Pogadanki religijne dla dzieci na cały Rok Kościelny

1957

 

 

 

 

CZWARTA NIEDZIELA PO WIELKIEJNOCY

 

 

Wyjątki z Ewangelii Św. Jana 16, 5 – 14 i 16 – 22

Treść: Pan Jezus zapowiada swoje odejście do Nieba i zesłanie Ducha Świętego.

Cel pogadanki: Jak należy znosić nasze smutki.

 

 

Bardzo ciężko i bardzo smutno było Apostołom i tym wszystkim co znali i kochali Pana Jezusa gdy cierpiał, gdy umarł i został pochowany w grobie. Chodzili smutni, święte niewiasty płakały gorzko, wszystkim się wydawało, że nigdy już dla nich nie będzie żadnej radości.

Ale Pan Jezus własną mocą wstał z grobu i ukazał się Św. Piotrowi, wszystkim Apostołom i świętym niewiastom, wtedy radość ich nie miała granic. Byli szczęśliwi, że Pan Jezus żyje, że dowiódł jeszcze raz Swej Boskości przez największy Cud: Zmartwychwstanie, cieszyli się, że nic Mu już nie grozi i odczuwali najżywszą radość na myśl że ich dalej kocha i że będzie z nimi.

A Pan Jezus rzeczywiście po Swym Zmartwychwstaniu przychodził jak to sobie opowiedzieliśmy w poprzednich pogadankach, pamiętacie?

Przychodził wiele razy, jadł ze Swoimi Uczniami, rozmawiał z nimi i uczył ich co mają czynić, aby zawsze podobać się Panu Bogu. A oni czekali od jednego spotkania do drugiego, szczęśliwi, że z Nim być mogą i pewni, że ich już nie opuści.

Ale już w Dzień Zmartwychwstania raniutko, gdy Pan Jezus ukazał się Św. Marii Magdalenie, powiedział do niej, że odejdzie do Swego do Ojca w Niebie. ,,Idę do Ojca Mego i Ojca Waszego”. Była to pierwsza zapowiedź (po Zmartwychwstaniu) odejścia do Nieba.

A potem jednego dnia gdy znów był z Apostołami powiedział im, że idzie do Tego, który Go posłał, a więc do Boga. Apostołowie milczeli smutni. A więc Pan Jezus znowu ma odejść? Jakże żyć będą bez Niego?

Pan Jezus dawno widział co się z nimi dzieje na myśl o rozstaniu z Nim i raz tak powiedział do nich: “Ponieważ to Wam powiedziałem (że odchodzę), smutek napełnił serca wasze. Ale ja prawdę wam powiadam: trzeba żebym odszedł do Nieba. Bo jeśli nie odejdę, Pocieszyciel nie przyjdzie do was, a jeśli odejdę, przyślę Go do was”.

Słuchali tych słów Apostołowie i na pewno niejeden myślał w sercu, że jednak najlepiej by było, żeby Pan Jezus wcale nie odchodził. Ale już gdy po Męce i Śmierci, która się im wydawała taka niepotrzebna ujrzeli Go zmartwychwstałego, a Rany Jego jak słońce jaśniejące, zrozumieli, że jednak najlepsze, jest zawsze to, co Pan Bóg chce.

Tak i my, choć nam czasem ciężko, bo coś smutnego się w naszym życiu zdarzy, powinniśmy pamiętać o tym, że bez Woli Bożej nic się nie dzieje, że wszystko zsyła Pan Bóg i że trzeba spokojnie wszystko przyjąć, co Pan Bóg zsyła dlatego, że to On zsyła, a On wie najlepiej co dla nas jest dobre. Przecież Pan Jezus choć był Synem Bożym dźwigał ciężki krzyż, skoro Pan Bóg tak chciał, musimy więc i my przyjąć od Pana Boga i nieść nasze małe krzyżyki, te smutki co się nam czasem zdarzają. Pan Bóg wie dobrze dlaczego nam je zsyła.

