Źródło: Nowenna ku czci Św. Alfonsa Liguorego Biskupa, Doktora Kościoła i Założyciela Zakonu OO. Redemptorystów wraz z krótkim życiorysem ułożył O. Franciszek Świątek 1928r.
Zawartość strony
- 1 UWAGA O NOWENNIE DO ŚW. ALFONSA LIGUORI’EGO.
- 2 WEZWANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
- 3 DNI NOWENNY:
- 4 Modlitwa do Św. Alfonsa o uproszenie Łask do zbawienia potrzebnych.
- 5 Litania do Św. Alfonsa Liguorego
Nowenna rozpoczyna się od dnia 24 Lipca.
UWAGA O NOWENNIE DO ŚW. ALFONSA LIGUORI’EGO.
Sposób odprawienia Nowenny.
Z pośród licznych nabożeństw znane są ze swojej skuteczności Nowenny. Sposób odprawiania nowenny jest następujący: Przeczytaj z uwagą rozmyślanie przypadające na poszczególny dzień, byś się przejął ufnością w przyczynę Św. Alfonsa, oraz zachęcił się do naśladowania go w tej cnocie, co Świętym jest bardzo miłe. Po przeczytaniu rozmyślania odmów na cześć Św. Alfonsa 9 Zdrowaś i 9 razy Chwała Ojcu… itd. Oczyść sumienie gruntownie przez dobrą Spowiedź. Św. Alfons radzi – a to dla nadania większej skuteczności Nowennie, ćwiczyć się gorliwiej w cnotach podczas niej, spełniać dobre uczynki, zadać sobie jakieś umartwienie, szczególnie wewnętrzne, umartwiać swoją zbytnią ciekawość, rozproszenie, panować nad językiem, niecierpliwością itd. wszystko ku czci Świętego, do którego odprawia się Nowennę. Jeżeli się Nowennę w ten sposób i w tym duchu odprawia, jest ona Bogu i Świętym bardzo miła i ściąga na nas obfite, nieraz nadzwyczajne Łaski; owszem, jak uczy doświadczenie, przez nią wypraszają sobie ludzie nawet cudowne uzdrowienia duszy i ciała.
WEZWANIE DUCHA ŚWIĘTEGO
Przyjdź Duchu Święty, napełnij serca Twych wiernych i zapal w nich ogień Miłości Twojej.
V. Ześlij Ducha Twego, a będą stworzone.
R. I odnowisz oblicze ziemi.
V. Módlmy się. Boże, Któryś serca wiernych światłem Ducha Świętego oświecić raczył, daj nam w tym Duchu znać co dobre i pociechą Jego zawsze się weselić. Przez Chrystusa Pana naszego.
R. Amen.
DNI NOWENNY:
I DZIEŃ NOWENNY (24 Lipca).
1. Wiara Św. Alfonsa.
Wiara jest to światło Boże, przyniesione z Nieba przez Syna Bożego Jezusa Chrystusa biednym dzieciom Adama, siedzącym po jego upadku w ciemnościach i cieniu śmierci, tj. w błędach bałwochwalstwa i grzechu. Początkiem wtedy i końcem Wiary jest Jezus Chrystus.
„Jam Droga, Prawda i Żywot” (…) „Ja jestem Światłością świata; kto idzie za mną, nie chodzi w ciemnościach, lecz będzie miał światłość żywota” (Jan 8, 12).
Tę światłość żywota tj. Wiarę zapala Duch Święty w duszy na Chrzcie Świętym, Kościół Chrystusowy roznieca ją Swoją Nauką, a potęguje ją lub gasi sam człowiek życiem według Wiary lub przeciw Wierze. Ta Wiara przyświeca nam w ziemskiej pielgrzymce życia, dopóki, jak mówi Św. Paweł, nie zaświta dzień wieczności. Jak lampa w pokoju, a słońce na ziemi, oświeca wszystkie przedmioty i ukazuje nam ich kształt, barwę, cel — pożytek lub szkodliwość — tak Wiara, to jest Boska Nauka Jezusa Chrystusa, rzuca światło na całe nasze życie, wszystkie przedmioty, jakie nas otaczają, wskazuje drogę do wieczności i na samą wieczność i na życie pozagrobowe rzuca jasne promienie. Wiara o wszystkim nas poucza, wszystkie rzeczy tego świata ukazuje nam pod kątem wieczności i od strony Boga. — Wszystko jest z Boga, — a więc wszystko winno być na pierwszym miejscu w Bogu i dla Boga. Inaczej wszystko jest ułudą i marnością.
Stąd Wiara jest podwaliną życia chrześcijańskiego, usprawiedliwienia i wszelkiej świętości, bo „sprawiedliwy mój, mówi Pismo Boże, z wiary żyje” (Rz 1, 17).
Św. Alfons, który z Opatrzności Bożej miał być w czasie zobojętnienia dla Wiary, jakim był wiek XVIII. — światłem świata i solą ziemi, otrzymał Boga nadzwyczajny Dar Wiary.
To ziarno Boże pielęgnowała z wielką troskliwością w duszy Alfonsa jego świątobliwa matka. Wykiełkowało ono, rozwinęło się i wydało stokrotny owoc. Sam Św. Alfons przyczynił się do tego swoją niewinnością życia, swymi cnotami i gruntowną nauką.
Jakże silną i żywą była jego Wiara. Jakże głęboko się przejął Prawdami Boskiej Nauki Jezusa, z jaką dziecięcą prostotą je objął, a z konsekwencją i świętym uporem wprowadzał w każdy szczegół i w każdy przejaw swego długiego życia!
„Z jednej strony — mawiał — musimy ustawicznie dziękować Bogu za drogocenny Dar Wiary, który nas czyni dziećmi Kościoła Świętego; z drugiej strony, musimy z pokorą i prostotą dziecka poddać swój rozum pod Prawdy Wiary”. — „Jestem gotów, zapewniał — tysiąc razy oddać życie moje za Wiarę Świętą”.
Codziennie przy wieczornych modlitwach dziękował gorąco Bogu „że mu pozwolił urodzić się Chrześcijaninem i że mu dał Pana Jezusa za Zbawiciela, a Najświętszą Maryę Pannę za Matkę”.
2. Św. Alfons żył duchem Wiary.
Św. Alfons przede wszystkim starał się w życiu swoim kierować się jedynie Wiarą i wyższymi pobudkami, starał się wszystko czynić jedynie dla Boga! Wszystko co się nie czyni dla Boga — mawiał — jest stracone”. Cenił tylko to, co miało wartość w Oczach Boga, resztę uważał z Apostołem za gnój. — To też opuścił świat i świetną karierę jaka się przed nim otwierała — pochodził przecież ze znakomitego rodu, był utalentowanym, zamożnym, — porzuca te wszystkie mamiące, a świetne nadzieje świata, by jako ubogi zakonnik iść za ubogim Chrystusem i poświęcić się pracy nad zbawieniem opuszczonych wieśniaków. Jakiż to wielki akt Wiary!
Szydzono z niego, śmiano się, że to dziwak, głupiec, marzyciel — wielcy tego świata nim wzgardzili — własny jego ojciec począł się go wstydzić, on, oświecony Światłem Bożym, nie cofnął się z drogi obranej, — wiarą krzepił w cierpieniach ducha z Apostołem: „Scio eui credidi”, wiem komu uwierzyłem… Chrystusowi. Jakiż to wielki czyn Wiary!
Żywa wiara przypomina Alfonsowi Obecność Boga, „w Którym żyjemy, ruszamy się i jesteśmy” (Dz. Ap. 17, 28). To też Boga prawie nigdy nie traci z oka. Z uszanowania dla Obecności Bożej, chodzi zawsze z odkrytą głową. Zapytała razu pewnego pobożna dusza Św. Franciszka Salezego: „Ojcze, powiedz mi, czy ci się zdarzyło kiedy przez dłuższy czas o Bogu zapomnieć? „Święty zamyślił się poważnie, następnie odrzekł: „Dłużej jak kwadrans nie”. To samo mógł o sobie powiedzieć Św. Alfons. Na jego stole, przy którym pracował, stał wizerunek Jezusa Ukrzyżowanego, niżej Obraz jego ukochanej Matki Maryi. Święty często przerywał pracę i wzbudzał gorące akty: „Ty wiesz, mój Boże, że Cię kocham i że dla Ciebie jednego pracuję”. Co kwadrans na głos bijącego zegara pozdrawiał Najświętszą Dziewicę odmówieniem Zdrowaś Marya.
3. Alfons we wszystkich przejawach i okolicznościach życia kierował się Zasadami Wiary.
Oto niektóre z nich: Na cóż się zda pozyskać cały świat, a duszę stracić? — Każda rzecz się kończy, Wieczność nie kończy się nigdy. — Porzuć wszystko, ale nie porzucaj Boga. — Na co się przydadzą bogactwa i za szczyty w godzinie śmierci…
Nic nie może wystarczyć temu, komu Bóg nie wystarcza. Boga, Boga i nic więcej.
Otaczający go świat, każda rzecz, na którą padało jego oko, były duchownym szczeblem, po którym wznosił swe myśli i serce do Boga: W pięknym dziełku „Prawdziwość Wiary” takie daje praktyczne rady dla dusz, dążących do ściślejszego zjednoczenia z Bogiem:
Jeżeli znajdziesz się w swoim łóżku lub pokoju, pomnij, że Jezus Chrystus kiedyś tam cię sądzić będzie.
Jeżeli spotkasz się z pogrzebem, myśl, że to samo i ciebie czeka.
Gdy spojrzysz na zegar, przypomnij sobie, że twoje życie też tak szybko uchodzi i z każdą minutą do śmierci się
zbliżasz.
Gdy ujrzysz pogodne niebo, gwiazdami usłane, wspomnij sobie, że kiedy w Niebie Boga posiądziesz, jeżeli Go tu kochać będziesz.
Gdy ujrzysz piłę, siekierę, młot lub hebel, wspomnij, że w młodości Jezus pracował jako rzemieślnik.
Sprawiedliwy mój z Wiary żyje. Święty Alfons żył wprawdzie na ziemi, ale myśl jego i serce zatopione były w Bogu. Obcowanie nasze jest w Niebiesiech, mógł o sobie powtórzyć za Św. Pawłem.
Jeżeli Św. Alfons tak się przejmował Obecnością Bożą w zwyczajnych zajęciach, to cóż dopiero mówić, gdy się znajdował w Domu Bożym i święte spełniał czynności. Każdą czynność świętą, choćby to był tylko Znak Krzyża, wykonywał z uwagą i przejęciem. Gdy przy Ołtarzu sprawował Najświętszą Ofiarę, lub nawiedzał Najświętszy Sakrament, zdawało się obecnym, że widzą Anioła lub Serafina. A uważ, że w ten sposób żył do lat 90. Kilkadziesiąt lat co dzień jedno i to samo. Jakże wielka była jego wiara, jeżeli mimo to nie popadł w rutynę i bezmyślny mechanizm. Jakże często, niestety, inaczej się dzieje z wielu duszami w Służbie Bożej i Służbie Ołtarza. Z początku pełni przejęcia i namaszczenia, nowość ich bawi i pociąga, podnieca…
Po czym następuje znużenie, spełni się najświętsze czynności z przyzwyczajenia, oschle, bez ducha.
Słaba wiara, niezbyt głęboko zapuściła korzenie, oto przyczyna, że życie duchowne mizernie wegetuje i nie przynosi owocu.
