Pogadanki religijne dla dzieci na cały Rok Kościelny

1957

 

 

Niedziela Siedemdziesiątnicy.

 

 

 

 

Wyjątek z Ewangelii: Św. Mateusza 20, 1-16

Treść: Wołanie do pracy w winnicy

Cel pogadanki: Życie nasze powinno całe być wierną Służbą Panu Bogu.

 

 

Pan Jezus raz opowiedział uczniom swoim taką przypowieść: Był raz gospodarz, który miał dużą, piękną winnicę, to znaczy pole, na którym rosły krzewy winogron. I pewnego dnia wyszedł z domu bardzo wcześnie, żeby szukać robotników, którzy by mu w tej winnicy cały dzień pracowali. Trzeba było obrywać winogrona, bo już był na to czas.

Niedaleko domu tego gospodarza był rynek, na który przychodzili robotnicy, którzy chcieli aby ich najęto do pracy. Tego dnia, gdy gospodarz wyszedł, chociaż to była bardzo wczesna godzina, już kilku robotników stało na rynku i czekało na pracę. Gospodarz podszedł do nich, umówił się z nimi, że za cały dzień zapłaci im po groszu (było to wtenczas duża suma) i posłał ich do swojej winnicy. Zadowoleni poszli i zaczęli pracować. Ale było ich niewielu, a winnica duża i zbiór czekać nie mógł, więc za trzy godziny gospodarz znów wyszedł i najął następnych robotników tych, których teraz zastał na rynku, czekających na pracę. Potem jeszcze dwa razy wychodził i za każdym razem najmował i posyłał do swojej winnicy nowych pracowników. – I jeszcze raz wyszedł… po południu, przed samym prawie wieczorem i znów zobaczył kilku jakichś ludzi stojących na rynku. Zbliżył się do nich i zapytał: Co tu stoicie cały dzień próżnujący? A oni odpowiedzieli: Bo nikt nas nie najął. Wtedy gospodarz powiedział: Idźcież i wy do winnicy mojej. A oni chętnie i prędko poszli pracować tę ostatnią niemal godzinę dnia i pracowali razem z innymi gorliwie i starannie, wdzięczni całym sercem gospodarzowi, że choć tak późno, jeszcze ich zawołał i da im zarobić choć trochę na chleb.

Wnet też już zapadł wieczór i gospodarz kazał swojemu pomocnikowi powiedzieć robotnikom, żeby przerwali pracę i przyszli po zapłatę. Więc przyszli. Najpierw zawołał gospodarz tych, co zaczęli pracować ostatni. Każdemu z nich dał po groszu, co ich uradowało ogromnie. A potem przyszli ci, co pracowali od świtu. Choć rano umówili się z gospodarzem po groszu, teraz, kiedy zobaczyli, że taką zapłatę dostali ci, co przyszli ostatni, myśleli sobie, że oni, ponieważ od rana pracowali, na pewno dostaną więcej. Tymczasem dostali i oni po groszu. Rozgniewali się wielce i zaczęli szemrać przeciw gospodarzowi. Mówili: Ci ostatni jedną godzinę tylko pracowali, a tyle im zapłaciłeś co i nam, chociaż my cały dzień tak ciężko robiliśmy i w takim upale!

A gospodarz do tego, co się najbardziej gniewał, tak powiedział: Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy. Przecie żeś ty się ze mną za grosz umówił, prawda? Więc czemu się gniewasz? Weźmij twoją zapłatę i idź. Jeżeli ja chcę temu ostatniemu dać jako i tobie, to czyż nie wolno mi tego zrobić? Czyż ciebie gniewa to, że ja jestem dobry?

Taką śliczną przypowieść opowiedział Pan Jezus swoim uczniom. Słuchali i zrozumieli co Pan Jezus miał ma myśli. Oto takim gospodarzem jest Pan Bóg, a praca w winnicy jest po prostu wierną służbą Bogu. Robotnicy to wszyscy ludzie, którzy żyją na świecie. Pan Bóg każdego z nich woła do swojej Służby. Są tacy ludzie, którzy od dziecka służą Panu Bogu wiernie. Ci są najszczęśliwsi. Gospodarz-Pan Bóg wie, że są wiele warci. Zapłaci im wielką nagrodę.

Czasem jednak taką samą nagrodę zapłaci tym, co późno zaczną pracować, jeśli będą pracować gorliwie, jak najgorliwiej, jeśli naprawdę będą się starać choć tę ostatnią godzinę z całym zapałem i całym sercem służyć Bogu.

