Miesiąc Luty poświęcony ku czci Matki Boskiej Bolesnej – dzień 22

 

 

Źródło: Matka Bolesna wzór dla cierpiących wolne tłumaczenie dzieła O. Fabera Oratorianina pod tytułem: „U Stóp Krzyża” przez O. Prokopa Kapucyna, 1895r.

 

 

 

 

Zachęta Św. Alfonsa Marii Liguori’ego o nabożeństwie do Matki Boskiej Bolesnej.

Źródło: Arka pociechy 1880

Kto pragnie żywe w sercu swoim przechowywać do Przenajświętszej Panny nabożeństwo, powinien często Jej Boleści rozpamiętywać. Nimi to bowiem pozyskała Ona te niezmierzone zasługi swoje przed Bogiem, które po Zasługach Męki Pańskiej są największym Skarbem Kościoła; przez nie stała się najpodobniejsza do Boskiego Syna Swojego i przez nie dostąpiła tytułu Współodkupicielki rodu ludzkiego, jak ją Ojcowie Święci nazywają.

Święty Alfons Liguori, zachęcając dusze pobożne do nabożeństwa do Matki Bolesnej, przytacza dwa następujące objawienia. Jedno, w którym Pan Jezus tak przemówił do pewnej duszy Błogosławionej: „Drogimi są w oczach moich łzy wylane nad rozmyślaniem Męki Mojej; lecz tak kocham Matkę Moją, że gdy kto rzewnie rozpamiętywa Jej Boleści, jeszcze Mnie to więcej ujmuje“.

Drugie objawienie przytoczone przez tegoż Świętego jest następujące, a wyjęte z najpoważniejszych podań pierwszych wieków Chrześcijaństwa: Wkrótce po Wniebowzięciu Przenajświętszej Panny Święty Jan Ewangelista ujrzał Pana Jezusa i Matkę Bożą, proszącą Go o szczególne Łaski dla wszystkich mających nabożeństwo do Jej Siedmiu Boleści. Chrystus Pan zadość czyniąc Jej prośbie przyrzekł:

  1. Że ktokolwiek uciekać się będzie do Zasług Boleści Matki Bożej i przez nie prosić będzie o potrzebne Łaski, może być pewnym, iż nie umrze bez szczerej pokuty za grzechy.
  2. Że uwolnionym będzie od przerażenia i ucisków wewnętrznych, ostatniej godzinie życia zwykle towarzyszących.
  3. Że będzie miał Łaskę serdecznego nabożeństwa i do Męki Pańskiej i za to szczególną nagrodę otrzyma w niebie.
  4. Na koniec, że wszyscy pobożną cześć oddający boleściom Matki Przenajświętszej mieć Ją będą za swoją szczególną Panią i Władczynią, i że Marya nimi rozporządzać będzie według Najmiłościwszej Woli Swojej w sposób szczególniejszy.

Wyżej przytoczony Św. Alfons dodaje w końcu, że różne poważne dzieła liczne przytaczają przykłady i wypadki na stwierdzenie tego podania.

Duszo pobożna weź to do serca twego.

 

 

ODPUSTY:

Skarbnica odpustów modlitewnych i uczynkowych, 1901

Odpusty. Podręcznik dla duchowieństwa i wiernych opr. X. Augustyn Arndt 1890r.

Miesiąc LUTY na cześć Matki Boskiej Bolesnej.

Odpust: 1) 300 dni za każdy dzień, gdy kto przez miesiąc luty według jakiejkolwiek książki o Boleściach Maryi, aprobowanej przez kościelną władzę, odprawi to nabożeństwo z sercem skruszonym i pobożnie.

Pius IX Brew. z 3 kwietnia 1857. Reskr . Św. Kongr. Odp. z 26 listop. 1876).

2) Odpust zupełny raz w dniu dowolnie obranym dla wiernych, którzy codziennie przez miesiąc luty odprawiają pobożne rozmyślanie o Boleściach Matki Boskiej, bądź wspólnie, bądź też osobno.

Warunki: Spowiedź Święta, Komunia Święta, modlitwa przez jakiś czas na intencję Papieża.

(Leon XIII, Reskr. Św. Kongr. Odp. 27 styczn . 1888, Acta S. Sed. XX. 478).

Odpust zupełny raz na rok w dniu, w którym kto odprawia godzinę modlitwy na cześć Matki Boskiej Bolesnej, rozważając Jej Boleści i odmawiając inne modlitwy odpowiadające temu nabożeństwu.

Warunki: Spowiedź i Komunia Święta.

(Klem. XII. Dekr. Św. Kongr. Odp. d. 4 lutego 1736).

 

Pobożne ćwiczenie na cześć Matki Boskiej Bolesnej w Wielki Piątek i inne piątki roku.

Odpusty: 1) Odpust zupełny dla tych, którzy we Wielki Piątek w czasie od (około) godziny trzeciej po południu aż do godziny 11. rano w Wielką Sobotę zajmują się publicznie lub prywatnie przez godzinę albo przynajmniej przez pół godziny rozmyślaniem lub pobożnymi modlitwami, współbolejąc nad boleściami Najświętszej Panny po śmierci Zbawiciela. Odpust ten zyska się w dniu, w którym czyni się zadość obowiązkowi wielkanocnemu.

