Źródło: Krótkie zebranie uczynków Św. Wincentego a Paulo 1857r.
Zawartość strony
Nowenna rozpoczyna się 10 lipca.
WEZWANIE DUCHA ŚWIĘTEGO.
V. Racz przyjść Duchu Święty i napełnić serca wiernych Twoich.
R. A ogień Miłości Twojej racz w nich zapalić.
V. Ześlij Ducha Twego, a będą stworzone.
R. A cała ziemia będzie odnowiona.
V. Módlmy się: Boże! Światłem Ducha Świętego serca wiernych nauczający, daj nam w tymże Duchu poznawać co jest dobrem, i zawsze obfitować w pociechy Jego. Przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, Który z Tobą i z Duchem Świętym żyje i króluje, Bóg w Trójcy Świętej Jedyny na wieki wieków.
R. Amen.
DNI NOWENNY:
DZIEŃ PIERWSZY (10 lipca).
Wincenty na Nauce w Szkole Jezusa Chrystusa.
„Pójdźcie do Mnie wszyscy… i uczcie się ode Mnie” — (Mat. rozdz. 11).
Punkt 1.
JEZUS CHRYSTUS wzywa wszystkich ludzi, aby szli do Niego na naukę. Posiał Go Ojciec dla nauczania, i rozkazał Go słuchać. Nauka Jego jest czysta: tysiączne ją cuda stwierdziły. Ogłoszona bez sztuki, bez obrony, owszem zbijana zapamiętale i uporczywie prześladowana, nad wszystkimi przeciwnościami zwycięstwo odniosła… Rozważaj jak pilnie, z jaką powolnością, i jak gorliwie udawał się Wincenty a Paulo przez całe życie swoje do Jezusa, słuchać Go i uczyć się od Niego. Jezus był jego najwyższym Mistrzem, Którego we wszystkim się radził. Potrzeba-li było co czynić? Zastanawiał się i rozważał, jak czynił Jezus. Potrzeba-li było co mówić, odpowiedzieć, dać ustawy swemu Zgromadzeniu, nauczać ubogich lub Duchowieństwo? W tym wszystkim Wincenty stosował się do Wyroku Chrystusa, Jego mówił językiem, i to tylko mówił, czego się nauczył od tego Mistrza, Który Sam tylko Mocen jest każdego przekonać, i sprawić zasmakowanie w Prawdzie. Jezus nie przestaje dawać Swych Nauk, lecz niestety i Jego Szkoła jest prawie opuszczoną! Sykania węża, zwodniczy głos świata, wrzawa naszych namiętności, głuchymi nas czynią. Dajże nam, Panie, nie tylko słuch baczny , lecz i serca nasze uczyń Twym Naukom posłuszne.
Punkt 2.
Mowa Chrystusa jest Ewangelią; Jej Wyroki są Głosem Jego. Tę to Boską Księgę ustawicznie czytając Wincenty słuchał Jezusa i uczył się od Niego. Księga ta rozważana rozpraszała jego ciemności, odkrywała oczom jego obłudę świata, kierowała jego postępkami, oświecała jego wiarę, wspierała jego nadzieję, ożywiała miłość jego nie zabawiając się czczym dociekaniem, pokorny uczeń prawdy którą czerpał w tej Księdze, brał ją za prawidło swego postępowania. Według tego prawidła układał swe myśli, swe przedsięwzięcia i poruszenia serca swego, i według tegoż tworzył Zgromadzenie Misji i Córek Miłosierdzia, dwa sobie ulubione dzieła, przekonany że te budowle na gruncie tak mocnym postawione, spoglądać będą spokojnie na wichry burzliwe, na ulewy i wezbrania potoków, i stać będą nie wzruszone. Uczucia te były owocami głębokiego uszanowania, wiary prostej i czystej intencji stawania się coraz lepszym; w takim duchu Wincenty czytał Ewangelię. Udawajmy się do tegoż źródła, płynie ono dla nas również jak dla niego; lecz czego się tam nauczymy, starajmy się to przyprowadzać do skutku.
Punkt 3.
Prawdy, których Jezus naucza w Ewangelii, wyrażone są również w Jego postępowaniu, a to było druga Księga dla Wincentego. Nigdy on z oka nie spuścił tego Boskiego wizerunku: wpatrywał się z bliska we wszystkie jego rysy; najdelikatniejszy nie uniknął jego oka bacznego; miłość czyniła je przenikliwym; rozważał Go modlącego się, cierpiącego, przestawającego z Swym Ojcem, z Uczniami, z grzesznikami, z nieprzyjaciółmi; szedł za Nim wszędzie na pustynię, pomiędzy ludzi, na górę Tabor, na Kalwarię; wiara jego wszędzie mu Go pokazywała: w ubogich, w bogatych, na tronie, w więzieniach. Wzbudzony dla uwiecznienia posłannictwa Jezusa, sądził Wincenty, iż godnie onego nie sprawi, jeżeli wpatrując się sam nieustannie w promienie tego Słońca Sprawiedliwości, nie udzieli innym tego pożyczonego Światła. Tak to wierny naśladowca Jezusa, malował Go w swych obyczajach, i żywym stał się Jego wyobrażeniem, jak Jezus był Obrazem Swego Ojca.
Mamy przed oczyma tenże sam wizerunek, i tenże sam obowiązek naśladowania Go. Przybliżajmy się do Niego, bierzmy się do pędzla. O Jezu! żywy obrazie wszystkich wybranych, prowadź Sam naszą rękę.
Pożytki zbawienne.
Spustoszeniem spustoszona jest wszystka ziemia: bo nie masz kto by uważał w sercu (Ks. Jer. 12, 11) Ludzie prowadzą życie w najwyższym rozproszeniu, samą tylko zajęci są ziemią: nie jesteś i ty w tym stanie? Chcesz-li z niego wydobyć się? Pomnij, że Jezus Chrystus jest twym prawdziwym Nauczycielem, i On Sam tylko może cię nauczyć wszelkiej Prawdy. Magister vester unus est Christus (Mat. 23, 10) Przyjmuj chętnie Jego maksymy i Naukę, i odzywaj się do Niego z Samuelem, i z Wincentym à Paulo: Mów Panie, bo słucha sługa Twój (1 Ks. Sam. 3) Przeczytaj uważnie Rozdział 5-ty Ewangelii według Św. Mateusza, stosując do siebie rady i przykazania tam zawarte; nie przestawaj na powierzchownym rozważaniu, jakby z lekka dotykając tylko Prawdy, lecz usiłuj ją zgłębić; staraj się wyryć ją w umyśle, napełnić nią serce, i według niej urządzać twe postępki. Proś Św. Wincentego, aby ci wyjednał u Boga Łaskę odniesienia korzyści tego rozmyślania, i przyprowadzenia do skutku postanowień na niej uczynionych.
DZIEŃ DRUGI (11 lipca).
O cichości, czyli łagodności Św. Wincentego a Paulo.
„Uczcie się ode Mnie, żem jest cichy” — (Mat. rozdz. 11).
Punkt 1.
