Rok Boży

w liturgji i tradycji Kościoła świętego
z uwzględnieniem obrzędów i zwyczajów ludowych
oraz literatury polskiej

Księga ku pouczeniu i zbudowaniu
wiernych katolików

1932 rok.

 

 

Pomoc Niepokalanie Poczętej

 

Pewien młody akademik zapadł na chorobę płuc. Troskliwi rodzice wy­wieźli go z P. do mniejszego miasta, aby wśród lasów i spokoju jak najrychlej mógł wrócić do zdrowia. Ale choroba, zamiast się zmniejszać, coraz większe robiła postępy. Po kilku dniach już było lekarzom wiadomo, że straszna gruźlica niebawem pochłonie znowu jedno młode życie. Młodzieniec, począt­kowo pełen nadziei, pocieszał się, że niedługo wyzdrowieje, i snuł tymczasem piękne plany przyszłości. Gdy jednak zdrowie nie przychodziło, a nawet coraz więcej począł tracić siły, przekonał się sam, że zbliża się jego koniec.

Nigdy nie wspominał, że pragnie przygotować duszę swoją na wieczność. Zacna siostra zakonna, dbająca nie tylko o dobro ciała swych chorych, ale także o duszę, zapytała któregoś dnia delikatnie i oględnie, czyby się nie chciał wyspowiadać. Oświadczył, że jest niewierzącym i prosił, żeby więcej mu nie wspominano o Spowiedzi i Komunii Świętej. Matka jego była przy tej rozmowie obecną. Można wyobrazić sobie jej ból i rozpacz. Wiedziała, że każda wzmianka o Sakramentach Świętych go drażni, nie chciała więc ukochanemu jedynakowi zatruwać ostatnich chwil życia, a jednak rozdzierało się jej serce, widząc, że może umrzeć bez tej ostatniej pociechy chrześcijanina. Kapelan zakładowy także nic nie mógł wskórać, a śmierć mogła nastąpić każdej chwili. Mógł tylko pomóc Pan Bóg. Siostra zakonna, nie tracąc sama nadziei, pocieszała jak umiała stroskaną matkę. Tymczasem każdą wolną od swych zajęć chwilę spędzała w kapliczce i prosiła Najświętszą Matkę o pomoc i Łaskę dla tej biednej duszy. Razu pewnego prosiła chorego, by ucałował i włożył na piersi medalik Najświętszej Panny, Niepokalanie Poczętej. Nie chcąc siostrze robić przykrości, postąpił według jej życzenia, acz z pobłażliwym uśmiechem. Siostra nie ustawała w modlitwie, a chory trzymał się przy życiu niejako resztkami sił. Zdawało się, że pójdzie na sąd, nie pojednawszy się z Panem Bogiem. Lecz nagle, na dwie godziny przed śmiercią, poprosił swą matkę, by przywołała siostrę. Była w kaplicy, modląc się jak zwykle do Matki Boskiej o jego nawrócenie.
„Siostrzyczko”, rzekł do wchodzącej siostry, „ja chciałbym się wyspowiadać, ale mnie tak trudno zabrać się do przygotowania, bo dawno już nie byłem u sakramentów świętych”. „Niech się pan niczego nie obawia”, odpowiedziała, „ksiądz pomoże”, i pobiegła w wielkiej radości przywołać kapłana. Po odbytej Spowiedzi, gdy znowu weszła do chorego, on, ściskając jej rękę, powtarzał słabnącym głosem: „Czuję się teraz bardzo szczęśliwy, dziękuję siostrzyczce, bardzo dziękuję”. W kilka chwil potem skonał, a oczy do ostatniej chwili wyrażały i radość i wdzięczność siostrze, która za pośrednictwem Niepoka­lanej wyprosiła mu skruchę i zbawienie. — I ty często módl się do Najczystszej Dziewicy o nawrócenie grzeszników.

 

 

 

© salveregina.pl 2023