Zastanów się nad sobą, jaką masz wiarę? Czy ona wywiera rzeczywisty i potężny wpływ na twe myśli, słowa, uczynki, jednym słowem na twoje życie? A w życiu albo wiara, albo zmysły mają głos rozstrzygający.
Proś gorąco Boga za przyczyną Św. Alfonsa o wielką i żywą Wiarę.
O Boski i ukochany Zbawco mój, Jezu, Który tak bardzo zalecałeś Swym uczniom cnotę Wiary: „Miejcie Wiarę Bożą”, Który od wszystkich, przystępujących do Ciebie i proszących o Łaski, wymagałeś Wiary, a odrzucającym Wiarę, zagroziłeś potępieniem wiecznym, błagam Cię przez przyczynę Najświętszej Maryi Panny i Świętego Alfonsa o Łaskę żywej Wiary, głębokiej jak Twoja Mądrość, a prostej, jak serce dziecka. Twoja, o Jezu, Nauka niech oświeca mój umysł, zapala moje serce, kieruje krokami i czynami moimi na drodze życia. O Najświętsza Dziewico, Błogosławiona przez Swoją wielką Wiarę, uproś mi przez przyczynę Św. Alfonsa, mojego orędownika, dar wielkiej, mocnej i żywej Wiary. Amen.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
II DZIEŃ NOWENNY (25 Lipca).
Kaplan Chrystusowy.
1. Św. Alfons miał pojęcie o godności kapłańskiej i wypływających z niej obowiązkach bardzo wzniosłe i jasne.
Władza kapłańska jest cząstką Władzy wielkiego Kapłana Nowego Zakonu Jezusa Chrystusa. Kapłan to pośrednik pomiędzy Bogiem i ludźmi, w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujący; to sługa Chrystusa i szafarz Tajemnic Bożych (2 Kor 4, 1). W tym celu Chrystus obdarzył go prawie nadludzką władzą. Dał mu klucze Królestwa Niebieskiego i moc nad rzeczywistym Swoim Ciałem w Ofierze Mszy Świętej i władzę nad Mistycznym Ciałem, tj. nad wiernymi w urzędzie nauczania i w sprawowaniu Sakramentów Świętych, szczególnie Sakramentu Pokuty. Z tych kilku słów widać już ogrom władzy duchownej i godności, jaka mieści się w Kapłaństwie. To też Sam Chrystus Pan, po wyświęceniu Apostołów na kapłanów, przemawia do nich z całym uszanowaniem: „Już was nie będę zwał sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; ale nazwałem was przyjaciółmi, albowiem wszystko, co słyszałem od Ojca, oznajmiłem wam” (Jan 15, 2).
Ojcowie Kościoła z najgłębszą czcią i najwyższymi pochwałami mówią o godności kapłańskiej. Św. Ignacy M. nazywa kapłaństwo: „Szczytem wszystkich Łask”. A Św. Efrem: „O cudzie niesłychany! O władzo niepojęta, o święta i napełniająca lękiem, Tajemnico Kapłaństwa!”
Św. Jan Chryzostom i Św. Piotr Damian stawiają władzę i godność kapłana nad władzę królów i książąt ziemskich, owszem, samych-że Aniołów. A Św. Bernardyn ze Sieny, mówiąc o godności kapłańskiej, z pokorą, ale zarazem i ze śmiałością tak przemawia do Samej Matki Boga Maryi: „Wybacz mi, Panno Błogosławiona, bo nie mówię nic przeciwko Tobie: Sam Bóg wyżej postawił Kapłaństwo nad Ciebie”. Albowiem według słów Innocentego III, chociaż godność Maryi przewyższała godność Apostołów, to przecież nie Jej, ale im powierzył Pan klucze Królestwa Niebieskiego”.
Św. Alfons nie tylko znał te Prawdy i pochwały Kapłaństwa, Ojców Kościoła, ale jak świadczą jego teologiczne dzieła, a szczególnie złota książka o Godności i Obowiązkach Kapłańskich, często i głęboko się nad nimi zastanawiał.
Kiedy zaś przyjął święcenia kapłańskie, z godności i obowiązków, jakie na siebie przyjął, wyciągnął wszystkie praktyczne wnioski i całe życie swe na ich urzeczywistnienie poświęcił. Od chwili, gdy biskup włożył na niego ręce i rzekł: „Accipe Spiritum Sanctum… Przyjmij Ducha Świętego”, serce Alfonsa zapłonęło wielkim płomieniem Miłości Bożej, 0raz pragnieniem, by ten płomień wszędzie wokół siebie rozniecać — owszem, cały świat nim zapalić. Odtąd jego pokarmem stała się Chwała Boża i zbawienie dusz.
Postanowienia, jakie wówczas uczynił odzwierciedlają jego piękną i wzniosłą duszę.
Oto niektóre z nich: „Jestem kapłanem, godnością przewyższam Aniołów, dlatego powinienem prowadzić życie anielskie”.
„Kościół Święty zaszczycił mnie, wynosząc do godności kapłańskiej, obowiązkiem moim będzie: przynosić Mu zaszczyt świętością życia, gorliwością, ustawiczną pracą i życiem bez skazy”.
„Jestem kapłanem, mam więc zapalać dusze pragnieniem nabycia cnót, oraz uwielbiać Najwyższego Kapłana Jezusa Chrystusa”.
Z tego krótkiego ustępu widzisz duszo wierna jak Św. Alfons wraz z innymi mężami bożymi cenił sobie godność i władzę kapłańską, a szczególnie jak Sam Chrystus, Syn Boży, ją czci i ceni.
On to bowiem nazywa kapłana Swym przyjacielem; On zwierza mu w ręce klucze Królestwa Niebieskiego, On na jego głos zstępuje z Nieba i ukrywa się w Najświętszym Sakramencie Ołtarza. On Sam powiedział, że: „Kto was (kapłanów) się dotyka (tj. prześladuje) dotyka się źrenicy Oka Mego”.
Jakże to teraz smutno patrzeć, gdy wrogowie Kościoła i Boga czernią i zohydzają godność kapłańską, a wielu Katolików zamiast bronić, poniżają Święty Stan Kapłański słowem, pismem, 0wszem nie cofają się nawet przed czynnymi zniewagami. Ty, duszo wierna miej we czci i poważaniu kapłana. A choćbyś słyszała lub wiedziała, że jaki kapłan nie pomny na świętość swego stanu daje zgorszenie, pamiętaj, że jego ludzka słabość jest wielka, lecz godność i władza jego jest Boska i Święta, i tym goręcej módl się o kapłanów według Serca Jezusowego.
2. Ponieważ Pismo Święte (Ks. Malach. 27) żąda od kapłana wielkiej i gruntownej wiedzy, bo „wargi kapłańskie będą strzec umiejętności, a Zakonu Pańskiego pytać się będą z ust jego”, Alfons pogłębiał i rozszerzał ustawicznie wiadomości wyniesione z Seminarium.
Zdając sobie jasno sprawę, że kapłan bez rozległej i gruntownej nauki nic wielkiego nie zdziała dla dusz i Kościoła, zrobił niezłomne postanowienie, całe życie spędzić wśród książek, a kilkadziesiąt dzieł przez niego napisanych świadczy o ogromie nabytej wiedzy.
Uzbrojony wiedzą, tym mieczem ducha, pracował i walczył niezmordowanie w obronie Wiary i Kościoła jako dobry żołnierz Jezusa Chrystusa.
Św. Alfons zdawał sobie sprawę, te aby kapłan mógł godnie spełnić wielkie i ciężkie swe obowiązki, musi poświęcić im całkowicie i wyłącznie wszystkie swe siły, zdolności i cały czas jakim rozporządza. Sprawy świeckie powinien pozostawić ludziom świeckim: one tylko bez pożytku, absorbują czas i siły kapłana, który jest postawiony, jak uczy Św. Paweł, tylko w tych rzeczach, które odnoszą się do Boga (Żyd. 5, 1). Ma żyć więc tylko dla Chwały Bożej i Zbawienia dusz. „Odłączcie mi Szawła i Barnabę do dzieła, do któregom ich powołał” (Dz. Ap. 13, 2). Św. Alfons tak się tym przejął i tak wyłącznie swe siły i czas poświęcił Bogu i duszom, że jakby w przysłowie weszło o nim to powiedzenie: „Monsignorowi Alfonsowi tylko Chwała Boża w głowie!”
Kapłan całą swą siłę i skuteczność w pracy czerpie z życia wewnętrznego. Im ono pełniejsze, im żywszym tętnem bije, tym obfitszy plon Chwały Bożej i Zbawienia dusz. Alfons pamiętał o słowach Jezusa: „Jam jest winnym szczepem, wyście latoroślami. Kto mieszka we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi plon obfity, bo beze Mnie nic uczynić nie możecie” (Jan 15, 5), dlatego z pracą wytężoną łączył ustawiczną modlitwę, modlitwę, skupienie i ćwiczenie się w cnotach.
Lecz przy wytężonej pracy apostolskiej słabną siły nawet najdzielniejszych szermierzy Chrystusowych. Już Św. Paweł mówił do Św. Tymoteusza: „Dlatego upominam cię, abyś wzbudził Łaskę Bożą, która jest w tobie przez włożenie rąk moich” (2 Tym. 1, 6). Św. Alfons usuwał się od czasu do czasu na samotność, by w modlitwie i obcowaniu z Bogiem, wzbudzić w sobie Łaskę sakramentalną kapłaństwa i nabrać nowych sil do poświęceń i trudów życia misjonarskiego.
A gdy z woli Papieża został „kapłanem wielkim” tj. biskupem, mógł o sobie powtórzyć za Św. Pawłem, „że nie miało żadnego odpoczynku ciało moje”. Wzruszającym jest patrzeć, jak Alfons, sterany wiekiem, trudami życia zakonnego oraz misjonarskiego, z młodzieńczym zapałem podejmuje brzemię obowiązków biskupich, odmawia sobie spoczynku, snu, pokarmu nawet, dwoi się i troi, nie zważa na liczne i ciężkie swoje choroby, by zaniedbaną diecezję odnowić w Chrystusie, uświęcić i przywieść do idealne go stanu.
Ale też owoce jego prac, cierpień i modlitw są przeobfite i przebłogosławione. Kościół Święty nazywa go kapłanem wielkim, który za dni życia swego był podporą Kościoła (Oficjum).
Obowiązki wiernych względem kapłanów.
1) Modlić się często i gorąco za kapłanów.
2) Wspierać czynnie kapłanów w ich pracy dobroczynnej, społecznej i apostolskiej. Nieraz gorliwa oświecona i taktowna osoba świecka, przykładem, radą, czynem dotrze tam, gdzie wpływ duszpasterza, zwłaszcza w środowiskach miejskich i przemysłowych się kończy. Więcej ona niekiedy dobrego może zdziałać dla dobrej sprawy, niż kapłan, do którego pewne koła są z góry uprzedzone. Dlatego w naszych czasach tyle się mówi o apostolstwie ludzi świeckich.
3) Rozbudzać powołania kapłańskie. Jeżeli w młodzieńcu dostrzeżesz Iskrę Bożą powołania kapłańskiego, nie gasić jej, ale podtrzymuj, rozniecaj.
4) Dopomóc materialnie, jeżeli możesz młodzieńcom pragnącym się poświęcić stanowi duchownemu.
5) Słuchać kapłanów w rzeczach Wiary i obyczajów i iść z nimi ręka w rękę w każdej uczciwej i dobrej sprawie.