Rozważ, że pierwszą nauką, którą Wincenty brał od Jezusa, była cnota łagodności: temperament jego żywy potrzebował tej cnoty. Święci w tym życiu nie są bez namiętności, lecz umieją nad niemi panować. Wincenty tak dalece był panem gniewu, tak usilnie i skutecznie poskramiał jego poruszenia, iż ledwie dostrzeżonymi być mogły. Jakichże usiłowań, jakiego gwałtu nie wymagało to zwycięstwo? Często nagabywany, lecz zawsze baczny, nigdy nie dozwolił zmysłom uniesienia się gniewem. Milczał, gdy się czuł poruszonym: gorliwość nawet wtenczas zdawała mu się być podejrzaną, a przestrogi niewczesnymi. Chcąc co dobrego uczynić, czekał dogodniejszej chwili; a jeżeli mu się wymknęło jakie słówko mające odrobinę uniesienia, jakże je drogo opłacał, już to wyznawaniem publicznym swej winy, już upadaniem do nóg tym, którzy je ledwo postrzec mogli, przepraszaniem osób choć tak lekko obrażonych, gorącymi nareszcie modłami i nowym uzbrojeniem się przeciwko przyszłym poruszeniom. Tak to Wincenty przeistaczał w pewny sposób swój temperament: uczył się od Jezusa być łagodnym. Używajmy tego oręża, a za Łaską Jezusa podobnyż odniesiemy skutek.
Punkt 2.
Nie na tym tylko stanął Wincenty w szkole Jezusa; sądził bowiem, że nie dosyć było gniew poskramiać, i surowo siebie zań karać, lecz że zrodzony do towarzystwa, powinien posiadać łagodność, ten to najmilszy węzeł ludzkiego społeczeństwa. Wraca więc do swego Nauczyciela i wizerunku Jezusa Chrystusa; uważa łaskę rozlaną na Jego ustach, wypogodzenie Jego twarzy, przyjemność z którą przyjmował cisnące się do niego dziatki, ubogich, grzeszników, chorych; zastanawia się nad dobrocią, której używał z Uczniami nie dosyć jeszcze ukształconymi, nad spokojnością którą zachował w pośród tysięcy ludu za nim idącego: owóż wzór który usiłował Wincenty na sobie wyrażać. Łatwy był do niego przystęp dla wszystkich, równie wśród najpoważniejszych zatrudnień, jak w wolnych chwilach. Przyjmował każdego z równą otwartością, słuchał mile, usłużył chętnie, odprawił ukontentowanego. Same nawet upomnienia których po nim urząd lub gorliwość wymagała, czułą osładzał serdecznością łagodząc ich ostrość. Oto powaby, które tak wielką liczbę osób sprowadzały do niego, jednały Wincentemu zaufanie wielkich i małych, a dziełom od niego przedsięwziętym powodzenie które nas zdumiewa; łagodność jego wlewała się w serca jak oliwa i nie znajdowała w nich oporu. Tym tylko i my sposobem osiągnąć możemy ziemię i pozyskiwać dusze Bogu.
Punkt 3.
Zobaczmy jeszcze łagodność Wincentego w przeciwnościach. Bóg dotykał go nader ciężkimi: lecz w nich zawsze takim pokazywał się, jak w największej spokojności; i owszem jeszcze wyższym. Wtenczas jego łagodność okazywała nowe męstwo i nowego nabywała blasku. Długie i ciężkie choroby, czarne potwarze, wyrzuty niespodziewane, utrata dóbr, przyjaciół, nawet i członków najlepszych swego Zgromadzenia, nic to wszystko nie zamieszało naszego Świętego Ojca; nic wzruszyć nie mogło ugruntowanego w duszy Jego pokoju. Wzniesienie myśli do Boga Najwyższego Rządcy wszech przygód, z drugiej strony obejrzenie się na swe grzechy, które mówił, daleko większego godne były ukarania, sprawiało, że nawet nie czuł tego wszystkiego, owszem przynosiło mu to radość i do składania dzięków Bogu prowadziło. I na tym jeszcze nie przestawał. Wypłaciwszy Bogu daninę wdzięczności, posuwał ją i ku sprawcom swych zmartwień, daleki od przypuszczenia najmniejszego ku nim żalu lub odwrócenia od nich serca: wszelkie im wyświadczał usługi, wymawiał ich, rozgłaszał co o nich dobrego wiedział, oświadczał iż im jest obowiązany, tak iż kto by chciał być uprzejmie od Wincentego przyjętym, i najczulszych doznać Jego usług, dosyć było dać mu tylko powód do cierpliwości. Starajmy się jego przykładem tłumić w sobie poruszenia gniewu, i we wszelkich okazjach ćwiczyć się w cnocie łagodności; dla czegoż miałoby nam zbywać na odwadze postąpienia również w tej cnocie tak daleko: równa wierność, równą też mieć będzie nagrodę.
Pożytki zbawienne.
Aby utworzyć sobie wysokie wyobrażenie o cnocie łagodności, dosyć jest pomyśleć, że Jezus Chrystus, który ją miał w najwyższym stopniu doskonałości, chce tego, abyśmy się jej od Niego uczyli. Discite a me quia mitis sum. Chcesz-li iść za tym Boskim wzorem? utrzymuj twą duszę w pokoju, czuwaj nad wszystkimi poruszeniami serca, wstrzymuj popędy twych namiętności, nade wszystko gniewu; wystrzegaj się skwapliwości w twych sprawach, i prowadź życie w ustawicznym skupieniu. W postępowaniu z twym bliźnim miej za niewzruszone prawidło nic takiego nie mówić, ani czynić, co by mogło kogo obrazić. Cokolwiek przykrego przytrafić ci się może, znoś to wszystko cierpliwie. Przyzwyczaj się krzywdy nawet najcięższe i zniewagi najobelżywsze za zysk sobie poczytywać; wesel się w Panu, przypominając co i jak ponosił w Swej Męce. Staraj się w dniu dzisiejszym przykładem Św. Wincentego i ku Jego uczczeniu, wykonać jakie akty wewnętrzne i zewnętrzne cnoty łagodności; powtarzaj często te słowa: Jezu cichy i pokornego serca, zmiłuj się nade mną!
DZIEŃ TRZECI (12 lipca).
O pokorze Św. Wincentego à Paulo.
„Uczcie się ode Mnie, żem jest cichy i pokornego Serca” — (Mat. 11)
Punkt 1.
Pokora przyjaciółką była serca Wincentego; szukał jej w całym życiu z gorącością najczulszego miłośnika. Ponieważ ona znajduje się najpospoliciej w poniżeniu, dla tego zawsze go pragnął, w nim smakował, ono było jego żywiołem. Podobało się Bogu wyprowadzić go z niskiego stanu w którym się kochał, dla użycia go do wielkich zamiarów; lecz Wincenty nie wypuścił nigdy z pamięci swej niskości, swych grzechów, i swego (jak mówił) skażenia. Usiłował przekonać wszystkich, że urodzenie jego i wychowanie, osoba i obyczaje, tylko wzgardy są godne. Cokolwiek dobrego się stało, chociaż sam był tego sprężyną, mawiał atoli, że nic się do tego nie przyłożył; modlitwom jednych, drugich radom roztropnym, innych powolności całą zasługę przyznawał, a Bogu Samemu wszelką Chwałę. Jeżeli zaś w tym samym przytrafiło się ponieść zawstydzenie, lub doświadczyć jakiej przygany, sobie to Wincenty przywłaszczał, tym chciwiej, iż czynił to z wewnętrznego przeświadczenia, że nie tylko był sługą nieużytecznym, lecz według jego mowy, potworem złości gorszym nad szatana, który nie tyle zasłużył na piekło ile nędzny Wincenty. O! jak dalecy jesteśmy od tak wysokiego stopnia cnoty, i pokory tak głębokiej.
Punkt 2.
