(Rozpoczyna się dnia 22 Września)
Źródło: Nowenna ku czci Bł. Jana z Dukli, 1932r. / Bł. Jan z Dukli patron Polski Rusi i Litwy żywot 1931
Zawartość strony
- 1 Objaśnienie.
- 2 O nabożeństwie do Bł. Jana z Dukli
- 3 Modlitwy wstępne.
- 4 WESTCHNIENIE DO DUCHA ŚWIĘTEGO.
- 5 PROŚBA.
- 6 DNI NOWENNY:
- 6.1 DZIEŃ PIERWSZY (22 Września)
- 6.2 DZIEŃ DRUGI (23 Września)
- 6.3 DZIEŃ TRZECI (24 Września)
- 6.4 DZIEŃ CZWARTY (25 Września)
- 6.5 DZIEŃ PIĄTY (26 Września)
- 6.6 DZIEŃ SZÓSTY (27 Września)
- 6.7 DZIEŃ SIÓDMY (28 Września)
- 6.8 DZIEŃ ÓSMY (29 Września)
- 6.9 DZIEŃ DZIEWIĄTY (30 Września)
- 6.10 Modlitwy końcowe.
- 6.11 Litania do Bł. Jana z Dukli
- 6.12 Modlitwa na zakończenie nowenny.
Objaśnienie.
Jednym z najulubieńszych sposobów oddawania czci Bogu i Świętym jest nowenna. Nazwa pochodzi od słowa łacińskiego „novem“, które znaczy: dziewięć. Nowenna zatem jest nabożeństwem rozłożonym na dziewięć dni. Swoistą cechą każdej prawie nowenny, to pełen nadziei smutek, tęsknota, błaganie, prośba. Tym się też różni od „oktawy”, która ma więcej pierwiastku uroczystościowego, świątecznego, radosnego, dziękczynnego. Nowennę odprawiać się zwykło o uproszenie sobie jakiejś Łaski i pomocy, albo jako przygotowanie do świąt.
Do nowenny przywiązuje się większą skuteczność, dlatego powinno się ją jak najlepiej odprawiać.
Dobre odprawienie nowenny nie może się ograniczać tylko do odmówienia pewnej ilości modlitw. W parze z modlitwami musi iść koniecznie poprawa życia. Dlatego w nowennie niżej podanej zamieszczone są i modlitwy i rozmyślania i przykłady.
Za pośrednictwem modlitw dusza ulata ku Bogu, za pośrednictwem rozmyślań poznaje, jakie wady wykorzeniać, w jakich cnotach się ćwiczyć, za pomocą zaś przykładów wzmacnia się w ufności, że przez przyczynę Bł. Jana może u Boga wszystko uprosić.
W czasie odprawiania nowenny pamiętać należy o uczynkach miłosierdzia tak co do ciała, jak co do duszy, jako te o umartwieniu. Wśród umartwień pierwszeństwo mieć winny umartwienia wewnętrzne: poskramianie zbytniej ciekawości, unikanie rozproszenia, panowanie nad językiem, hamowanie niecierpliwości itp.
Podczas odprawiania nowenny należy przystąpić do Spowiedzi i Komunii Świętej. Nadaje się na to najlepiej ostatni dzień. Zwracamy na tym miejscu uwagę, że osoby, które nie przystępują codziennie do Komunii Świętej, mogą poprosić spowiednika o pozwolenie przyjęcia Komunii Świętej przez kilka dni w czasie nowenny (o ile ustrzegą się grzechu ciężkiego). Wskazanym też byłoby codzienne słuchanie Mszy Świętej.
W ogóle przy odprawianiu nowenny do Bł. Jana należy zastosować i ile możności wprowadzać w życie i w czyn wszystkie uwagi o nabożeństwie do Bł. Jana i o jego objawach, które poniżej zamieszczamy. Dlatego przed rozpoczęciem nowenny należy ów rozdział przeczytać i do podanych tamże wskazówek odpowiednio się zastosować.
O nabożeństwie do Bł. Jana z Dukli
W jaki jednak sposób może się to nabożeństwo objawić, aby było i Bogu miłe i nam pożyteczne?
- Zachowywać sumiennie Przykazania Boże i kościelne, naśladować Bł. Jana w cnotach, zwłaszcza: w pokorze i cierpliwości.
- Odmawiać codziennie jakieś modlitwy na cześć Bł. Jana np.: litanię, responsorium, godzinki, albo przynajmniej jedno: Ojcze nasz, Zdrowaś Marya i Chwała Ojcu.
- W ciągu dnia wzbudzać akty strzeliste do Bł. Jana np.: „Bł. Janie, ratuj mnie!“, „Bł. Janie, naucz mnie kochać Boga i bliźniego!” itp.
- Odprawiać od czasu do czasu nowennę, septennę lub triduum.
- Przez oktawę jego święta, które wypada 1 października, odprawić także odpowiednie ćwiczenia.
- Obrać go sobie za specjalnego Patrona i polecać się mu we wszystkich zmartwieniach, uciskach, przedsięwzięciach, kłopotach itd.
- Mieć u siebie jego obraz lub obrazek, i modlić się przed nim przynajmniej w czasie nowenny, septenny, triduum i oktawy, strojąc go na ten czas kwiatami.
- Mieć stale wodę Bł. Jana ze Lwowa lub z Dukli, i używać jej w słabościach i chorobach, lub dawać do użytku znajomym w podobnych wypadkach.
- Postarać się o relikwie Bł. Jana (o ile to możliwe) lub przynajmniej o przedmioty (dewocjonalia) potarte o jego relikwje lub grób, i przedmiotów tych używać, podobnie jak wody, w chorobach, niebezpieczeństwach, podróżach itp.
- Podawać do Prowincjałatu OO. Bernardynów (adres: Prowincjałat oo. Bernardynów Lwów) sprawozdania o Łaskach i cudach, doznanych za pośrednictwem Bł. Jana.
- Po otrzymaniu jakiejś Łaski, czy cudu za przyczyną Bł. Jana, sprawić wotum do jego grobu we Lwowie, albo do jego ołtarza w innym kościele.
- Odbyć pielgrzymkę do jego grobu we Lwowie, albo do miejsca urodzenia: do Dukli, albo przynajmniej do kościoła, gdzie jest jego ołtarz.
- Starać się, by dzieciom przy Chrzcie Świętym wybierano Bł. Jana za Patrona, nadając chłopczykom imię: Duklan (Jan), dziewczynkom: Duklana (Janina). Nieraz się Bł. Jan wyraźnie 0 to upominał. Tak np. Franciszek i Zofia Gałeccy w r. 1754 zeznali, że dlatego nadali synkowi swemu imię: (Jan) Duklan, gdyż takie upomnienie odebrała matka dziecka.
- Prosić gorąco Boga o przyspieszenie kanonizacji Bł. Jana i odmawiać w tym celu albo modlitwę: „Boże, który dziwny jesteś…”, albo: 3 Ojcze nasz, 3 Zdrowaś Marya i 3 Chwała Ojcu.
- Zbierać datki na fundusz kanonizacyjny i odsyłać je do Prowincjałatu OO. Bernardynów, zaznaczając wyraźnie: „Na kanonizację Bł. Jana”.
- Szerzyć cześć Bł. Jana wśród krewnych, znajomych, kolegów itd.
- Poddawać książki i broszurki, traktujące o Bł. Janie i jego cudach, i zachęcać do ich czytania. Nadaje się do tego celu w pierwszym rzędzie niniejsza książeczka.
Modlitwy wstępne.
(Do odmawiania w każdy dzień nowenny przed rozmyślaniem).
W Imię Ojca † i Syna † i Ducha † Świętego. Amen.
Boże ku wspomożeniu memu wejrzyj.
Panie ku ratunkowi memu pospiesz.
Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu.
Jak było na początku i teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen.