2) Odpust 300 dni w każdym tygodniu, gdy kto podobne ćwiczenia odprawia przez godzinę lub pól godziny w czasie od 3. godziny po południu w piątek aż do rana niedzieli.

3) Odpust zupełny co miesiąc w jednym z ostatecznych dni dla tych, którzy w tydzień nabożeństwo to odprawiali.

Warunki: Spowiedź i Komunia Święta.

(Pius VII Reskr. Sekret. Memoryał. 24 25 lut. i 21 marca 1815, najprzód na 10 lat, potem Reskr. Św. Kongr. z 18 czerwca 1812 na zawsze).

 

 

WEZWANIE DO DUCHA ŚWIĘTEGO

V. Racz przyjść Duchu Święty i napełnić serca wiernych Twoich.

R. A ogień Miłości Twojej racz w nich zapalić.

V. Ześlij Ducha Twego, a będą stworzone.

R. A cała ziemia będzie odnowiona.

V. Módlmy się: Boże! Światłem Ducha Świętego serca wiernych nauczający, daj nam w Tymże Duchu poznawać co jest dobrem, i zawsze obfitować w pociechy Jego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Który z Tobą i z Duchem Świętym żyje i króluje, Bóg w Trójcy Świętej Jedyny na wieki wieków.

R. Amen.

 

 

ROZWAŻANIE.

Piąta Boleść.
UKRZYŻOWANIE.

 

§. IV. Czego nas uczy Przenajświętsza Matka w Swojej piątej Boleści.

 

A teraz przejdźmy do nauk, jakie nam daje piąta Boleść naszej Przenajdroższej Matki. Poprzedzająca uczyła nas, jak dźwigać powinniśmy krzyże, z którymi spotyka nas Pan Jezus na drodze naszego żywota; ta którą teraz rozważamy, pobudzać nas powinna do nieuchylania się od nich i do mężnego wytrwania pod nimi. Nie należy nie tylko uchylać się od krzyża, albo wyrywać się z pod niego, gdy nam cięży na barkach, ale nie powinniśmy pragnąć zejść z niego, gdyśmy już na nim rozpięci. Nie powinniśmy schodzić z Kalwarii, dopóki nie zostaniemy przybici do krzyża, i dopóki z krzyżem nie zjednoczymy się miłością najżywszą.

Lecz niestety! Kalwaria jest polem, na którem na najtrudniejszą próbę wystawioną bywa cierpliwość ludzka. Wielu odważnie wstępuje na tę górę, mężnie dźwigając krzyż swój na barkach. Ale gdy staną na jej szczycie, składają krzyż na ziemię i wracają na dolinę życia, szukając na niej pociech, chociaż ich one zawsze zawodziły. Niektórzy pozwalają z szat się ogołocić, lecz potem odchodzą nie dając przybić się do krzyża. Inni znowu już na nim przybici, odczepiają się od niego gdy go wznieść miano. A wreszcie są i tacy, którzy wytrzymują wstrząśnienie podniesienia z nimi krzyża, na którym są rozpięci, lecz później schodzą z niego przed upływem trzech godzin. Jedni czynią to w pierwszej godzinie, inni w drugiej, a niektórzy, niestety! właśnie w chwili gdy trzeciej, a więc ostatniej nadchodził już koniec. Mój Boże! świat, mówi Święty Salezy, pełen jest dezerterów z Kalwarii; i gdy właśnie to tenże świat, wybrane dusze wiedzie na Kalwarię i krzyżuje je tysiącznymi sposobami, nierozważne, one do niego wracają, u niego szukając obrony od krzyża! Niektórzy znowu, chcieliby krzyża, ale tylko chwilowego, sądząc że im krótszy czas on potrwa tern zbawienniej oddziała, jak kąpiel w zimnej wodzie, która im krótsza tym bardziej orzeźwiająca. Lecz na nieszczęście tak nie jest. Cierpienie jest powolną rękodzielniczką, a ukrzyżowanie uświęcające duszę, sprawą niejednej chwili. Drzewo krzyżowe, a zwłaszcza gdy na powinny grunt zasadzone bywa, niemało potrzebuje czasu, żeby korzenie swe zapuściwszy pożądane owoce wydało. A to, skażonej naturze człowieka, wprost jest przeciwne. Zgadzamy się na to, żeby nasze uświęcenie było dziełem bolesnego działania; lecz pragniemy, żeby się to w jak najprędszym czasie odbyło, i trudno nam wytrwać, gdy się to odbywa jako powolne i stopniowe leczenie.

Któż z nas, gdy starał się umarzać w sobie miłość własną, wyniszczać swoje ja wszędzie pierwszeństwo trzymać usiłujące, nie przekonał się, jak na to długiego potrzeba było czasu. Otóż, krzyż to, i krzyż przede wszystkim, w jakimkolwiek kształcie nas spotykający, jest najpewniejszym, a może jedynym środkiem wyniszczenia w nas miłości własnej, tego największego i najwytrwalszego wroga wszelkiego dobra duszy. Lecz i on w zwykłym biegu rzeczy, potrzebuje czasu by swego dokonał. Pan Jezus niósł Go na duszy przez całe życie, i Marya Boleści Swoje liczy od chwili co najmniej, gdy Boskie Dzieciątko w Świątyni za zbawienie
ludzi złożyła Panu Bogu w ofierze. Od chwili więc gdy i my sami szczerze Panu Bogu się zaofiarowujemy, bądźmyż gotowymi nieść krzyż bezustannie, a gdy już i rozpięci na nim zostaniemy, trwać na nim przez tyle trzech godzin, przez ile ich Pan Bóg w nieprzebranym Miłosierdziu Swoim, dla ostatecznego uświęcenia naszego trzymać nas na nim postanowił. Nie zapominajmy bowiem o tym, że po duszach Wybranych, Pan Bóg wiele się spodziewa i względem nich jest wyjątkowo wymagającym. To zaś właśnie powinno wzmagać ich miłość, i czynić tym gotowszymi na wszelkie próby, a próby to krzyże.