Rozważ, że pokora jest cnotą, która nas do zamiłowania wzgardy prowadzi. Dobrowolne upokorzenia dostatecznymi nie są do upewnienia nas, że Wincenty rzetelnie wzgardę zamiłował; potrzeba aby one nie zależały były od jego wyboru. Bywał on wzgardzonym, był też i szanowanym; był od jednych miany za Świętego, za Ojca ubogich i za ucieczkę powszechną nieszczęśliwych: od innych zaś za nieuka, za obłudnika, za świętokupcę. Pierwszych to jest dobrze o nim rozumiejących, Wincenty stara się usilnie wyprowadzić z błędu, a nie mogąc tego dokazać, jęczy przed Bogiem, że sam tylko ma w sobie pozór pobożności, nie mając (jak mu się zdawało) ani jej ducha ani rzeczywistości: pochwały sprawiedliwie zasłużone zbija wyznaniem swych grzechów: uchodzi do wiosek oddalonych prostaczków nauczać, aby uniknął publicznych pochwał. Co zaś do drugich, (którzy o nim przeciwnie trzymali), łączy się on z nimi, ile mu tylko prawda dozwala, i jeszcze głębiej upokarza się, aniżeli od nich był poniżonym; słucha ich z podbudowaniem, nie usprawiedliwia się względem żadnego zarzutu, bynajmniej go nie uwodzi wzgląd na to, aby oszczędził potrzebnej mu sławy ile Naczelnikowi Zgromadzenia, które dopiero się zawiązywało; posadzony na ostatnim miejscu, zostaje na nim spokojnie; jeżeli zaś zniewolony jest posłuszeństwem, aby je opuścił, tam dąży, gdzie go obracają, jak kamień do swojego środka. Przykładem Wincentego uczmy się od Zbawiciela upokarzać i kochać się w upokorzeniach.
Punkt 3.
Osiągnął jeszcze Św. Wincenty w szkole Jezusa naukę pokory, dotąd zdaje się światu nieznanej: to jest nie tylko kochać się w upokorzeniach dotyczących jego osoby, lecz i w tych nawet, które niesłusznie okrywały zniewagą bądź to Dom jaki Zgromadzenia, bądź całe nawet Zgromadzenie; nic nie czynić celem ich zniweczenia, dziękować za nie Bogu jako za okazję daną do większego dobra; kochać ich sprawców jak swych dobroczyńców, chwalić ich zasługi, dobrze im czynić ile można, i z nimi się zgadzać w poczytywaniu swego Zgromadzenia za nikczemniejsze od wszystkich, i za najmniej Kościołowi użyteczne: taką naukę Wincenty i swym synom zalecił, sam się jej wpierw nauczywszy od Jezusa. Mniemano dotychczas, że gdy honor monarchy jest naruszony, każdy z poddanych staje się jego żołnierzem i brać się powinien do oręża: również, gdy Zakon jaki jest obrażony, każdy z jego członków, najmniej nawet czuły w sprawie osobistej, ma prawo obruszyć się w sprawie wszystkim wspólnej; tysiąc przyczyn pozornych zdaje się upoważniać to postępowanie. Co do Wincentego, ten światłem wyższym oświecony, w największym nawet poniżeniu Zgromadzenia swego, prawdziwy jego honor upatruje; widział go w tym stanie i uwielbiał za to Boga; Jemu Samemu zostawiał staranie wydźwignięcia go z takowego położenia, przestając na odpłaceniu dobrem za najczarniejsze potwarze, i milcząc. Naukę te wziął Wincenty od swego Boskiego Mistrza, Który się upokorzył aż do śmierci krzyżowej, i poniósł w Męce Swojej poniżenie i obelgi najzelżywsze.
Pożytki.
Cnota pokory nie do samych tylko doskonałych Chrześcijan należy; jest ona koniecznie potrzebną każdemu, kto chce Niebo osiągnąć; do wszystkich wyrzekł Chrystus te słowa: Uczcie się ode Mnie, żem jest cichy i pokornego Serca, a znajdziecie odpoczynek duszom waszym. Dla łatwiejszego ćwiczenia się w tej cnocie, staraj się o poznanie twej nędzy, wystrzegaj się słów, które by zakrawały na twą własną pochwałę, przytłumiaj wszelką myśl wysoką o sobie, jak tylko da ci się uczuć; łatwiej ją wstrzymać u drzwi serca, niż z niego wyrugować, gdy już tam wstęp wolny znalazła. Znoś cierpliwie zniewagi sobie wyrządzone, równie jak i zdarzające się powody do zawstydzenia; miej upodobanie być nieznanym i za nic uważanym; pokładaj ufność w tych słowach Zbawiciela: Kto się podwyższa będzie poniżony, a kto się poniża będzie podwyższonym. Zacznij od dnia dzisiejszego zdobywać się na ten akt cnoty, i proś Panny Najświętszej Maryi o wyjednanie ci jej u Boga; przez pokorę to ona zasłużyła być Matką Syna Bożego. Módl się do Św. Wincentego, aby się do Niej wstawił za tobą.
DZIEŃ CZWARTY (13 lipca).
O miłości Św. Wincentego à Paulo ku bliźniemu.
„Oni to są ludzie miłosierdzia, których pobożności nie ustały” — (Ekklez. r. 44)
Punkt 1.
Człowiek miłosierny skarbem jest publicznym, z którego każdy czerpać może: ubodzy znajdują tam przytułek, a bogaci przykład. Jest to żywy obraz Boskiej Dobroci, jest to kanał, przez który Jego Dobrodziejstwa spływają na nieszczęśliwych. Takim był Wincenty à Paulo: miłosierdzie, iż tak powiem, z nim zrodzone, uczyniło duszę jego litościwą i uważną na wszystkie niedostatki swych braci; umieścił ich, iż tak powiem, na łonie swej nieograniczonej miłości: nie przestając na próżnym użaleniu, obmyślał dla nich środki, w których trwałym utrzymywaniu się widzieć się daje Wieczność Boskiej Opatrzności, w mnogości Jej rozciągłość, a w płodności Wspaniałość. Odwiedzał chorych, cieszył strapionych; był jak ów święty człowiek Job okiem ciemnemu, nogą chromemu, podpora zgrzybiałemu. Bądź po tysiąckroć razy wielbiony Boże mój, żeś raczył dać ubogim takową pomoc, i taki przykład bogaczom, lecz nie dopuszczaj, ażebym był bezczynnym wielbicielem miłości tego Świętego kapłana.
Punkt 2.
Miłość Św. Wincentego była cudowną przez swą rozciągłość; nie było tego rodzaju nieszczęśliwych, którzy by nie doznali jego starania. Dzieci podrzucone, te to niewinne okrutnych matek ofiary; ubóstwo zgrzybiałe ciężarem słabości i wieku ku ziemi nachylone, wlokąc po ulicach resztę życia z naprzykrzeniem, a częstokroć i występnie; niewolnicy na galerach (*) częstokroć więcej ciężarem swych grzechów niż łańcuchami obarczeni; chorobą złożeni ubodzy, tym godniejsi politowania, że się z miejsca ruszyć nie mogą dla błagania o litość nad sobą bogaczy; prowincje całe wojną i głodem spustoszone najokropniej; wszystko to jest tylko cząstką z tylu nieszczęśliwych, którym Wincenty à Paulo łzy otarł. Dzieła jego miłosierdzia ku nim dotąd jeszcze trwają, a Bractwa Panien Miłosierdzia zaprowadzone po wszystkich parafiach, Zgromadzenie tegoż imienia rozszerzone nawet poza obrębem Francji, uwiecznią je na zawsze. O dziwna płodności miłosierdzia w jednym człowieku! Powiedzmy raczej Miłosierdzia Boskiego, Którego on był tylko wiernym sługą. Stawiają się nam częstokroć przed oczy te same nędze, a dlaczegoż nie mamy w sercach tejże samej litości?
