Św. Stanisław Kostka

(Nowenna rozpoczyna się od dnia 4 listopada)

 

 

Źródło: Ks. Michał Jagusz T.J. Nowenna do Św. Stanisława Kostki dla użytku młodzieży polskiej 1946

 

 

DZIEŃ III. (6 listopada)

Seraficzna miłość Pana Boga.

 

 

Św. Stanisław Kostka

 

Rozważanie.

 

Gdy Stanisław doszedłszy do używania rozumu dowiedział się, że ojciec chrzestny zaraz po Chrzcie ofiarował go Panu Jezusowi, wyrył to sobie głęboko w sercu swoim, często przywodził sobie na pamięć czyn swego ojca chrzestnego i odnawiał ślub uroczysty za niego złożony. Zaledwie więc wyszedł z lat niemowlęcych, poważnym już krokiem zaczął zdążać do przyszłej doskonałości chrześcijańskiej. Od najmłodszych lat Duch Święty kierował jego krokami, a on nie sprzeciwiał się Duchowi Świętemu, ale pilnie uważał na Jego Natchnienia i usiłował wedle udzielonej sobie Łaski za nimi postępować, tak, iż już na małym chłopczyku sprawdzały się słowa Apostoła narodów: „Nasze obcowanie jest w Niebiesiech” (Filip. 3, 20), co jako młodzieniec wyrażał słowami: „Nie jestem urodzony dla rzeczy ziemskich, ale dla Niebieskich, toteż tymi, a nie tamtymi chcę się zajmować”.

W świetle Łaski Bożej, której nigdy oporu nie stawiał, ale wiernie z nią współpracował, poznał wartość rzeczy nadprzyrodzonych; poznał, że Pan Bóg stworzył go tylko dla Siebie; odrywał się więc od rzeczy doczesnych, a chociaż żył w świecie, to jednak nie ze światem.

Serce jego było czyste i niewinne od samego dzieciństwa. Wolne od wszelkiego nieporządnego uczucia było jakby zwierciadło doskonale wykonane, w którym Obraz Pana Boga odbijał się w całej swej piękności. Nic też dziwnego, że Stanisław miał silne odczucia bliskiej Obecności Pana Boga: “Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają”. Czysta jego dusza nie w pewnych tylko czasach, ale ustawicznie była wzniesiona ku Niebu i złączona z Najwyższym Dobrem.

Już w domu rodzicielskim doznawał zachwytów na modlitwie, daleko częściej się to zdarzało we Wiedniu, a w nowicjacie rzymskim ustawiczna pamięć na Obecność Pana Boga i ciągła modlitwa do tego stopnia opanowały wszystkie jego władze ciała i duszy, że zdawało się, jakoby zbliżała się już chwila, w której gorąca jego miłość Pana Boga potarga więzy ciała i wzbije się tam, gdzie czystą jego duszę już nic nie oderwie od nieskończonego uwielbiania Trójcy Przenajświętszej razem z Chórami Aniołów i Błogosławionych w Niebie.

Ogień Miłości Pana Boga tak bardzo trawił serce Stanisława, iż nawet w porze zimowej spotykano go, jak w ogrodzie przy fontannie zimną wodą uśmierzał żar wewnętrzny. Przełożeni, obawiając się, by serce jego z nadmiaru miłości nie pękło, skracali mu czas zwyczajny na modlitwę wyznaczony, co naszemu Świętemu sprawiało wielką boleść. Posłuszny Młodzieniaszek czynił wszelkie wysiłki, by o Panu Bogu nie myśleć, jednak mimowolnie był Nim ciągle zajęty.

Częste zachwycenia i objawienia niebieskie coraz więcej wzniecały w nim ten płomień Miłości Bożej, którym serce jego było przejęte. Twarz zdawała się jaśnieć promieniami, a z oczu sączyły się jakby łzy nieustanne, bo modlitwa jego była nieprzerwanym ćwiczeniem miłości bardzo tkliwej. Seraficzna ta miłość Pana Boga często silniejszą się okazywała od wątłego jego ciała. W takim nadmiarze miłości Stanisław omdlewał, padał na ziemię, tak iż piersi musiano mu chłodzić chustami w zimnej wodzie zmoczonymi, dla umniejszenia gorącości, jaką czuł w sobie.

Do takiej miłości Pana Boga Stanisław doszedł nie jakimś rozumowaniem albo gwałtownym wysiłkiem, ale przez pełnienie cnoty najgłębszej pokory, a „pokornym Bóg Łaskę daje”. Pokora jego była niewymuszona, bez udawania, bez przesady, bez obłudy, prosta, rzetelna, jak i niewinne serce jego. Siebie samego miał w wielkiej pogardzie, a drugich zawsze wysoko cenił. Z gołębią prostotą i niekłamaną szczerością podziwiał cnoty innych i starał się je zaraz naśladować. Z zapałem ćwiczył się w ustawicznym zapieraniu samego siebie, a pospolite i najniższe posługi spełniał z największą ochotą. W nowicjacie był pierwszym w wyjawianiu win swoich, tak iż towarzysze jego nazywali go największym potwarcą samego siebie.