WESTCHNIENIE DO DUCHA ŚWIĘTEGO.
Przyjdź, Duchu Święty, napełnij serca Twych wiernych i zapal w nich ogień Miłości Twojej.
V. Poślij Ducha Twojego, a będą stworzone.
R. I odnowisz oblicze ziemi.
V. Módlmy się. Boże, Któryś serca wiernych światłem Ducha Świętego nauczył, daj nam w Tymże Duchu znać, co dobre i pociechą Jego zawsze się weselić. Przez Chrystusa Pana naszego.
R. Amen.
PROŚBA.
W pokorze upadam przed Twoim Nieskończonym Majestatem Boże, i błagam Cię z całą ufnością i serdecznością o pomoc w mojej teraźniejszej potrzebie. Wyznaję z całej duszy, żeś Ty Panem i Dawcą wszystkiego, żeś jest Bogiem żywych i umarłych, że wszystko rozporządzasz mądrze i że nie dopuszczasz na nikogo większych utrapień, tylko tyle i takie, jakie kto znieść może. Panie, błogosławię tę rękę, która nas karze, ćwiczy i doświadcza; ale także wiem, że chcesz, abyśmy z głębokości nędz naszych do Ciebie modły błagalne zanosili. Przyrzeczenie nadto mamy od Ciebie, że wysłuchasz modlitwy sług Twoich, ilekroć do Ciebie z wiarą i ufnością się udadzą. Wsparty Twoją Boską i niezawodzącą Obietnicą, przychodzę dziś do Ciebie z prośbą: uwolnij, wybaw mnie…, zachowaj mnie od…, wesprzyj…, (tu wymienić należy Łaskę, o którą prosimy dla siebie lub drugich).
Boże, Jedynie Dobry i Łaskawy, spraw to przez Zasługi Nieskończone Męki i Śmierci Jezusa Chrystusa, Syna Twego a Zbawcy naszego, przez przyczynę Niepokalanej, a zawsze Panny Maryi i Wszystkich Świętych, a głównie za przyczyną mojego Błogosławionego Patrona i Opiekuna, Jana z Dukli, abym dostąpił tej Łaski, o którą proszę.
Błogosławiony Janie, którego teraz na pomoc wzywam, przyczyń się za mną, wstaw się za mną do Boga i Ojca mojego Niebieskiego, abym doznał skutku mojej prośby. Wielkim byłeś moim dotychczas przyczyńcą, wieki głośne są twoimi cudami, liczni wierni cieszą się twoją opieką, niechajże i ja jej doznam w tej obecnej mojej potrzebie… smutku…, chorobie…, niedostatku... Amen.
DNI NOWENNY:
DZIEŃ PIERWSZY (22 Września)
ROZMYŚLANIE. WIARA.
Przykry i bolesny jest los wędrowca, co w śród ciemnej nocy zabłąka się w gęstym lesie lub bezludnej pustyni. O głodzie i chłodzie szuka drogi, szuka wyjścia, ale czuje, że coraz więcej wikła się i traci wszelką orientację. A choć rankiem słonko rozprószy grube ciemności, nic mu to nie pomoże. Biedak nie wie, gdzie jest, którędy tu przyszedł, gdzie i jak iść dalej. Siły go opuszczają, rozpacz czarna ogarnia, bo mu przeczucie złowrogie mówi, że już ratunku dlań nie ma, że tu trzeba paść ofiarą strasznej… śmierci.
Takim wędrowcem zbłąkanym jest każdy człowiek, który nie zna lub znać nie chce prawdziwej wiary. Najistotniejsze zagadnienia z zakresu własnego istnienia i pobytu na świecie są dlań nierozwiązalne. Nie wie on, skąd na tę ziemię przyszedł, nie wie, dokąd dąży. Czuje tylko, że marnie żyje i marnie zginie, jak nierozumne zwierzę…
O jakże zupełnie inaczej przedstawia się człowiek, który ma skarb Wiary. Na wszystkie ważniejsze pytania Wiara daje mu jasną i pewną odpowiedź. Wie on, że wyszedł od Boga, że chwilowo podróżuje po świecie, i że ma znowu do Boga powrócić. Wie on, że ziemia jest krajem obcym, że Ojczyzną jest Niebo… Wie on, co robić i jak robić, by do tej Ojczyzny trafić.
O, jak wielkim Dobrodziejstwem jest Wiara! Jak wdzięczni powinniśmy być Jezusowi Chrystusowi, że tę Wiarę zostawił Kościołowi Katolickiemu, z obowiązkiem ogłaszania i rozszerzania jej wśród ludów wszystkich czasów! Jak tę Wiarę prawdziwą, Katolicką, powinniśmy wysoko sobie cenić i według niej żyć! Jak powinniśmy się strzec owych przeróżnych wrogów Kościoła, którzy za wszelką cenę, słowem czy pismem, starają się nam tę Wiarę wydrzeć i uczynić nas nieszczęśliwymi, zbłąkanymi wędrowcami.
Niech zapał, z jakim Bł. Jan nawracał schizmatyków do Boga, otworzy nam oczy na skarb Wiary Katolickiej i na ważność jej wszystkich wymagań.
Przykład.
Rozalia Żylewiczowa z domu Waniewiczówna, rodem z Buska, zamieszkała w Tarnopolu, będąc 14-letnią dziewczyną, dostała od jednej znajomej pani książeczkę z nabożeństwem do Bł. Jana z Dukli i od tej chwili powzięła do tego świętego gorące nabożeństwo. Udawała się doń jako do swego najlepszego Patrona we wszystkich swoich potrzebach i uciskach i zawsze z przedziwnym skutkiem. Tak np. w r. 1842 była z mężem swoim i siedmiorgiem dzieci w najwyższej biedzie, nędzy i rozpaczy. Bł. Jan, którego o pomoc błagała, nie odmówił swej opieki. Chłopczyka bowiem chorego, skazanego już przez lekarzy na śmierć, uleczyła woda ze studni Bł. Jana. Ta sama woda przywróciła wzrok córeczce, która wrzątkiem twarz sobie oblała, wskutek czego głowa cała była jedną raną, a oczy na wierzch wystąpiły. Nie tylko Katolicy, ale i żydzi byli zdziwieni tym cudownym wypadkiem.
Modlitwa.
Bł. Janie, mężu żywej wiary, coś z takim zapałem pracował nad nawróceniem dusz, pogrążonych w błędach herezji i schizmy, i wiodłeś je do Kościoła Katolickiego, uproś i nam Wiarę silną, byśmy gotowi byli nawet śmierć ponieść w obronie Zasad Kościoła Katolickiego, Wiarę żywą, byśmy uczynkami stwierdzili to, co usty wyznajemy. Spraw, byśmy tę Wiarę umieli z równą śmiałością wyznawać tak prywatnie jak publicznie, i byśmy praktyk jej się nie wstydzili. Niech do naszych serc, do naszych rodzin, do wiosek, do miast nie ma w stępu żadna niewiara, żadna błędna nauka, żadne nowatorstwo religijne. Chcemy zawsze wyznawać i czcić Boga w Trójcy Świętej Jedynego, chcemy wierzyć we wszystko, co ten Bóg przez Patryarchów, Proroków i Syna Swego objawił i przez Kościół Katolicki do wierzenia podaje. Pragniemy żyć i umierać jako prawowierne dzieci tego Jedynie prawdziwego Kościoła Chrystusowego. Amen.
DZIEŃ DRUGI (23 Września)
ROZMYŚLANIE. NADZIEJA.
