Rok Boży

w liturgji i tradycji Kościoła świętego
z uwzględnieniem obrzędów i zwyczajów ludowych
oraz literatury polskiej

Księga ku pouczeniu i zbudowaniu
wiernych katolików

1932 rok.

ks. Franciszek Marlewski

 

 

 

 

Matka Boska Bolesna

 

Święto Siedmiu Boleści Najświętszej Maryi Panny obchodzi Kościół w piątek przed Niedzielą Palmową, by przypomnieć cierpienia i bóle, które Matka Boska znosiła w ciągu Swego Życia, przede wszystkim jednak pod Krzyżem Swego konającego Syna. Wyraz temu dają introit, traktus i Ewangelia (Jan 19, 25-—27) Mszy Świętej. Ewangelia opisuje chwilę, w której Pan Jezus poleca Swą Najświętszą Matkę opiece Św. Jana, ukochanego Ucznia Swego. Lekcja (Ks. Judyty 13, 17in.) porównuje Najświętszą Pannę z Judytą, mężną boha­terką swego narodu. Jak za czasów Holofernesa Pan Bóg przez rękę słabej Judyty starł pychę tego wroga, tak złamał teraz potęgę piekielnego Holofernesa: kiedy Marya, zgadzając się na Wcielenie Syna Bożego i ofiarując Go za grzechy dobrowolnie na Krzyżu, z Panem Jezusem współodkupiła świat i jako godniejsza Ewa obecnie wszystkim niesie zbawienie.

 

 

Całe męczeństwo Matki Boskiej wyrażamy zwykle w Siedmiu Jej Boleściach, skąd pochodzi nazwa święta.
Marya cierpi:

1. przy przepowiedni Symeona,

2. podczas ucieczki do Egiptu,

3. kiedy zgubiła Syna swego w świątyni,

4. kiedy spotkała Pana Jezusa nio­sącego krzyż na Golgotę,

5. przy śmierci Zbawiciela,

6. przy zdję­ciu z krzyża,

7. przy złożeniu do grobu.

 

 

Święto Matki Boskiej Bolesnej sięga XV wieku, czasu wojen husyckich, które swymi okru­cieństwami przerażały chrześcijański zachód. Najpierw zaprowa­dzono je w Nadrenii. Na synodzie prowincjonalnym w Kolonii w roku 1423 zaprowadził je arcybiskup Dyteryk, gorący czciciel Maryi, i wypowiedział wówczas te znamienne słowa: „Gdyby wszystkie ziarnka piasku morskiego zamieniły się w języki, jeszcze by godnie nie zdołały uwielbić Najświętszej Dziewicy”. Lud nasz wielkie ma nabożeństwo do Matki Boskiej Bolesnej; szczególnie wśród niewiast ma ono najgorętsze zwolenniczki: Matka Boska Bolesna jest główną patronką matek chrześcijańskich, najprawdo­podobniej dlatego, że cierpienie zdaje się być szczególnym losem chrześcijańskiej matki.

 

 

Straszne to słowo: boleść matki. Jest jakby błyszczący miecz, wyostrzony bezgranicznym cierpieniem. Taki miecz przeszył pod Krzyżem Serce Najświętszej Dziewicy. Któż zdoła wypowiedzieć, co cierpi matka, kiedy utraciła swojego jedynaka, kiedy klęczy przy zimnych zwłokach ukochanego swego dziecka! Ten ból tak jest słuszny, że sama natura się go domaga; tak jest święty, że wzbudza szacunek nawet najobojętniejszych ludzi; tak jest wzruszający, że nikt nie może się oprzeć współczuciu. Pierwszą matką boleści, jaką ujrzał świat, była Ewa; za nią poszły w ciągu wieków tysiące i miliony! Wśród nich największą jest Matka Jezusa.