Lecz dlaczegóż tak wielu próby tej nie wytrzymuje, i wielkich dla duszy korzyści, które nas wtedy oczekują, pozbawia się dobrowolnie? Oto, że stojąc pod krzyżem, nie chcieli, tak ja k Matka Bolesna, stać pod nim w milczeniu. Cierpliwość wśród cierpień, w wielkiej mierze zależy od milczenia o nich, od nie rozwodzenia się w skargach, od nie szukania przez utyskiwanie współczucia drugich i od nich ludzkiej pociechy. Wszelka gadatliwość rozprasza wewnętrzne siły, to zaś szczególnie się dzieje gdy cięższym jakim cierpieniem spodoba się Panu Bogu nas dotknąć. Wsparci tą Łaską zachowywania milczenia wśród cierpień, Święci zdobywają się na ponoszenie ich z tak zadziwiającą cierpliwością. Krzyż, pod którym będąc, utyskiwaniami naszymi rozbudziliśmy współczucie drugich, wnet już dlatego samego staje się cięższym, albo właściwiej mówiąc, zaraz nam przez to ubyło sił do jego mężnego dźwigania. Milczenie pod krzyżem, jest najpewniejszym środkiem zapewnienia sobie szczególnych Łask potrzebnych do dźwigania go i z zasługą i z mniejszą trudnością. Krzyżami najzbawienniejszymi pod którymi najwięcej zasług możemy sobie naskarbić, są krzyże zatajone; a i jawne, gdy milczymy nie uskarżając się na nie, zataić możemy. Bo w każdym razie, jeśli nie możemy ukryć że cierpimy, możemy nie objawiać w jak wysokim stopniu tego doznajemy. Możemy nie wyjawiać jak często już bliscyśmy upadku pod ciężarem nas przygniatającym. Możemy nie dać poznać drugim, tych różnych okoliczności stanowiących całą ostrość naszych boleści, a które właśnie największe i szczególne współczucie rozbudzić by mogły w drugich, prędzej jak jakie rzeczy na pozór większej od tego wagi. W każdym bowiem razie, współczucie ludzkie osłabia w nas działanie Łaski, do żywiołu Boskiego domieszując żywioł czysto ludzki. I chyba do tego to można, w całej ścisłości, zastosować to zdanie: Ne misceantur sacra prophanis: nie trzeba rzeczy świętych mieszać z rzeczami nie świętymi. Od duszy szukającej, a tym bardziej doznającej pociech ludzkich, Duch Święty się oddala: Albowiem co z ziemi jest, całkiem jest ziemskim (1 Kor. 1, 48), mówi Pismo Boże. Najwyższy Pocieszyciel, a tak Sam Pan Jezus nazywa Boga Ducha Świętego, Najwyższy Pocieszyciel, najobfitszych pociech Swoich tym tylko duszom udziela, które żadnych pociech ludzkich nie doznają i za żadną z nich nie wzdychają. Ci, którzy szukają pociech w istotach stworzonych, niechże na nich poprzestają, jeśli mogą, gdyż na próżno pragnęliby pociech Boskich: tych razem z tamtymi nigdy nie znajdą. I co większa: ci, którym gdy cierpią Sam Pan Bóg nie wystarcza, — i którzy prócz tego chcą i pociech ludzkich, — nie łatwo spostrzegą się jak błądzą. Dla nich bowiem Duch Święty nigdy Swoich pociech nie zeszłe w tym stopniu, który by ich przekonał, jak przy takowych wszelkie i największe pociechy ludzkie są jakby niczym.

Wszelako, wyznać nam trzeba pokornie, że są to wyżyny Kalwarii, na które niełatwo się dostać, na których zwłaszcza niełatwo wystać nieporuszenie, jak pod krzyżem stała Marya. Niekiedy niezmiernie bywa dla nas trudno, wśród doznawanych cierpień, obejść się bez współczucia drugich. Wydaje się nam to wtedy jedyną rzeczą mogącą uczynić nam znośnymi strapienia, pod którymi upadamy. W takim razie, z aktem pokory w sercu, zejdźmy nieco niżej, kiedy tak wysoko na samym szczycie naszej Kalwarii wystać nam prawie niepodobna. Lecz idźmy nie gdzieindziej jak do Ogrójca, w którym i Sam Pan Jezus w niezmiernym ucisku duszy, o którym mówiąc powiedział, że: Smutna jest Dusza Moja aż do śmierci (Mat. 26, 38), przyszedł do uczniów, chcąc od nich doznać pociechy. Ale nie zapominajmyż o tym, że gdy ich zastał śpiących, wrócił na modlitwę i na niej ciągle powtarzał: Ojcze! wszakże nie Moja, lecz Twoja niech się stanie Wola (Mat. 26, 40).