(*) galery – okręt o napędzie wiosłowym, często wspomaganym przez żagle. Używany był przede wszystkim na Morzu Śródziemnym od czasów starożytnych (Egipt, Fenicja, Grecja, Kartagina, Rzym, Bizancjum) aż do XIX wieku. Do wiosłowania często wykorzystywano niewolników, jeńców lub skazańców, zwanych galernikami.
Punkt 3.
Nędzni grzesznicy na duszy schorzali, nowe podają litości Wincentego zatrudnienie. Chociaż więcej politowania godni nad pierwszych, nie czują przecież swej choroby, i nie szukają na nią lekarstwa; owszem odpychają nawet częstokroć słodką i dobroczynną rękę, która chce ich uleczyć. Przedmiot tak smutny obudza politowanie w Wincentym: nie może on patrzeć na zgubę swych braci bez podania im pomocniczej ręki. Modlitwy, łzy, posty, martwienie ciała, nauki, przykład dzielniejszy niż słowa, wszystko to użyte od naszego Świętego Ojca, okazywało jego politowanie ku grzesznikom. Nie przestając na tym, rozszerza swą gorliwość w sposób nieograniczony, i uwiecznia ją ustanowieniem swego Zgromadzenia, i udzieleniem mu onej z obowiązkiem, aby ją nowym swym synom od wieku do wieku, aż do najpóźniejszej potomności, przesyłało. Prośmy Boga, aby mu udzielał tej cnoty na pożytek Kościoła Świętego. Zapalaj Boże w kapłanach tę czynną gorliwość, którą pałał Wincenty à Paulo, i racz napełnić nas tym duchem, który ożywiał tego Świętego kapłana w całym jego życiu, a po śmierci zjednał mu wieczną koronę.
Pożytki.
Miłość ku bliźniemu jest znakiem najpewniejszym naszej miłości ku Bogu. Św. Paweł Apostoł zapewnia nas: iż ten, kto kocha bliźniego swego, wypełnia prawo. Miłość większą jest nad wszystkie inne cnoty, jest to prawdziwe znamię Chrystianizmu. Staraj się, aby cię po tym znamieniu Jezus Chrystus uznał za Swego prawdziwego ucznia. Przypominaj sobie często te Słowa Boskiego Zbawiciela: Łaknąłem, a daliście Mi jeść; pragnąłem, a napoiliście Mnie; chorowałem, a nawiedziliście Mnie; coście uczynili jednemu z tych braci Moich najmniejszych, Mnieście uczynili (Mat. 25). Zastanów się nad tymi słowy Jana Św. Apostoła (1. Ep. c. 3,): Synaczkowie moi, nie miłujmy słowem, ani językiem, ale uczynkiem i prawdą. Niemniej nad własnościami miłości: jest długo cierpliwa, łaskawa jest, nie zazdrości, złości nie wyrządza, nie nadyma się, nie jest czci pragnąca, nie szuka swego, nie wzrusza się ku gniewu, nie myśli złego, nie raduje się z niesprawiedliwości, ale weseli się z prawdy, wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystkiego się spodziewa, wszystko wycierpi (1 Kor. 13). Proś Św. Wincentego à Paulo, aby ci ją wyjednał u Boga.
DZIEŃ PIĄTY (14 lipca).
O wierze Św. Wincentego à Paulo.
„Kto Mnie wyzna przed ludźmi, i Ja go wyznam przed Ojcem Moim, Który jest w Niebie” — (Mat. r. 10).
Punkt 1.
Chrześcijanin baczny na swe obowiązki, ma codziennie sposobność wyznać Jezusa Chrystusa. Chrześcijanin małego serca codziennie Go się wstydzi. Sposoby wyznania Go trudniejsze i świetniejsze, są udziałem samych dusz odważnych: tymi odznaczają się one w pośród innych Świętych jak księżyc w pośród gwiazd. Wincenty à Paulo miał szczęście być wystawionym na trudne nader doświadczenia, i wynijść z nich z chwalebnym tytułem Wyznawcy Wiary. Gdy się dostał w ręce niewiernych, wiara jego sprawiła, iż wesoło spoglądał na stracenie majątku, będąc przeświadczonym, iż Bóg mu w zamian zachowa dobra trwalsze, których rozbójnik morski wydrzeć mu nie potrafi. Z ukontentowaniem widział się okutym w łańcuchy, wystawionym na igrzysko, na sprzedaż, i zaprzedanym okrutnym panom. W tych uważał Wincenty Najwyższego Pana, i służył im z wiernością, dla której nie mogli mu odmówić swego przywiązania. Takowa Łaska, dla słabych w wierze, bywa często kroć niebezpieczniejszą niż groźby i katownie. Chciano przez nią również zachwiać wiarę Wincentego: stawiano mu przed oczy obfite bogactwa, świetne powodzenie, przyjaźń i zaufanie pana, a nade wszystko koniec przykrej niewoli; nieraz mu powiedziano: To wszystko tobie dam, jeżeli upadłszy oddasz mi pokłon. Lecz stałego jak skała, nic poruszyć nie mogło: nie zapomniał on bynajmniej Imienia Boga swego, ma sobie za chlubę opiewać je w obcej ziemi; lecz nie wszystko to jeszcze: naciera wzajemnie, wychodzi z więzów zwycięzcą, wyrywa czartu broń przeciwko sobie użytą, i pana swego czyni niewolnikiem Jezusa Chrystusa. Czegoż nie jest zdolna dokazać wiara żywa, wsparta mocnym zaufaniem w Pomocy Boskiej Opatrzności?
Punkt 2.
Zastanów się nad tym, iż nie wszystkim jest dano wyznać Wiarę przed tyranami: lecz od wszystkich Bóg wymaga, aby jej dochowali, wyznawali ją odważnie w pośród nawet najtrudniejszych doświadczeń, a co z chwałą okazało się w Wincentym; bronił jej przeciw wszelkim podejściom najgorliwszego, a razem i najzręczniejszego stronnika nowego kacerstwa; wyznał ją w Tunis przeciw zwodniczym obietnicom pana, mającego właśnie nad nim prawo życia i śmierci; dochował jej bez uszczerbku, i strzegł w obliczu Królowej Małgorzaty, pomimo straszliwą pokusę, w którą się podał, Bogu się wprzód poleciwszy, dla wyprowadzenia z niej pewnego teologa, bliskiego już poddania się rozpaczy, do której go prowadziły pokusy przeciwko Wierze i Religii. Lękał się cienia nawet tego, co mogłoby zachwiać jego wiarę: znał to, że im jest pokorniejsza, prostsza i posłuszniejsza, tym jest przyjemniejszą Bogu: chciał aby ją nie zasadzano ani na ludzkich rozumowaniach, ani na subtelnościach filozoficznych. Słowo Boże nie podług upodobania i przywidzeń imaginacji nowatorów, lecz przez powagę Kościoła wytłumaczone, było jego prawidłem, i nigdy się nie trzymał innego. Naśladujmy go w praktykowaniu tej cnoty tak potrzebnej dla upodobania się Bogu.
Punkt 3.