 

 

Cierpienie Maryi pod Krzyżem wysławiła sztuka chrześcijańska w dwojaki sposób. Jacopone da Todi, mnich franciszkański z Todi w księstwie Spoleto (urn. w roku 1306), ułożył prześliczną i rzewną pieśń: „Stabat Mater“ — Stała Matka Boleściwa. Pergolese skom­ponował do niej muzykę. Ten śpiew płaczącej Matki – Dziewicy nie utraci nigdy swej piękności. Liturgia Katolicka nie zna nic po­dobnego, co by więcej wzruszało, jak ten jęk boleści, tak smętny — bo monotonne zwrotki pieśni padają jak krople łez, — ale też tak słodki, że uważamy go za śpiew Aniołów, którym koili ból Matki Bożej.

 

Przytaczamy tutaj ten wspaniałego hymn:

Stała Matka Boleściwa * obok Krzyża ledwo żywa, * gdy na Krzyżu wisiał Syn.
Duszę Jej, co łez nie mieści, * pełną smutku i boleści, * przeszedł miecz dla naszych win.
2. O, jak smutna i strapiona * Matka ta Błogosławiona, * Której Synem Niebios Król!
Jak płakała Matka miła, * jak cierpiała, gdy patrzyła * na Boskiego Syna ból!
3. Gdzież jest człowiek, co łzę wstrzyma, * gdy mu stanie przed oczyma * w mękach Matka ta bez skaz?
Kto się smutkiem nie poruszy, * gdy rozważy Boleść Duszy * Matki z Jej Dziecięciem wraz?
4. Za swojego ludu zbrodnie * w Mękach widzi tak niegodnie * zsieczonego Zbawcę dusz.
Widzi Syna wśród konania, * jak samotny Głowę skłania, * gdy oddawał Ducha już.
5. Matko, coś Miłości zdrojem, * spraw, niech czuję w sercu moim * ból Twój u Jezusa Nóg!
Spraw, by serce me gorzało, * by radością życia całą * stał się dla mnie Chrystus Bóg.
6. Matko, ponad wszystko Świętsza, * Rany Pana aż do wnętrza * w serce me głęboko wpój.
Cierpiącego tak niezmiernie * Twego Syna ból i ciernie * niechaj duch podziela mój.
7. Spraw, niech leję łzy obficie * i przez całe moje życie * serce me z Cierpiącym wiąż.
Pragnę stać pod Krzyżem z Tobą, * z Twoją łączyć się żałobą, * w płaczu się rozpływać wciąż.
8. Panno Święta, Swe Dziewicze * zapłakane wznieś Oblicze: * jeden niech nas łączy płacz.
Spraw, niech żyję Zbawcy zgonem, * na mym sercu rozżalonym * Jego ból wycisnąć racz.
9. Niech mnie Męki gwoździe zranią, * niechaj, kiedy patrzę na Nią, * Krew upoi mnie i Krzyż.
Męką ognia nieustanną * nie daj gorzeć, Święta Panno, * w Sądu Dzień Swą Pomoc zbliż.
10. A gdy życia kres nastanie, * przez Swą Matkę, Chryste Panie, * do zwycięstwa dojść nam daj.
Gdy ulegnie śmierci ciało, * obleczona wieczną Chwałą * dusza niech osiągnie Raj.

 

 

W tym ostatnim wierszu mieści się myśl zasadnicza, która przebija w całej pieśni. Oby Rany Jezusa wyryły się w duszy naszej, w pamięci, wyobraźni, w wierzącym rozumie, w głębokim uczu­ciu, w działającej, umartwionej i cierpiącej woli — oto wielki Dar, który w czasie Wielkiego Postu pragniemy wyprosić od Boga za przyczyną Matki Boskiej Bolesnej.