Jednakże, gdyśmy już z Woli Bożej na Kalwarii, lepiej nam z niej ani na chwilę nie schodzić, jak z niej nie schodziła Matka Bolesna. Stać nieporuszenie i w milczeniu pod krzyżem, jest to bez wątpienia najwznioślejsza nauka jaką nam Ona daje w tej swojej piątej Boleści, ale oraz również i najtrudniejsza w wykonaniu. Pomimo tego usiłujmy, o ile naszej możności, stosować się do niej, chociaż się tego obawiamy, i nie upadajmy na duchu z powodu, że takiej obawy doznajemy. Któż kiedy dokonał czegoś dobrego bez obawy, że temu nie podoła. Biada tym, którzy na siebie samych w czymkolwiek rachują, ale niczego obawiać się nie powinni ci, którzy lękając się własnej niedołężności na Mocy Boskiej, której On nigdy proszącym o nią nie odmawia, śmiało się opierają. Wyrzec się wśród wielkich cierpień wszelkiej pociechy ludzkiej; milczeć wtedy przed ludźmi i stać spokojnie pod krzyżem, przechodzi siły nasze; lecz i co do tego trzeba powtórzyć sobie słowa Apostoła, że: Wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia (Flp 4, 13), i wezwawszy, za Pośrednictwem Maryi, Łaski Pana Jezusa, stanąwszy na Kalwarii, stać pod krzyżem wytrwale.

W końcu bowiem, w takowym zupełnym, a mężnym wyrzeczeniu się wszelkiej ludzkiej pociechy, co jednakże jest nam dostępnym, ukrywa się zatajona, lecz największa, najprawdziwsza, najstalsza pociecha, a wystarczająca na najcięższe rany serca, na największe cierpienia czy to fizyczne czy moralne. Im bardziej się odrywamy od istot stworzonych, im mniej w nich szukamy czegokolwiek, tym łatwiej wszystko znajdujemy w Stwórcy. Stworzenia ciągle utrudzają nam z Nim stosunek; ciągle stają nam na drodze; odwracają działania Łaski, zasłaniają nam Pana Boga, pozbawiają nas pociech wewnętrznych, duchowych, czynią nas wśród cierpienia drażliwymi, wymagającymi i niecierpliwymi. Tak nas pochłaniają rozrywając na zewnątrz, że odejmują nam zupełnie siłę wewnętrzną. Stworzenia zaprzątając nasze zmysły zewnętrzne, ubezwładniają wewnętrzne władze duszy.

Nieraz pragniemy więcej być skupionymi, mniej wylanymi na zewnątrz. Otóż cierpienie, im mniej wśród niego szukamy ludzkiej pociechy, przedziwnie nam do takowego skupienia wewnętrznego dopomaga. Owija ono duszę jakby w grubą osłonę, chroniącą ją od zziębiającego ją powiewu wrażeń zewnętrznych; zwęża przed nami widnokrąg świata zewnętrznego, i chcąc nie chcąc odrywa nas od niego. Czujemy się coraz mniej roztargnionymi, i byleśmy się dobrowolnie na zewnątrz nie wylewali, coraz to wyraźniej doznajemy pociechy wewnętrznej, coraz nam jaśniejszym i piękniejszym wydaje się krzyż, coraz to ściślej jednoczymy się z rozpiętym na nim Panem Jezusem, i coraz to miłościwiej przytula nas do Swego Serca stojąca tam Matka Bolesna.

Lecz nie na tym ograniczają się dobra duszy, wytrwale pozostającej na swojej Kalwarii. Na niej zaostrza się i wewnętrzny słuch duchowy, w wielu nas przytępiony dopóki na Kalwarię nie wstąpimy. Tam to łatwiej dosłuchujemy się tego, co Pan Jezus raczy do nas przemawiać, i wtedy to zwykle kiedyśmy ukrzyżowani, słyszymy od Niego najważniejsze Słowa, jak gdy On Sam był na krzyżu najważniejsze wyrzekł dla świata całego, a najpamiętniejsze dla Jego Matki Najdroższej.

Dopóki nie zawiódł nas Pan Jezus na Kalwarię, dopóki nie przybił nas do krzyża, ileż to Słów Jego, ile Jego najmiłościwszych przemówień, już to wewnętrznymi natchnieniami, już inną drogą odzywających się do nas, puściliśmy mimo uszów. Wrzawa zewnętrznych wrażeń ileż ich przygłuszyła! Czuliśmy, że Pan Jezus jest przy nas, a jednakże rozmawiać z Nim nie mogliśmy. Podobnie się z nami działo, jak gdyby kto wśród wrzawy ulicznej hurkotu pojazdów, chciał rozmawiać z kimś, nie inaczej jak po cichu z nim rozmawiającym. Świat ten odbywając bieg swój tak nam hałasuje, tak nas tym hałasem łudzi, pociąga i ogłusza, że o tamtym świecie o niebie i o zdążaniu do niego, łatwo zapominamy. Na Kalwarii — to dopiero ta wrzawa ucicha; na górę tę już się ona nie dostaje, i tam to Słowa Pana Jezusa najlepiej się słyszą, i co większa, najłatwiej się one rozumieją.