Wysokie wyobrażenie, które Św. Wincenty à Paulo miał o cnocie wiary, wiodło go do udzielania jej, ile tylko z niego być mogło, innym, a osobliwie tym, którym na niej bardziej zbywało; stąd to tak częste i z taką chęcią miewane przez niego katechizmy i nauki do ubogich, którzy pospolicie są więcej zaniedbanymi; stąd usiłowanie napełnienia tymiż uczuciami owych z pośród swych przyjaciół, których za najsposobniejszych uważał do wypełnienia tego obowiązku miłości. Co wielu czyni bądź z pobudek przyrodzonych, bądź podług zasad światowych, on to wykonywał jedynie z pobudek wiary i podług prawideł onejże: do tych prawideł stosował swe zdania, na nich opierał swe zamysły, i podług nich do skutku przywodził święte przedsięwzięcia; krótko mówiąc, miał zupełność wiary, i żył nią jak nią żyje człowiek sprawiedliwy; ona ożywiała jego uczynki i słowa, jego czucia i myśli, a on by gotów przelać swą krew, i życie swe łożyć na jej obronę. Uczyniliżbyśmy z chęcią też samą ofiarę?
Pożytki.
Wiara jest hołdem najdoskonalszym, należącym się od człowieka Najwyższej Prawdzie; jest również prawidłem, do którego winien jest niezbędnie stosować swe życie. Lecz niestety! znajduje się co nad to rzadszego w tych opłakanych czasach? Syn Człowieczy przyszedłszy, mniemasz że, iż Nic nas tak znajdzie Wiarę na ziemi? (Łuk. 18, 8) Bardzo ubezpieczać nie powinno, jak życie prawdziwie chrześcijańskie. Porównaj twe życie, twą wiarą: zastanów się jeśli twe myśli, twe żądze i skłonności są zgodne z wiarą; staraj się twe uczynki i słowa opierać na tej fundamentalnej podstawie; nie daj się ułudzić w materii tak ważnej względem twego zbawienia. Wiara bez uczynków martwą jest (Jak. 2) We wszystkich okolicznościach, w których się znajdować będziesz, miej w pamięci te Słowa Zbawiciela naszego: Kto Mnie wyzna przed ludźmi, wyznam go i Ja przed Ojcem Moim (Mat. 10, 22) Nie wstydź się bynajmniej udowodniać twej wiary pełnieniem różnych uczynków pobożności, którą ta cnota ożywiać powinna. Wystrzegaj się nade wszystko wszelkich nowości. Abyś się w niej utwierdził, mawiaj z Świętym Wincentym: Panie pomnóż we mnie Wiarę — Adauge nobis fidem.
DZIEŃ SZÓSTY (15 lipca).
O roztropności Św. Wincentego à Paulo.
„Bądźcież roztropnymi jak węże, a prostymi jak gołębice” — (Mat. r. 10).
Punkt 1.
Roztropność i prostota są cnoty tym szacowniejsze, iż są rzadkie, i że jedna nie zdaje się wznosić, tylko na obalinach drugiej. Roztropność jest przezorna, ostrożna, i głęboka w swych zamysłach; prostota zaś jest szczerą, otwartą, i co ma w sercu to w ustach. Wincenty tak umiał łączyć obydwie, że ani ostatnia z swej otwartości, ani pierwsza z skrytości nic nie utraciła. Obydwie płynęły z jednegoż źródła. Chęć szczera szukania Królestwa Bożego i Sprawiedliwości Jego, zaszczepiania i rozszerzania tego obojga, oto cel jedyny Wincentego, i jego cały układ. Nigdy się od tego celu nie oddalać: szedł zaś do niego droga najkrótszą i utartą, nie chwytając się ścieżek nowych i krętych, skróconych i nieznanych jego Ojcom; miał je owszem w obrzydzeniu. Nic go przeto nie zniewalało do tajenia swych kroków, do ukrywania swych myśli, i do maskowania swych postępków. W przewodniczeniu Parafii, w zarządzaniu Zakonnicami, na posiedzeniach Dam Miłosierdzia, w pośród ubogich, u dworu, w zacieniu swych obydwóch Zgromadzeń, tychże samych trzymał się zasad, tychże samych zdań, tegoż samego planu, tegoż sposobu myślenia i mówienia, i dla tego też był prostym jak gołębica, a roztropnym jak wąż.
Punkt 2.
Trudno byłoby rozeznać, która z tych dwóch cnót więcej przyczyniła się do uskutecznienia wielkich dzieł, które Wincenty przedsiębrał; częstokroć one wymagały wpływu nader wielkiej liczby osób różnego humoru, urodzenia, różnych zdań i interesów, a które potrzeba było skłonić na jedno. Wincenty umiał tu stać się dla wszystkich jakoby punktem środkowym. Dosyć mu było ukazać się, zająć się sprawą i one przełożyć, w okamgnieniu, jak gdyby przez oczarowanie, sprawa najtrudniejsza zdawała się być podobną do wykonania, potrzeba ją było uskutecznić i uskutecznioną została. Prostota jego stawiając mu rzecz w punkcie prawdziwego światła, sprawiała w nim to, iż ją widział jako Dzieło Boskie; a roztropność jego znowu obmyślała środki, uprzątała trudności, i ośmielała najbojaźliwszych nawet. Przez prostotę pozyskiwał serca i ujmował je sobie, a przez roztropność oświecał umysły, nie dając im postrzec ręki która niosła pochodnia. Każdy został poruszonym i przykładał się do dzieła, lub przynajmniej działać dozwalał Wincentemu, wielbiąc roztropną jego prostotę. Oto sztuka niewinna, której Wincenty używał w ułożeniu, zaczęciu i dokonaniu tylu pobożnych zakładów, i w wzniesieniu ich na podstawach tak mocnych, jakimi są Niebo i ziemia.
Punkt 3.
Prostocie i roztropności Wincentego nigdy nie zbywało na przeszkodach i przeciwnościach. Żył w czasach burzliwych. Kościół i Królestwo Francuskie w jego oczach zbyt wiele ucierpiały. Zasiadającemu w Radzie Rejencji Państwa i razem będącemu na czele Zgromadzenia, nie podobna było używać spokojności w zaciszy życia prywatnego. Nieraz piorun zagrzmiał nad jego głową, zastawiano nań sidła, grożono mu, okryto go wzgardą i potwarzami; raz go znieważano, drugi raz uwielbiano. Wysilają się dowcipy przewrotne na jego podchwycenie. Prostota jego czyni im nadzieję że to jest rzecz łatwa, gdyż roztropność jego nie wydawała się jak tylko w potrzebie. Miał do czynienia z niezmierną liczbą osób różnego charakteru, tysiącem kierował śliskich i zawiłych interesów, a nic z tego wszystkiego nie potrafiło go zamieszać. Przez swoją prostotę umiał pomieszać najchytrzejszych nawet, a przez roztropność i najpopędliwszych uspokoić; samego nawet oporu którego doznawał, umiał użyć do swych zamiarów, i przeszkody w środki zamienić. Wsparty tymi dwiema cnotami, był Wincenty niezwyciężonym, i z najniebezpieczniejszego położenia wychodził z zasługą i sławą Świętego.
Pożytki.
Syn Boży w Swej Ewangelii roztropność łączy z prostotą, gdyż jedna bez drugiej jest prawdziwą przywarą: połączone zaś z sobą są prawdziwymi i gruntownymi cnotami. Roztropność chrześcijańska dąży do swego celu, a tym celem zawsze jest Bóg: obiera środki, urządza czyny i słowa, i wszystko czyni rozsądnie, pod wagą, liczbą i miarą. Prostota zaś jest darem, który nas wprost wiedzie do Boga i wprost do Prawdy, bez wystawności, bez wybiegów, bez obłudy, bez względu na ludzi i na własny pożytek. Radź się zawsze w każdej okazji maksym, których nas Jezus Chrystus nauczał. Wymagaj sam od siebie tego, co Jezus Chrystus mówił, co uczynił, jak sądził w podobnych okolicznościach. Oto prawidło, którego się trzymał Św. Wincenty à Paulo, i od którego nigdy nie odstąpił. Bądź prostym w sercu, w umyśle, w intencji, w sposobie czynienia i mówienia: bądź skromny i chroń się w mowie wszystkiego, co mogłoby bliźniego wprowadzać w mniemanie, że masz to w umyśle lub w sercu, co się tam wcale nie znajduje. Naśladuj Św. Wincentego à Paulo i proś go, aby ci te obydwie cnoty u Boga wyjednał.