Wiara nam mówi, że Ojczyzną naszą jest Niebo… wieczną uśmiechające się wiosną… wiecznym pojące szczęściem… Ale jak doń dojść? Choćbyśmy zeszli wzdłuż i wszerz cały świat, choćbyśmy przeszli wszystkie drogi, gościńce, szosy, ścieżki i ścieżynki, które się wiją po globie ziemskim, jeszcze do Nieba nie trafimy… Niebo jest nad nami wysoko… wysoko… Chcąc się doń dostać, trzeba lecieć… na skrzydłach… Łaski uświęcającej… Natura w te skrzydła nas nie wyposażyła… Sami więc przez się, tj. o własnych siłach, ku Niebu wznieść się nie jesteśmy w stanie… Czy na myśl o tym w serce nasze nie wkrada się nieprzyjemne uczucie bezsilności, a może i rozpaczy?… Czyż z ust nie wymykają się gorzkie słowa: „Chcę być w Niebie…, ale skrzydeł mi brak…“. Słuszne byłyby te słowa, uzasadniona byłaby skarga bezsilności owej i rozpaczy, gdybyśmy zdani byli jedynie na własne zdolności… W górę jednak serca! Bóg Dobry przyrzekł nam przyjść z pomocą, przyprawić nam owe skrzydła Łaski uświęcającej, dać nam wszystko, co by mogło nasz lot ku Niebu ułatwić… I to Boże przyrzeczenie sprawia, że serce doznaje ulgi, nabiera otuchy, dziwnej śmiałości, pokrzepienia, budzi się w nim słodka cnota, którą nazywamy nadzieją. Cnota ta każe nam spodziewać się od Boga osiągnięcia ostatecznego celu, owej Ojczyzny Niebieskiej, i wszystkich środków do niej prowadzących i drogę nam do niej ułatwiających…
O jakże więc obok wiary — wielką pociechą jest dla nas nadzieja. Pierwsza nas uczy, gdzie jest nasz cel, druga nam mówi, że ten cel możemy osiągnąć. Gdy wiara nas pod pewnym względem olśniewa i jakby wzniosłością swoich prawd przygniata i różne obawy wzbudza, nadzieja nas dźwiga, napełnia otuchą, usuwa obawy, słowem: umila trudności, napotykane na drodze do Nieba. Toż słusznie powiedział jeden z pisarzy życia duchownego: „Chrześcijanin, żyjąc nadzieją szczęścia wiecznego, spokojny jest wśród utrapień tego życia, wśród pokus, niebezpieczeństw, trosk i kłopotów, bo ufa, że prędzej, czy później skończy się to wszystko, a zaświta dlań nigdy niegasnące światło szczęśliwej wieczności i rozkosz taka, jakiej oko nie widziało, ani ucho nie słyszało“.
Cnota nadziei ożywiała i serce Bł. Jana. Ona dodawała mu bodźca do wznoszenia się po szczeblach doskonałości, ona słodziła trudy i cierpienia. Obyśmy i my znaleźli w niej ulgę w ciężkich i twardych chwilach życia.
Przykład.
Krzysztof, trzyletni synek Anny, obywatelki lwowskiej, wdowy po Walentym Gromadzkim, kąpiąc się z innymi chłopczykami w sadzawce, utonął. Zrozpaczona matka wyciągnęła go z wody, ale już nieżywego. Na lament jej zbiegli się sąsiedzi, próbowali go ocucić, ale nadaremnie. Widząc, że wszelkie środki ludzkie już nic nie pomogą, zwróciła się biedna matka o pomoc do Bł. Jana, wołając: „Bł. Janie, przyjdź mnie biednej z pomocą w tym moim nieszczęściu. Tobie, oto, ofiaruję mego syna“. Zaledwie wyrzekła te słowa, synek ożył, otworzył oczy i przypadł matce w objęcia. Uradowana na drugi dzień zaraz udała się z nim na grób Bł. Jana, gdzie na uroczyste podziękowanie zamówiła Mszę Świętą. Było to w roku 1610.
Modlitwa.
Bł. Janie, następco w nadziei patryarchów, uproś nam od Boga Dar chrześcijańskiej nadziei. Niech nigdy z serca naszego nie znika błoga ufność, że Bóg nie odmówi nam niczego, ani Nieba, ani środków do Nieba prowadzących. Niech ta ufność krzepi nasze serca w cierpieniach, doświadczeniach i przeciwnościach tego życia. Niech ta ufność zostanie nam i wtedy, gdy grzech wśliźnie się do serca, a z nim myśl, że przebaczenia nie znajdziemy. W upadku, zwłaszcza takim, niechaj ta nadzieja kieruje nas ku Bogu, jako marnotrawne dziecię ku Ojcu Miłosiernemu, i budzi otuchę przebaczenia. Amen.
DZIEŃ TRZECI (24 Września)
ROZMYŚLANIE. MIŁOŚĆ.
Wśród wszystkich cnót, co zdobią duszę ludzką, naczelne miejsce zajmuje miłość, nie ta zwykła, o której świat tyle rozprawia, — miłość zadawalająca się dobrami i pięknościami ziemi — ale miłość… rwąca się ponad gwiazdy, ponad słońca, ku Nieskończonemu Dobru i Nieskończonemu Pięknu. Miłość ta nazywa się „miłością chrześcijańską” i jako taka przechodzi wrodzone uzdolnienie człowieka. Wlewają w serce Bóg na Chrzcie Świętym. Toż pięknie powiedziano, że „ta miłość jest roślinką zagraniczną, nie rośnie ona w zimnych naszych stronach, lecz Sam Boski Ogrodnik przesadza ją z rajskich łąk na glebę serc wiernych wraz z uświęceniem”.
Tą to właśnie miłością chrześcijańską upojoną, dusza ludzka zapomina o sobie, zapomina o świecie, zapomina o tym, co przemija, a wszystkie swe tęsknoty, wszystkie porywy kieruje ku Bogu. Bóg to alfa i omega dla jej serca. Rozkochana w Bogu, zdaje się być ślepą na wszystkie blaski i wdzięki świata, głuchą na wszystkie ziemskie słowa i pieśni. Kwiaty są jej za mało piękne, gwiazdy za mało czyste, słońce za mało jasne, nawet Aniołowie za mało godni jej uwagi… Jej serce zajęte jest całkowicie Bogiem… źródłem wszelkiego piękna i dobra stworzonego… Boga tylko pragnie, Boga szuka, Bogu wszystko poświęca, w Bogu swą radość i szczęście znajduje, Bogiem się cieszy, o Bogu myśli, o Bogu mówi, dla Boga pracuje, dla Boga wszystkiego się wyrzeka, dla Boga gotowa nawet życie swe oddać i krew przelać, jeżeli tak wypadnie. W uniesieniu woła ona: „Dla mego Boga jakże nie umrzeć, a jeżeli umrzeć, jakże nie kochać, a jeżeli kochać, jakże nie Jego jedynie, a jeżeli jedynie, to jakże nie użyczyć Mu pełnej gościny w sercu, a jeżeli pełnej, to jakże nie przyozdobić serca… wszystkimi cnotami“. W ten sposób miłość chrześcijańska nabiera specjalnego znaczenia w życiu duchowym. Staje się ona „sprężyna, hetmanką, kierowniczką, królową, matką, podstawą, korzeniem, źródłem, fundamentem, celem, uzupełnieniem, ostatnim wyrazem wszystkich cnót“.
Zrozumiemy to, gdy wglądniemy w serca Świętych, gdy podsłuchamy ich drgnień najgłębszych i najcichszych… Żyją oni miłością… i są nią szczęśliwi i zadowoleni nad wszelki wyraz. Wystarczy im, gdy za Św. Franciszkiem z Asyżu mówią: „Bóg mój i wszystko!“
Ta wielka i płomienna miłość cechowała również i Bł. Jana z Dukli, godnego syna Patryarchy ubogich.
Oby i nasze serce znalazło skarb i szczęście jedynie w Bogu. Oby miłość serdeczna odrywała nas od dóbr przemijających, a jednoczyła z Bogiem, Dobrem Nieskończonym.
Przykład.