Lecz w tej piątej Boleści Przenajświętszej Panny, obecnością Jej na Kalwarii, Pan Jezus raczy nas uczyć jak umierać powinniśmy. Gdy On, w ostatniej godzinie Swojej chciał mieć przy Sobie Przenajświętszą Matkę, któżby odważył się przypuszczać, że można dobrze umierać bez Niej? Powinnością jest naszą we wszystkim, wedle lichej możności naszej naśladować Pana Jezusa. Ale przede wszystkim, najważniejszą rzeczą jest dla nas naśladować Go w Jego Śmierci. Gdyby dla przykładu naszego, nie potrzeba było, żeby Pan Jezus miał przy Sobie Matkę Przenajświętszą gdy umierał na krzyżu, byłby On Jej tej największej z Jej Boleści, pewnie oszczędził. Nie uczynił więc tego przez wzgląd na nas, bo wszystko, co czynił, czynił to dla naszej nauki i dla pozostawienia nam na Boskiej Osobie Swojej Przykładu.

W chwili to Śmierci Pana Jezusa, została Marya naszą Matką, i stąd też codzienną modlitwą każdego wiernego jest prośba do Niej, żeby nas zawsze, a najbardziej w godzinę śmierci naszej, Macierzyńską Opieką Swoją raczyła otaczać: Módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej, wołają do Niej bezustannie miliony dusz, Śmiercią Jej Syna, przy której była obecną, odkupione. To też prośmy Ją o to jak najczęściej i jak najgoręcej. Zdajmy się na Pana Boga co do chwili i co do rodzaju śmierci jaką nam przeznacza, i co do tego niczego nie żądajmy, niczego nie wybierajmy. Błagajmy Go tylko, żeby śmierć nie znalazła nas nieprzygotowanych na nią, i żebyśmy utrwalonym w sercu naszym nabożeństwem do Przenajświętszej Panny, usposobili się do tego szczęścia by Ją mieć przy sobie w tej o całej wieczności stanowiącej chwili.

Godzina śmierci jest dla każdego stanowczą i ciężką próbą. Szatan zachowuje sobie na tę chwilę najostrzejszą broń, z którą naciera wtedy na duszę. Na nieszczęście zaś nasze, dwa razy umrzeć nie możemy, wyuczyć się więc, wprawić się do umierania nie ma sposobu, a stąd ponieważ śmierć jest dla nas czymś nowym i nieznanym, więc nie łatwo przychodzi do tego, żeby była dobrą. Prawda, że Pan Jezus obdarzył Swój Kościół, a przez Niego wszystkich wiernych, wielkimi Sakramentami na tę z tylu względów straszną godzinę. Wszelako, zanadto tych pomocy nie ma, tak ich wiele wtedy potrzeba. Patrz na umierającego Chrześcijanina: przyjął on wszystkie Ostatnie Sakramenty, a jeśli ma szczęście mieć przy sobie gorliwego kapłana, rozgrzeszenia po rozgrzeszeniach spływają na jego duszę wysuszoną, jak deszcz letni na ziemię od posuchy popękaną. A pomimo tego widzisz jak w nim odbywa się, nie tylko na ciele ale i na duszy, ciężka walka śmierci z życiem. O! jakże wtenczas potrzebna mu, jak niezbędna Marya, Którą i Pan Jezus chciał mieć przy Sobie gdy wołał: Boże! Boże Mój czemuś Mnie opuścił? (Mat. 27, 46). A więc wtedy, przez zawczasu zawartą z Nią ugodę, zapewnijmy sobie Jej obecność przy nas na chwilę naszej śmierci. Tą zaś ugodą, niech będzie serdeczne przez całe życie nasze do Niej nabożeństwo, a zwłaszcza do Jej Boleści, najbardziej zaś do tej piątej, w której obecną była Śmierci Swego Najdroższego Boskiego Syna.

O Łaskę też tak wielką, wypada bezustannie modlić się, i o nią prosimy gdy powtarzamy te słowa kończące Pozdrowienie Anielskie: Święta Maryo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej. Szczęśliwy kto sobie to uprosi! Mało wydarza się dobrych śmierci po niedobrym życiu, a te wyjątki, jak to powszechnym jest w Kościele przekonaniem, zawdzięczają się Miłosierdziu Maryi. W ogólności zaś mówiąc, jak życie poczciwe, życie chrześcijańskie, najlepiej usposabia do tego, żeby w godzinie śmierci cieszyć się szczególną Opieką Maryi, tak znowu życie ukrzyżowane, życie pełne krzyżów, najbardziej zapewnia nam Jej obecność przy nas, gdy umierać będziemy. Przy każdym bowiem ukrzyżowaniu jest Ona, że się tak wyrażę, z urzędu Swego obecną, jako Ta, Która od Ukrzyżowanego Pana Jezusa ani na chwilę nie odstąpiła. Jeśli Pan Jezus, pomimo największej Boleści jaką zadał przez to Najdroższej Matce Swojej, nie chciał umierać bez Jej obecności, wtedy pewnie uczynił to na to, żeby Jej szczególną nad każdą duszą w chwili śmierci zapewnić tym Miłosierniejszą Opiekę, a nas przez to do tym większej w tę Jej Litość pobudzić ufności. Chociażby jak najdłuższym i najcięższym było konanie; chociażby kto umierając największych doznawał na duszy niepokojów, bądź co bądź, błogosławiony, szczęśliwy, komu Marya oczy zamyka, kto z Jej Przenajświętszym Imieniem jeśli nie na ustach, to w sercu, Panu Bogu ducha oddaje.