DZIEŃ SIÓDMY (16 lipca).
O zakochaniu się Św. Wincentego w ubóstwie.
„Błogosławieni ubodzy” — (Mat. r. 5).
Punkt 1.
Mało jest takich, którzy by się uganiali za takowym błogosławieństwem. Wincenty poznał jego wartość, i dla jego osiągnięcia lękał się bogactw: przeklęctwo które Jezus, jego Boski Mistrz, rzucił na bogaczy, trwoga go napełniało. Dostrzegał on coś nieszczęsnego w dostatkach; przeszłość oświecała go w tym. Przeniósł się myślą aż w owe szczęśliwe czasy, w których zgromadzenia zakonne istnieć poczynały, i widział tam jak pobożność kwitnęła na łonie ubóstwa. Idąc zaś coraz niżej od wieku do wieku, widział jak się w nie wciskały dostatki, a za nimi osłabienie karności zakonnej, duch światowy, zbytek, duma, rozwiązłość, rozpusta: widział, że równego w tymże losu doznawało pospolicie i inne duchowieństwo: że Jezus ubogi zrodził pobożność gorejącą, i że ta, ile była świetną w ogniu ubóstwa, tyle stała się słabą i prawie niknąć poczęła, gdy się zaczęła napawać mlekiem narodów i brać pokarm u piersi królewskich. Lękał się Wincenty o swe Zgromadzenie nowo zrodzone, aby na podobną nie przyszło zmianę; zapewnił je, iż ubóstwo będzie dla niego twierdzą niezdobytą, w której uśmiechać się będzie na próżną natarczywość swych nieprzyjaciół, i że nie upadnie inaczej, chyba przez bogactwa i występki, które z niego się rodzą.
Punkt 2.
Dla zapobieżenia takowemu nieszczęściu, przepisał swemu Zgromadzeniu praktykę ubóstwa tym lepiej umiarkowanego, iż nikomu nie jest uciążliwym. Szczupłe fundusze, aby być w stanie służenia darmo publiczności; opatrzenie według kanonów i potrzeb; wspólny stół, takowy jaki potrzebny jest dla opędzenia głodu; ubiór prosty i skromny; sprzęty podobne Elizeuszowym; nie nad potrzebę, nic dla ozdoby lub wygody, nic własnego, a wszystko z podległością, za dozwoleniem i z szczerą gotowością wyzucia się ze wszystkiego, poprzestania na najgorszym wydzieleniu, na najlichszym ubiorze, na najniewygodniejszym posłaniu, obejścia się nawet częstokroć bez tego, co jest potrzebnym, i cieszenia się z tego; oszczędzenie, nie dla zasobu, tak szkodliwego ubogim, lecz dla rozszafowania go wiernie onymże; oto jest ubóstwo które praktykował Wincenty, i swym synom zalecił, i w którym sobie wielce smakował. Wiara jego oświecona, w niedostatku odkrywała mu skarby, których w nim oczy ludzi światowych nie widzą. Zasilała ona jego pokorę i ufność w Bogu, wiodła go do polegania zupełnego na Opatrzności, i poskramiała w nim namiętności ujęciem tego, co by je mogło podsycać.
Punkt 3.
Zamiłowanie ubóstwa obudzało w Wincentym miłość ku ubogim. Poważał ich, i zdawali mu się równie wielkimi, ile są poniżeni w oczach świata; ich stan przypominał mu stan Jezusa, który stał się ubogim, aby nas ubogacił; Jego w nich widział, smakował w przestawaniu z nimi, i na ich usługę, jakby dla swych dzieci, cały się poświęcił. Ich potrzeby bardziej go obchodziły niż swoje własne i swego Zgromadzenia. Pierwszym oni byli celem jego serca. Dowcipna jego dla nich czułość tysiączne mu podawała środki przyniesienia im ulgi; wystarał się dla nich o miejsca schronienia, które dla swej okazałości zdawały się raczej być pałacami panów, niż pomieszkaniami ubóstwa. Przez tajemnicę jakąś równającą się cudowi, na przełożenie uprzejme Wincentego, ujrzało ono usługujące sobie Damy pierwszego znaczenia. Widok takowy zbudował i w zadumienie wprawił Paryż, prowincje i ubogich. Do tych honorowych przydał Wincenty Zgromadzenie czynnych Panien, których najchlubniejszym tytułem jest to imię: Sługi ubogich, czyli Córki Miłosierdzia. Powołaniem ich służyć ubogim, gotować im i roznosić jedzenie, pilnować ich i opatrywać z uprzejmością i tkliwą czułością służebnic Jezusa Chrystusa.
Pożytki.
Syn Boży chcąc nas oswobodzić z jarzma pożądliwości, która jest źródłem i korzeniem wszelkiego złego, przyszedł na świat, aby nas nauczył i przykładem i maksymami, które nam ogłosił, że ubodzy są błogosławionymi. Otrząsaj się z ducha światowego, który oprócz ziemskich i znikomych, innych dóbr nie poznaje i w nich nie smakuje. Przejmij się Duchem Jezusa Chrystusa, który tak wielce zakochał się w ubóstwie, iż w tym życiu śmiertelnym nie miał nawet gdzie Głowy Swej skłonić. Jeżeli nie przedajesz wszystkiego co masz dla rozdania ubogim, zapatruj się przynajmniej na dobra, których opuścić nie możesz z takowym usposobieniem serca, jakoby do ciebie nie należały, i uważaj się względem nich za szafarza ubogich. Abyś doszedł do takowego usposobienia, uczyń z tego wszystkiego ofiarę, cokolwiek masz nieużytecznego i nad potrzebę, i jeśli być może, obróć to na wsparcie ubogich. Jeżeli nie masz jeszcze tyle odwagi, abyś dla siebie wybierał gorszą rzeczy sobie ofiarowanych, przestań na takowej chętnie przynajmniej wtenczas, kiedy ją odbierzesz z Rąk Opatrzności, w jakimkolwiek to bądź przytrafiłoby się sposobie. Proś Boga przez przyczynę Św. Wincentego o miłość ku ubogim i zakochanie się w ubóstwie.
DZIEŃ ÓSMY (17 lipca).
O gorliwości Św. Wincentego à Paulo.
„Kapłany Syonu przyobleke zbawieniem, a Święci jego weselem weselić się będą” — (Ps. 132/131/).
Punkt 1.
