? Możemy też wziąć pod uwagę słowa Epistoły: Czy wprowadziliśmy w życie „wiarę czynną, miłość ofiarną i wytrwałą nadzieję w Panu naszym Jezusie Chrystusie?” I jeszcze jedna refleksja: Eucharystia również jest ziarnem gorczycznym i zaczynem. Co niedziela Boski Siewca rzuca ziarnko gorczyczne do duszy, a ono powinno w ciągu tygodnia rozrastać się w drzewo mające liście, kwiaty i owoce. Co niedziela Kościół Święty, podobnie jak owa „niewiasta“, „ukrywa” w duszy naszej „zaczyn” Eucharystii („fermentum” zwano w pierwotnym Kościele Eucharystię przesyłaną przez Papieża); dusza nasza ma przesiąknąć tym zaczynem. Oto zadanie Eucharystii: nie jest ona rozwiniętym drzewem gorczycznym ani chlebem wyrośniętym, lecz ziarnkiem i zaczynem; jest Mocą i Łaską, która dopiero przez współdziałanie woli ludzkiej staje się skuteczna.
2. Msza (Dicit Dominus).
Znowu znajdujemy się pod wrażeniem ostatnich dni świata: w Introicie słyszymy łagodne, lecz poważne słowa Sędziego: „Ja żywię myśli pokoju, a nie udręczenia…” W pochodzie kapłańskim widzimy siebie samych, powracających do domu ojcowskiego, do Nieba. Wobec zbliżającego się Dnia Ostatecznego, Kolekta zwraca nas do życia: jakżebyśmy pragnęli tylko o tym myśleć i mówić, i tylko to czynić, co się podoba Bogu! Gdyby Pan powrócił teraz – a każda Msza Święta jest uprzedzeniem Jego Przyjścia – w jakimże stanie znalazłby świat, Kościół i moją duszę? Św. Paweł przedstawia nam obraz ukochanej gminy chrześcijańskiej (być może także idealnego duszpasterza). A jak wygląda nasza wiara i miłość? Czy i u nas Ewangelia urzeczywistnia się w pełni swej mocy i bogactwa? Czy jesteśmy wzorem dla innych wiernych? Czy rzeczywiście oczekujemy przychodzącego z Niebios Zbawcy? W obliczu tego ideału i oczekiwania Pana śpiewamy znowu tęskne „De profundis”. Ewangelia całkowicie należy do tej myślowej całości. Królestwo Boże może być urzeczywistnione na ziemi w dwojaki sposób: zewnętrznie, tzn. że wszyscy powołani do zbawienia muszą być włączeni w Mistyczne Ciało Chrystusa, tak by drzewo Kościoła posiadało pełną koronę; wewnętrznie, czyli że zaczyn życia Bożego powinien przeniknąć wszystko, tj. nas całych. Skoro ta chwila nadejdzie, a jest ona wyznaczona w Wyrokach Bożych, wówczas powróci Kościół do swej ojczyzny na wieczne zaślubiny. Już poprzednio wskazaliśmy na stosunek tych dwóch porównań do przebiegu Mszy Świętej: Eucharystia jest ziarnem gorczycznym i zaczynem, które dopiero dzięki naszemu współdziałaniu stają się skuteczne. Oby i dzisiejsza Ofiara działała w nas jak zaczyn „oczyszczając, odnawiając, prowadząc i chroniąc” (Sekreta).
3. Roczny plon.
Dzisiaj, pod koniec roku kościelnego, zajmijmy się zbadaniem stanu swojej duszy. Czy dokonał się w nas wzrost Łaski? Czy przeniknął nas bardziej jej zaczyn? Życia zobaczyć nie można, ale można obserwować jego zewnętrzne przejawy. Życie drzewa da się rozpoznać z jego owoców. Tak samo i życie Łaski można poznać z owoców. Św. Paweł w przedziwny sposób wymienił z naciskiem te owoce w dzisiejszej Epistole: czynną wiarę, niestrudzoną miłość, wytrwałą nadzieję. Trzy Boskie Cnoty sprowadzono tutaj ze sfery czysto pojęciowej do czynnego chrześcijańskiego życia. Wiara nie jest samym tylko przyjęciem Prawdy, ale jest czynem, jest oddaniem się Bogu: Fides et devotio. Taką czynną wiarę miał Abraham. Miłość nie jest jakimś uczuciem, miłość bowiem wymaga ofiary, jak mówi Chrystus: „Nikt nie ma większej miłości nad tę, aby kto życie swe oddał za przyjaciół swoich”. Nadzieja zaś jest wytrwaniem pośród wygnania i więzów. Te wszystkie trzy cnoty są owocem życia Łaski, wzrostu drzewa, przeniknięcia naszej duszy zaczynem Łaski. Sprawdzianem jednak tych cnót musi być czyn: wiary przez zachowanie Przykazań, miłości przez ofiarę, nadziei przez cierpliwość.
