Źródło: O. Jerzy od Św. Józefa, Chleb powszedni. Rozmyślania na wszystkie dni roku kościelnego. Wyd. OO. Karmelitów Bosych Kraków 1959

 

 

Rozmyślanie L o Męce Chrystusowej. 

 

Rozmyślanie pierwsze.

CZWARTE SŁOWO CHRYSTUSA PANA NA KRZYŻU.

I. Pan Jezus skarży się w opuszczeniu z powodu nadzwyczajnych własnych cierpień duchowych,

II. ze względu na nas.

 

 

„Około dziewiątej godziny zawołał Jezus głosem wielkim, mówiąc: Boże Mój, Boże Mój, czemuś Mnie opuścił?” — (Mat. 27, 46).

 

I. — Nadchodzi teraz szczyt Męki Pana Jezusa. Po długim milczeniu i modlitwie w ciemności, woła Ukrzyżowany, nie z niecierpliwością lecz z nadmiaru cierpień wielkim głosem: Boże, czemuś Mnie opuścił? W skurczach niekończących się bólów i cierpień duchowych zwraca się Zbawiciel do Swego Niebieskiego Ojca, aby Mu ukazać głębię Swego opuszczenia. Jeśli dotychczas tak wiele i tak wielkich Cierpień znosił z niesłychaną cierpliwością, ten przejmujący okrzyk okazuje, że ludzkie Ciało Boga-Człowieka nie było wcale nieczułe na ból. Była to godzina dziewiąta, ostatnia w Jego ziemskim życiu. O tej godzinie pisze Św. Łukasz Ewangelista: ,,Podnieście głowy wasze, bo się przybliża odkupienie wasze” (Łuk. 21, 28). Ale w jakichże okrutnych Cierpieniach musiał dopełnić Pan Jezus odkupienia naszego. Z chwili na chwilę wzmagały się Jego bóle. Ciało i Dusza pogrążone były w morzu Cierpienia. Ale ta skarga Syna Bożego na własnego Ojca, to, że Bóg przez Boga czuje się opuszczony, i to właśnie w chwili, gdy z posłuszeństwa umiera na krzyżu, jest Tajemnicą, której nikt nie może wyjaśnić ani zrozumieć; trzeba tylko pokornie wierzyć. Jak straszne musiały być Cierpienia Zbawiciela w tej godzinie, kiedy aż taką Mu wyrwały skargę!

O człowiecze, nie zapominaj nigdy o tym okrzyku bólu Odkupiciela, o tej godzinie najgłębszego Bólu Jego Duszy! Gdy Go widzisz płaczącego w żłóbku, ogarnia cię współczucie. To współczucie wzrasta niezmiernie, gdy widzisz Go na krzyżu, gdy z Ust Jego słyszysz wyrywające się wołanie. Porusza nas do głębi straszliwa skarga umierającego. Oblubienica z Pieśni nad Pieśniami rozpływała się w miłości, gdy usłyszała głos Umiłowanego, czyż nasze dusze będą nieczułe na bolesne wołanie naszego Oblubieńca? Nie! Ten głos wstrząśnie pustynią najbezbożniejszych dusz wedle wyrażenia Psalmisty i poruszy serca nawet tak twarde jak skała.

 

II. — Czwarte Słowo Zbawiciela na krzyżu uczy nas także, że w wielkim utrapieniu i nieszczęściu wolno płakać oraz wzywać Pana Boga. Że odczuwanie opuszczenia i skarga na nie nie jest grzechem. Owszem, gdy cierpienie nas dręczy, trzeba tym goręcej wzywać Pana Boga i wołać do Niego: „Boże, Boże mój, czemuś mnie opuścił!” On zawsze przecież jest naszym Ojcem i Bogiem, naszym Wspomożycielem i Panem, choćby się nawet zdawało, że nas opuścił. „Na małą chwilkę, mówi Pan Bóg do Proroka Izajasza, opuściłem cię, lecz w litości wielkiej zgromadzę cię” (Ks. Iz. 54, 7).

W końcu uczy nas Pan Jezus na krzyżu, że trzeba być wiernym Panu Bogu nawet w największym opuszczeniu. W pełności pociech chętnie mówimy z Dawidem: „Nie zachwieję się na wieki” (Ps 30/29/, 7). Myślimy wtedy, że znajdujemy się w dobrze obwarowanym obozie, gdzie nieprzyjaciel nie może nam zaszkodzić. Ale zaledwie Pan Bóg odwróci oblicze swoje od nas, znowu z Dawidem wyznajemy: „I zdjęła mnie trwoga” (Ps 30/29/, 8). Ale bojownicy Chrystusa Pana po bohatersku nie tylko w warownym obozie pociech, potykają się po rycersku także w otwartym polu, tj. w czasie opuszczenia wewnętrznego. Bądźmy więc wierni także w oschłościach. Zbawiciel wstąpił na krzyż, aby przez przeżycie najskrajniejszego opuszczenia pocieszyć nas i użyczyć nam sił potrzebnych do tej walki.

 

 

Modlitwa.

Mój Jezu! Lud tak bardzo umiłowany przez Ciebie odwrócił się od Ciebie. Wybrani Uczniowie opuścili Cię, uczynił to nawet Sam Ojciec Niebieski, a Ty zgodziłeś się znosić taką najgłębszą Boleść, aby pokutować. Także by nas nauczyć, pocieszać i umacniać. Proszę Cię więc przez to opuszczenie, byś mnie umocnił zwłaszcza w ostatniej potrzebie i trwodze śmiertelnej. Gdybyś mnie i wtedy także pozbawił pociechy Twej Obecności, zachowaj mnie od grzechu rozpaczy. Amen.