Adaś, jedyne dziecko Adama Majera, doktora filozofii, medycyny i chirurgii, obywatela lubelskiego, tak niebezpiecznie zachorował, że przywołani lekarze zwątpili o życiu. Ojciec chwilowo przebywał podówczas we Lwowie. Gdy dostał tę smutną wiadomość, udał się na grób Bł. Jana, i tu na intencję drogiego dziecka rzewnie, gorąco i z ufnością się modlił i Mszę Świętą zamówił. Odszedł z kościoła dziwnie pokrzepiony i prawie pewny, że Bł. Jan przyjął jego modły. Istotnie tak było. Za pięć dni otrzymał list, z którego się dowiedział, że synaczek w tym samym dniu i o tej samej godzinie, o której leżał krzyżem przy grobie Bł. Jana i gorące zanosił doń modły, ozdrowiał wbrew wszelkim oczekiwaniom. Działo się to w roku 1590.
Modlitwa.
Bł. Janie, serafinie, pałający miłością Boga i bliźniego, uproś nam miłość chrześcijańską, miłość bezgraniczną, szczerą, głęboką. Niech ta miłość zapełni całkowicie nasze serca i usunie z nich wszelkie uczucie ziemskie, wszelkie przywiązanie niedozwolone. Spraw, byśmy, pełni tej miłości, umieli gardzić wszystkimi dobrami doczesnymi, zaszczytami, honorami, własnymi upodobaniami, a szukali jedynie tego, co Bogu się podoba. Niech nam żadna trudność, żadna rzecz, żadne niebezpieczeństwo, nawet groza śmierci, nie zdoła wydrzeć tej miłości, co wiedzie do Boga i z Bogiem łączy. Dopomóż nam ukochać Boga całym sercem, całą duszą, całym jestestwem, teraz na ziemi i kiedyś w wieczności. Amen.
DZIEŃ CZWARTY (25 Września)
ROZMYŚLANIE. BOGOMYŚLNOŚĆ.
Bogomyślność to owoc szczerej i gorącej miłości Boga. Czym serce zapełnione, o tym najchętniej myśli, tym się najwięcej zajmuje. Gdy kocha świat, myśli o świecie; gdy kocha Boga, myśli o Bogu.
W najrozmaitszy sposób może się ta bogomyślność przejawiać. Wszystkie formy pobożności, wszystkie sposoby modlitwy dadzą się tu zaliczyć.
Dusza bogomyślna chętnie się modli rano i wieczór, przed jedzeniem i pojedzeniu, przed pracą i po pracy. Dusza bogomyślna jest zwolenniczką rozmyślania. Zagłębia się w Prawdach Religii, rozpala niemi swe serce, wysnuwa praktyczne wnioski, robi odpowiednie postanowienia. Dusza bogomyślna chętnie garnie się do Spowiedzi i Komunii Święta. Komunia jest dla niej codziennym, lub prawie codziennym pokarmem. Najszczęśliwsze chwile dla niej, to te, gdy Jezusa w postaci eucharystycznej w sercu swym gości, gdy z wylaniem uczuć otwiera Mu swoje potrzeby, swe troski, gdy składa Mu w dani zwycięstwa nad swymi namiętnościami, gdy w niemej wdzięczności roni ciche łzy… Nie mniej szczęśliwą jest i wówczas, gdy może być na mszy świętej, lub pośpieszyć do stóp Ołtarza, by odwiedzić Najświętszy Sakrament.
Dusza bogomyślna czyta chętnie książki duchowne i słucha kazań, starając się zachować w pamięci i sercu wszystkie owe słowa, jakoby pochodziły bezpośrednio od Boga… Dusza bogomyślna na widok rzeczy świętych, zwłaszcza obrazów, wizerunków i rycin, czuje poryw i rodzaj słodkiego zachwytu.
Ducha wysokiej bogomyślności widzimy i w Bł. Janie z Dukli. Gdy w młodzieńczym wieku ucieka od zgiełku świata i kryje się w samotnej pustelni, spragniony jedynie rzeczy wyższych, czyż to nie znak bogomyślności? A gdy potem w zaciszu klasztornym stara się postępować z cnoty w cnotę, gdy z dnia na dzień coraz więcej rozsiewa wokół blask
swej świętości i wznieca podziw u braci zakonnych i ludzi świeckich, czyż to również nie mówi o sercu jego bogomyślnym?
Oby ten wzór Bł. Jana i w naszych czasach zmaterializowanych, czasach gonitwy za pieniądzem i rozkoszą, zdołał obudzić zlodowaciałe serca z oziębłości i zapomnienia, i tchnąć w nie zamiłowanie rzeczy wyższych i rzetelną bogomyślność.
Przykład.
W miasteczku Szczercu zachorował na oczy i stracił zupełnie wzrok Marcin Masłowicz, z zawodu ślusarz, lat 40. Słysząc o cudach, jakich doznają chorzy i strapieni za przyczyną Bł. Jana z Dukli, zwrócił się doń z gorącą prośbą o przywrócenie wzroku, przyrzekając udać się do Lwowa, do kościoła OO. Bernardynów, gdzie spoczywa jego ciało. I wielki ten Cudotwórca nie zawiódł ufności swego nabożnego sługi. Ku zdziwieniu bowiem wszystkich chory odzyskał wzrok, po czym, spełniając ślub, odbył pielgrzymkę do grobu swego niebieskiego protektora. Cud ten zaprzysięgli: O. Celestyn, bakałarz Świętej Teologii i przeor OO. Dominikanów we Lwowie, — O. Klemens Jelnicki, karmelita, prokurator klasztoru w Bołszowcach, oraz br. Błażej, również karmelita.
Modlitwa.
Bł. Janie, mężu rzadkiej bogomyślności, wyproś i nam dar bogomyślności prawdziwej, czyli ową łatwość zajmowania umysłu i serca Prawdami Boskimi… ową wrażliwość cudowną na wszystko, co z Bogiem ma pewną łączność… ową chłonność i słodki głód rzeczy wyższych… Niech nam się nigdy nie sprzykrzą modlitwa, tak ustna jak myślna. tak prywatna jak publiczna; niech nam nie będzie ciężarem przebywać, jak Magdalena, u Stóp Jezusa i słuchać w skupieniu, co On mówić będzie do naszego serca. Amen.
DZIEŃ PIĄTY (26 Września)
ROZMYŚLANIE. CZYSTOŚĆ.
Miłość nie zadawala się samą bogomyślnością. Pragnie ona złożyć Bogu całopalną ofiarę ze siebie, poświęcić mu w całości swoją istotę. Ofiara ta dokonuje się przez czystość. Cnota ta jest najpiękniejszym wykwitem miłości. Słusznie woła jeden z pisarzy: „Dajcie mi dusze, kochające Boga jedynie, kochające Go z całą gorącością, a ręczę wam, że potrafią żyć… w czystości. Nie będzie to dla nich ciężarem, ale szczęściem”.
Nie dość, że czystość jest najszlachetniejszą dania, jaką z miłości możemy złożyć Bogu, jest ona ogromnie ważnym czynnikiem w życiu duchowym, w niezwykły bowiem sposób dopomaga duszy do zjednoczenia się z Bogiem. Wolna od pęt zmysłowości, oderwana od ciała, z przedziwną łatwością może ona podnosić ku Bogu swój wzrok, lgnąc doń całą istotą, zespalać się z Nim węzłami najserdeczniejszych uczuć. Któż tej prawdy nie doświadczył na sobie? Któż nie zauważył, że, jak długo dusza kocha czystość i o nią walczy, tak długo ma upodobanie w rzeczach wyższych, tak długo lgnie do Boga; ale skoro tę czystość zlekceważy, odwraca serce od Boga, a gubi je w stworzeniach i marnościach tej ziemi. Czystość to gwarancja miłości!