Modlitwa.
Panie Jezu, z Najświętszego Serca Twego wyrwało się to westchnienie gorące: „Żniwo wielkie, ale robotników mało; proście Pana żniwa, aby posłał robotników do żniwa Swego”, błagamy Cię, przez to nieugaszone pragnienie jakie masz, by wszystkie dusze zbawić, wzbudź liczne powołania kapłańskie, by żeńcy Twoi poszli na cały świat, do wszystkich narodów chrześcijańskich i pogańskich i rozniecali w duszach ogień Miłości Bożej, który przyszedłeś zesłać na ziemię.
Matko Najświętsza Królowo Apostołów módl się za kapłanów. Amen.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
III DZIEŃ NOWENNY (26 Lipca).
Seraf Miłości Bożej.
1. Św. Alfons uważał doskonałą Miłość Bożą za najcenniejszą perłę, dlatego jak ów kupiec ewangeliczny, oddał wszystko, co miał, by ją nabyć. Często mówił do Boga: Panie, jedni pragną bogactw, inni zaszczytów, a inni rozkoszy, co do mnie, to niczego nie szukam, nie pragnę i o nic Cię nie proszę, tylko o Dar Miłości Twojej.
Wiedząc dobrze, że grzech śmiertelny niszczy zupełnie, a powszedni osłabia Miłość Bożą, Alfons znienawidził wszelki grzech, lękał się nawet jego cienia i wypowiedział mu nieubłaganą walkę.
„Wolałbym umrzeć, mawiał, niż świadomie powiedzieć kłamstwo”. Najmniejsze grzechy i niedoskonałości gładził ostrą pokutą. Sumienie miał bardzo delikatne, prawie skrupulatne. Spowiadał się dwa razy na tydzień, kruszył się i upokarzał ustawicznie przed Bogiem, był prawdziwym męczennikiem z powodu obaw i skrupułów, czy Boga jakim grzechem nie obraził, – ale te niepokoje nie odbierały mu radości i swobody ducha, bo pochodziły z czystej Miłości Bożej. On się po prostu bał ustawicznie, by Umiłowanemu Swemu najmniejszej przykrości nie sprawić.
Miłość Św. Alfonsa nie była czczym marzeniem i miękkim uczuciem. On ukochał Boga całą potęgą swej ognistej duszy, dlatego, że jest, jako Dobro Najwyższe, wszelkiej miłości godzien, a więc dla Niego Samego. Przeto dążył ustawicznie do przypodobania się Bogu i najściślejszego zjednoczenia swej woli z Najświętszą Wolą Bożą. To powinno być przedmiotem, mawiał, wszystkich naszych modlitw, Komunii, pragnień i postanowień. I istotnie, we wszystkich jego modlitwach przebija się jeden i ten sam motyw:
„Boże mój, żałuję, żem Ciebie obraził, miłuję Cię z całego serca i pragnę Cię zawsze miłować. Daj mi siłę, bym spełnił Wolę Twoją, a zresztą rozporządzaj mną, jak Ci się podoba”.
„O Wolo Boża, jakże mi jesteś drogą! Z tobą złączony pragnę żyć i umierać!”
Następujące oświadczenie jakie własnoręcznie sobie wypisał — dowodzi, że Św. Alfons wzbił się na wyżyny Miłości Bożej, do których mało kto dochodzi.
1) Ile razy powiem: „Deo gratias”, albo: „Panie, bądź Wola Twoja”, chcę przez to przyjąć, coś Ty, Boże, dla mnie w czasie i w wieczności rozporządził.
2) Nie chcę żadnych innych urzędów, innych zdolności, innego pomieszkania innego odzienia, innego pokarmu, innego zdrowia, tylko tego, co się Tobie, o Boże, podoba. Jeżeli chcesz, by moje przedsięwzięcia się nie powiodły, jeżeli chcesz pokrzyżować moje plany… chcę tego wszystkiego, co Ty chcesz.
3) Chcesz, by mną pogardzano, by mnie nie lubiano, by innych przekładano nade mnie i by mnie nawet Ci oczerniali i źle się ze mną obchodzili, którzy mi są najdrożsi, tego właśnie i ja również pragnę.
4) Również, co się tyczy mojego postępu duchowego, chcę tego, co Ty chcesz.
Pragnę Cię za życia kochać ze wszystkich moich sił, i iść do Nieba, aby Cię tam miłować jak Serafini; jednakże i w tym poddaję się całkowicie Twojej Woli. Jeżeli chcesz, bym tylko jeden stopień miłości, Łaski i Chwały Niebieskiej posiadł, nie pragnę niczego więcej, bo Ty tak chcesz. Spełnienie Twojej Woli więcej sobie cenię, niż wszystkie dobra, jakie mógłbym osiągnąć. W ogóle rozporządzaj, Boże, mną i wszystkim co do mnie należy, jak ci się podoba, bez względu na moją wolę, bo ja niczego nie chcę, tylko tego, co Ty chcesz. Możesz się ze mną obchodzić łagodnie lub surowo, w sposób, który się moim przyrodzonym skłonnościom podoba lub nie, wszystko to przyjmuję, bo to od Ciebie pochodzi.
2. Ileż krzyżów, prześladowań, upokorzeń, boleści, ciężkich i długich chorób spadło na tego męża Bożego w jego długim życiu, a on, choć zdawał się nieraz być nimi przywalonym, pochłoniętym, jednak z Jezusem konającym w Ogrójcu miał jedno w sercu i na ustach: „Panie, bądź Wola Twoja!” lub „Gloria Patri…”.
„Muszę dalej dźwigać krzyż mojej choroby” — pisał. Już od 14 dni leżę w łóżku i nie mogę wcale Mszy Świętej odprawiać (a to mu było najboleśniejsze) — nie widzę żadnej poprawy, mój żołądek nie może już nic przyjąć, jestem jednak zadowolony, ponieważ Bóg tak chce”.
Krótko przed swoją śmiercią z rzewnym wylaniem miłości tak mówił do Boga: „Jestem głuchy, mój Boże, i chętnie na to się zgadzam, bo taka jest Wola Twoja. Czuję się bliskim śmierci, lecz nie chcę niczego, tylko spełnienia Woli Twojej.”
Święty Alfons pragnął jednego: Miłować Boga. „Przypodobać się Bogu, choć by przyszło umrzeć”, powtarzał. I stał się Serafinem Miłości Bożej. Na modlitwie jego serce gorzało Miłością Bożą. Miłość Boża unosiła go w zachwytach ponad tą ziemię. O czym tak mówi Kościół Święty w Oficjum na jego święto: Gdy się modlił u Stóp Jezusa, Utajonego w Najświętszym Sakramencie, albo gdy Mszę Świętą odprawiał z powodu nadmiaru miłości albo się rozpływał w Seraficznych płomieniach, albo ogarniały go dziwne wzruszenia, albo wpadał w zachwyty.
Zapalony Miłością Bożą, pragnął nią zapalić serca wszystkich ludzi. Kocham Jezusa Chrystusa, wołał, — a więc pragnę mu oddać najpierw moją duszę, a potem niezliczoną liczbę innych!” I rzeczywiście, jak świadczą współcześni, jego słowa, gdy mówił z ambony potocznej rozmowie o Miłości Bożej, były jakby strzały ogniste, którymi zapalał słuchaczy.
Przez co i w jaki sposób nasz Święty doszedł do tego stopnia Miłości Bożej? Najpierw przez ustawiczną modlitwę. „Proście a otrzymacie”, powiedział Pan Jezus. Alfons, oparty na tej Boskiej Obietnicy, prosił o miłość i otrzymał ten Dar nad dary.
„Miłować Pana Jezusa — pisał do swoich Synów duchownych (29. 8. 1774) — oto największe dzieło, jakiego możemy dokonać na tej ziemi, a jest to dzieło i dar, którego nie możemy mieć sami z siebie. On zaś gotów jest udzielić go temu, kto prosi; zatem jeżeli go nam brak, przypisać to należy naszemu niedbalstwu. Ażeby zaś móc bardzo miłować Pana Jezusa, trzeba go o to bardzo prosić!”
Do gorącej i ustawicznej modlitwy o Dar Miłości Bożej łączył Św. Alfons nieustanne ćwiczenie się w niej.
W jednym ze swoich dzieł zadaje sobie mąż Boży pytanie, jak dojść do Miłości Bożej i odpowiada: „kochając”. Jak sztukę pisania, malarstwa nabywa się, pisząc, malując, tak Boską sztukę Miłości Bożej nabywa się kochając Boga. „Starajmy się, pisze do swoich synów duchownych, postępować z dnia na dzień w miłości ku Panu Jezusowi, wyszukiwać sposobności do przypodobania się Jemu, czyniąc jakie umartwienie, albo jaki inny akt, który Mu radość sprawia” (list 29. 8. 1774).
Wraz ze Św. Alfonsem prośmy gorąco Boga o Dar czystej Jego Miłości: „O Nieskończone Dobro, kocham Cię. O mój Boże, Ciebie jedynie chcę kochać, udziel mi Daru Twej Świętej Miłości. Mój Boże, chcę Cię zawsze kochać i Ty mnie zawsze kochaj. O Boże duszy mojej, spodziewam się, że się na wieki miłować będziemy”. O Najświętsza Dziewico, Matko pięknej miłości, naucz mnie kochać Boga całą potęgą duszy mojej. Św. Alfonsie, Patronie mój, — Serafinie Miłości, uproś mi tę miłość u Jezusa i Maryi. Amen.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
IV DZIEŃ NOWENNY (27 Lipca).
Miłośnik Ukrzyżowanego.
1. „Jezus widząc, że nadchodzi godzina Jego, aby z tego świata odszedł do Ojca, umiłowawszy Swoich, którzy byli na świecie, do końca ich umiłował” (J 13, 1), tj. umiłował nas do ostatecznych granic, ustanawiając Najświętszy Sakrament i wydając samego siebie na śmierć. Bo w istocie, jak Sam Jezus zapewnia, większej miłości nad te nikt nie ma, aby kto duszę dał za przyjacioły swoje.
Tę niezmierzoną Miłość Pana Jezusa w Jego Męce i Śmierci miał Św. Alfons ustawicznie przed oczyma i w rozważaniu Jej rozgorzał w nim ten wielki płomień Miłości Bożej. „On mnie umiłował i wydał Samego Siebie za mnie”! (Gal. 2, 20) wołał ze św. Pawłem w uniesieniu miłości i wytężał swe siły, by choć w małej cząstce odwdzięczyć się Jezusowi za tę Miłość bezgraniczną.
W jednej konferencji sobotniej tak rzekł do członków swego Zgromadzenia: „Wszystkie rozmyślania są dobre, ale rozmyślania o Męce Chrystusa są najpożyteczniejsze. Nie powinniśmy się zadowolić powierzchownym rozważaniem, ale powinniśmy wniknąć w upokorzenia, umartwienie, w Boleści Zbawiciela”.
We Wielki Czwartek przy ceremonii umycia nóg tak zakończył przemowę do swych synów duchownych: „Chociaż czas Wielkiego Postu się kończy, nie wynika z tego, że nasze rozmyślania o Męce Pana Jezusa mają się skończyć. Co się tyczy mnie nędznego, to otwarcie wyznaję, że moje rozmyślania zawsze odprawiam o Męce Pana Jezusa, nie mogę o niczym innym rozmyślać. W tym przedmiocie znajduję wszystko. Jeżeli się Mękę Jezusa rozważa, to się ma całkiem inne zapatrywanie na zachowanie Reguły, oddaje się pracy misyjnej w całkiem innym duchu, daleko chętniej przyjmuje się pogardę i trudy, związane z pracą apostolską.