4. Fermentum.
Był dawniej zwyczaj, że podczas Mszy Świętej, odprawianej przez Papieża, dwaj akolici przynosili na początku do Ołtarza naczynie z cząstką konsekrowanej Hostii, pozostawioną z poprzedniej Mszy Świętej: tę cząstkę nazywano „Sancta” i po Pater noster wpuszczano ją do kielicha; miało to wyrażać jedność i wewnętrzną łączność poprzedniego obrządku mszalnego z obecnym. W innych natomiast kościołach rzymskich wpuszczano do kielicha fermentum, (czyli zaczyn), tj. cząstkę konsekrowanej Hostii, którą w niedziele i święta Papież posyłał do rzymskich kościołów na znak jedności ze Stolicą Apostolską. W sobotę przed Niedzielą Palmową Papież posyłał „fermentum” również sąsiednim biskupom na nadchodzące święto Wielkanocy. Owo „fermentum” było pięknym symbolem Jedności Kościoła i Jedności Ofiary.
Słowik Boży
II. Św. Elżbiety, królowej Węgierskiej.
Dzień śmierci 17 listopada 1231 r.; kanonizowana w r. 1235, święto ustanowiono w r. 1670.
Grób. Relikwie jej przechodziły różne koleje: do r. 1539 spoczywały w kościele pod jej wezwaniem w Marburgu; stamtąd zabrał je Filip Heski, potomek Świętej, lecz w r. 1548 powróciły do tegoż kościoła; obecnie głowa jej znajduje się w kościele pod jej wezwaniem w Wiedniu, inne zaś relikwie w Brukseli. Obrazy przedstawiają Świętą w książęcych szatach, rozdającą jałmużnę.
Życie.
Św. Elżbieta jest chlubą niemieckich Świętych i Patronką dzieł chrześcijańskiej miłości bliźniego; obok miłosierdzia główną jej cnotą było radosne męstwo w cierpieniu. Urodziła się w r. 1207 jako córka króla węgierskiego, Andrzeja II, i Gertrudy von Andechs. Zaręczona w czwartym roku życia z późniejszym władcą Turyngii, Ludwikiem, wychowywała się odtąd na dworze przyszłego małżonka. W roku 1221 poślubiła go, a w piętnastym roku życia wydała na świat pierwsze dziecko. Z niezwykłą sumiennością spełniała wszystkie obowiązki oddanej żony i wiernej służebnicy Bożej. Często wstawała wśród nocy i godzinami całymi trwała na modlitwie; gorliwie też spełniała uczynki chrześcijańskiej miłości bliźniego, służąc wdowom, sierotom, chorym i ubogim. W czasie wielkiego głodu hojnie rozdawała zboże z własnych spichrzów; założyła szpital dla trędowatych, w którym sama ich pielęgnowała (cud róż jest legendarnym symbolem jej miłosiernych uczynków); zbudowała też obszerny przytułek dla ubogich, których tam przygarniała i otaczała opieką. Po przedwczesnej śmierci męża (który zmarł jako krzyżowiec w r. 1227), Święta wyzbyła się wszelkich strojów książęcych, żeby móc swobodniej służyć Bogu, przywdziała skromną suknię i jako tercjarka franciszkańska górowała cierpliwością i pokorą nad wszystkimi współsiostrami. Rodzina męża zagarnęła całe jej mienie i odnosiła się do niej tak wrogo, że nieszczęsna niewiasta musiała opuścić Wartburg. Na domiar złego z obawy przed nowym księciem nikt w całym mieście nie chciał jej użyczyć przytułku. Po długich dopiero prośbach pewien litościwy gospodarz pozwolił książęcej wdowie zająć pustą stajnię. Tymczasem nowy pan na Wartburgu odesłał jej dzieci, które jeszcze pozostawały w zamku, równocześnie zaś surowo zabronił mieszczanom udzielać księżnej gościny. Wobec tego nieszczęśliwa niewiasta zmuszona była tułać się bezdomnie z trojgiem dzieci, z których najmłodsze miało dopiero kilka miesięcy. W r. 1228 przyjęła habit tercjarek Św. Franciszka i zamieszkała w Marburgu, gdzie po odzyskaniu majątku założyła szpital; sama zaś poprzestała na lichej lepiance. Odtąd ze wszystkich sił i z całą troskliwiością poświęca się ubogim i chorym, na własne zaś utrzymanie zarabia przędzeniem. Młoda wiekiem, lecz wzbogacona dziełami heroicznej miłości bliźniego, zmarła w Marburgu w r. 1231, przeżywszy zaledwie dwadzieścia cztery lata.