Z tej głębokiej pokory płynęło tak doskonałe posłuszeństwo, że przełożeni nazywali go wszechmocnym, bo wszelkie polecenia bez żadnej wymówki wykonywał.

Tę doskonałą miłość Pana Boga zdobył sobie Stanisław przez zupełne i niepodzielne oddanie serca swego Panu Bogu, „albowiem dwom panom razem służyć nie można”. Jeszcze w domu rodzicielskim w pierwszej modlitwie, którą sobie zapamiętał, całkowicie się Panu Bogu ofiarował i tę ofiarę ustawicznie ponawiał. Tę zasadę pozostawił Stanisław w swoich zapiskach: „Należeć zupełnie i we wszystkim do Pana Boga przez darowanie się Jemu zupełne, posiadać Pana Boga zawsze i na miejscu wszelkiego innego dobra, jest to mieć na ziemi żywot podobny Wybranym i Błogosławionym w Niebie”. Świadomość, że Pan Bóg jest dla niego wszystkim, i że on całkowicie do Niego należy serce jego napełniała anielskim weselem i z oczu jego wytaczała strumienie łez obfitych i rzewnych. Ta radość nadziemska była skutkiem zupełnego polegania na Panu Bogu.

„Kto Mnie miłuje, Przykazania moje chowa”, powiedział Zbawiciel. Te zaś Stanisław tak doskonale wypełniał, że mógł razem z owym młodzieńcem ewangelicznym powtórzyć: „Wszystkiegom tego dochował od młodości mojej”. Seraficzna miłość Pana Boga, która trawiła jego czyste, niewinne serce i ten najwyższy stopień doskonałości chrześcijańskiej, były niezawodnym znakiem, że coraz bardziej zbliża się kres jego ziemskiej wędrówki. „Stawszy się za krótki czas doskonałym, przeżył czasów wiele; podobała się bowiem Panu Bogu dusza jego, dlatego pospieszył się wywieść go spośród nieprawości” (Ks. Mądr. 4, 13—14). Za Św. Pawłem Apostołem często powtarzał: „Mnie żyć jest Chrystus, a umrzeć zysk”, więc umarł z miłości ku Panu Jezusowi i Maryi.

Czy w sercu moim płonie ogień Miłości Pana Boga ponad wszystko? Czy jestem gotowy wszystko uczynić i wszystko wycierpieć, byle tylko Panu Bogu się podobać, kochać to, co do Boga prowadzi, a nienawidzić tylko tego, co od Pana Boga mnie odwraca?

Boże, Któryś płomieniami Miłości Swojej wypalił grzechy świata i Któryś Ogień Miłości przyniósł z Nieba na ziemię, prosimy Cię, zapal i nasze serca zimne taką miłością ku Sobie, abyśmy zniszczywszy wszelki zaród grzechu, czystym ciałem i sercem Tobie służyli.

 

 

Przysługa.

Postanowię sobie wszystkich i wszystko miłować tylko dla Pana Boga i w Panu Bogu, i będę często prosił Pana Boga, aby mnie raczył nauczyć, jak Go mam miłować.

Ojcze nasz. Zdrowaś Marya. Chwała Ojcu.

O Święty Stanisławie, wzorze seraficznej miłości Boga, racz mi wyjednać choć iskierkę onej miłości, którą serce twe płonęło. Zagrzej to moje nieczułe i oziębłe serce jak największą miłością Boga, odejmij to wszystko, co w nim może nie podobać się Bogu i co przeszkadza do ścisłego z Nim zjednoczenia. Bądź dla mnie pośrednikiem łaskawym w otrzymaniu tego najcenniejszego Daru, żebym tu na ziemi poczynając Boga miłować ponad wszystko, zasłużył Go oglądać i miłować w Niebie przez całą wieczność. Amen.

 

 

Poniższe modlitwy odmawia się każdego dnia Nowenny:

V. Módl się za nami Św. Stanisławie Kostko.

R. Abyśmy się stali godnymi Obietnic Chrystusa Pana.

V. Módlmy się: Boże, Któryś pomiędzy innymi Mądrości Twojej Cudami w młodziuchnym nawet wieku dojrzałej świątobliwości Łaskę okazać raczył, daj nam proszącym Cię, abyśmy za przykładem Św. Stanisława Kostki, usilną pracą około zbawienia czas okupując, do wiecznego odpocznienia wnijść zasłużyli. Przez Jezusa Chrystusa Pana naszego. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023