Świętych Juwentyna i Maksyma

8 LUTEGO

STRESZCZENIE KAZANIA ŚW. JANA CHRYZOSTOMA O MĘCZEŃSTWIE ŚWIĘTYCH JUWENTYNA I MAKSYMA.

(żyli około r. 356.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Kościół nasz Katolicki Skarb wielki posiada; ma On i stare i nowe perły, a jednaka jest wszystkich i cena i zacność. Inne doczesne dostatki z czasem giną; szaty się wycierają, domy upadają, złoto rdza niszczy; lecz skarby te duchowne to jest Święci Męczennicy, zawsze w jednym stanie trwają, i zawsze w tymże kwiecie młodości, wonność swej sławy wydają. Znając też ów wielki, a wspólny im przymiot, nie inaczej dawnych Świętych, a inaczej nowych, nie inaczej starców, a inaczej dzieci czcimy, albowiem nie o czas ani wiek ich, ale o męstwo, o wiarę, o gorące chęci tych Wyznawców Pańskich pytamy, i wszystkie dni pamięci ich poświęcone, z jednakim weselem obchodzimy.

Był na państwie Rzymskim monarcha Julian Apostata, który pogańskich poprzedników swoich bezbożnością przechodził. Nauczył on się z doświadczenia, iż Wiara Chrześcijańska zamiast się tłumić i obalać, coraz więcej szerzyła się i wsławiała śmiercią Męczenników; gdy nie tylko dojrzali mężowie, pochyleni ciężarem lat starcy, ale i małe dziatki i słabe dziewice na męczeństwo z radością biegły. Znał on z ubiegłych dziejów, iż ci tyrani z swym ludem pogańskim na Kościół Boży powstawszy, nie tylko małej onej iskierki Chrześcijaństwa nie ugasili, ale sami zginęli, a iskierka w płomień się rozżarzyła, i cały świat zapaliła i oświeciła. Gdy ich mordowano, palono, wieszano, z gór strącano, dzikim bestiom porzucano, szli na ogień jak na ochłodę, na morze, jakby na umajoną łąkę, pod miecz, jako pod jaki wieniec i koronę. Znając to Julian cesarz, nie chciał już jawnie Chrześcijan męczyć, aby im zwycięstwa i sławy nie przysparzać; lecz wydał rozkaz chytrze obmyślony, aby się wszyscy Chrześcijanie, doktorowie, filozofowie i rycerscy ludzie, albo Wiary Świętej zaprzali, albo się powołania i stanu swego zarzekli. Jeśli więc kto Wiary się wyrzekł, sromotę miał, iż dla światowych bogactw i dostojeństwa Pana Boga odstąpił. A jeśli kto statecznie wytrwał w swej Wierze, niewielką chlubę odnosił, gdy rzecz tak małą dla tak wielkiej opuścił. Wszakże okrucieństwo jego na tym nie poprzestało, bo jeśli mu doniesiono, iż ten lub ów za dawnych królów czy to kościół, czy ołtarz pogański zburzył, czy też zniósł bożków ofiary, bez wywodów go i przeświadczenia zabijać kazał. Tak wymyślając przeróżne tyranie, nic przecie nie wygrał, bo Święci Pańscy mordowani w tajemnicy, nie na sławę u ludzi, ale na Onego Sprawiedliwego Sędziego i na zapłatę wieczną się oglądali.

Zdarzyło się pewnego razu, iż żołnierze cesarscy wielką biesiadę jakąś wyprawiali. Uczestniczyli w niej i Święci, których dziś obchodzimy pamiątkę, i kiedy wśród ogólnej rozmowy, jedni stare lata, drudzy teraźniejsze chwalili, Święci owi rzekli: — I żyć się nie chce, i blasku słońca oglądać w czasach gdy i Zakon Boży zdeptany, i Wiara Święta zwojowana, a ludzie wzgardziwszy Stworzycielem swoim, ofiarami bałwochwalskimi wszystko zarazili. — Dość żebyśmy się zastanowili w jakim miejscu, przy kim, i z jak gorącym uczuciem pobożności te słowa mówili, aby zrozumieć, jak żywo w duszy tę wzgardę czuli, i jak cierpieli nad nią. Jeden nikczemny poganin odniósł cesarzowi te słowa, a prześladowca wnet dobra ich spisać, i na skarb zabrać kazał. Wielce to uradowało Świętych i powtarzali sobie: — Nie tylko majętności, ale i ciała nasze, tę najbliższą koszulę dla Pana naszego Jezusa Chrystusa oddamy ochotnie. — Wiedzieli oni dobrze, iż jeżeli pieniądze, które jałmużną ubogiemu dajemy, w Niebo idą; nie mniejszy z tego, co nam nieprzyjaciel Wiary Świętej, ów prześladowca dobrych, wydrze, skarb mieć będziemy w Niebie.

Gdy z kolei i własne ich osoby do więzienia wtrącono, mnóstwo się tam wiernych zbiegało, i wszyscy roztrząsając wspólnie wielkie sprawy Boskie, psalmy i pieśni na Chwałę Bożą śpiewali, nim wielu z nich stało się uczestnikami ich męki. Posyłał cesarz do nich zdrajców, którzy niby sami z siebie zmiękczyć, i namową skłonić ich chcieli do porzucenia Wiary Świętej, obiecując im najwyższe dostojeństwa i łaski, skoro się cesarzowi powolnymi ukażą. Lecz Święci odpowiadali: — Żadnymi nas tego świata ponętami nie skusicie; żadną nas groźbą nie ustraszycie, bo i śmierć sama czymże jest dla nas? Czy teraz czy to później, nastąpić ona musi. Czyż nie lepiej umrzeć za Króla królów i Pana Aniołów, niźli za króla tak niezbożnego? I cóż król choćby i chciał, może dobrego umarłemu uczynić? A jeśli wśród stanu rycerskiego znaleźli się słabi i nieszczęśliwi, co Wiary Świętej odstąpili; my utratę ich nagrodzić i za nich ofiarować się chcemy. Gdy o takiej ich stałości zdano sprawę cesarzowi, a on dalszymi usiłowaniami i groźbami przekonać ich nie mógł, o północy w ciemnej wieży ściąć ich kazał. Kilku z pomiędzy najgorliwszych Chrześcijan z narażeniem własnego życia, porwało i pogrzebało ich ciała taką jasnością i wdziękiem promieniejące, jakie niegdyś żydzi na twarzy Św. Szczepana widzieli; jak o tym Łukasz Święty wspomina.

Słusznie Kościół swych Świętych słupami, opokami, świecznikami, wieżami i wołami nazywa. Oni bowiem jako słupy wspierają, jako wieże bronią, jako opoki, nawałności morskie odtrącają jako świece, ciemność niedowiarstwa rozpraszają, a jako woły, jednaką chęcią i sercem jarzmo słodkie Pana Chrystusowe ciągną. Z wielką przeto wiarą i ufnością groby ich nawiedzajmy, kości ich dotykajmy; abyśmy za ich przyczyną Błogosławieństwo odnieśli. Bo jako żołnierz ukazując królowi blizny z wojny przyniesione, bezpiecznie z nim rozmawia i niejedną u niego wyprosi Łaskę; tak i ci ucięte głowy swoje przynosząc, wszystko co chcą u Króla Niebieskiego uprosić mogą. Obyśmy za ich świętem wstawieniem żywot ten tak przebieżeli, iżbyśmy z obfitym zasług bogactwem dostać się mogli do Królestwa Wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego, Któremu bądź Chwała na wieki wieków. Amen.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024