Kto ma Jezusa Ukrzyżowanego przed oczyma, ten musi Go koniecznie kochać”.
Żeby mieć ustawicznie Jezusa Ukrzyżowanego przed oczyma, codziennie obchodził z nabożeństwem stacje drogi krzyżowej: wszystkie rozmyślania, jak powyżej wyznał, odprawiał o Męce Pana Jezusa.
Na sercu nosił krzyż z wizerunkiem Ukrzyżowanego — na stole, przy którym pracował, stał duży krzyż; często przerywał pracę i wzbudzał akty miłości do Jezusa Ukrzyżowanego; wieczorem, kładąc się do łóżka, brał duży drewniany krzyż i przyciskając go oburącz do serca zasypiał z aktem miłości ku Jezusowi. W prześlicznej modlitwie dziękczynnej po Komunii Świętej błagał codziennie
Jezusa o miłość i nabożeństwo do Jego Męki. Jezu, — tak modlił się — oświeć mnie i daj mi poznać Twoją Dobroć i mój obowiązek miłowania Ciebie, szczególnie z powodu Miłości, jaką mi okazałeś, umierając za mnie… O mój Jezu, daj mi wielkie nabożeństwo do Twojej Najświętszej Męki, bym Ją ciągle miał przed oczyma i zapalał się miłością ku Tobie. Udziel mi Łaski, bym choć w małej cząstce odwdzięczył się Tobie za Miłość, jakąś mi okazał, umierając za mnie”. W końcu błaga: „O mój Najukochańszy Zbawicielu, daj mi udział w owych Mękach i goryczach, jakie wycierpiałeś w Ogrójcu za moje grzechy”.
2. Św. Alfons nie tylko ustawicznie miał na myśli i w sercu Jezusa Ukrzyżowanego, ale zapalony Jego Miłością, starał się wycisnąć na swej duszy Obraz Ukrzyżowanego przez naśladowanie i rozmiłowanie się w pogardzie, upokorzeniach i umartwieniu Jezusa upokorzonego, pamiętając na słowa Św. Pawła: „Zawsze umartwienie Jezusowe w ciele naszym nosząc (2 Kor. 4. 10)”. I z takim zapałem umartwiał swoje niewinne ciało przez ćwiczenia pokutne, posty, biczowanie, włosiennice, że przewodnicy duchowni musieli jego gorliwość w tym względzie hamować.
Miłość Chrystusowa przyciska nas, mógł Św. Alfons powiedzieć o sobie za Św. Pawłem. „O ciernie, o gwoździe, o krzyżu, o Męko, o Śmierci Jezusa mojego, wołał, wy zadajecie święty gwałt mojemu sercu, i zmuszacie je bardzo kochać Tego, Który mnie tak bardzo umiłował!”
I tu tkwi najgłębsza przyczyna jego nienasyconej nigdy gorliwości o zbawienie dusz. Wiedząc, że każda dusza jest odkupiona ceną Krwi Najdroższej Pana Jezusa i że temu Jezusowi nie możemy większej radości zrobić, jak pracując nad zbawieniem dusz, za nic sobie ważył trudy, znoje, cierpienia i boleści w pracach swych apostolskich, — owszem, za nic miał samą śmierć, byle jedną duszę z grzechu wyrwać Jezusowi pozyskać.
„Kto Jezusa Ukrzyżowanego nie nosi zawsze w swoim sercu, mawiał, ten niech się nie spodziewa, aby mógł coś znaczniejszego w swoim życiu zrobić.” Ogrom prac w Zakonie, na misjach, na Stolicy biskupiej, prac dokonanych słowem, piórem i czynem tłumaczy nam właśnie jego Seraficzną Miłość ku Ukrzyżowanemu. Ta miłość zadawała mu święty gwałt, ona to doprowadziła go, że się osobnym ślubem zobowiązał, nigdy chwili czasu nie tracić. Często modlił się: — „O Jezu, Który w Męce Swojej wyniszczyłeś się dla mnie, daj mi, bym dla Ciebie stargał i zdarł siły swoje”. I rzeczywiście stargał siły swoje Święty Alfons w Służbie Ukrzyżowanego, tak jak On dla nas się wyniszczył, stawszy się posłusznym aż do śmierci, a śmierci krzyżowej.
Za przykładem Św. Alfonsa, starajmy się silnie o wielkie nabożeństwo do Męki Pana Jezusa. W Męce Jezusa, w Jego Krzyżu znajdziemy wszystko: wstręt i nienawiść do grzechu, cierpliwość i miłość gorącą, zapał do poskramiania namiętności i umartwiania ciała, obrzydzenie do życia miękkiego i wygodnego i nieustanną gorliwość w pracy i pełnieniu naszych obowiązków. W ogóle w Męce Jezusa znajdziemy wszystko.
Modlitwa Św. Alfonsa.
O Zbawco Świata! O Jezu mój, otóż do czego przywiodła Cię w końcu Miłość Twoja dla ludzi. Dzięki Ci składam, że Ty, Który jesteś Bogiem naszym, raczyłeś Życie postradać, aby dusze nasze nie zostały zatracone; dziękuję Ci za wszystkich, lecz w szczególności za siebie samego. Najdroższy mój Odkupicielu! lleż Ci zawdzięczam! Daj mi dobrze pojąć ten nadmiar Miłości, że Bóg za mnie umarł; daj mi to pojąć, że mam Boga, Który za mnie Śmierć poniósł! I ja także pragnąłbym umrzeć za Ciebie, mój Jezu! Lecz jakimże wynagrodzeniem może być śmierć występnego niewolnika, za Śmierć jego Pana Boga? Chciałbym przynajmniej kochać Cię ze wszystkich sił moich, lecz bez Pomocy Twojej na nic dobrego zdobyć się nie mogę. Wspomagaj mnie, o Boski mój Mistrzu, a przez Zasługi Śmierci Twojej, daj zamrzeć wszelkiej miłości ziemskiej, abym Ciebie Jednego miłował, Który całej mojej miłości jesteś godzien. Kocham Cię, Dobroci Nieskończona, kocham Cię, Dobro moje Najwyższe i mówię wraz ze Św. Franciszkiem: „Niech umrę z Miłości Twojej, Panie, Który z miłości mojej umrzeć raczyłeś”. O Maryo, Matko Bolesna, przez Miłość z jaką patrzyłaś na Konającego Syna Twego i przez Boleści i gorycz, jakich wówczas doznałaś, proszę Cię o gorące i nieustanne nabożeństwo do Męki Jezusa. Św. Alfonsie, żarliwy Miłośniku Jezusa Ukrzyżowanego i Jego bolesnej Matki, wyproś mi wielką do nich miłość i serdeczne nabożeństwo. Amen.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
V DZIEŃ NOWENNY (28 Lipca).
Apostoł Modlitwy.
1. Św. Alfons znany jest w Kościele Bożym jako mąż i Apostoł modlitwy. We wszystkich swoich pismach czy to teologicznych, czy ascetycznych przypomina bardzo często pożytki i obowiązek modlitwy. Do modlitwy wzywał przy każdej sposobności żywym słowem i przykładem swoim.
Swoje życie modlitwy swą naukę o modlitwie oparł na słowach Samego Boskiego Zbawiciela, Który z naciskiem uczył: „Trzeba się zawsze modlić, a nie ustawać” (Łuk. 18,1). „Proście, a będzie wam dano” (Łuk. 11,8). „Czegokolwiek zechcecie, prosić będziecie i stanie się wam” (J 15, 7) „Dotychczas — mówił z wymówką do Apostołów przy Ostatniej Wieczerzy — o nic nie prosiliście; proście, a otrzymacie, aby radość wasza była pełna” (J 15, 24).
A przeciwnie, zagroził Chrystus Pan: — „Kto nie prosi, ten nie otrzyma, a kto nie puka, temu nie otworzą, a kto nie szuka, ten nie znajdzie”.
Nauka Św. Alfonsa o modlitwie jako koniecznym środku do zbawienia jest bardzo jasna, bardzo pocieszająca, a oparta jest na niewzruszonej postawie, bo na samych Słowach Jezusa.
Bóg, uczy Św. Doktor, daje nam wiele Łask bez naszej prośby, jak Łaskę Wiary, Chrztu Świętego, ale nie daje nam wszystkich Łask do zbawienia potrzebnych.
Natomiast wszystkim ludziom daje Łaskę modlitwy, aby przez nią wyprosili sobie te Łaski, których pragną, i które są im konieczne lub potrzebne do zbawienia. Jeżeli człowiek z Łaski modlitwy nie korzysta, o Łaski nie prosi, Bóg odmawia, a raczej sam człowiek pozbawia się Pomocy Bożej i Łask skutecznych do zwyciężenia pokus, wypełnienia Przykazań i obowiązków stanu, traci światło; Wiara jego słabnie, stygnie zapał i chęć do Rzeczy Bożych; taki człowiek wpada w coraz cięższe grzechy i potępia się. Jeżeli zaś człowiek z Łaski modlitwy korzysta, Bóg daje mu wielkie i skuteczne Łaski do uświęcenia i zbawienia.
Im modlitwa gorętsza i częstsza, tym obfitsze Światło Boże i Łaski, tym zbawienie pewniejsze, tym prędsze i doskonalsze uświęcenie.
A więc w życiu chrześcijańskim wszystko zależy od modlitwy. Kto się modli, ten się zbawi, a kto się nie modli, ten się potępi. Wszyscy, którzy są w Niebie, dlatego się zbawili, bo się modlili, a wszyscy odrzuceni od Boga, dlatego się potępili, bo zaniedbali się modlić. Taka jest nauka Św. Alfonsa o modlitwie. Przejął się nią do głębi i nie tylko się modlił ustawicznie, ale także prosił Boga o Łaskę modlitwy, by się nigdy nie przestał modlić i prosić o Łaski i pomoc zwłaszcza w pokusach i krzyżach. A Pan, wierny Swoim Obietnicom, jakie dał przez usta proroka Zachariasza (Tamże, 12, 10): „W owym czasie wyleję na dom Dawida ducha Łaski i próśb”, udzielił słudze Swemu nadzwyczajnego ducha modlitwy.
Nie tylko się modlił, gdy był w kościele, w kaplicy domowej i odprawiał ćwiczenia pobożne, — ale starał się spełnić dosłownie polecenie Pana Jezusa — „należy zawsze się modlić, a nigdy nie ustawać” — o ile ma się rozumieć, możliwym to jest dla ludzkiej ułomności. Idąc korytarzem modlił się, a trzymając różaniec w ręce, przesuwał paciorki; jego podróże misyjne, wizytacje arcypasterskie były czasem skupienia i niemal ciągłej modlitwy. Doszedł do takiego stopnia modlitwy, że praca czy apostolska, czy literacka, czy administracyjna nie przeszkadzała na Obecność Bożą mu w pamięci, czyli praca była dla niego, tylko inną formą modlitwy. — Zresztą, był prawdziwym skąpcem w używaniu czasu, by każda wolną chwilkę na modlitwę użyć i ściślej z Bogiem się złączyć.