 

 

† † †

 

 

Rozmyślanie drugie.

CZWARTE SŁOWO CHRYSTUSA PANA NA KRZYŻU.

I. Powód tego opuszczenia.

II. Przyczyny opuszczenia naszego.

 

 

„Boże Mój, Boże Mój, czemuś Mnie opuścił?” — (Mat. 27, 46).

 

I. — Trudno pojąć bolesną skargę Pana Jezusa, gdy się pamięta, że Mocą Swej Wszechwiedzy znał podstawę tego opuszczenia. Już przez usta Proroka skarżył się Odwieczny Ojciec: „Porzuciłeś Boga, Stwórcę swego i odstąpiłeś od Boga Zbawcy swego” (Ks. Pwt 32, 15). Zbawiciel rzuca to bolesne pytanie, byśmy lepiej zrozumieli naszą niewdzięczność. Nie znajdziemy też innego powodu jak ten, że myśmy to odstąpili od Pana Boga i zasłużyli na to, żeby nas na wieki opuścił. Więc to nasze grzechy są przyczyną, że Bóg Ojciec każe Jednorodzonemu Swemu Synowi ponosić straszliwą Mękę na krzyżu, która w pewnym znaczeniu równa się mękom piekielnym. Odcierpiał bowiem karę utraty Pana Boga i Mękę ciała w takim stopniu, jaki tylko może być dostępny człowiekowi w tym życiu. A karę utraty ponosi przez odjęcie Mu wszelkiej pociechy, jaką dawało Mu Jego Bóstwo. Odczuwał też straszny ciężar grzechu i Gniewu Pana Boga za grzech i „stał się — jak się wyraża Święty Paweł Apostoł — za nas przeklętym, albowiem napisane jest: przeklęty każdy, który zawisł na drzewie” (Gal. 3, 13; Ks. Pwt 21, 23).

Chrystus Pan więc cierpi przez pewien czas to opuszczenie, jakie cierpią dusze potępione w piekle. Jakże przerażające musi być to wieczne opuszczenie, wieczyste pozbawienie wszelkiej Łaski, wszelkiej miłości, wszelkiej radości i wszelkiej nadziei. Jak straszliwe męki musi to sprawiać, jeśli czasowe tylko opuszczenie wyrwało z ust najcierpliwszego Zbawiciela głośny krzyk i skargę.

Niech Ci będą nieskończone dzięki mój Jezu, że zniosłeś to czasowe opuszczenie na krzyżu, aby nas uchronić przed wiecznym odrzuceniem. Niech nas choćby ten jedyny krzyk bólu wydany na krzyżu przywiedzie do zastanowienia się, że ,,złą i gorzką jest rzeczą opuścić Pana Boga swego” (por. Jer 2, 19).

 

II. — Pan Jezus miał wszelki powód, żeby zawołać: Czemuś Mnie, Boże, opuścił? Nie dał przecież do tego żadnej przyczyny, nikt Mu nie mógł zarzucić przecież najmniejszego grzechu, żadnego przewinienia. Przyjął na siebie to opuszczenie, żebyśmy się więcej zastanawiali nad przyczynami naszego opuszczenia i oschłości. W naszym życiu znalazłby Pan Bóg mnóstwo grzechów, nędzy i ułomności, z powodu których mógłby nam odebrać Łaskę. Ponieważ nie zważamy na grzechy powszednie i nie staramy się doskonale odpowiadać naszemu powołaniu, sami torujemy drogę grzechom ciężkim i dajemy powody do opuszczenia. Skarżymy się na oschłości w modlitwie, na brak pociech, skupienia wewnętrznego, lecz sami możemy odnaleźć powód. Niedbalstwo w przygotowaniu bliższym i dalszym do modlitwy, rozproszenie i swoboda zmysłów, skryta niechęć i gniew, i tyle innych błędów są wystarczającymi przyczynami, byśmy sobie sami przypisywali winę.

Jeśli przeglądamy te nędze nasze i błędy, to musimy z żalem i pokorą mówić: Panie i Boże mój, czemu mnie jeszcze zupełnie nie odrzuciłeś? Jak się to dzieje, że znosisz mnie jeszcze i krok w krok idziesz za mną z Twą Łaską? Dlaczego nie odtrąciłeś mnie jeszcze od Twego Boskiego Serca, mnie Twego niewdzięcznego sługę i niewiernego dziecka? (jeśli osoba duchowna to czyta: kapłana, zakonnika?) Czasem rzeczywiście nie możemy w sobie znaleźć żadnej uchwytnej winy, a jednak jesteśmy pozbawieni wszelkiej pociechy; pamiętajmy wtedy o Panu Jezusowym całkowitym opuszczeniu na krzyżu i tym się pocieszajmy, że w ten sposób dzieje się z nami Wola Boża.

 

 

Modlitwa.

Mój Boże, Ty widzisz wszystkie moje niewierności i grzechy, gdyż Tobą i na Oczach Twoich je spełniałem. Wiem, że nie jestem godny żadnej pociechy, więc pragnę i postanawiam więcej się na to nie skarżyć. Przez opuszczenie Twego Syna wiszącego na krzyżu, proszę Cię, nie opuszczaj mnie całkowicie i nie odtrącaj od Twego Serca. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024