Ale krzyż można nieść i można wlec za sobą, narzekając na niego.

Pan Jezus na Kalwarię Swój krzyż niósł. Upadał pod nim, a potem wstawał i niósł dalej jak mógł.

Trzeba starać się więc nieść swe małe smutki cichutko, nie opowiadać o nich wszystkim naokoło, nie żalić się i nie skarżyć niepotrzebnie. Pewnie, mamusi można powiedzieć i trzeba, tak samo przełożonym, gdy się pytają, ale są takie dzieci, które naokoło opowiadają wszystkim o swoich smutkach, żeby wszyscy nad nimi się żalili. To jest nieładnie i tak robić nie trzeba. Dzielne, dobre dziecko potrafi się nie skarżyć każdemu kogo spotka, tylko Panu Jezusowi ofiaruje swoje zmartwienie i dla Niego zniesie spokojnie każdy ból, skoro On dla nas tak wiele wycierpiał. A do ludzi, choć go coś boli, potrafi się uśmiechnąć, jak taki dzielny żołnierzyk, co gdy zostanie ranny na polu bitwy, jeszcze się uśmiechnie i mówi: E, nie bardzo mnie boli! –

Pan Jezus kocha takie dzielne dzieci. I o tym pamiętać zawsze musimy, że choćby nie wiem jak ciężkie cierpienie czy żałoba spadły na nasze serca, Pan Jezus zawsze może nas pocieszyć, tak jak w jednej chwili pocieszył Apostołów zasmuconych Jego Śmiercią, gdy im się ukazał po Zmartwychwstaniu.

Więc gdy dopuszcza, że nas jakiś smutek czy nieszczęście spotka, już Jego Serce Miłosierne czeka z pociechą, a jest ona tym prędsza tym większa, im lepiej, ciszej, cierpliwiej i spokojniej staramy się znieść nasze smutki.

A poza tym czy nie jest naszą największą pociechą ta myśl, że Pan Jezus jest z nami zawsze? Toteż nie trzeba bać się nigdy żadnych cierpień, bo z pomocą Pana Jezusa zniesiemy wszystko dzielnie i wszystko na dobre się obróci. Trzeba Go tylko o tę pomoc poprosić zawsze pokornie i serdecznie.

Bać się w życiu możemy tylko jednej rzeczy, żeby Samego Pana Jezusa nigdy nie utracić.

I Apostołowie dlatego się smucili, że myśleli, że Go utracą. Ale gdy ich zapewnił, że choć Go widzieć nie będą, jeśli tylko żyć będą tak jak ich uczył, Pan Jezus nigdy opuści ich i będzie z nimi zawsze, wtedy przestali się smucić, bo wiedzieli, że gdy On będzie z nimi, życie ich będzie szczęśliwe i wieczność będzie szczęśliwa.

Tak samo i my. Wiemy, że Pan Jezus jest z nami, że nas kocha przebywa w naszych sercach i powinniśmy jednego tylko się obawiać, żeby nie zrobić nic takiego, co by nas pozbawiło Jego Obecności i pomocy. A gdybyśmy coś złego jednak zrobili, to od razu trzeba Pana Jezusa przeprosić, jak dobre dziecko swojego tatusia czy mamusię od razu natychmiast przeprasza, gdy im jakąś przykrość wyrządzili – a jeśli przepraszamy Pana Jezusa szczerze i z prawdziwym żalem, z postanowieniem, że nigdy już nie powtórzymy swojego błędu, Jego Łaska, a z nią radość prawdziwa znowu powróci do naszego serca.

Czegóż więc mamy się bać, czy czym się smucić? Gdy Pan Jezus wszystko pomoże nam znieść spokojnie jak On niósł swój krzyż na Kalwarię i wszystko potrafi przemienić w radość jak przemienił smutek Apostołów z powodu Jego Śmierci, w radość w chwalebnym dniu Zmartwychwstania.

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023