Msza (Cognovi) wspólna na uroczystość niewiast.
3. Największy dzień w życiu Świętej.
Wygnana z książęcego zamku, który od czwartego roku życia był jej domem rodzinnym, opuszczona wdowa znalazła się wśród pustaci górskiej, pod zamkniętą bramą zamkową. Pięć ran krwawiło w jej sercu, gdy wśród trzaskającego mrozu schodziła z góry: Nie przebolała jeszcze straty ukochanego męża; sama doznała takich upokorzeń i obelg, jakie nigdy chyba nie spotkały niewiasty jej stanu; jakże zaś bolesny był widok trojga drobnych dzieci płaczących z głodu i zimna. Biedniejsza od najnędzniejszej żebraczki nie wiedziała, gdzie szukać schronienia. Najmłodsze dziecko kilkomiesięczne niemowlę niosła na rękach, dwoje starszych prowadziły dziewczęta służebne… Wreszcie, u końca tej drogi krzyżowej, doszła nieszczęśliwa niewiasta do jakiegoś nędznego zajazdu i z płaczem prosiła o przytułek. Gospodarz nie miał prawa jej odmówić, bo przecież dom jego przeznaczony był dla wszelkiego rodzaju podróżnych i bezdomnych, mimo to jednak nie chciał przyjąć księżny do domu, z obawy by regent nie wziął mu tego za złe. W pobliżu była jakaś szopa czy stajnia, gdzie przechowywano stare rupiecie, a okolicznościowo trzymano świnie. Tę to stajnię przydzielił księżnej na nocleg. Do tej chwili biedna kobieta żaliła się na swój los i prosiła Boga o zmiłowanie. Gdy jednak wraz z dziećmi znalazła się w szopie, objawiła się w niej Moc Boża. Po całym dniu niewysłowionych upokorzeń, wśród mroźnej nocy, w największej nędzy, spłynęła na nią nagle jakaś przedziwna, nadprzyrodzona radość; pociecha Ducha Świętego wstąpiła w jej serce i wzbudziła w niej taką moc, że nie odczuwała nawet potrzeby snu. Nagle od kościoła Franciszkanów doszedł ją głos sygnaturki, wzywający na Jutrznię; zakonnicy bowiem wstają o tej porze, aby wielbić Boga za ludzi we śnie pogrążonych. Elżbieta natychmiast podniosła się ze swego barlogu i udała się do umiłowanego przybytku, żeby wziąć udział w nabożeństwie. Niegdyś własnym kosztem założyła ten klasztor, uważała więc, że ma prawo zwrócić się do mnichów z prośbą. O co zaś zamierzała prosić, tego by nikt nie odgadł, jeśli poprzednio o tym nie czytał lub nie słyszał; jedynie bowiem Duch Święty mógł ją natchnąć takim pragnieniem. Oto księżna zwróciła się do Franciszkanów z prośbą, żeby jako wyraz uwielbienia i dziękczynienia za dopust, który jej Bóg w łaskawości swojej zesłał, odśpiewali uroczyste Te Deum(*).
III. Św. Poncjan, Papież i Męczennik, panował w latach 230-235. Wraz z kapłanem Hipolitem, słynnym pisarzem (zob. 22 sierpnia) wygnany został przez cesarza Aleksandra Sewera na Sardynię i skazany na ciężkie roboty w kopalniach; zmarł na skutek wyczerpania pracą i zadanych mu tortur. Pochowano go w katakumbach Św. Kaliksta w Rzymie. Autentyczny napis grobowy odkryto w krypcie Św. Cecylii.
(*) Według A. Stolza Die heilige Elisabeth. Jest to życiorys budujący, lecz niezupełnie wiarygodny pod względem ścisłości historycznej.
† † †
Mszał Rzymski 1931r.; Mszał Rzymski 1949r.
I. 6-ta NIEDZIELA POZOATAŁA PO OBJAWIENIU
Dzisiejsza niedziela jest ostatnia z cyklu Bożego Narodzenia. Tematem dzisiejszej Liturgii jest wspaniały rozwój wewnętrzny Kościoła, w którym Słowo Boże, rozwinęło się, „w mocy, w Duchu Świętym i w pełności wielkiej” (Epistoła). Rozkwit Ewangelii w Tessalonikach, o którym opisuje Św. Paweł, jest tylko przykładem tego, co się wszędzie i stale dokonuje. Kościół Katolicki, ten „Wielki Kościół” jak go nazywał poganin Celsjusz, aby odróżnić od sekt heretyckich, jest wiecznym cudem, świadczącym o Mocy Bożej działającej w świecie. Porównanie do ziarnka gorczycznego wyobraża cudowny rozwój Ewangelii.