2. Modlitwa naszego Świętego była pokorna, ufna, wytrwała, bardzo wzniosła, ale zarazem pełna prostoty, trzeźwa i praktyczna. Nie szukał on pociech, słodkich uniesień, nie pragnął wyższych choć mistycznych stopni modlitwy, i tą Łaską obficie Bóg pokornego sługę obdarzał; w modlitwach swoich szukał jedynie Woli i Chwały Bożej, błagał – o światło i siłę dla spełnienia zawsze i wszędzie tej Woli Bożej, szczególnie prosił o miłość ku Panu Jezusowi i o świętą wytrwałość.
Czas oschłości, udręczeń wewnętrznych, wstrętu na modlitwie uważał za czas próby swej miłości i wierności dla swego Umiłowanego.
Przejęty ważnością modlitwy i oświecony szczególniejszym światłem z Nieba w tym względzie, Alfons stał się żarliwym apostołem modlitwy. „Żal mi tych kaznodziei, żal mi tych spowiedników i pisarzy dzieł ascetycznych, — mawiał — którzy o wszystkim mówią, uczą i piszą, tylko nie o modlitwie lub tylko przygodnie i jakby nawiasem”.
„Co do mnie nie ustawałem wołać i nauczać w kazaniach, konferencjach, na Spowiedziach i w moich dziełach ascetycznych, módlcie się, módlcie się, módlcie się, bo jeżeli modlić się nie będziecie nie zbawicie się… Módlcie się, jeżeli chcecie zwyciężyć pokusy i Łaski otrzymać”.
Ganił on te osoby zakonne, które wyszukują sobie zajęcia, obarczają się nadmiarem prac, nic sobie czasu na modlitwę nie zostawiając. Jego zasadą było: po spełnieniu zajęć nałożonych nam przez obowiązki stanu, Regule, wolę Przełożonych, resztę czasu obrócić na modlitwę, bo czas na modlitwie poświęcony jest czasem najlepiej użytym.
„Wszechmocnym jest zakonnik, mawiał, który z obserwą zakonną łączy modlitwę”. Co za piękne i jakże pocieszające to zdanie męża Bożego. Można je zastosować do każdej osoby w świecie żyjącej wszechmocną przed Bogiem jest ta dusza, która z wykonaniem Przykazań Bożych i obowiązków stanu łączy gorącą i nieustanną modlitwę. Cały Skarbiec Łask Bożych stoi przed nią otworem.
Przeciwnie, jakże słaby jest człowiek, który się nie modli, jak bezsilny pracownik apostolski bez modlitwy. Prace jego, może ogromne i rozgłośne, będą w całości lub w części marnością i dręczeniem ducha.
Zadajmy sobie pytanie, jak cenimy modlitwę. Czy prowadzimy życie wewnętrzne — czy z pracą łączymy ustawiczne skupienie ducha i modlitwę?
O Św. Alfonsie ukochany Patronie nasz, na którego Bóg tak obficie wylał ducha Łaski i próśb, wyproś mi, błagam Cię przez Twą Miłość ku Jezusowi i Maryi, Łaskę ustawicznej, gorącej a wytrwałej modlitwy; bym na mych ćwiczeniach duchownych łączył się z Bogiem, wypraszał sobie obfite Łaski, a w pracy nigdy nie tracił pamięci na Boga, lecz serce swoje podnosił ku Niemu przez akty strzeliste i tak ją uświęcał. Wyproś mi tę Łaskę, bym w trudnościach, krzyżach tego życia, pokusach, polecał się Jezusowi i Maryi i w tej modlitwie aż do śmierci wytrwał. Amen.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
VI DZIEŃ NOWENNY (29 Lipca).
Pokora Św. Alfonsa.
1. Nie ku innym to sercom, jak tylko ku pokornym, kieruje Miłość Boża pociski Swoje, a raczej, jak mówi Św. Maria Magdalena de Pazzi, jedynym sposobem otrzymania Daru Miłości Bożej jest upokorzyć się”. Te słowa Św. Doktora o pokorze odsłaniają nam najgłębszą przyczynę, dlaczego On z taką wytrwałością dążył do najwyższych stopni pokory tj. do umiłowania upokorzeń i wzgardy samego siebie. Alfons wiedział, że Bóg z Miłością spogląda na dusze pokorne, że Tajemnice Łaski i Miłości Swej objawia maluczkim, a zakrywa przed mądrymi wedle tego świata i zarozumiałymi; że pysznym się sprzeciwia, a pokornym dawa Łaskę.
On pragnął miłować Boga całą istotą swej duszy, a ponieważ jedynym sposobem otrzymania Daru Miłości Bożej jest upokorzyć się, więc sam się upokarzał i pragnął, by go inni upokarzali. Zatapiając się zaś ustawicznie w upokorzeniach, zelżywościach i wzgardach Jezusa Ukrzyżowanego, zapałał wielkim pragnieniem wzgardy samego siebie, a nienawiścią do pychy i wyniosłości.
Próżnej chwały i wielkości światowej się wyrzekł, a w Zgromadzeniu swym chciał być ostatnim. A choć mianowany przez Papieża Założycielem i Generałem swego Zakonu, nie chciał wiedzieć i słyszeć o żadnym wyszczególnieniu. Wzruszającym był zaiste widok, tego potomka znakomitego rodu, świetnego niegdyś i głośnego na całe Neapolitańskie adwokata, jak i w kuchni pomywał talerze, zamiatał swoją ubożuchną celkę, czyścił swe obuwie i słał łóżko, by stać się podobnym do Jezusa upokorzonego i wzgardzonego: „A jam jest robak nie człowiek, pośmiewisko i wzgarda pospólstwa” (Ps. 22/21/, 7). By mieć udział w tej wzgardzie Ukrzyżowanego, Alfons rozmyślnie był zaniedbany w swej powierzchowności, nosił połatany habit jeździł i podróżował na osiołku, ku zgorszeniu światowców Neapolu, którzy go niegdyś znali wykwintnym w ogładzie salonowej adwokatem.
Oznaką pokory jest ukrywać nadzwyczajne Dary Boże. Znane są święte podstępy Alfonsa, jakich się chwytał, by zachować w Tajemnicy Dar cudów, proroctwa, objawień i innych Łask, jakimi Bóg Swego pokornego sługę odznaczał. Wiedziano o tej pokorze jego, więc również chwytano się podstępu. Zakonnice pewnego klasztoru namówiły O. Corsano, aby zręcznie zapytał Świętego, która będzie obraną na opatkę. Alfons odkrył podstęp i dając Ojcu naganę, rzekł: „Nie jestem prorokiem”. — Pewien książe, zrozpaczony po śmierci syna, pisał do jednego z Ojców, by zapytał Św. Fundatora, czy jego syn jest zbawiony, czy potępiony. Alfons odrzekł surowo: „Czy on myśli, że ja chce się w proroka bawić? — Napiszcie mu: Bóg dla Swej Chwały odwołał go z tego świata…”.
Niezbitym dowodem głębokiej pokory to posłuszeństwo, które jest jej córką, tak jak bunt i samowola jest córką pychy. Mimo, że Alfons całe życie był na przełożeństwie, wykonywał posłuszeństwo w heroicznym stopniu.
Uczynił szczególny ślub, że jako Przełożony generalny będzie we wszystkim, co się tyczyło jego osoby, podległy przełożonemu tego domu, w którym będzie się znajdował.
Ślepe posłuszeństwo okazywał swemu spowiednikowi. Często słyszano jak mówił: „Mój Boże, ja chcę zawsze wykonywać posłuszeństwo“. O Mazzini świadczy, że tak dokładnie wykonywał polecenia spowiednika, jakby był pięcioletnim dzieckiem.
W starości dowlókł się pewnego dnia do O. Villaniego, który w jego imieniu zarządzał Zakonem i rzekł: „Mój Ojcze, już żadnych umartwień nie robię, nie mówię brewiarza, jednym słowem, — nie robię już nic“. O. Villanni odpowiedział, że Komunia Święta, którą przyjmuje z posłuszeństwa, wszystko mu zastępuje. Alfons odszedł więc zaraz uspokojony.
2. Przedziwną była jego pokora na stolicy biskupiej. Przekonany o tym, co mówi Św. Jan Chryzostom, że nic tak pychy nie podsyca, jak pierwsze miejsce i godności, Alfons starał się być nawet wobec sług swych pokornym. Nigdy wyniośle nie rozkazywał, ale mówił do sługi: „Bądź tak dobry, zrób mi tę Łaskę”. Jeden z jego podwładnych księży dawał w Arienzo rekolekcje. Zadowolone zakonnice prosiły Św. biskupa, by ów ksiądz przedłużył rekolekcje o dwa dni. „Słyszy ksiądz, rzekł Alfons, czego żądają Siostry, czy ksiądz zechce jeszcze dwa dni dłużej dawać?” „Księże biskupie, jestem na zawołanie, rozkazuj, a ja słuchać będę!” — „To prawda, rzekł Alfons, ale i przełożony musi być skromnym”.
Najwyższym stopniem pokory jest przyjmować chętnie nagany, upokorzenia, wzgardę, jednym słowem, kochać swą nędzę. Nic też przykrzejszego dla natury jak wzgarda. „Wszyscy pragną pokory, mówi Św. Alfons, ale mało kto chce upokorzenia”. Upomnienie, nagana, wyraził się Św. Franciszek Salezy, jest tak gorzkim owocem, że nikt go nie spożyje, jeżeli się go nie ocukrzy miłością. Ale Święci dążący do najwyższego stopnia pokory, lubują sobie w tych gorzkich owocach upokorzeń.
Alfons dzielnie kroczył za Boskim Zbawcą drogą wzgardy i upokorzenia. Gdy mu kto zwrócił uwagę na jakiś błąd, dziękował ze serca za ten akt miłości.
A ileż wzgardy, upokorzeń, szyderstw zniósł, zakładając swój Zakon i starając się o jego zatwierdzenie u władzy świeckiej, gdy musiał obchodzić domy możnych tego miasta i żebrać o protekcję. Nieraz długo musiał wysiadywać u podwoi magnatów, nieraz drzwi zamknięto przed nim, częstowano szyderstwem i obelgą. Bóg dopuścił, że i od własnych przyjaciół i współbraci wiele musiał znieść upokorzeń, a te najboleśniej go raniły. — Choć nieraz natura jego wzdrygała się przed nimi, serce się radowało, że ma udział w upokorzeniach Jezusowych.
Pokorny sługa Boży, Chwałę tylko Boga miał w sercu, na ustach i w czynach. Kiedy mu składano życzenia, że tyle dobrego jako biskup zdziałał: „Cóż zrobiłem, odparł. Jeżeli co dobrego się stało, to jedynie dzieło Boże — nie moje”.
Uniżył się Alfons, wyniszczył samego siebie, za to też i Bóg go wywyższył, zlewając na niego Swe Łaski; otoczył go Chwałą Świętych w Kościele Bożym i w Niebie, bo „kto się uniża będzie wywyższony, a kto się wywyższa, poniżon będzie”.
Był Alfons pokorny — ale też od innych, zwłaszcza od dusz pobożnych i apostołów domagał się surowo pokory. „Pokora, mawiał, jest dla pracownika apostolskiego cnotą niezbędnie konieczną. Odrobina pychy więcej nam zaszkodzi niż wszyscy szatani z piekła“. „Gdyby ten duch pychy, miał się zakraść kiedy do Zgromadzenia, lepiej by było, by ono przestało istnieć”. — Zastanów się, jakie masz usposobienie, poglądy i zasady co do wielkiej cnoty pokory… Czy się w niej ćwiczysz praktycznie, tj. czy chętnie przyjmujesz upokorzenia? Czy naśladujesz Św. Alfonsa w tej cnocie? — Pamiętajmy o dwóch rzeczach: 1° że prawdziwie wielkimi w Oczach Bożych robi nas pokora, — 2° że jeżeli będziemy pyszni — Jezus zamknie przed nami Swoje Boskie Serce ze Swymi Tajemnicami Przyjaźni i Miłości.