Taką więc to naukę, daje nam Pan Jezus co się tyczy naszej własnej śmierci. Marya zaś daje nam naukę odnoszącą się do śmierci drugich, a tą jest: ze szczególna i serdeczna troskliwość o dusze bliskich zejścia z tego świata, jest Jej naśladowaniem i czynem miłosierdzia wielce miłym Jej Litościwemu Sercu. W dniu każdym i w każdej nocy, nie masz ani chwili, w której by na obszarze całego świata, gdzieś ktoś nie umierał, gdzieby nie spełniała się na jakiej duszy wielka tajemnica jej przejścia z tego świata na tamten. Według obliczeń statystycznych, co sekunda albo i częściej, za każdym uderzeniem naszego pulsu, ktoś gdzieś umiera. W tej liczbie ileż to jest przebywających pod każdym względem ciężkie konanie, których losy wieczne ważą się, na chwiejącej się to w tę, to w drugą stronę szali. Cóż więc może silniej przemawiać do naszej litości? Gdy pomyślimy jak Marya troszczy się o te dusze, kiedy widzi, że co chwila mnóstwo ich staje u progów wieczności albo na zawsze szczęśliwej, albo na zawsze w całym znaczeniu tego wyrazu najokropniejszej, a stąd gdy wyobrazimy sobie bezustanne zabiegi Jej Macierzyńskiej Miłości, żeby je od wiecznej zguby zachować — zrozumiemy chociaż w części, jak dalece nasza litość nad umierającymi jest mile przez Nią przyjętą. Łoże śmierci każdego z ludzi, jest Jej miejscem ulubionym, bo przy nim to spełnia Ona najważniejsze Swojego Macierzyństwa zadania. Tam to Ona najbardziej współdziała z Panem Jezusem w sprawie zbawienia rodu ludzkiego; a do tego współdziałania i nas wzywać raczy. Miło Jej, gdy do Niej i z Nią razem modlimy się za umierających. Wszak-ci Ona Matką nas wszystkich, a czyż wszyscy gdziekolwiek umierający nie są naszymi braćmi i siostrami w tym Przenajsłodszym Macierzyństwie Maryi? Chodzi więc wtedy o najważniejszą sprawę jednego z należących do naszej wspólnej rodziny, czyż możemy być na nią obojętnymi? Czyż wedle możności nie będziemy nieść ratunku tym, których Marya najbardziej ratować pragnie? Często więc w modlitwach naszych pamiętajmy o umierających, często myślą przenośmy się do nich i wspierajmy ich westchnieniem za nimi do Pana Boga, w tej ich stanowczej i ostatecznej walce. Najbardziej zaś polecajmy Miłosierdziu Maryi, umierających grzeszników, niedowiarków, odszczepieńców, kacerzy, bezwyznaniowców i pogan! Jakże ostatnia ich godzina jest straszną! Jaka noc okropna otacza wtedy te dusze, jakie sieci zarzuca na nie piekło! Tym więc gorętszymi powinny być modlitwy nasze za umierających w takim stanie, kiedy do zbawienia ich potrzebne Łaski nadzwyczajne, potrzebne Cuda Miłosierdzia Boskiego i Cuda Opieki Maryi.

Słowem, gdy Marya piątą Boleścią Swoją, w której nie odstępowała od konającego Pana Jezusa, i zaciągnęła obowiązek opiekowania się w sposób najszczególniejszy każdym umierającym, i nabyła szczególnych Przywilejów dla takowej Swojej Opieki — więc nie tylko polecajmy Jej naszą ostatnią godzinę, lecz serdecznie módlmy się do Niej i z Nią za wszystkich co chwila umierających. W ten sposób ciągle idąc niejako za Nią od łoża do łoża umierających, najpewniej znajdziemy Ją i przy swoim, gdy nasza ostatnia godzina wybije.

Lecz piąta Boleść Maryi prócz tego uczy nas, że Tajemnica Ukrzyżowania, ani dokładnie rozpamiętywaną, ani właściwie pojętą być nie może, bez rozważania przy niej i Boleści doznanej wtedy przez Matkę Przenajświętszą. Dlatego też obraz Ukrzyżowania, nie może być całkowitym, gdyby w nim pod krzyżem rozpiętego na nim Pana Jezusa, nie było i Maryi stojącej z Sercem przeszytym od miecza Jej piątej Boleści.

Na Kalwarii, gdy odprawiała się po upadku pierwszych naszych rodziców, postanowiona w Wyrokach Boskich Msza za okup świata — Syn Boży był Jej i Ofiarnikiem i Ofiarą zarazem. Niebo całe, wszystkie duchy Anielskie jej słuchały, pogrążone w świętem przerażeniu. Przy Podniesieniu wtedy Hostii cała natura nieżywotna nawet zadrżała, cześć ze swej strony w ten sposób Stwórcy swemu na krzyżu rozpiętemu, oddając. A Marya? Serce Maryi było wtedy żywym Ołtarzem, żywym Portatelem, na którym Ofiara się spełniała. Marya przy tym do tej Mszy służyła, każdą z doznanych wtedy Boleścią odpowiadając Najwyższemu Ofiarnikowi. Niepokalana Dusza Jej, była Kadzielnicą, w której gorzały jak najmilsze Panu Bogu kadzidła, Jej niezachwiana Wiara, najgorętsza Miłość, najsilniejsza Nadzieja, unoszące się jak dym najwonniejszy przed Oblicze Baranka bez zmazy, gładzącego grzechy świata. I wreszcie Serce Jej było Organami przygrywającymi przy tej Mszy uroczystości niezrównanej, a bolesne milczenie Jej Macierzyństwa, tak straszne Męki wtedy przebywającego, było śpiewem hymnów, zachwycających Pana Boga Najwyższego za ludzi umierającego.

