Św. Jan, Ewangelista

6 Maja.

Męczeństwo Św. Jana Ewangelisty.

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. III, 1880r.

 

 

Jako w czasie wojny, gdy obronną zdobywając fortecę, mnogie żołnierzy roty na pewną śmierć idą, i ciałami swymi zasłaniając postępujących za nimi towarzyszów, przystęp do miasta i zwycięstwo im gotują; tak Pan Bóg chcąc bałwochwalstwo i ślepotę pogańską zatrwożyć, tak liczne hufce męczenników przeciw nim posyłał, iż na ich mordowaniu żelaza i siły swoje stępili, i Mocy Pana Chrystusowej poddać się musieli. Na czele takich Świętych przez Zbawiciela wybranych hufców szli wielcy Apostołowie, owi pierworodni z Ducha Świętego synowie i filary Kościoła powszechnego. I oddając za Króla swego wszystkie rozkosze świata, zdrowie i życie własne, zakładali wspólnie z towarzyszącymi im niezliczonymi męczennikami, owe głębokie i nigdy nie obalone fundamenta Katolickiej Prawdy, która Krwią i Śmiercią Pana Chrystusową na wieki utwierdzoną została. Niewątpliwą jest rzeczą, iż wszyscy Apostołowie męczeńską śmiercią na wzór Pana swojego zeszli. Jeden z nich tylko Św. Jan Ewangelista przyrodzoną zmarł śmiercią. Nie stracił on wszakże korony męczeńskiej, gdyż więziony, biczowany, i znieważony od żydów, stał się nareszcie ofiarą okrucieństwa pogan. W lat pięćdziesiąt kilka po Męce Zbawiciela, Jan Święty najmłodszy z Apostołów żył jeszcze, i patrzył na spełnienie proroctwa Pańskiego, w zburzeniu Jerozolimy i w upadku królestwa żydowskiego. Był on biskupem w Efezie i zarządzał założonymi kościołami w Azji, kiedy Domicjan cesarz wstąpiwszy na tron po Tytusie, swym bracie, wznowił okrutne prawa Nerona przeciw Chrześcijanom, najsroższym będąc im wrogiem. Szczególną zwracano uwagę na biskupów i starszych Kościoła. W prawdzie cześć i wielki szacunek jakim otaczała Jana Świętego cała ludność i po części pogańska, wśród której przebywał, wstrzymywały nieco urzędników cesarskich od targnięcia się na jego osobę, w końcu jednak skazali go na wygnanie z Efezu, a następnie związanego, odesłali do Rzymu. Tam od Klemensa Papieża, ucznia Piotra Świętego z wielką czcią był przyjęty, niebawem jednak okuto go w kajdany i do więzienia wtrącono. Mnóstwo Chrześcijan zbiegało się do wielkiego Apostoła, aby z ust jego słodycz Nauki Pana Chrystusowej zbierać, a uweselając i umacniając nią swe dusze, wpatrywać się w twarz anielską sędziwego już ucznia, którego Chrystus miłował.

Dowiedziawszy się Domicjan o godności i zasługach świętego starca, znanego wszędzie z nadzwyczajnej słodyczy z jaką się obchodził z najnieprzyjaźniejszymbi sobie ludźmi, zapragnął go poznać. Stawił się przed nim Jan Święty pełen spokoju wewnętrznego, z rozpromienionym nadzieją korony męczeńskiej obliczem. Postać poważnego i nadzwyczaj ujmującej powierzchowności starca śmiałe i wzniosłe odpowiedzi na czynione mu zapytania o Panu Bogu i o Religii, silne sprawiły na cesarzu wrażenie.

Wszakże, gdy Prawdy Święte, które mu Apostoł wykładał, sprzeciwiały się nierządnemu i błędami i pogańskimi zaślepionemu jego życiu, rzecze Świętemu: Porzuć Religię, której Zasady i Wiara trudnymi są do zrozumienia i do wypełnienia, pokłoń się moim bogom, a spokojny i szczęśliwy z nami żyć będziesz. — Zadrżał wzruszony oburzeniem uczeń Chrystusa Pana, który niegdyś na piersiach Jego głowę swą skłonił, i odrzekł mu na te słowa: — Jeden jest tylko Pan Bóg, Stwórca nieba i ziemi, Ten któremu ja służę, nic mnie od Niego oderwać nie potrafi, i wierz mi cesarzu, jedynym szczęściem będzie dla mnie, jeśli dla Miłości Jego krew moją przeleję. — Nie słuchał tyran więcej, ale zjadliwą truciznę kazał przynieść, i podał ją Świętemu. Wypił ją ochotnie Jan Święty, lecz nie tylko śmierci, ale i boleści mu nie sprawiła, na co patrząc cesarz, a nie uznając w tym Mocy Bożej i trwając w swym uporze, kazał go wrzucić w kocioł oleju wrzącego. Przywiedziono Apostoła na plac obok bramy zwanej Latyńską, dlatego iż wiodła do krainy Latyńskiej, którą obecnie (Campagna Romana) zowią; tam rozniecono ogień wielki, nad którym zawieszono pełen kocioł oleju; a gdy już olej wrzeć począł, wrzucono w niego starca, srogo pierwej zbitego i ranami okrytego. Wzbił się ogień wysoko, a poganie widząc Jana żywym, tym silniej podniecali ogień; wtedy płomienie zwróciły się na nich i wielu spaliły. A kiedy myślano, iż męczennik już uduszony został, i ogień ugaszono, wyszedł Apostoł z kotła zdrowszy jak kiedykolwiek, i ze wszystkich ran swoich uleczony. Z tłumu wszelkiego stanu zgromadzonych tam widzów niezmiernie zdumionych tym cudem, wielu zawołało: — Wielki Bóg Chrześcijański! — i nawróciło się do Chrystusa Pana. Cesarz zaś dowiedziawszy się o tym, co zaszło, i mniemając, iż Jan był nieśmiertelnym, nie chciał więcej pastwić się nad nim, ale go wygnał na wyspę Pathmos, gdzie Święty Apostoł napisał Apokalipsę, czyli Księgę Objawienia, zawierającą przepowiednie wszystkiego, co Kościół Święty przechodził i przechodzić będzie aż do skończenia świata.

Po śmierci Domicjana, Jan Święty powrócił do Efezu, gdzie dalej rządził Kościołem. Męczeństwo i cud w nim zaszły dział się 6 maja, około r. 65. Chrześcijanie chcąc uwiecznić tę wielką pamiątkę, wystawili na tymże placu wspaniały kościół, aby za przyczyną Świętego Apostoła wyprosić sobie uczucia jedności i miłości, jakich był mistrzem, przez Zasługi Jezusa Chrystusa, Który z Ojcem i Duchem Świętym króluje na wieki wieków. Amen.

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023