Pewna konwertytka protestancka tak pisze do kapłana, który ją przyjął na Łono Kościoła: „Stoimy przed Wielkim Postem, na który szczerze się cieszę. Nie potrafię Księdzu nawet wypowie­dzieć, jak wzniosłe uczucie wdzięczności rozpiera mą duszę na myśl, że teraz słusznie jako prawdziwe dziecię Kościoła mogę mieć udział w Błogosławieństwie tego świętego czasu. W mojej izdebce czuję się jakby w cichej pustelni, nigdy się nie nudzę, dzień schodzi aż nadto prędko. Przy robótce uczę się na pamięć pieśni „Stała Matka boleściwa”.

 

 

Co poeci opiewali, to także wysławia malarstwo i rzeźbiar­stwo. Obie te dziedziny sztuki przedstawiają chętnie Matkę Boską Bolesną; w Jej wyrazie twarzy maluje się tak głęboki smutek, tak bezgraniczny ból i taka tkliwość, że wszyscy, którzy patrzą na tę Matkę Boleści, trzymającą na Łonie zwłoki Swego Boskiego Syna, serdecznie z Nią współczują. Obrazy, przedstawiające Najświętszą Matkę z martwym Panem Jezusem na Łonie, znane są także pod nazwą Pieta (litość). Jest to może najwznioślejszy obraz pociechy, jaki świat katolicki posiada.

 

 

Któż nie przyklęknie chętnie pod takim obrazem? Za życia zawsze człowiek musi dźwigać brzemię krzyża. „Człowiek uro­dzony z niewiasty, żyjąc krótki czas, napełnion jest wielu nędzami; jarzmo ciężkie na synów Adamowych, ode dnia wyjścia z żywota matki aż do dnia pogrzebania w matkę wszystkich”. Co czynić wówczas?

 

 

I w sieroctwie, opuszczeniu, i w tęsknocie i w cierpieniu, I w ubóstwie i w chorobie, zawsze będziem ufać Tobie.

I rzeczywiście Matka Bolesna zawsze pomaga. Wie, co to ból; zna cierpienie, co jak kolec kłuje serce. Dźwignijmy się za jej przy­kładem, jej męstwem, jak słaby bluszcz, który szuka podpory na silnym trzonie! Zwróć się do Niej i powiedz: „Bądź pozdrowiona, dostojna Pani, Różo Męczenników, Lilio dziewic!” Już widok jej nas pokrzepi. Przybędzie nam z pomocą. Nazywamy ją przecież „Matką Miłosierdzia”, „Pocieszycielką strapionych”, „Wspomoże­niem wiernych”, „Uzdrowieniem chorych”, „Ucieczką grzesznych”.

 

 

Przed paru laty spotkał pewien litościwy mężczyzna jakiegoś młodego człowieka, leżącego przy drodze w opłakanym stanie, któ­rego, pijaństwo doprowadziło do ostatecznej nędzy. Zabrał go do swego mieszkania, zapytał o to i owo, ale otrzymywał tylko harde odpowiedzi. Aż nagle zapytał niespodzianie młodzieńca: Czy ma jeszcze matkę? Młody człowiek drgnął, rzucił się na krzesło i gorzko zapłakał. Po czym zaczął się oskarżać, ale od tej chwili wszedł na lepszą drogę życia. I ty, wędrowniku, który idziesz może drogą występku, o którego ucho obijało się już tyle słów przestrogi i upomnienia, powiedz, czy żyje jeszcze twoja Matka w Niebie? Matka, która w dniu twego Chrztu zapisała cię do Serca Swego. Matka, do Której w latach młodości podnosiłeś ręce swoje w ufnej modlitwie, czy żyje jeszcze? Tak żyje, pamięta o tobie, „zwraca Swoje Miło­sierne Oczy ku tobie”, nakłania Ucho Swoje ku prośbom twoim. Matka ta nie odrzuca żadnego ze Swych dzieci; nie słyszano, ażeby ktoś, wezwawszy Jej Pomocy, został od Niej odrzucony. — „Naszymi prośbami nie racz gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno Chwalebna i Błogosławiona”.

 

 

Nabożeństwo ku czci NMP Bolesnej

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024