 

 

Uczcijmy Siedem Boleści Najświętszej Maryi Panny modlitwą Św. Bonawentury oraz Koronką i Litanią do Matki Boskiej Bolesnej:

 

 

Uczczenie Matki Boskiej Bolesnej.

 

 

Źródło: Arka pociechy 1880

 

V. Boże! wejrzyj ku wspomożeniu mojemu.

R. Panie! pośpiesz ku ratunkowi mojemu.

V. Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu.

R. Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.

 

  1. Użalam się nad Tobą, O Matko najboleśniejsza, dla tego smutku, który ogarnął Serce Twe najczulsze w chwili proroctwa Świętego Starca Symeona. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tak zasmucone, uproś mi cnotę pokory i dar Świętej Bojaźni Bożej.

 

Ave Maria Doloribus plena, Crucifixus tecum, lacrimabilis tu in mulieribus et lacrimabilis Fructus Ventris Tui, Iesus.

— Sancta Maria, Mater Crucifixi lacrimas impertire nobis crucifixoribus Filii Tui, nunc et in hora mortis nostrae. Amen.

Zdrowaś Maryo, Boleści pełna, ukrzyżowany z Tobą, najboleśniejsza między niewiastami i bolesny Owoc Żywota Twojego, Jezus.

— Święta Maryo, Matko Ukrzyżowanego, módl się za nami krzyżującymi Syna Twojego, i wyjednaj nam łzy pokuty teraz i w godzinę śmierci naszej naszej. Amen.

100 dni odpustu za każdy raz pozwolił Pius IX dnia 23 Grudnia 1847r.

 

  1. Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tej trwogi, która przejmowała Twe Serce najtkiwsze w ucieczce do Egiptu i w czasie Twego tam pobytu. O Maryo najmilsza! przez Serce Twoje tak zatrwożone uproś mi litość względem ubogich i dar pobożności.

Zdrowaś Marya.

  1. Użalam się nad Tobą, o Maryjo najboleśniejsza, dla tej tęsknoty, w jaką popadło Twe najtroskliwsze Serce czasu zgubienia drogiego Jezusa Twojego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje taką tęsknotą ściśnione, uproś mi cnotę czystości i dar umiejętności.

Zdrowaś Marya.

  1. Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tej boleści, którą jęknęło Macierzyńskie Serce Twoje w spotkaniu Jezusa Krzyż dźwigającego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tak pełne miłości a tak rozbolałe, uproś mi cnotę cierpliwości i dar mocy.

Zdrowaś Marya.

  1. Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tego męczeństwa, którego doznało mężne Serce Twoje patrząc na konanie ukochanego Syna Twego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tak współ umęczone, uproś mi cnotę wstrzemięźliwości i dar dobrej rady.

Zdrowaś Marya.

  1. Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tej Rany, które litościwemu Sercu Twemu zadało uderzenie włócznią w Serce Syna Twego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tak okrutnie przeszyte uproś mi cnotę miłości bliźniego i dar rozumu.

Zdrowaś Marya.

  1. Użalam się nad Tobą, o Matko najboleśniejsza, dla tego ostatniego ciosu, który wytrzymało Serce Twe najmiłosierniejsze w chwili pogrzebu Jezusa Syna Twego. O Matko najmilsza! przez Serce Twoje tą ostatnią boleścią do szczętu złamane, uproś mi cnotę pilności i dar mądrości.

Zdrowaś Marya.

 

 

Litania o Siedmiu Boleściach Najświętszej Maryi Panny

Źródło: Wianek różany 1853

 

Kyrie elejson! Chryste elejson! Kyrie elejson!

Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!

Ojcze z Nieba Boże, zmiłuj się nad nami!

Synu Odkupicielu świata, Boże,

Duchu Święty Boże,

Święta Trójco Jedyny Boże,

Święta Maryo, Matko Bolesna, módl się za nami!

Święta Maryo, Któraś nie znalazła miejsca w gospodzie,

Święta Maryo, Któraś zmuszona była szukać przytułku w stajence,

Święta Maryo, Któraś Twego Pierworodnego w żłóbku złożyła,

Święta Maryo, Któraś krwawemu Obrzezaniu Syna Twojego obecną była,

Święta Maryo, Której powiedziano, że Syn Twój położon jest na znak, któremu sprzeciwiać się będą,

Święta Maryo, Której wyprorokowano, że duszę Twą własną miecz boleści przeszyje,

Święta Maryo, Któraś z Synem do Egiptu uchodzić musiała,

Święta Maryo, Któraś rzezią niewiniątek przerażoną była,

Święta Maryo, Któraś dwunastoletniego Syna Twego w Jeruzalem zgubionego przez trzy dni żałośnie szukała,

Święta Maryo, Któraś ciągle na nienawiść żydów ku Synowi Twemu patrzała,

Święta Maryo, Któraś Męki i Śmierci Syna Twojego obraz bezustannie w sercu nosiła,

