Św. Jan Jałmużnik

29 Stycznia.

PRZYKŁADY I POWIEŚCI TEGOŻ JANA ŚWIĘTEGO PATRYARCHY, W KTÓRYCH SIĘ KILKA ŻYWOTÓW ŚWIĘTYCH ZAMYKA.

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Błogosławiony Jan Jałmużnik wielkie miał w tym upodobanie, gdy słyszał lub czytał jakie Świętych przykłady, aby z nich sam się lepszym stawał, i innym też opowiadał, zagrzewając ich do naśladowania. Wspomniawszy sobie na Serapiona Sydońskiego, dziwował się wielkiej jego cnocie, iż spotkawszy ubogiego, swój płaszcz mu dał, a spotkawszy drugiego, zdjął też i suknię, i jemu oddał. Sam zaś prawie nagi u drzwi kościelnych siedział. Ujrzał go jeden znajomy i rzecze: — „Kto cię odarł, ojcze?” A on wskazując na Ewangelię, którą trzymał w ręku, rzekł: — Ta. — Potem i owe książki sprzedawszy, pieniądze ubogim rozdał. Gdy go spytał ów przyjaciel: „Gdzieś Ewangelię podział?” Powie, iż przeczytawszy słowa: Sprzedaj co masz, a daj ubogim, i książki sprzedał. Takimi to przykładami wyrabiała się w Panu Bogu dusza Jana Świętego.

Opowiadał on taką historię, którą w Cyprze od bardzo prawdomównego człowieka słyszał, który sam był świadkiem owego zdarzenia i przysięgą stwierdził: — Był powiada, w Afryce jeden bogaty bardzo człowiek Piotr Mytnik, ale wielce skąpy i na ubogich niemiłosierny. Trafiło się, iż ubodzy zeszli się razem, a grzejąc się na słońcu, pokazywali sobie, które są domy, z których jałmużny ich spotykały, a które są te, gdzie nie doznawali litości. I pokazało się, że się nie znalazł żaden, który by od Piotra jałmużnę był dostał. Wtem zawoła jeden ubogi: „Co mi dacie, a ja dziś od niego jałmużnę mieć będę?” I założyli się. Zdarzyło się właśnie, że piekarz owego Piotra, wiózł chleb na mule i sam pan szedł za nim. Ujrzał to ubogi i prosił go o jałmużnę, czym rozgniewany skąpiec chciał kamieniem lub czym twardym rzucić, a nie znalazłszy, chleb porwał i w złości cisnął na niego. Pochwycił go żebrak, i pobiegłszy do towarzyszy, zakładu się upominał. W trzy dni potem wpadł Mytnik w ciężką chorobę, a gdy zasnął, miał widzenie, iż stanął na Sąd Boży, i miał zdawać rachunek z postępowania swojego na ziemi. Wtem na boku ujrzy wagę, po jednej stronie składają na nią wszystkie grzechy jego, na drugą szalę Aniołowie w bieli smutnie spoglądają, znaleźć nie mogąc co by ją przeważyło, bo włożony bochenek chleba i to nie z dobrej woli dany, zbyt mało ważył. I obrócą się do Mytnika mówiąc: Idźże, a tu dokładaj, jeśli omieszkasz, zginiesz na wieki. I ocknąwszy się, zaczął rozmyślać ów człowiek nad mnogością grzechów swoich, nad wielką mocą jałmużny, choć i niechętnie danej, co gdy kto z dobrem sercem czyni, jakże wielkie Miłosierdzie u Pana Boga znajdzie! I był z niego potem jałmużnik taki, iż nie tylko majętność swoją, ale i siebie samego Panu Bogu na ofiarę oddał.

Razu jednego spotkawszy Piotr na wpół nagiego człowieka, zdjął z siebie drogą szatę i jemu oddał. A dowiedziawszy się, iż ten jej nosić nie chciał, jako zbyt kosztownej, bardzo się zafrasował. Gdy zasnął, ujrzał męża dziwnego, jaśniejszego nad słońce, przybranego w ową szatę, i rzecze mu Pan: „A znasz tę szatę?” „Znam”, odpowie. „Otóż widzisz, Mnieś ją dał, i Ja w niej chodzę“. Ocknąwszy się wtedy pomyślał sobie, mówiąc: „Jeśli Chrystus, sam Pan mój, między ubogich się liczy, nie przestanę dawać, aż dopóki i ja też nie zostanę ubogim”. Zawoławszy więc zawiadowcę domu swego, kazał mu zabrać wszystkie pieniądze, wraz z sobą zawieźć je do Jeruzalem, i tam sprzedawszy osobę jego i robiąc tymi pieniędzmi, co tylko zarobi, rozdawać na jałmużny. Zmuszony zawiadowca pojechał z panem swoim, zabrawszy skarby jego i sprzedał go w tym mieście jednemu złotnikowi, bo Piotr to rzemiosło znał dobrze.