Troskliwość Wincentego rozciągnęła się i do duchowieństwa. Widząc świetność jego przyćmioną, przejęty tym do żywego, zaczął reformę od samego siebie, i pracował nad tym, aby swymi obyczajami wyrównał dostojności kapłaństwa, chociaż chodził jeszcze w ciemności, a żadnego prawie nie miał przewodnika. Przyjął je przenikniony świętą bojaźnią, a tego potem przez całe swe życie żałował. Dla naprawienia tej mniemanej pomyłki, starał się usilnie poznać ustawy tego świętego i wysokiego stanu, przeniknął całą obszerność jego obowiązków, i uczuł ich ważność. Nigdy tego z oka nie spuścił, iż miał uczestnictwo w Posłannictwie Jezusa Chrystusa, a ta uwaga zwiększając jego trwogę, podwajała w nim zapał do naśladowania Tego Najwyższego Kapłana, do kończenia prac od Niego zaczętych, do napawania się Duchem Jego, do trzymania się, w celu rozszerzenia Królestwa Bożego a zniweczenia światowego, tychże samych środków, których był użył Ten Najświętszy Kapłan. Z Ofiarą, którą codziennie sprawował, łączył swe serce, wydając je na spalenie w płomieniach gorącej Miłości, i ciało swoje, czyniąc z niego ofiarę przez ścisłość pokuty. Modlił się tak, jakoby był sprawami całego świata obarczonym. Tak się na koniec przybliżył do wzoru doskonałego kapłana, że Św. Franciszek Salezy dał mu to świadectwo, iż nie znał godniejszego nadeń kapłana.
Punkt 2.
Gorliwość Wincentego o cześć kapłaństwa, nie przestała na własnym udoskonaleniu, lecz rozciągnął ją i do tych, którzy się do niego zabierali. Biskupi na Świętym Soborze Trydenckim zgromadzeni, uznali byli potrzebę dania im przyzwoitego wychowania; lecz Francja jeszcze nie znała Seminariów. Najświątobliwsi Biskupi pragnęli je mieć, lecz nie mogli ich zaprowadzić. Wincenty stał się tu przewodnikiem: utworzył ich plan, przepisał w nich ćwiczenia, ukształcił rządców, i poznano, że być może co widziano od niego wykonanym. Święta zazdrość innych poruszyła: Wincenty to pochwali i wspomógł ich radą, a Francja wkrótce ujrzała na swym łonie zakłady świętego kapłaństwa. Powołanie święcących się doświadczone, obyczaje ich oczyszczone, umysł ich uprawiony i przez zdatnych nauczycieli do usługi Kościoła usposobiony. Rozsadzeni po diecezjach, roznieśli tam światło i gorącość, wskrzesili zgasłą w ludu pobożność, i oczyścili miejsce święte. Nieumiejętny został nauczonym, ubogi wspartym, nieszczęśliwy pocieszonym, wspaniałość czci Boskiej została przywróconą; Sakramenty zaczęły być udzielane roztropnie, duchowieństwo odzyskało swą świetność, a lud pierwszą gorącość.
Punkt 3.
Potrzeba się było obawiać, aby duchowni w Seminariach wychowani, wyszedłszy na świat, w pobożności nie osłabieli; ta bowiem chociażby była najmocniej ugruntowaną, nie jest atoli niewzruszoną, i po najszczęśliwszych częstokroć początkach nastąpiły upadki tym cięższe, im się z wyższego miejsca przytrafiły. Dla zapobieżenia takowemu nieszczęściu, oświecona gorliwość Wincentego i zawsze obfita w wynalazki, poddała mu dwa środki najstosowniejsze do utrzymania w swych uczniach pierwszej ich gorącości ducha, to jest: Konferencje duchowne i Rekolekcje coroczne. Nauczył ich zgromadzać się co tydzień dla zabawienia się rozmowami o cnotach swego stanu, o swych obowiązkach, o swych niebezpieczeństwach, o swych funkcjach, w celu oświecania i zachęcania się wzajemnego przez udzielanie sobie nawzajem swych wyobrażeń i uczuć; przeświadczony, iż chociażby nie było ich więcej nad dwóch lub trzech, że Jezus Chrystus w pośród nich będzie, że wejrzy na nich z upodobaniem, i natchnie ich nową ducha gorącością. Rekolekcje coroczne odrywają od świata i prowadzą do źródła, z którego się w Seminarium, czerpało. Na tej świętej pustyni Sam Bóg przemawia do serca, spada tam manna niebieska, dają się widzieć z bliska najważniejsze Prawdy Religii: wchodzi się w głąb serca, uważa się, z której strony jest słabszym, naprawiają się jego usterki, iż całkowicie odnowionym powraca się do swej trzody, dla udzielenia jej tegoż ognia, którym zostało zapalone. Lecz niestety! z tych dwojga ćwiczeń, ostatnie jest prawie zupełnie zaniedbanym, a pierwsze zamienionym najczęściej w okazje do rozproszenia.
Pożytki.
Bóg włożył na każdego z nas staranie o swym bliźnim; wszyscyśmy mieć powinni gorliwość o uświęcenie Braci naszych, o pomnożenie Chwały Boskiej, i o sprawę własnego zbawienia.
Niech twa gorliwość ożywiona będzie miłością, rządzona roztropnością, i miarkowana łagodnością. Zaczynaj od siebie samego, a nie zapominaj nigdy tej przestrogi Syna Bożego: Co pomoże człowiekowi choćby i cały świat pozyskał, jeśli duszę swą straci.
Chroń się gorliwości fałszywej i nierozsądnej, która gotowa jest porwać się na wszystko; gorliwość takowa często jest tylko skutkiem humoru gorącego, prędkości wrodzonej lub utajonej wyniosłości. Miej zawsze pamięć na Przytomność Boską. To co masz uczynić z gorliwości, niech poprzedzi modlitwa. Proś Boga o tę cnotę i o jej wszystkie przymioty, przez przyczynę Św. Wincentego à Paulo.
DZIEŃ DZIEWIĄTY (18 lipca).
O Misjach Św. Wincentego a Paulo.
„Ewangelia opowiedziana jest ubogim” — (Mat. r. 1)
Punkt 1.
Dusze ubogich drogimi były w oczach Wincentego. Ubolewał nad niemi, widząc je zaniedbane, bez uprawy i nauki zbawienia, i częstokroć bardziej ogołocone z dóbr Łaski, niżeli z potrzeb do życia niniejszego. Katechizmowanie ubogich, słuchanie ich Spowiedzi, pracowanie około ich zbawienia, nie ma w sobie przyjemności, ani zaszczytu lub zysku nie przynosi; są odrażającymi, naprzykrzonymi natrętami. Lecz, co do Wincentego: poczytał on ich za cząstkę najlepszą, obrał ją dla siebie i dla obydwóch Zgromadzeń, innym zostawiając urzędowania świetne, prowadzące do godności kościelnych, lub zyski przynoszące. Sam się ukrywał po wioskach, w szpitalach, w więzieniach, pod strzechą ze swymi przyjaciółmi, ubogimi. Tam przemawiał do nich o Królestwie Bożym, cieszył ich, oświecał, odkrywał im skarby utajone pod ich łachmanami, i uczył ich, jak przez krótkie i lekkie prace zasłużyć mogą obfitą Wiecznej Chwały nagrodę; rozpraszał najgrubszą ciemnotę, leczył rany ich serca najzastarzalsze, najwznioślejsze prawdy czynił dla nich zrozumiałymi, i najtrudniejsze maksymy ewangeliczne podobnymi do wykonania.
Punkt 2.
Założone od Wincentego Zgromadzenie Misji uwiecznia gorliwość swego Świętego Założyciela o zbawienie ubogich. Nowi ci Apostołowie z powołania, a częstokroć z swych czynów, idą od wsi do wsi opowiadając Ewangelię, lecząc chorych, ciemnych oświecając, prostując chromych, wskrzeszając umarłych, to jest, czyniąc cuda nad duszami, które pierwsi Apostołowie nad ciałami wykonywali. Darmo tego udzielają co sami wzięli bez zasługi. Prości, niewymyślni, cierpliwi; nic ich nie zraza, ani ostrość pory, ani grubość ludów, ani prześladowanie złośliwych. Znoszą wszystko bez uskarżania się, a nawet z radością, byleby ubodzy, których dusze uważają za zakład sobie powierzony, Jezusa Chrystusa poznali, kochali i Jemu służyli. Bóg także błogosławi ich pracom i daje im powodzenie niesłychane. Źle uczynionych spowiedzi naprawienie przez Spowiedź całego życia; zgaszenie zastarzałych nieprzyjaźni, uspokojenie sporów bez końca, usunięcie zgorszeń, powrócenie niesprawiedliwie przywłaszczonych rzeczy, krótko mówiąc przywrócenie w Parafiach niewinności i pokoju, oto są zwyczajne Misji owoce.