Pan Bóg jest hojny, jest dobry. Ale choć może każdą nagrodę zapłacić nam gdybyśmy późno zaczęli, nie zaczynajmy później, nie odkładajmy na później czasu służenia Jemu. Właśnie dlatego, że taki dobry jest, służmy Mu wiernie od dziecka, nie dla nagrody, ale z miłości, bo Go nad wszystko kochamy. Dobre dziecko nie dlatego słucha swoich rodziców, że mu dają cukierki, a nawet nie dlatego, że tak niego ogromnie dbają, ale przede wszystkim dlatego, że to są jego rodzice i że ich kocha. – Jeśli Pan Bóg w dzieciństwie już woła nas, byśmy Mu służyli (bo dał się nam urodzić w katolickiej rodzinie i Chrzest Święty obmył i Łaską uświęcającą przyodział naszą duszę), jeśli więc Pan Bóg wyraźnie pokazał, że od dziecka chce nas mieć swoimi dziećmi, abyśmy Go kochali i zawsze byli dobrymi, pójdźmy za Jego wezwaniem.

Nie tylko niesłusznie, ale i niepotrzebnie gniewali się ci pierwsi robotnicy, że ostatni dostali tyle, co i oni. Powinni byli nie krytykować, ale cieszyć się, że przesłużyli ten dzień u takiego dobrego, najlepszego Pana.

To zaszczyt i wielka radość, że możemy Panu Bogu oddać całe życie, że całe nasze życie może być dobre i piękne. Wielu tak uczyniło. Mała Święta Tereska od Dzieciątka Jezus powiedziała, gdy już była dorosła: Od trzeciego roku życia nie odmówiłam niczego najmilszego Bogu. Cóż to za radość móc tak powiedzieć. Chyba jedna z największych radości na ziemi, bo oznacza to, że zawsze było się wiernym dzieckiem najlepszego Ojca. Pan Bóg wtedy do nas może powiedzieć te słowa, które zdają się być jednymi z najsłodszych i najmilszych słów w Ewangelii Świętej: Synu, ty zawsze jesteś ze Mną. – Więc służmy Bogu od dziecka, bo Go kochamy i chcemy, aby był z nas zadowolony.

A poza tym, przecież jak się kogoś naprawdę kocha to się Go naśladuje, chce się postępować tak jak on. Więc jeżeli naprawdę kochamy Pana Jezusa to powinniśmy Go naśladować. A przecież On pokazał nam jak od dziecka trzeba żyć na ziemi, Przyszedł na świat i od dziecka, od Betlejemu i Nazaretu aż do samej śmierci zawsze był taki ogromnie dobry. Przeszedł przez świat czyniąc dobrze – wszystko dobrze uczynił – napisali o Nim Ewangeliści. Takie ma być i nasze życie: w Łasce Bożej, pełne dobrych uczynków, jeśli Go naśladować chcemy.

Żyła na świecie dawno już bardzo święta zakonnica Św. Teresa z Avila, która jednego razu tak napisała do swoich sióstr: Czas życia mierzy się na niewiele krótkich godzin, a jaka po nim nieskończona nagroda. Ale choćby nie było żadnej innej nagrody, prócz tej, że dane nam jest wstępować w ślady Boskiego Mistrza naszego, już to jedno byłoby niewypowiedzianą zapłatą. –

Tak Święta Teresa i inni Święci, choć cieszyli się na nagrodę w Niebie, nie zastanawiali się nad nią i nie dla niej służyli Panu Bogu. Służyli Mu z miłości, chcąc miłością odpowiedzieć za tę Miłość, którą nas ukochał i dlatego przede wszystkim, że jest Samym Dobrem, że jest Bogiem. Nagrodą sobie głowy nie zaprzątali, wiedząc, że kto Bogu zaufa nie będzie zawstydzony na wieki i stosując w życiu naukę, którą Pan Jezus dał raz Świętej Katarzynie z Sieny, gdy do niej powiedział: Myśl o Mnie, a Ja będę myślał o Tobie.

Więc nie dla nagrody w Niebie, którą nam Pan Bóg na pewno da, chciejmy całe życie być wierni Panu Jezusowi. Ale właśnie dlatego przede wszystkim że jest tak Dobry, taki hojny, że tak bardzo nas kocha, że dla nas na świat przyszedł, za nas cierpiał i umarł – kochajmy Go zawsze, służmy Mu zawsze, naśladując Go od dziecka, abyśmy od dziecka pracując w Jego Winnicy, mogli z miłości ofiarować Mu cały dzień naszego życia.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024