Sługa ów tak się wiernie i pożytecznie sprawiał u pana swego, iż ten zamierzył wolnym go uczynić. Ale co dla Chrystusa Pana stawszy się niewolnikiem, przystać na to nie chciał; owszem, pokazał wielką cierpliwość podczas gdy towarzysze jego ciężkie mu krzywdy, urągania i obmowy czynili, z zazdrości, iż mu pana łaskawym być znali. Trafiło się wreszcie, iż z Afryki do Jeruzalem przyjechali dobrzy jego znajomi złotnicy także. A stanąwszy u owego złotnika poznali Piotra, i rzekli do gospodarza: — Co to jest, iż ten tak znakomity człowiek i senator u ciebie służy? Cesarz o niego bardzo się frasuje, nie wiedząc gdzie się podział.— Zrozumiawszy Mytnik, że o nim mówią, wysunął się cicho, a gdy odźwierny głuchy i niemy z przyrodzenia usłyszeć go nie mógł, rzecze do niego: „W Imię Pana mego Jezusa Chrystusa, słuchaj mnie głuchy, a otwórz mi drzwi”. A głuchy wnet przemówił: „Uczynię jako kazałeś. I otworzył mu, a on wyszedł i skrył się. Gdy wrócił głuchy do izby i opowiedział jak Piotr go zleczył, wybiegli wszyscy i szukali go wszędzie, ale znaleźć nie mogli, bo się utaił Święty, aby u ludzi sławy nie szukać, ale sobie całą na Sąd Boży zachować.

Tak wtedy w rozmaitych rozmowach swoich nauczał Jan Święty i przykładami z życia wielu Świętych stwierdzał, jak posłusznym być trzeba w posądzaniu i potępianiu innych, w tym nawet na, co sami patrzymy; bo grzech jawny widzimy, ale pokajania grzeszącego i prędkiej odmiany którą mu Pan Bóg na sercu daje, widzieć nie możemy.

Zofroniusz pomiędzy pismami kościelnymi taką powieść zostawił: Gdym był, powiada w carogrodzie, rozmawiając tam z jednym zacnym człowiekiem o rzeczach duchownych, rzekłem: — „Ci, którzy dobrze świeckimi dobrami szafują, łacno niebieskich dostają”. — A on odpowie: — „Dobrześ rzekł ojcze, błogosławiony, który nadzieję w Panu Bogu pokłada, i Jemu się wszystek poleca. Ja jestem synem zacnego i wielce sławnego męża, który jałmużnami swymi wiele dobrego czynił. Przyzwał on mnie raz do siebie i ukazawszy dużo pieniędzy, zapytał: Synu, co wolisz, czy żebym ci zostawił te pieniądze, czyli też Chrystusa Pana, i Jemu cię dał w opiekę? — Wolę Chrystusa Pana, rzekłem, bo wszystko na tym świecie jest przemijające, a Chrystus Pan trwa na wieki. — Co usłyszawszy ojciec, hojniejszą ręką jałmużny sypać zaczął; a kiedy umarł, w niedostatku prawie zostałem, całą nadzieję w Chrystusie Panu pokładając jedynie”. Był też pewien bogaty i zacny człowiek, który miał bogobojną żonę, i jedną tylko córkę. Ta żona mówiła często: — „Widzisz, jedno tylko dziecię mamy, będzie po nas miała i dostatek; jeśli ją damy za bogatego a złych obyczajów człowieka, uczyni ją nieszczęśliwą, dajmy ją raczej ubogiemu, a bojącemu się Pana Boga, który by ją według Pana Boga miłował”. — „Dobrze mówisz, rzecze mąż, idź do kościoła, módl się i uważaj: Który pierwszy w kościół wnijdzie, tego Pan Bóg córce naszej przeznacza”. Tak też uczyniła, a jam wszedł wtenczas według mego zwyczaju. Przyzwała mnie wtedy owa białogłowa, a gdy rozpytując mnie, dowiedziała się iż jestem synem onego wielkiego jałmużnika. „Masz żonę?” spytała: — „Nie mam, odpowiem, i powiedziałem jej jako mnie ojciec zostawił”. A ona chwaląc Pana Boga, rzekła: — „Otóż twój Opiekun Chrystus Pan, daje ci żonę i pieniądze, używajże obojga z bojaźnią Bożą. I dała mi córkę ze wszystkimi dobrami swymi. A ja proszę Pana Boga, bym sprawy ojca mego naśladował do końca”.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Tak się spełniło to, co Pismo Święte mówi: „Nie widziałem człowieka sprawiedliwego opuszczonego, ani potomstwa jego, żebrzącego chleba”. Sprawdza się Pan Bóg w Obietnicach Swoich. Oby liczne przykłady tak z Pisma Świętego, jak i z Żywotów Świętych, pobudzały nas ku jałmużnie, jako wierzących, a pewnych nagrody i zapłaty na tym i na przyszłym świecie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024