Prośmy gorąco Boga ze Św. Augustynem i Św. Alfonsem: O Panie, daj mi skarb pokory, a wszystkie Twoje Skarby Światła i Łask będą przede mną otworem. Jezu cichy i pokornego serca, uczyń mnie cichym i pokornym. O Jezu, nasycony zelżywościami, niechaj dla Twojej Miłości cierpliwie zniosę wszystkie upokorzenia, jakie mnie w życiu spotkają. Najpokorniejsza Dziewico Maryo, wyproś mi Łaskę, bym Cię naśladował w pokorze. Św. Alfonsie módl się za mną do Jezusa i Maryi. Amen.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
VII DZIEŃ NOWENNY (30 Lipca).
Umartwienie i Miłość krzyża Św. Alfonsa.
1. „Jeśli kto chce iść za Mną, niech zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój na każdy dzień i naśladuje Mnie”, — „A kto nie wyrzeka się wszystkiego, nie może być uczniem Moim” (Mat. 16, 24).
W tych surowych słowach i strasznych jak śmierć sama dla naszej natury poucza Boski Zbawca tych, którzy doskonale chcą Go naśladować o konieczności umartwienia zewnętrznego i wewnętrznego.
„A którzy są Chrystusowi, dodaje najdoskonalszy uczeń Ukrzyżowanego Św. Paweł, ciało swoje ukrzyżowali z występkami i pożądliwościami swoimi“ (Gal. 5,24).
Św. Alfons za cel swojego życia i założonego przez się Zgromadzenia obrał jak najdoskonalsze naśladowanie Pana Jezusa w Jego wewnętrznym i zewnętrznym Życiu. A ponieważ całe Życie Jezusa było jednym krzyżem i umartwieniem, dlatego rozmiłował się w Nim i chciał zawsze to umartwienie Chrystusowe w ciele swoim nosić, a życie w boleściach i upokorzeniach spędzić. Brzydził się więc całą duszą życiem miękkim, wygodnym i gnuśnym, miał wstręt do dogadzania ciału, trzymał je krótko i powtarzał za Świętym Janem od Krzyża, temu, kto potępia umartwienia i zewnętrzne ostrości pokutne, nie należy dać wiary, chociażby cuda działał. „Rozkosze zmysłowe i pociechy duchowe, dodawał, nie mogą w parze chodzić”. To znaczy, że tylko dusza dobrze zewnętrznie i wewnętrznie umartwiona, zdolna i godna jest wyjątkowych Łask i pociech Bożych.
Z tego punktu widzenia zrozumiałym się staje nadzwyczajne zamiłowanie Alfonsa w umartwieniu ciała i naturalnych skłonności, które dla wielu, nie rozumiejących Dróg Bożych, wydaje się niezdrową przesadą.
Martwił więc Alfons ciało postami, biczowaniem nie rzadko krwawym, włosienicą, ostrymi łańcuszkami, sypianiem na gołej ziemi lub twardym łożu i innymi ćwiczeniami pokutniczymi. Dodajmy do tego nędzne pożywienie, które spożywał klęcząc lub siedząc na ziemi i tę okoliczność, że do 30 roku życia był chowany we wszelkich wygodach zamożnego domu, oraz, że zdrowie miał na ogół słabe.
Widząc te umartwienia jego świątobliwa, a bardzo kochająca go matka, tonęła we łzach, mówiąc: Jeżeli mojego Alfonsa hamować nie będą spowiednicy, to się tymi pokutami zabije. I istotnie, przewodnicy duchowni musieli hamować zapał, który by go może za daleko uniósł. Biskup Falcoia, jego spowiednik, pisze do Alfonsa w tych rzeczach: „Trzeba postępować z umiarkowaniem wśród obecnych upałów; przede wszystkim co się tyczy twego łóżka, to winno być ono tak usłane, byś mógł spać w nocy. Przy stole lepiej trochę skosztować z owoców, podanych dla wszystkich. Dobrze jest poskramiać się w piciu i cierpieć pragnienie, ale nie do tego stopnia, by nie pić, aż przy końcu posiłku. Również nie pozwalam, byś do swej dyscypliny przyprawiał ostre haczyki. Błogosławię ci, ale nie błogosławię twych nieumiarkowanych umartwień, których zaniechaj w duchu posłuszeństwa”. Alfons wiedząc, że najmilsze Bogu posłuszeństwo, ochotnie stosował się do woli spowiednika.
2. Ale jeszcze więcej cenił Święty Alfons i gorliwiej praktykował umartwienie wewnętrzne tj. zaparcie samego siebie, przez wyrzeczenie własnej woli na rzecz ślepego posłuszeństwa, swych upodobań i skłonności osobistych, miłości własnej, ciekawości zbytecznej itd.
„Bóg żąda, mówił Alfons do członków swego Zakonu, abyśmy byli Świętymi i dlatego musimy się tak jak Święci wielkodusznie umartwiać. Każdemu z nas musi być obojętnym, czy on w tym, czy w tamtym domu przebywa. Opuściliśmy świat, czy więc przystoi, abyśmy w Zgromadzeniu mieli jeszcze do czego przywiązanie?… Powinniśmy być na wszystko obojętni, a wtedy będziemy używali pokoju duszy”.
„Zaparcie, mówi jeszcze dalej, polega na umartwieniu i wyrzeczeniu się własnej woli. Kto nie uczynił żadnego postępu w tej cnocie, nie zrobił też postępu żadnego w naśladowaniu Jezusa Chrystusa. Jest czymś wielkim zapierać się własnej woli i swych przyrodzonych skłonności w małych rzeczach, np. masz ochotę coś powiedzieć, na coś popatrzeć, ale zaniechasz tego, umartwisz się! O, jak bardzo dusza przez to podoba się Panu! Im więcej zadajemy sobie gwałtu, tym więcej postępujemy w doskonałości”. Taka jest nauka Św. Doktora o zaparciu i umartwieniu, której sam był ustawicznym i żywym przykładem. „Był on, powiada o nim pięknie pewien pisarz O. Krebs, całe życie wewnętrznie i zewnętrznie przybity do krzyża, — wewnętrznie przez zaparcie własnej woli, miłości własnej, namiętności, — zewnętrznie przez nieustanne umartwienie zmysłów”.
Umartwiał się Alfons, aby dać ze siebie Bogu żywą i podobającą Mu się ofiarę, umartwiał się za grzeszników, którzy precz odrzuciwszy wszelkie umartwienie i zerwawszy tamy przyjaźni Bożych, przeszkadzające dogadzaniu zmysłom, obrażają ciężko Boga, a nawet wierzyć nie chcą, że czynią coś złego. Święty nasz wyniszczył siebie przez zaparcie i umartwienie, ale jakże potężnym stał się przed Bogiem i ludźmi w czynie i słowie. Sam widok Alfonsa wstrząsające robił wrażenie na dobrych i złych. Dobrych zapalał do miłości Boga i cnoty, złych kruszył i na lepszą drogę
wprowadzał.
Jeden ze współczesnych księży tak opisuje swe wrażenie, jakie Alfons na nim zrobił: Podziwiałem Neapol, widziałem wszystkie wspaniałości Rzymu, — ale przedziwny sposób życia biskupa Alfonsa zrobił na mnie daleko większe wrażenie i zatarł w pamięci wszystko com w tych obu miastach widział. Widziałem świętego biskupa z pierwszych wieków Kościoła, którego ciągła choroba do łóżka przykuła, a który mimo to ciągle był zajęty pracą, odnoszącą się do Chwały Boga i dobra diecezji. Jada i sypia bardzo mało, żyje w największym ubóstwie, tak że płaszcza musi używać za nakrycie w nocy, by mógł się zagrzać w swym ubogim łóżku”. Spełniły się na Alfonsie przedziwne Słowa Boskiego Zbawcy: „Jeżeli ziarno pszeniczne, padłszy w ziemię, nie obumrze, samo zostawa; jeżeli obumrze, wielki owoc przynosi” (J 12,24).
Czy cenimy sobie bardzo umartwienie i zaparcie się siebie? Czy je praktykujemy codziennie, byśmy mogli powiedzieć z Apostołem: Codziennie umieram sobie? Czy może gorączka używania i kultu ciała, jaka obecnie tak złośliwie świat trawi, udziela się w nieznacznej mierze i tobie?
O Boski mój Zbawco, Jezu, Który z Miłości ku mnie przyjąłeś na Siebie wszystkie moje słabości, nędzę choroby duszy, by za nie zadośćuczynić Sprawiedliwości Bożej, całe Swe Życie spędziłeś w ubóstwie i w wyrzeczeniu się wszystkich przyjemności świata, który mając przed sobą wesele, podjąłeś krzyż z jego sromotą i na nim w boleści umarłeś, błagam Cię przez Miłość Matki Twej Bolesnej, stojącej pod Krzyżem, daj mi wielką siłę i moc ducha, bym ciało moje wraz z jego popędami i namiętnościami mężnie aż do śmierci codziennie umartwiał. Matko Najświętsza, wyproś mi ducha wyrzeczenia się wszystkiego na tym świecie i ducha umartwienia. Św. Alfonsie, doskonały naśladowco Jezusa Ukrzyżowanego, wyproś mi Światło i Łaskę, bym odważnie w ślady Twoje wstępował. Amen.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
VIII DZIEŃ NOWENNY (31 Lipca).
Czciciel Maryi.
1. Alfons Liguori należy do tych Świętych w Kościele Bożym, którzy mieli najgorętsze i najczulsze nabożeństwo do Królowej Niebios.
W jednym ze swoich dzieł, w którym broni czci Maryi przeciw pewnemu pisarzowi (Opat Rolli), który zaatakował Alfonsa, wyznaje z prostotą, że od dzieciństwa nosił w sercu szczególną miłość i nabożeństwo do Matki Bożej. Gdy żył w świecie, już wtedy pościł w każdą sobotę ku Jej czci 0 chlebie i wodzie i to zachował, wyjąwszy czas choroby do późnej starości.
Alfons starał się się spełniać wszystko na cześć Najświętszej Dziewicy, o czym sądził, że Jej będzie miłe.
Przed wszystkimi Jej uroczystościami odprawiał nowenny i brał ostre biczowanie. Na stoliku miał zawsze przed sobą Obraz Matki Boskiej Dobrej Rady i często z miłością na niego spoglądał, we wszystkich wątpliwościach zasięgał u Niej rady, a co kwadrans czcił Ją Pozdrowieniem Anielskim.
Gdy dzwoniono na Anioł Pański, gdziekolwiek by się znajdował, klękał choćby droga była zabłoconą i choćby tamtędy przechodziły osoby najznakomitsze. Piszą nawet w jego żywocie, że w swej żarliwej miłości ku Niepokalanej Dziewicy nawet gdy był chorobą złożony wstawał z łóżka i klęcząco odmawiał Anioł Pański. Odwiedzając Pana Jezusa w Najświętszym Sakramencie nigdy nie omieszkał odwiedzić Maryi w Jej Obrazie i jak najgoręcej polecał Jej swą duszę. Szczególne było jego nabożeństwo do Różańca Świętego. Jeden nosił na szyi, drugi złożony 15 dziesiątek przy pasie.