Powiedzieć możemy dalej, że czystość jest wdziękiem miłości. Czym młodziutki kwiat róży, rozchylający nieśmiało swe listki, sperlone srebrzystą rosą w słoneczny i cichy poranek wiosenny, tym jest miłość, która ma za towarzyszkę — czystość. Tak! Czystość dodaje miłości niezrównanego wdzięku, czaru, piękna, świeżości. Przez czystość nabiera miłość przecudnej delikatności i tkliwości. Taką miłością zachwyca się Bóg, takiej miłości zazdroszczą anieli, taka miłość pozwala czuć przedsmak szczęścia, jakim się cieszą dusze dziewicze w krainie rajskiej.
Ojcowie Kościoła nazywają czystość — cnotą anielską. Ona to bowiem słabych i ułomnych mieszkańców ziemi czyni podobnymi do duchów niebiańskich. Jak one, nie mając ciała, nie znają jego żądz i podniet, i z natury swej muszą być czystymi, tak człowiek, pomimo pokus, walk i trudności, zachowując nieskalaność, wznosi się ponad swoją naturę, staje się… aniołem w ciele.
Cóż dziwnego, że dusze nieskalane są duszami uprzywilejowanymi u Boga, że w specjalny sposób są Jego oblubienicami, że je słodko pieści w swych najczystszych objęciach, że Jezus Chrystus obdarza je wyjątkowymi względami, że zlewa na nie owo błogosławieństwo, wyrzeczone w kazaniu na górze: „Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają”, że tylko im pozwala w Niebie śpiewać pieśń godową…; że tylko one tworzą tam najbliższy Jego orszak.
Rozumiemy teraz, dlaczego Święci tak się o tę cnotę starali, dlaczego ją tak wysoko cenili. I Bł. Jan z Dukli jaśniał nią całe życie. Jego myśli, uczucia, pragnienia, słowa, uczynki były nią na w skroś przepojone.
Oby każdy tę prześliczną cnotę umiał wysoko cenić i strzec jej z całym bohaterstwem.
Przykład.
Anna, młodziutka córka Jana Zawałowskiego, wskutek nieostrożności, tak nieszczęśliwie przebiła się nożem, że wyzionęła ducha. Rodzice ujrzawszy ją martwą, sami z bólu na pół żywi, zwrócili się o pomoc do Boga i błagali o wstawiennictw o Bł. Jana. Również i proboszcz tamtejszej wsi Zawałowa (na południowy zachód od Podhajec), przybiegłszy na miejsce wypadku, polecił parafianom, aby za pośrednictwem Bł. Jana prosili Boga 0 życie dla nieżywej dziewczyny i pociechę dla rozpaczających jej rodziców. Gdy więc tak wszyscy padli na kolana i poczęli się gorąco modlić, dziewczyna ożyła, a wkrótce potem zupełnie zdrowa odwiedziła grób Bł. Jana w kościele OO. Bernardynów we Lwowie. O cudzie tym opowiedział szeroko zgromadzonym u tegoż grobu wiernym sam proboszcz z Zawałowca, świadek całego zajścia, który też odpowiednie zeznanie pod przysięga złożył w Konsystorzu lwowskim.
Modlitwa.
Bł. Janie, od zarania życia czystość zachowujący i jak Anioł nią zawsze jaśniejący, uproś u Boga ową piękną cnotę dla biednych wygnańców tej ziemi, co w walkach tak łatwo ulec mogą. Proś Jezusa, Tego Baranka, który się paść lubi wśród białych lilii, aby Łaską Swoją chronił serca dziatek od skażenia i dozwolił im rozwijać się w niewinności. Proś Go o Łaskę dla młodzieży, aby mężnie opierała się złemu. O niech jak najwięcej ma ten Jezus serc białych, serc czystych, serc niewinnych, by zachwycony nimi mógł łatwiej okazać Miłosierdzie tym, którzy Go obrażają. Amen.
DZIEŃ SZÓSTY (27 Września)
ROZMYŚLANIE. APOSTOLSTWO.
Prawdziwa miłość nie może się ograniczyć jedynie do uczuć. Uczucia to kwiaty, które wydać maja owoce: pracę dla Chwały Bożej i dobra dusz. Pracę tę nazywamy apostolstwem.
Apostolstwo więc to zaszczepianie i rozszerzanie Miłości Bożej w sercach bliźnich i uszczęśliwianie tychże serc przez ową miłość.
Apostolstwo bierze pod uwagę dwa rodzaje ludzi: niewierzących i źle żyjących. Pierwszych stara się oświecić, pouczyć, do prawdziwej Wiary przyprowadzić, lub w niej utwierdzić; drugich zaś usiłuje podźwignąć z upadku, sprowadzić na drogę cnoty, zachęcić do życia zbożnego, dobrego, uczciwego, doskonałego, świętego.
Ze względu na sposób, rozróżniamy apostolstwo modlitwy, apostolstwo słowa i apostolstwo dobrego przykładu.
Apostolstwo modlitwy polega na tym, że dla błądzących we Wierze prosimy Boga o Łaskę poznania i przyjęcia
prawdziwej Wiary, dla grzeszących zaś o Łaskę poznania i obrzydzenia grzechu, a umiłowania cnoty. Modlitwa taka może istotnie wiele Łask od Boga wyprosić dla dusz bliźnich, zwłaszcza, jeżeli idzie z nią w parze: ofiara, umartwienie, zaparcie. W tym leży znaczenie Zakonów kontemplatywnych.
Apostolstwo słowa polega na tym, że się staram y bliźniego pouczyć, oświecić, pokazać mu i przekonać, iż jest w błędzie, lub że jest w stanie grzechu, godnym opłakania. Apostolstwo to odbywa się albo za pośrednictwem słowa żywego: kazań, konferencji, odczytów, rozmów, upomnień, zachęty; albo za pośrednictwem słowa pisanego: książek, broszur, ulotek, czasopism, ilustracji, obrazów, które się bliźniemu podsuwa, aby wywołać u niego zastanowienie się nad sobą i poprawę.
Apostolstwo dobrego przykładu, to wzorowe codzienne życie, które blaskiem swych cnót wywiera na otoczenie dodatni wpływ i pociąga je ku Wierze, ku cnocie. Apostolstwo dobrego przykładu powinno koniecznie iść w parze z apostolstwem słowa, bo powiada doświadczenie: „Słowa pouczają, przykłady pociągają“.
U Bł. Jana z Dukli widzimy również wszystkie trzy rodzaje apostolstwa. Modlił się gorąco o nawrócenie niewiernych do Kościoła Katolickiego, a grzeszników do cnoty, pracował niezmordowanie na ambonie i w konfesjonale nad rozszerzaniem Królestwa Bożego w duszach ludzkich, wreszcie pociągał je na drogę Wiary i cnoty swym świątobliwym życiem.
Przykład.
Magdalena Winkorowa, długoletnia służąca u Marii Felicji Łochowskiej, obywatelki z dawnego zaboru rosyjskiego, chorowała przez dwa lata na silny ból głowy, wskutek czego ogłuchła najpierw na lewe, potem na prawe ucho. Utraciwszy słuch popadła w ciężki smutek, niemal w rozpacz, tym więcej, że żadna kuracja, żaden środek najmniejszej nie przynosił ulgi. W tym zmartwieniu udała się do Bł. Jana z Dukli, żebrząc cudownego uzdrowienia. W krótkim czasie, po ofiarowaniu się i użyciu wody ze źródła Bł. Jana, minął uparty ból głowy i słuch powrócił. W dowód wdzięczności sprawiła do grobu Bł. Jana srebrne wotum w postaci ucha. Sprawozdanie odpowiednie z datą 20 lipca 1881, na prośbę uzdrowionej, napisała jej chlebodawczyni, która też za jego prawdziwość poręczyła własnym podpisem.
Modlitwa.