Święta Maryo, Któraś w dniu Ostatniej Wieczerzy Syna do Jeruzalem na Mękę idącego ze smutkiem pożegnała,

Święta Maryo, Któraś Mękę Ogrójcową i krwawy pot Syna Twojego na modlitwie wylany, Sercem Matki przeczuwała,

Święta Maryo, Któraś o Synu przez Judasza zdradzonym, a powrozami skrępowanym, z Ogrójca wiedzionym wieść odebrała,

Święta Maryo, Któraś Syna jakoby złoczyńcę przed sąd kapłanów stawionego widziała, Któraś na Syna fałszywych świadków zeznania słuchała,

Święta Maryo, Któraś okrutny policzek przez Najdroższego Syna Twojego odebrany na Sercu uczuła,

Święta Maryo, Któraś obelgi od żydów i żołnierzy na Syna Twego bezbożnie miotane słyszała,

Święta Maryo, Któraś Syna biczami sieczonego i cierniem koronowanego ujrzała,

Święta Maryo, Któraś bezbożny, a haniebny wyrok śmierci na Syna Twego wydany słyszała,

Święta Maryo, Któraś Syna Twego Krzyż niosącego spotkała,

Święta Maryo, Któraś łoskotu przybijania gwoźdźmi Rąk i Nóg Syna Twojego słuchała,

Święta Maryo, Któraś ostatnie słowa Syna Twojego na Krzyżu do Serca przyjmowała,

Święta Maryo, Któraś konaniu Syna Twojego obecną była,

Święta Maryo, Któraś zmarłe Ciało Syna Twojego z Krzyża zdjęte na Macierzyńskie Łono Swoje przyjęła,

Święta Maryo, Któraś od grobu Syna Twojego cała zbolała do domu wracała,

Święta Maryo, Królowo Męczenników,

Święta Maryo, Zwierciadło wszystkich utrapień,

Święta Maryo, Morze goryczy,

Święta Maryo, Opiekunko bolejących,

Święta Maryo, Wspomożycielko stroskanych,

Święta Maryo. najszczodrobliwsza pocieszycielko chorobą złożonych,

Święta Maryo, mocy najpotężniejsza słabych,

Święta Maryo, pewna Ucieczko grzeszników,

Przez okrutną mękę i śmierć Syna Twojego, wybaw nas, o Królowo Męczenników.

Przez najcięższe Boleści Serca Twojego,

Przez największe smutki i utrapienia Twoje,

Przez straszne uciski Twoje,

Przez łzy i łkania Twoje,

Przez wszystkie Macierzyńskie współubolewania Twoje,

Przez przemożne pośrednictwo Twoje,

Od niepomiarkowanego smutku,  Zachowaj nas, o Matko Najboleśniejsza.

Od upadku na duchu,

Od trwożliwego umysłu,

Od niechętnego znoszenia wszelkich cierpień,

Od rozpaczy i braku nadziei w Miłosierdziu Bożym,

Od wszelkiej okazji i niebezpieczeństwa zgrzeszenia,

Od sideł szatańskich,

Od zatwardziałości serca,

Od ostatecznej niepokuty,

Od nagłej i niespodziewanej śmierci,

Od potępienia wiecznego,

My grzeszni Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Matko!

Abyś nas w wierze prawdziwej, nadziei i miłości Świętej Opieką Twoją utrzymywać raczyła, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Matko.

Abyś nam u Syna Twojego za grzechy nasze doskonałą skruchę i pokutę wyjednać raczyła,

Abyś wzywającym Cię, pociechę i ratunek Twój udzielać raczyła,

Abyś nas w chwili konania wspierać najszczególniej raczyła,

Abyś nam w stanie łaski zejście ze świata tego wyjednać raczyła,

O Matko Boska, pełna Łaski, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas.

Matko najboleśniejsza, Ciebie błagamy, zmiłuj się nad nami.

Baranku Boży, któryś wobec Matki Twojej przez trzy godziny na Krzyżu wisiał przez boleści tejże Matki Twojej w ten czas doznane, przepuść nam Panie.

Baranku Boży, któryś wobec Matki Twojej Bogu Ojcu Ducha oddał, przez boleści tejże Matki Twojej w ten czas doznane, wysłuchaj nas Panie.

Baranku Boży, któryś wobec Matki Twojej z Krzyża nieżywy zdjęty, na Jej Łono złożony został, przez boleści tejże Matki Twojej w ten czas doznane, zmiłuj się nad nami!

Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!

Kyrie elejson! Chryste elejson! Kyrie elejson!

Ojcze nasz… Zdrowaś Marya… Chwała Ojcu…

V. Módl się za nami Matko najboleśniejsza.

R. Teraz i w godzinę śmierci naszej.

V. Panie! wysłuchaj modlitwy nasze.

R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie.

V. Módlmy się: Niech raczy wstawić się za nami, prosimy Panie Jezu Chryste, teraz i w godzinę śmierci naszej do miłosierdzia Twojego, Błogosławiona Marya Panna, Matka Twoja, której Przenajświętszą Duszę w chwili Męki i Śmierci Twojej miecz boleści przeszył. Przez Ciebie Jezu Chryste, Zbawco świata, który z Ojcem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz, Bóg po wszystkie wieki wieków.

R. Amen.

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023