Tak drogą mu była modlitwa różańcowa, że podczas podróży na misje, na wizytacje biskupie, na przechadzkach prawie ciągle Różaniec odmawiał.
Znany jest wzruszający szczegół z jego ostatnich lat życia, kiedy pamięć zaczęła go zawodzić. Pod wieczór zapomniawszy, że już odmówił Różaniec, zapytywał obsługującego go braciszka, czy już zmówił swój Różaniec. Braciszek upewniał, że tak. Ale raz zarzucił Świętemu, że mu się podobnymi wątpliwościami ciągle naprzykrza. Alfons odrzekł: „Tych wątpliwości nie powinieneś mi brać za złe. Albowiem na zbawieniu duszy wszystko zależy, a wątpić czy ja odmówiłem Różaniec, znaczy być w niepewności czy ja uczyniłem to, od czego zależy moja wytrwałość i zbawienie”.
Ufność Alfonsa do Maryi była nieograniczona, miłość seraficzna. Jak bardzo kochał on Maryę, jak pokładał w Niej całą nadzieję, tego w kilku słowach opowiedzieć nie podobna. Czytaj jego złotą książkę „Uwielbienia Maryi”, a każdy wiersz ci powie, jaki żar miłości płonął w sercu jego do Królowej Nieba, jak dziecięcą, jak nieograniczoną ufność w niej pokładał. On Matkę Bożą nazywał ze Św. Bernardem „tota ratio spe meae” całą pobudką swej nadziei. On w Jej Ręce złożył od zarania życia wszystkie swoje losy, trudności, pokusy, prace, cierpienia, każdą chwilę swego życia, śmierć i wieczność całą. Ona po Bogu była jego jedyną miłością i pociechą.
Jej Przywilejów bronić, głosić Jej Chwałę, szerzyć nabożeństwo do Niej, dla Niej poświęcać się, cierpieć i pracować było rozkoszą jego serca, słodką melodią duszy, miodem dla podniebienia.
Kto wypowie słodycz jego pieśni i ich muzyki ku czci Maryi — w nie bowiem wkładał całe serce swoje, ku Niej miłością płonące, pragnąc by cały świat wielbił, czuł i śpiewał Chwałę wielkiej Boga Rodzicielki.
2. Święty Doktor Kościoła przejęty do głębi Prawdą, że całe nasze zbawienie po Bogu zależy od Bogarodzicy Maryi i że wszystkie Łaski i Zasługi Swej Męki Zbawiciel w Jej Ręce złożył, aby Ona szafowała, jak chce, komu chce, pragnął Jej nabożeństwo i cześć zaszczepić we wszystkich duszach. I szerzył miłość i ufność do Maryi przy każdej sposobności słowem, pismem i przykładem.
Jednemu nowicjuszowi, który go odwiedził, udzielając błogosławieństwa, rzekł: „Jeżeli, mój drogi synu, chcesz wytrwać, to pilniej czcij Maryę, inaczej stracisz powołanie; — Ona jest Matką wytrwałości”.
Klerykom kładł na serce w konferencji: „Trzeba się bardzo obawiać o zbawienie tych, którzy albo mało cenią sobie nabożeństwo do Maryi, albo się w nim zaniedbują, — albowiem taki zatyka sobie, jak mówi Św. Bernard, Źródło Łask”.
Jako prawy rycerz Królowej Niebios, dzielnie bronił Jej Przywilejów. Ślubem zobowiązał siebie i swych synów duchownych do obrony Niepokalanego Poczęcia Maryi.
Z wielką erudycją, nieodpartą siłą logiki i wymowy bronił Powszechnego Pośrednictwa w rozdawaniu Łask we wspomnianym dziele „Uwielbienia Maryi”.
W każdą sobotę wygłaszał kazanie o Cnotach, Pośrednictwie i nabożeństwie do Najświętszej Dziewicy.
Na każdej misji przepisał przynajmniej jedno kazanie o Jej Miłosierdziu i Opiece. Alfons wygłaszał je zawsze sam. A gdy głosił Chwałę Maryi, zmienił się do niepoznania: Oblicze jego jaśniało, jako oblicze Anioła, głos potężniał i nabierał dziwnego dźwięku, serce jego gorzało; pragnął we wszystkie serca przelać uczucia miłości i ufności, jakim pałała jego dusza. I rzeczywiście wzruszał, porywał tym kazaniem słuchaczy, kruszył serca najoporniejszych grzeszników, a wszyscy odchodzili nawróceni, przepełnieni dziecięcym nabożeństwem ku Maryi.
Marya ta najlepsza z matek, Która miłujących Ją miłuje i która nikomu w miłości wspaniałomyślności prześcignąć się nie da, odwdzięczała się też z iście królewską hojnością swemu wiernemu słudze: „Jej zawdzięczam, pisał, mój postęp w życiu duchownym. Z powodu moich grzechów cofałem się, ale z powodu mego nabożeństwa ku Maryi postąpiłem naprzód“. „Ona mówił, wyrwała mnie ze świata, Ona, wyjednała mi przebaczenie grzechów. Od Niej spodziewam się prawdziwej miłości Jezusa Chrystusa i Nieba”. — I wszystko to Alfons od Maryi otrzymał. Ona wspierała go radą w wątpliwościach, cieszyła w boleściach i krzyżach. Nie zwierzał się Św. Alfons z nadzwyczajnych Łask. Jednak czasem wymknęło mu się słowo, które odsłaniało rąbek jego królewskich tajemnic. I tak w starości przyznał się, że w grocie pod Scalą na modlitwie często ukazywała mu się Matka Boska i mówiła mu bardzo piękne rzeczy. W ciężkich chorobach kilka razy cudownie wróciła mu zdrowie. Raz, gdy głosił z zapałem Chwałę Maryi, snać okazała mu się, bo wpadł w zachwyt i unosił się czas jakiś nad amboną. Innym razem widziano jasny słup światła, padający z Obrazu Maryi na oblicze Alfonsa. W szczególniejszy sposób pocieszyła go również w godzinę śmierci.
Naśladujmy Św. Alfonsa w gorącym i nieustannym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny. Kochajmy Maryę, jeżeli chcemy być bogatymi w Łaski. Naśladujmy Jej Cnoty, polecajmy się Jej Miłosierdziu. Św. Alfons długo się zastanawiał, jaki jest najlepszy sposób uczczenia Maryi i nie znalazł lepszego jak: polecać się ustawicznie Jej Opiece. O Św. Alfonsie niezrównany miłośniku i czcicielu Maryi, — od Ciebie spodziewam się prawdziwej miłości i nadzwyczajnego Nabożeństwa do Maryi. Wiem, że gorąco kochasz Maryę i pragniesz, aby Ją wszyscy miłowali. Oto ja biedny twój sługa i sługa Maryi, błagam Cię o gorącą miłość do Niej i nieustające nabożeństwo, bym Ją po Bogu najbardziej miłował i czcił na ziemi i w Niebie. Amen.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
IX. DZIEŃ NOWENNY (1 Sierpnia)
Święta śmierć.
1. Nie uświadomieni wyobrażają sobie, że słudzy Boga umierają jak światowcy w smutku i boleści. Jakaż to pomyłka. Bóg umie pocieszyć Swe dzieci w ostatniej godzinie; w pośród ucisków samej śmierci, daje im zakosztować tyle błogiej radości, że czują jakby przedsmak Raju, do którego mają wejść niebawem. Jak człowiek, który kończy życie w ciężkich grzechach, ma wrażenie przedsionka piekła, tak Święty doznaje niebieskiego pokoju i wesela, których w całej pełni będzie używał w Raju… Dla Świętych śmierć nie jest karą, ale nagrodą. O. Suarez takiego błogiego ukojenia duszy doznał w chwili śmierci, że powiedział do otaczających: „Nie myślałem, aby tak słodko było umierać”. — Świątobliwy Kard. Baroniusz odrzekł lekarzowi, który go upominał, by tak ciągle nie myślał o śmierci: „Pan myśli, że ja się śmierci boję? Ja się jej nie lękam, ja jej całą duszą pragnę!”
Św. Fisher Męczennik, prowadzony na śmierć, gdy ujrzał szubienicę rzucił laskę i zawołał: „Żwawo nogi, niedaleko jesteśmy od Raju”, — a przed samą śmiercią zaśpiewał Te Deum laudamus.
Święci, żyjący w Bogu i dla Boga, obcując ustawicznie myślą i sercem w Niebiesiech, — gorąco pragnęli śmierci, by tam Boga móc kochać czystą miłością i Nim się cieszyć na wieki. Św. Katarzyna Genueńska tak rozmawiała ze śmiercią: „O ukochana śmierci, jakże ty drogim jesteś nieszczęściem. Dlaczego nie przychodzisz do mnie? Ja ciebie wzywam dzień i noc”. Te myśli o błogosławionej śmierci dusz, Bogu oddanych, wyjęte z pięknego dzieła Św. Alfonsa „Przygotowanie się na śmierć”, malują nam wiernie jego usposobienie wewnętrzne. Pragnął on śmierci — bo śmierć to jedyna brama do Ojczyzny Błogosławionej. Jest ona, jak się wyraził jeden z naszych nowszych poetów, „uchem igielnym“ (Leopold Staff), tj. nizinką i wąziutką bramą, przez którą z trudem trzeba się przecisnąć, aby w niewysłowionej światłości i szczęściu ujrzeć Boga i cieszyć się Nim.
Całe życie Alfonsa było przygotowaniem się na śmierć, a raczej jego życie było ciągłym umieraniem, przez wyniszczanie złych skłonności i martwienie ciała… Quotidie morior. Codziennie umieram, mógł powiedzieć o sobie ze Św. Pawłem, umieram sobie, by żyć Bogu. Kilka razy, zapadłszy ciężko na zdrowiu, nasz Święty stał w obliczu śmierci. I choć wszystkich ogarnął strach, — on jeden był spokojny, mówiąc: „Muszę się przygotować do wielkiej podróży”.
W miarę, jak posuwał się w latach, a siły go opuszczały, coraz więcej myślał i gotował się do tej wielkiej swojej podróży.
Ostatnie lata Świętego były czasem niewysłowionych boleści i krzyżów. Bóg umiłowanego sługę przeprowadzał przez prawdziwy czyściec cierpień wewnętrznych i zewnętrznych, aby przygotować duszę jego na Gody Niebieskie. Ciężkie niemoce i choroby, jak astma, bóle gardła, reumatyzm, newralgia złamały go fizycznie zupełnie, członki pogięły i zniekształciły. Ostrytyzm przygiął mocno głowę do piersi, a wskutek tego powstała na nich wielka rana, która go przyprawiała o ciężkie i nieustanne bóle. Alfons bez obcej pomocy nie mógł się nawet poruszyć. Do boleści ciała dołączyły się stokroć większe męki duszy.