Bł. Janie, niezmordowany robotniku w Winnicy Pańskiej, żarliwy apostole Królestwa Bożego, coś modlitwą swoją, słowem i przykładem garnął do Jezusa dusze ludzkie, niby zbłąkane owieczki, uproś i nam ducha prawdziwego apostolstwa. Niech z naszych serc wznosi się przed Tron Boga ustawiczna prośba o nawrócenie naszych bliźnich, niech z naszych ust płyną słowa, trafiające do ich przekonania, niech z naszego całego postępowania promienieje miły blask dobrego przykładu, by ci, co na nas patrzą, z nami żyją, z nami się stykają, czuli się pociągnięci do Boga. Amen.
DZIEŃ SIÓDMY (28 Września)
ROZMYŚLANIE. POKORA.
Miłość, zapatrzona w Boga i Jego Doskonałości, gdy zwróci oczy na siebie, nie może nie widzieć przeróżnych swych wad, złych skłonności, upadków. Wywołuje to w niej obrzydzenie i wzgardę siebie. I na tym to właśnie polega pokora, tak potrzebna każdej duszy, która pragnie zjednać sobie Miłosierdzie Boże i Jego Łaskę. Nic tak bowiem nie stoi na przeszkodzie hojności Bożej, jak pycha. Powiada Pismo Święte: „Bóg pysznym się sprzeciwia, a pokornym Łaskę dawa” (Jak. IV, 6).
Pokora opiera się na dwóch podstawach: na prawdzie i sprawiedliwości.
Prawda przedstawia nam, czym jesteśmy, co mamy i co możemy. W jej świetle przekonujemy się, że jesteśmy nicością, że własnością naszą są wady, upadki i grzechy, że o własnych siłach tyle możemy, co chory ciężką złożony niemocą, który sam ani się podnieść, ani poruszyć nie potrafi.
Gdy nawet wzrok nasz dostrzeże jakieś dodatnie strony, czy to w rodzone, czy to nadprzyrodzone, sprawiedliwość skłania serce, by to nie sobie, ale Bogu przypisywać, bo On jest ich Dawcą, a więc ich właścicielem. Szczycić się zatem i wynosić z tych Darów, byłoby takim nierozumem, jak gdyby żebrak chełpił się z pożyczonej sukni.
Pokora nie myśli i nie mówi pochlebnie o sobie. Rozum jej mówi, że wady, złe skłonności, niewierności i grzechy — chlubą jej być nie mogą, — zaś ta odrobina dobra, jaką ma, to własność i dar Boga, od którego każdy dobry dar pochodzi.
Pokora nie szuka pochwał i jak tylko może unika ich.
Pokora ukrywa skrzętnie wszystko, co by jej mogło pozyskać miłość i szacunek u drugich, a zwłaszcza umie ukrywać się sama, pragnąc, by nikt się nie dorozumiał, że nisko o sobie myśli.
Pokora szuka ostatnich miejsc, prostoty w ubraniu, mieszkaniu i pożywieniu.
Pokora wreszcie cieszy się, gdy jest wyśmiewana, wydrwiwana, lżona, krzywdzona. Jest to już stopień bohaterski, możliwy jednak dla dusz, co nabędą gruntownej znajomości siebie.
Głęboką pokorą odznaczał się i Bł. Jan z Dukli. Tę jego cnotę podnosi nawet modlitwa, przepisana przez Kościół. Jest to dowód, że była to jego cnota znamienna, cnota, którą się specjalnie wyróżniał.
Przykład.
Z końcem XVI wieku żył we Lwowie niejaki Jan Łysianka, który przez dwa lata chorował ciężko na nogi, tak, że chodzić nie mógł. Skóra z nich od kolan do stóp odpadała, przy czym doznawał strasznego swędzenia. Niebawem i po całym ciele pojawiać się począł świerzb. Zabiegi lekarskie, na które wydawano wielkie sumy, nic nie pomagały. Chory zwrócił się teraz po pomoc do Nieba. Kazał się zanieść na grób Bł. Jana. I gdy tu się modlił został uzdrowiony, tak że do domu wrócił na własnych nogach.
Modlitwa.
Bł. Janie, coś tak głęboką odznaczał się pokorą, żeś chciał być ostatnim wśród swych braci zakonnych, uproś i nam dar tej pięknej cnoty, która tyle błogosławieństwa sprowadza od Boga. Niech nigdy do naszych myśli czy słów nie przyłącza się uczucie pochlebstwa o sobie, niech nigdy nie wkrada się do naszego serca pragnienie wyniesienia, uznania i odznaczenia. Spraw, abyśmy podobali sobie w zapomnieniu, odsunięciu od wszelkich godności, zaszczytów i honorów. Niech nam słodką będzie każda wzgarda, miłym każde uszczypliwe i ujemne słowo. Niech we wszystkim szukamy Chwały Bożej, a zapomnienia siebie. Amen.
DZIEŃ ÓSMY (29 Września)
ROZMYŚLANIE. CIERPLIWOŚĆ.
Probierzem miłości jest cierpienie. Jak złoto w ogniu oczyszcza się i blasku nabiera, tak i miłość oczyszcza się, szlachetnieje, nabiera blasku, hartu i ceny w przeciwnościach, na Golgocie. We wszystkich tych wypadkach wyrabia się w duszy cnota cierpliwości, która jest nieodłączną towarzyszką miłości.
Bez cierpliwości miłość byłaby tym słabym ogniem, tym płomieniem, który lada wietrzyk, lada deszczyk gasi… i tłumi, cierpliwość zaś sprawia, że wszelkie przeciwności są tym podmuchem, tą oliwą, która ogień podtrzymuje, podsyca, rozżywia.
Zadaniem cierpliwości jest uśmierzać, koić, słodzić ból, smutek, u trapienie, fizyczne czy moralne, jakie na drodze doczesnego życia ciągle spotykamy.
Żadna cnota niema zdaje się tyle okazji, ile ta. I świat fizyczny i otoczenie ludzkie i własna istota dostarczają nam mnóstwo sposobności do ćwiczenia się w tej cnocie. Zimno i gorąco, słota i posucha, głód i pragnienie, wyczerpanie i zmęczenie, niedostatek i nędza, niepowodzenie i strata, złość ludzi i chytrość, usposobienie ich i wymagania, melancholia i smutek, wzgarda i poniżenie, oschłość ducha i bojaźliwość, rozproszenie i ciemności, skrupuły i pokusy, choroby i rany — oto gromy, które godzą w nasze serca i starają się zachwiać jego równowagę i wywołać w nim niezadowolenie, zniecierpliwienie, narzekanie.
Przed takimi następstwami zachowuje nas cierpliwość. Ona utrzymuje nas w równowadze, ona jest pancerzem, od którego gromy przeciwności odbijają się, nie raniąc naszego serca i duszy. Ona sprawia, ze krzyże wychodzą nam nie na szkodę, ale na pożytek.
Niedobrze czyni, kto cierpliwość ogranicza do pewnych tylko przeciwności. Powinna się ona rozciągnąć do wszystkiego, co jest nam niewygodne, co rani nasze serce, wiedząc, że każde cierpienie pochodzi od Boga. Prawdziwa miłość tego Boga wymaga całkowitego zjednoczenia z Jego Wolą. Jak chętnie i z wdzięcznością przyjmuje ona z Jego Rąk dobro, tak też chętnie i z pogodą ducha przyjąć winna wszelkie krzyże. Miłość nie odróżnia tego, co otrzymuje, bo we wszystkim widzi Dłoń Tego, Kogo kocha. „Miłość ciężaru nie czuje, a jeżeli czuje, to ciężar miłuje“.
O jakże pod tym względem Święci zawstydzają nas. Jaka bohaterska cierpliwość idzie w parze z ich miłością. I Bł. Jan jest tu mistrzem i wzorem. Umiał on ze spokojem znosić każdy krzyż, naw et tak ciężki, jak utrata wzroku w latach swoich ostatnich. Obyśmy umieli go naśladować.