Punkt 3.
Ubodzy po miastach, częstokroć są równie nieoświeceni i zepsuci jak i po wsiach. Dostrzegł tego Wincenty, i równie użaleniem powodowany, usiłował temu zaradzić; a że pokora wzbraniała mu odprawiania Misji po miastach, starał się nagrodzić to nie tylko przez obmyślenie dla ubogich wygodnego schronienia, gdzie z pokarmem ciała udzielany im bywa obficie posiłek duchowny, lecz i przez użycie Córek Miłosierdzia do uczenia ubogich dziewcząt. Zdumiewaj się nad roztropnością Wincentego: udał on się tu do samego źródła, z którego zepsucie i niewiadomość rozszerzona pomiędzy niższym ludem, początek swój brały. Te dziewczęta będą matkami: napojone przeto w dziecięcym wieku pobożnością, wychowane w bojaźni Boga i obrzydzeniu grzechu, wleją te same uczucia w swe dzieci, prześlą je następnie do swych wnuków: to zaś wszystko Wincentego jest dziełem, wykonywanym przez posługę Córek Miłosierdzia, pracujących z niezachwianą gorliwością nad oświeceniem umysłu i ukształceniem serca ubogich dziewcząt, które bez tej pomocy ledwie by mogły znać pierwsze początki pobożności i chrześcijańskiej nauki.
Pożytki.
Dla zbawienia to ludzi Jezus Chrystus zstąpił z Nieba na ziemię, żył, opowiadał, cierpiał, umarł, Zmartwychwstał, i dawszy rozkaz Apostołom, aby szli opowiadać Ewangelią całemu światu, wstąpił do Nieba. Rozważaj Chrystusa obchodzącego miasta, wioski, nauczającego w synagogach, równie uczonych jak i dzieci. Przykładaj się ile tylko możesz, do zbawienia twych braci. Do tego każdy przyłożyć się może bądź przestrogami i radą, bądź przykładem, bądź też opowiadaniem. Poczytaj się za szczęśliwego, gdy się do tego w czymkolwiek przyłożysz; gdyż powiedziano, i większa będzie radość w Niebie z jednego grzesznika nawróconego, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebowali pokuty. Idź w duchu za Wincentym à Paulo w tym wszystkim, cokolwiek przedsięwziął w tym celu, aby dal poznać Ewangelią i do jej zachowania zachęcił; a jeśli nie możesz naśladować jego czynów, proś przynajmniej gorąco Pana żniwa, aby posyłał robotników według Serca Swego, którzy by pracowali z pożytkiem.
Na zakończenie każdego dnia Nowenny odmówić należy Litanię.
LITANIA DO ŚW. WINCENTEGO A PAULO.
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z Nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże,
Duchu Święty Boże,
Święta Trójco jedyny Boże,
Święta Marya, bez zmazy poczęta, módl się za nami.
Św. Wincenty, wierny sługo Boski,
Św. Wincenty, prawdziwy Chrystusa Pana uczniu i naśladowco,
Św. Wincenty, osobliwy Tajemnicy Trójcy Przenajświętszej wyznawco,
Św. Wincenty, wielki Tajemnicy Słowa Wcielonego chwalco,
Św. Wincenty, gorącą ku czci Najświętszego Sakramentu miłością pałający,
Św. Wincenty, Mężu ducha apostolskiego pełny,
Św. Wincenty, nieprzepracowany w winnicy Pańskiej robotniku,
Św. Wincenty, Ducha Chrystusowego w stanie kapłańskim wzbudzicielu,
Św. Wincenty, Patryarcho i Założycielu Kapłanów Zgromadzenia Misji,
Św. Wincenty, wielkie ku ubogim chorym w założeniu Zgromadzenia Córek Miłosierdzia politowanie oświadczający,
Św. Wincenty, Misji Syna Boskiego chwalebnie dokonujący,
Św. Wincenty, zwierciadło cnót Kapłańskich,
Św. Wincenty, rzadko widzianej pokory obrazie,
Św. Wincenty, mężny siebie samego zwycięzco i wzgardzicielu,
Św. Wincenty, główny wszelkiej czci i chwały świata nieprzyjacielu,
Św. Wincenty, żarliwy ubogich wieśniaków Apostole,
Św. Wincenty, w ostatniej potrzebie zostających nieustanny wspomożycielu,
Św. Wincenty, opuszczonych sierot dziwny obrońco i karmicielu,
Św. Wincenty, powszechny wszystkiego ubóstwa opiekunie i ucieczko,
Św. Wincenty, wszystkich nędznych Ojcze najlitościwszy i pociecho,
Św. Wincenty, panieńskiej niewinności obrońco,
Św. Wincenty, potężna mocy na skruszenie serc zatwardziałych,
Św. Wincenty, szczęśliwy kacerstwa i wszelkich błędów burzycielu,
Św. Wincenty, do słuchania Spowiedzi dożywotnich z wielkim dusz zyskiem osobliwą Ducha Świętego Łaską udarowany,
Św. Wincenty, w ciele ludzkim dla znamienitej czystości Aniele,
Św. Wincenty, bezkrwawy od ustawicznego umartwienia męczenniku,
Św. Wincenty, dusz na sumieniu ściśnionych, w upałach pokus zostających, skuteczny pocieszycielu i ochłodo,
Św. Wincenty, cichy i pokornego serca,
Św. Wincenty, wzorze prostoty i szczerości chrześcijańskiej,
Św. Wincenty, uprzejmie nieprzyjaciół twoich, sobie nieprzyjaznych, kochający,
Św. Wincenty, w zastosowaniu się do Woli Bożej, Mężu według Serca Boskiego,
Św. Wincenty, jednostajnego zawsze umysłu i cierpliwości nieporuszonej, prawy wizerunku,
Św. Wincenty, Kościoła Rzymskiego Synu najwierniejszy i najposłuszniejszy,
Św. Wincenty, do Stolicy Apostolskiej nieprzerwanie przywiązany,
Św. Wincenty, któryś Ojczyznę naszą za życia ukochał i do niej dzieci swoje wysłać raczył, Przyczyniaj się za nią!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Przepuść nam, Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Wysłuchaj nas, Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Zmiłuj się nad nami, Panie!
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Ojcze nasz. Zdrowaś Marya. Chwała Ojcu.
V. Módl się za nami Święty Wincenty,
R. Abyśmy się stali godnymi Obietnic Chrystusa Pana.
V. Módlmy się. O Boże! Który na opowiadanie Ewangelii ubogim, na poratowanie ludzi na duszy i ciele opuszczonych i na pomnożenie ozdoby stanu duchownego, Ducha Syna Twojego w apostolskiej Św. Wincentego miłości i pokorze wzbudzić raczyłeś, daj nam za jego przyczyną, abyśmy z nędzy grzechów uwolnieni, taką miłością i pokorą Tobie zawsze podobać się mogli. Przez Chrystusa Pana naszego.
R. Amen.
© salveregina.pl 2023