Jezus jest Bogiem, gdyż objawia nam „rzeczy zakryte od stworzenia świata” (Ewangelia). Słowo Jego, które Sam przyrównywa do małego ziarnka, rzuconego w rolę świata i do odrobiny kwasu, danego do ciasta – jest Boskie, bo ucisza nasze namiętności i tworzy w sercach naszych cuda wiary, nadziei i miłości, o których mówi nam Epistoła.
„Nauka Ewangelii – powiada Św. Hieronim (na Jutrzni) – była najmniejszą ze wszystkich nauk: na pierwszy rzut oka zdaje się niewiarygodną skoro głosi Boga-Człowieka, Śmierć Mesjasza, i zgorszenie krzyża. Porównaj tę naukę z wywodami filozofów, z ich pismami pełnymi dogmatów, z okazałością i sztuką ich wymowy, a ujrzysz że Ewangelia jest najmniejszą ze wszystkich nasion”. Wszelako to, co było podłe i niskie w oczach świata miało w sobie potężną niezrównaną siłę żywotną.
Rolę Kościoła uwydatnia również podobieństwo do kwasu – gdyż, jak się pięknie wyraził autor listu do Diogneta (II wiek). „Czym dusza jest dla ciała, tym są Chrześcijanie dla świata”.
Ziarnko gorczyczne posiane na roli dusz naszych, to również Eucharystia, która w nas rozwija życie prawdziwe (pokomunia) i przygotowuje do ostatecznego Przyjścia Zbawiciela.
II. Św. Elżbiety, Wdowy.
Św. Elżbieta, córka Andrzeja, króla węgierskiego, została poślubiona landgrafowi Turyngii, Ludwikowi IV. Charakterystyczną jej cnotą była miłość dla chorych i trędowatych, których doglądała z macierzyńską troskliwością, całując z wielką czcią ich rany. Zmarła, mając dwadzieścia cztery lata, w r. 1231.
III. Św. Poncjana, Papieża i Męczennika
Św. Poncjan z rozkazu cesarza Aleksandra zesłany został wraz z kapłanem Hipolitem na Sardynię, gdzie pod chłostą skończył jako męczennik r. 235.
† † †
Z MARTYROLOGIUM RZYMSKIEGO (1956R.)
Dnia 19-go listopada oprócz tego obchodzi Kościół Święty pamiątkę następujących Świętych Pańskich, zamieszczonych w Rzymskim Martyrologium:
W Marburgu w Niemczech złożenie zwłok Św. Elżbiety, Wdowy, córki Andrzeja, króla Węgier, Tercjarki Zakonu Św. Franciszka. Zajęta nieustannym pełnieniem dzieł pobożnych i miłości bliźniego, postępowała wśród wielu cudów ku Niebu. Tegoż dnia męczeństwo Św. Poncjana, Papieża, wygnanego przez cesarza Aleksandra równocześnie z kapłanem Hipolitem na Sardynię i zabitego tamże uderzeniami maczug; ciało jego przeniesione zostało przez Św. Fabiana, Papieża do Rzymu i złożone w katakumbach Kaliksta. W Samarii pamiątka Abdiasza, Proroka. W Rzymie przy Via Appia śmierć męczeńska Św. Maksyma, Kapłana, co w prześladowaniu Waleriańskim cierpiał i złożony został w kościele Św. Ksysta. W Cezarei w Kapadocji męczeństwo Św. Barlaama, który mimo małego wykształcenia zawstydził tyrana mądrością Chrystusa Pana i nawet ogień zwyciężył swą stałością w Wierze. W uroczystość jego wypowiedział Św. Bazyli Wielki wspaniałą mowę pochwalną. W mieście Ecija w Hiszpanii uroczystość Św. Kryspina, Biskupa, co krwawiąc pod mieczem kata, uzyskał chwałę męczeństwa. W Vienne cierpienia Świętych Seweryna, Eksuperiusza i Felicjana, których relikwie po długim ukryciu znaleziono za objawieniem niebieskim i podniesione przez Biskupa, duchowieństwo i lud, pogrzebane zostały z wielką uroczystością. Tegoż dnia śmierć męczeńska Św. Fausta z Aleksandrii, Diakona, który najpierw wygnany został w prześladowaniu za cesarza Waleriana wspólnie ze Św. Dionizym, później zaś w prześladowaniu Dioklecjana, gdy dosięgnął już sędziwego wieku mieczem ścięty uzyskał koronę zwycięską. W Izaurii męczeństwo Św. Azasa z 150 żołnierzami za cesarza Dioklecjana i naczelnika Akwilina.
A gdzie indziej wielu innych Świętych Męczenników i Wyznawców oraz Świętych Dziewic. R. Deo gratias. |
© salveregina.pl 2023