Przykład.
W roku 1882 zachorowała ciężko na ropne zapalenie błony brzusznej i zapalenie płuc, połączone z pluciem krwią, Domicela z hr. Dzieduszyckich Henslowa. Pół roku już nie opuszczała łoża boleści. Wszelka nadzieja wyzdrowienia w sposób, jaki zna wiedza lekarska, zniknęła zupełnie. Gdy więc lekarze opuścili chorą, mąż jej zwrócił się do Bł. Jana z Dukli, prosząc z całą ufnością o jej zdrowie. I ten niebieski lekarz chorych nie odmówił swej pomocy. Chora została zupełnie uzdrowiona, co wywołało nawet u lekarzy zdziwienie. W dowód wdzięczności złożyła potem na trumnie Bł. Jana srebrne wotum w kształcie tabliczki.
Modlitwa.
Bł. Janie, coś, niby cierpliwy Job, znosił mężnie wszelkie doświadczenia i krzyże, a zwłaszcza utratę wzroku, wyproś i nam cnotę cierpliwości i chrześcijańskiego męstwa w przeciwnościach losu, niepowodzeniach, kłopotach i chorobach. Niech nigdy w sercu naszym nie powstanie myśl niezadowolenia i zniechęcenia, a na ustach słowa skargi i szemrania na Wolę Bożą. Spraw, byśmy w cichości nieśli krzyż za cierpiącym Zbawicielem, a przez to stali się uczestnikami Jego Chwały. Amen.
DZIEŃ DZIEWIĄTY (30 Września)
ROZMYŚLANIE. NABOŻEŃSTWO DO MATKI BOŻEJ.
Czym matka dla dziecka, tym Marya dla duszy ludzkiej. U Maryi ta dusza znajdzie w smutku pociechę, w wątpliwościach oświecenie, w słabości podporę, w cierpieniach osłodę, w upadku podźwignięcie, w rozpaczy otuchę. Nikogo Marya od Siebie nie odrzuca, nikim nie gardzi, od nikogo się nie odwraca. Cieszy się ona, gdy dusza, w największym nawet upodleniu, do niej zwróci wzrok błagalny i zawoła ze serca: „Matko, ratuj, bo ginę“. Biegnie ona zaraz z pomocą, bierze w Swoją Obronę, prowadzi do Trybunału Miłosierdzia i wyjednuje u Jezusa przebaczenie. Iluż grzeszników w ten sposób zostało uratowanych i zbawionych.
O, naprawdę, szczęśliwi czuć się winniśmy, że mamy taką matkę, taką opiekunkę, taką orędowniczkę. Czymże Jej za to się odpłacić? Miłością i gorącym nabożeństwem! Każdy objaw tej miłości i nabożeństwa ucieszy Jej Serce i w nim się głęboko zapisze.
Święci święcą nam w tym względzie niezrównanym przykładem. Wszystko dla Niej porzucali, najtkliwsze uczucia dla Niej mieli, bez Niej żyć nie mogli. Ona była Królową ich serca, kierowniczką życia, najmilszą słodyczą duszy. O Niej myśleli, o Niej marzyli, Ją kochali, dla Niej pracowali, Jej cześć rozszerzali, z Jej Imieniem na ustach schodzili z tej ziemi.
Wielkim czcicielem i miłośnikiem Najświętszej Panny był również i Bł. Jan z Dukli. Na Jej cześć odmawiał codziennie Officium parvum, Różaniec i koronkę. Jej cześć starał się rozbudzać w sercach swych penitentów w konfesjonale i w sercach słuchaczy na ambonie. W celi miał Obraz Matki Bożej Bolesnej, niegdyś przez Św. Jana Kapistrana do Polski przyniesiony. Przed tym obrazem zawsze się modlił, doznając wielu pociech i Łask od Swej Niebieskiej Orędowniczki. Obraz ten w ojcowskim upominku ofiarował przed śmiercią SS. Bernardynkom.
Za tę miłość i Matka Boża umiała odpłacić miłością. Oto w czasie ślepoty kilkakrotnie mu się objawiła, z Dzieciątkiem Jezus na rękach, i dziwną słodkością napełniła jego serce. Raz w czasie tych objawień rzekła: „Lwów i kraje ruskie oprócz Mnie nie miały dotąd przed Synem Moim Patrona; otóż tobie ten urząd zlecam, żebyś się za nimi do Syna Mego w ich potrzebach przyczyniał, a Ja ci w tym dopomogę”.
Można sobie wyobrazić, jak dobrą okazać się musiała ta Królowa Nieba Swemu Słudze w chwili śmierci. Przyszła zapewne i wtedy do niego i duszę, w Łaski w świętość bogatą, zaprowadziła do Nieba.
Przykład.
Łukasz Awensztok, kuśnierz i obywatel lwowski, lat BO, chorował ciężko na wodną puchlinę. Wszelka pomoc lekarska zawiodła. Śmierć zdawała się nieuniknioną. Miał on bardzo pobożną żonę, Annę, z domu Long. Ona to widząc, że środki lekarskie choremu żadnej ulgi nie przynoszą, poleciła go w raz ze sąsiadami opiece Bł. Jana. Ufność ta nie zawiodła jej. Mąż bowiem, który od czterech dni leżał jak nieżywy, odzyskał mowę i poczuł się lepiej. Choroba prędko ustępowała. W jednym dniu wypłynęło zeń z poza skóry aż dziewięć dzbanów wody. Do tygodnia zupełnie wrócił do zdrowia, tak, że mógł już udać się na grób Bł. Jana i tam złożyć serdeczne podziękowanie za doznaną Łaskę.
O całym wypadku złożył również zeznanie, zaprzysiężone wobec dwóch lekarzy, obywateli lwowskich: Stanisława Dybowskiego i Jana Lorensowicza.
Modlitwa.
Bł. Janie, który tak serdecznie miłowałeś Najświętszą Pannę, żeś zasłużył sobie oglądać Jej słodkie oblicze kilkakrotnie za ziemskiego życia, uproś nam również miłość gorącą i cześć głęboką dla tej Matki dobrej. Niech o Niej pamiętamy zawsze, niech Jej Imię brzmi radośnie na naszych ustach, niech Jej Miłość stanie się treścią naszych serc. Pragniemy, wielki nasz Orędowniku, zasłużyć sobie całym życiem na Miłosierdzie i Łaskawość Królowej Nieba, która jest Szafarką Łask Jezusowych. O, niech nas Ona prowadzi przez życie, Opieką osłoni w godzinę śmierci i zaprowadzi do Tronu Bożego. Tam z tobą, Bł. Janie, pragniemy na wieki śpiewać pieśni na Chwałę Boga i na cześć Matki Najświętszej, — tam pragniemy na wieki dziękować Bogu, że nam dał tak Dobrą Matkę, dziękować Maryi, że raczyła o nas pamiętać. Daj, aby pragnienia nasze ziściły się w całej pełni. Amen.
Modlitwy końcowe.
Na zakończenie odmówić: Litanię do Bł. Jana, responsorium oraz inne modlitwy według upodobania, dodając do nich 8 razy:
„Ojcze nasz, Zdrowaś Marya i Chwała Ojcu“
o przyspieszenie kanonizacji Bł. Jana.
Litania do Bł. Jana z Dukli
(Ułożoną została wraz z responsorium łacińskim w połowie XVIII wieku).
Kyrie elejson! Chryste elejson! Kyrie elejson!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Ojcze z Nieba Boże, zmiłuj się nad nami!
Synu Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty Boże,
Święta Trójco Jedyny Boże,
Święta Marya w pierwszym momencie bez grzechu pierworodnego poczęta, módl się za nami.