Piekło jakby wytężyło wszystkie swe siły, by pokonać i zdobyć dla siebie weterana Chrystusowego. Szatan nieustannie ponawiał swe napaści na Alfonsa, ukazując mu się często w widzialnej postaci i kusił do niewiary, do rozpaczy, wzniecał w nim straszne pokusy przeciw czystości. Dręczące go dawniej skrupuły powróciły ze zdwojoną siłą. A na domiar boleści spadł na Świętego Starca cios dla niego najokropniejszy, — oto został wykluczony dekretem papieskim — z własnego Zakonu i to bez żadnej winy z jego strony, li tylko dziwnym Zrządzeniem Opatrzności. Bronił się Alfons przeciw pokusom szatana z bohaterską stałością i ufnością w Bogu — kielich goryczy i męki bez szemrania wychylał aż do dna, ale z jego zbolałej duszy wyrywały się nieraz jęki boleści, jak z piersi konającego Zbawiciela: Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”.
2. Lecz spodobało się Bogu, po oczyszczeniu gruntownym jego duszy w piecu utrapienia, wyzwolić Swego sługę z pokus i ciężkich doświadczeń. Rok przed śmiercią Bóg objawił mu czas jego śmierci. Dręczące go obawy i niepokoje znikły. Jego miłość seraficzna ku Jezusowi płonęła najjaśniejszym płomieniem. Pragnienie Komunii Świętej objawiał we wzruszających słowach, wyciągając ręce: Dajcie mi Jezusa, prędko odprawcie Mszę Świętą, kiedyż mój Jezus przyjdzie. Dziesięć dni przed swoim błogosławionym zgonem zapadł w ostatnią słabość. Gorączka go trawiła, często tracił przytomność. O. Villani w imię posłuszeństwa poprosił Alfonsa, by udzielił wszystkim swoim synom duchownym ostatniego błogosławieństwa. Słowo posłuszeństwo przywiodło go od razu do przytomności, ocknął się, jakby z głębokiego snu i udzielił z rozrzewnieniem wszystkim swego błogosławieństwa. — Jeszcze modlono się o jego wyzdrowienie, podano obrazek Sługi Bożego Br. Gerarda Majelli, wsławionego tylu cudami. Ale Święty odpowiedział: Ani on mnie już nie uleczy i nie chciał się modlić ani o wyzdrowienie, ani o ulgę w cierpieniach. Ale Bóg wsławił go cudami przy jego śmierci, bo trzech chorych cudownie odzyskało zdrowie, dotykając się jego szat. Niewysłowioną radością napełniło go ukazanie się mu Najświętszej Maryi Panny. Często za życia prosił Alfons Maryę, by go nawiedziła i pocieszyła w ostatniej godzinie i ta najlepsza z Matek spełniła, ukazując mu się po dwakroć. Oto jak tę piękną chwilę opisuje naoczny świadek: „Konający Sługa Boży otworzył nagle oczy i utkwił wzrok w Obrazie Maryi. Twarz jego zarumieniła się i rozpłomieniła, równocześnie uśmiech niebiański opromienił jego oblicze. Zdawało się, jakby się nie posiadał z radości i cały był zajęty Najświętszą Panienką. Zachwyt ten trwał około ćwierć godziny, po czym wrócił do pierwotnego stanu odrętwienia, zbladł i zamknął oczy. W samo południe, gdy zadzwoniono na Anioł Pański, jego czysta i święta dusza uniosła się z tej ziemi, by już w Niebie pozdrowić Królowę Aniołów”.
Naśladujmy cnoty Św. Alfonsa w tym krótkim i nędznym życiu, a śmierć nasza będzie również drogocenną przed Obliczem Boga.
Odmów na cześć Św. Alfonsa: 9 Zdrowaś Marya i 9 Chwała Ojcu.
Ofiarowanie się Św. Alfonsowi.
Najgorliwszy Doktorze Kościoła Świętego, Alfonsie Święty: oto ja N., choć nie jestem godzien być sługą Twoim, jednak ośmielony wielką Twoją dobrocią i chęcią służenia Tobie, obieram Cię dzisiaj w przytomności Przenajświętszej Trójcy, Anioła mego Stróża i całego Dworu Niebieskiego, po Maryi Najświętszej za osobliwego mego Ojca, Mistrza i Orędownika, i mocno postanawiam i pragnę zawsze Ci służyć, a przy tym wszystko czynić, co tylko będzie w mojej mocy, żeby Ci także inni służyli.
Błagam Cię przeto przez miłość, którą gorejesz ku Jezusowi i Najświętszej Maryi Panie, abyś mnie przyjąć raczył do liczby czcicieli i sług Twoich wiernych. Uproś mi Łaskę, żebym odtąd, idąc drogą prawdziwej doskonałości chrześcijańskiej, Twe cnoty naśladował. Wyjednaj mi oderwanie serca od wszystkich stworzeń, nieustające i żarliwe nabożeństwo do Przenajświętszego Sakramentu i do Najświętszej Maryi Panny, ducha modlitwy gorliwości o zbawienie dusz.
Racz przyjąć tę małą ofiarę, jako dowód oddania Ci się na służbę, którą Ci przyrzekam; bądź mi pomocą w życiu, a nade wszystko w godzinę śmierci, ażebym czcząc Cię i służąc Ci na ziemi, stał się godnym wespół z Tobą radować się w Niebie na wieki wieków. Amen.
Westchnienie. Opiekunie mój Św. Alfonsie, spraw, abym we wszystkich moich potrzebach uciekał się do Maryi. Amen.
Każdego dnia Nowenny należy odmówić poniższą modlitwę i Litanię.
Modlitwa do Św. Alfonsa o uproszenie Łask do zbawienia potrzebnych.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam żywą wiarę we wszystkie Prawdy, których nas Święty Kościół Rzymski naucza, oraz światło z Nieba, abyśmy poznali marność wszystkich rzeczy tego świata i złość naszych grzechów.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam mocną nadzieję, że przez zasługi Pana Jezusa, przez wstawienie się Najświętszej Panny i przez przyczynę Twoją otrzymamy od Boga odpuszczenie grzechów, ostateczną wytrwałość i Niebo.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam gorącą miłość dla Boga, byśmy oderwani od wszelkiego stworzenia, mogli Jego jedynie miłować i na Chwałę Jego zupełnie się oddać.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam Łaskę doskonałego poddania się Woli Bożej, abyśmy przyjmowali z poddaniem cierpienia, pogardę, prześladowania, krzywdy na majątku i na sławie, stracie krewnych i wreszcie śmierć samą.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam szczery żal za grzechy, abyśmy nigdy nie przestawali opłakiwać obrazy Panu Bogu wyrządzonej.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam prawdziwą miłość bliźniego, która by nas nakłoniła do czynienia dobrze tym nawet, którzy nas obrażają.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam anielską cnotę czystości i pomoc, abyśmy się opierali pokusom nieczystym i wzywali w nich Najświętszych Imion Jezusa i Maryi.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam Łaskę wielkiego nabożeństwa do Męki Pańskiej, do Przenajświętszego Sakramentu i do naszej Matki, Najświętszej Maryi Panny.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
- Najgorliwszy Doktorze Kościoła, Św. Alfonsie, uproś nam przede wszystkim Łaskę ostatecznej wytrwałości i dar modlenia się o wytrwałość szczególnie w chwili pokusy i w godzinę śmierć naszej.
Chwała Ojcu i Synowi… itd.
Litania do Św. Alfonsa Liguorego
Kyrie elejson! Chryste elejson! Kyrie elejson!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Ojcze z Nieba Boże, zmiłuj się nad nami!
Synu Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty Boże,
Święta Trójco Jedyny Boże,
Święta Marya, bez zmazy grzechowej poczęta, módl się za nami.
Święty Alfonsie-Mario,
Święty Alfonsie-Mario, od dzieciństwa święty i niewinny,
Święty Alfonsie-Mario, przez cale życie od grzechu śmiertelnego zachowany,
Święty Alfonsie-Mario, wierny Boskiemu powołaniu,
Święty Alfonsie-Mario, ubóstwem świętym wzbogacony,
Święty Alfonsie-Mario, w przeciwnościach najcierpliwszy,
Święty Alfonsie-Mario, w prześladowaniu cichy i pokornego serca,
Święty Alfonsie-Mario, zbawienia i uświęcenia dusz spragniony,
Święty Alfonsie-Mario, dzielny szermierzu, z heretykami walczący,
Święty Alfonsie-Mario, obrońco Dogmatu Niepokalanego Poczęcia
Święty Alfonsie-Mario, nieomylności papieskiej wysławicielu,
Święty Alfonsie-Mario, ubogim i zaniedbanym Słowo Boże głoszący,
Święty Alfonsie-Mario, pocieszycielu utrapionych,
Święty Alfonsie-Mario, nawracający grzeszników,
Święty Alfonsie-Mario, przewodniku dusz doskonałości pragnących,
Święty Alfonsie-Mario, dla wszystkich stający się wszystkim,
Święty Alfonsie-Mario, Stolicy Świętej we wszystkim poddany,
Święty Alfonsie-Mario, światło kapłanów i biskupów,
Święty Alfonsie-Mario, zwierciadło żywe cnót wszelkich,
Święty Alfonsie-Mario, baczny pasterzu swej owczarni,
Święty Alfonsie-Mario, uciskami Kościoła Bożego stroskany,
Święty Alfonsie-Mario, w Dzieciątku Jezus zamiłowany,
Święty Alfonsie-Mario, Ofiarę bezkrwawą sprawując, miłością pałający,
Święty Alfonsie-Mario, w Najświętszym Sakramencie rozmiłowany,
Święty Alfonsie-Mario, w rozpamiętywaniu Męki Pańskiej najpilniejszy,
Święty Alfonsie-Mario, najwierniejszy synu Najświętszej Panny,
Święty Alfonsie-Mario, objawieniami Maryi Panny uszczęśliwiony,
Święty Alfonsie-Mario, Serafinie miłości,
Święty Alfonsie-Mario, Patryarcho misjonarzy,
Święty Alfonsie-Mario, Proroku Darem cudów obdarzony,
Święty Alfonsie-Mario, w pracy apostolskiej najżarliwszy,
Święty Alfonsie-Mario, w pokucie i umartwieniach prawdziwy męczenniku,
Święty Alfonsie-Mario, Wyznawco, dziełami swoimi wsławiony,
Święty Alfonsie-Mario, dziewiczą czystość ciała i duszy zachowujący,
Święty Alfonsie-Mario, Założycielu Zakonu Najświętszego Odkupiciela,
Święty Alfonsie-Mario, Kościoła powszechnego Doktorze,
Święty Alfonsie-Mario, Orędowniku nasz w Niebie,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Przepuść nam, Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Wysłuchaj nas, Panie!
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, Zmiłuj się nad nami!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Kyrie elejson! Chryste elejson! Kyrie elejson!
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryja… Chwała Ojcu…
Antyfona. O Doktorze najlepszy, światłości Kościoła Świętego, Błogosławiony Alfonsie – Mario, Prawa Pańskiego miłośniku, błagaj za nami Syna Bożego!
V. Módl się za nami Święty Alfonsie-Maryo.
R. Abyśmy się stali godnymi Obietnic Chrystusa Pana.
V. Panie! wysłuchaj modlitwy nasze.
R. A wołanie nasze niech do Ciebie przyjdzie.
V. Módlmy się: Boże, Któryś przez Błogosławionego Alfonsa-Marię, Wyznawcę Twego i Biskupa, pałającego żarliwością o zbawienie dusz, Twój Kościół nowym potomstwem obdarzył, prosimy Cię, abyśmy upomnieniami jego zbawiennymi pouczeni i przykładami pokrzepieni, do Ciebie szczęśliwie dojść mogli. Przez Chrystusa Pana naszego.
R. Amen.
© salveregina.pl 2023