Błogosławiony Janie, wierny naśladowco Jezusa,
Bł. Janie, wielki miłośniku Krzyża Chrystusowego i wszystkich cnót,
Bł. Janie, prawdziwy synu i wzorze Franciszka Świętego,
Bł. Janie, najmilszy ulubieńcze Jezusa i Maryi,
Bł. Janie, w pokorze podwyższony serafinie, pałający miłością Boga i bliźniego,
Bł. Janie, godny piastunie Boga Wcielonego,
Bł. Janie, cny Abrahamie w posłuszeństwie,
Bł. Janie, pokorny Izaaku, na ofiarę ochotnie się Bogu oddający,
Bł. Janie, Locie z Sodomy i Gomory świata tego do zakonu uciekający,
Bł. Janie, Dawidzie, mężu według Serca Boskiego,
Bł. Janie, Jobie, w pomnożeniu różnych chorób cierpliwy,
Bł. Janie, Tobiaszu, ciemność od Boga mile znoszący,
Bł. Janie, Jeremiaszu, od zarania życia czystość zachowujący,
Bł. Janie, Izajaszu, Łaską Boską jakby węglem żarzącym oczyszczony,
Bł. Janie, szczery Jonaszu w opowiadaniu pokuty,
Bł. Janie, Mojżeszu i wodzu ludu do ciebie się uciekającego,
Bł. Janie, ojcze prawdziwy niezliczonych sierot,
Bł. Janie, Aaronie i kapłanie, świątobliwości ofiarę miłą Bogu oddający,
Bł. Janie, ognisty Eliaszu w żarliwości o honor Boski,
Bł. Janie, Danielu niewinnie strapionych broniący,
Bł. Janie, Józefie wierny sługo Pana swego,
Bł. Janie, Jakubie, Jezusa, Maryę i Aniołów oglądający,
Bł. Janie, bezpieczna przeciwko pokusom tarczo,
Bł. Janie, klejnocie Braci Mniejszych i szlachetny skarbie miasta Lwowa,
Bł. Janie, nowa ozdobo Kościoła Bożego,
Bł. Janie, pocieszycielu i ucieczko utrapionych,
Bł. Janie, z oków i różnych przygód wywodzący,
Bł. Janie, umarłym życie, chorym zdrowie przywracający,
Bł. Janie, cudów i Łask Boskich zdroju,
Bł. Janie, doświadczony Patronie i obrońco od nieprzyjaciół nieraz Lwowa,
Bł, Janie, gór lwowskich nowa i miła jutrzenko,
Bł. Janie, słońce w znaku Lwa ukoronowanego,
Bł. Janie, ludziom żyjąc i po śmierci najosobliwszy Patronie,
Bł. Janie, wdzięczny Przybytku Ducha Świętego,
Bł. Janie, zwierciadło bogobojności,
Bł. Janie, nauczycielu wszelkiej doskonałości,
Bł. Janie, obrono do ciebie nabożnych,
Bł. Janie, pociecho smutnych, a w ostatniej rozpaczy zostających,
Bł. Janie, posiłku i osłodo konających,
Bł. Janie, dziwny cudotwórco,
Bł. Janie, jednaczu serc rozdzielonych,
Bł. Janie, niespracowany w pozyskaniu dusz robotniku,
Bł. Janie, ścieżko nieomylna do Niebieskiej Ojczyzny,
Bł. Janie, gromie Bisurmanów i różnych odszczepieńców,
Bł. Janie, szafarzu wierny i zdolny talentów Boskich,
Bł. Janie, aniele obyczajami i życiom,
Bł. Janie, następco w nadziei Patryarchów,
Bł. Janie, Proroków rówieśniku,
Bł. Janie, Apostole godnością i zasługą,
Bł. Janie, chęcią i pragnieniem Męczenniku,
Bł. Janie, chwało i klejnocie najdroższy Wyznawców,
Bł. Janie, ozdobo i najkosztowniejsza perło Panieńska,
Bł. Janie, współmieszkańcu i towarzyszu Wszystkich Świętych,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrio elejson.
Ojcze nasz. Zdrowaś Marya. Chwała Ojcu.
V. Racz nas w tym wysłuchać i daj Dobry Boże,
R. Niech nas Jana z Dukli przyczyna wspomoże.
V. Módlmy się. Boże, Któryś nam Błogosławionego Jana z Dukli we wszelkich utrapieniach i nagłych potrzebach na Patrona doświadczonego darować raczył, prosimy Cię pokornie, abyś nas za jego przyczyną i zasługami od wszelkiego nieszczęścia, kłopotów i chorób uwolnił i we wszystkich naszych potrzebach doczesnych i wiecznych, o cokolwiek przez zasługi jego prosimy, wspierać raczył. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków.
R. Amen.
Responsorium do Bł. Jana z Dukli.
1. Jeżeli cudów żądasz z rąk Jana Duklana,
On daje w moc Chrześcijan dumnego sułtana.
2. Mór tłumi, ogień gasi, chorych prędko leczy,
Smutnym radość powraca, swe sługi ma w pieczy,
3. Ślepi wzrok, mowę niemi, życie umarli mają,
Chromi chodzą, a wszyscy Łask wszelkich doznają.
4. Mór tłumi, ogień gasi, chorych prędko leczy,
Smutnym radość powraca, swe sługi ma w pieczy,
5. Chwała Ojcu, Synowi i Świętemu Duchowi.
Jak była na początku, teraz i zawsze, i na wieki wieków. Amen.
6. Mór tłumi, ogień gasi, chorych prędko leczy,
Smutnym radość powraca, swe sługi ma w pieczy,
V. Módl się za nami, Bł. Janie!
R. Abyśmy się stali godnymi Obietnic Chrystusa Pana.
V. Módlmy się. Boże, Któryś Bł. Jana, Wyznawcę Twojego, Darami szczególnej pokory i cierpliwości ozdobił, spraw to łaskawie, abyśmy przez naśladowanie jego przykładów także i nagrody pozyskali. Przez Chrystusa Pana naszego.
R. Amen.
Modlitwa o kanonizację Bł. Jana.
Boże, Który dziwny jesteś w Świętych Twoich i cuda działasz przez Wybrańców Swoich i przez nich dajesz nam poznać Dobroć i Wielkość Swoją, proszę Cię, abyś cześć Wyznawcy Twojego, Bł. Jana z Dukli, w narodzie naszym rozszerzał, miłość i nabożeństwo ludu ku niemu rozniecał. Obdzielaj nas przezeń różnymi Dobrodziejstwami, pocieszaj w smutku, oswobadzaj z niebezpieczeństw. Niechaj cały świat katolicki, niechaj Twój Kościół wielbi w nim i przezeń wielkie, Święte Imię Twoje. Daj nam doczekać tego, abyśmy święcili jego uroczystą kanonizację i dlatego w tym celu zanoszę prośbę do Ciebie, Boże: Wsław Jana z Dukli, gdyż on rozszerzał Chwałę Twoją. Amen.
Bł. Janie, módl się za nami!
40 dni odpustu. (Arcybiskup lwowski w r. 1877).
Modlitwa na zakończenie nowenny.
(W ostatnim dniu po wszystkich modlitwach i ćwiczeniach pobożnych).
Bł. Janie, „cudów i Łask Boskich zdrojów, racz ofiarować Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, przez Najsłodsze Serce Niepokalanej zawsze Panny Maryi, to moje dziewięciodniowe nabożeństwo. Czuję całą moją niegodność, dlatego do Twojej uciekam się opieki. Czegokolwiek temu nabożeństwu nie dostawało, Ty swoim wstawiennictwem u Tronu Bożego racz uzupełnić. Ojcze Niebieski, wysłuchaj prośby mojej, w Imię Zasług Syna Twego, w Imię Zasług Maryi Panny, w Imię zasług Świętych Apostołów i Wszystkich Świętych w Niebie. Amen.
© salveregina.pl 2023