Rozmyślania na wszystkie dni całego roku

 

z pism Św. Alfonsa Marii Liguoriego

1935 r.

 

PRZETŁUMACZYŁ Z WŁOSKIEGO

O. W. SZOŁDRSKI C. SS. R.

 

 

TOM II.

 

 

KRÓTKIE AKTY MIŁOŚCI BOŻEJ

DO UŻYCIA W CZASIE ROZMYŚLANIA.

 

 

Jezu, mój Boże, kocham Cię nade wszystko, we wszystkim, z całego serca, bo na to tak bardzo zasługujesz.

Panie, żałuję, iż Cię obrażałem, Dobroci nieskończona; nie pozwól, bym Cię miał jeszcze kiedy obrazić.

Jezu, miłości moja, spraw, abym Cię zawsze kochał, a potem czyń ze mną, co Ci się podoba.

Jezu mój, chcę żyć, gdzie Ci się podoba, i chcę cierpieć, jak Ci się podoba; chcę umrzeć, kiedy zechcesz.

Jezus niech będzie w mym sercu, a Marya w mym umyśle. Niech Jezus, Marya, Józef będą życiem moim.

W roztargnieniach mów:

Panie, dopomóż mi do wykonania dobrych postanowień i udziel mi siły, bym odtąd dobrze żyć rozpoczął, niczym bowiem jest to, co dotąd uczyniłem.

 

 

Z łóżka, na któreś wstąpił, nie zstąpisz, ale umrzesz. — IV Król. 1, 4.

 

PRZYGOTOWANIE. — Wyobraź sobie, iż je­steś przy chorym, któremu zostało zaledwie kilka godzin życia. Rodzina, widząc, iż stan jego wciąż się pogarsza, po nieszczęsnej zwłoce, wreszcie po­stanawia powiedzieć choremu o jego groźnym sta­nie. Jakież uczucia opanują wtedy nieszczęśliwe­go! Jakże ta wieść go zaboli, szczególniej jeśli jego serce było przywiązane do dóbr ziemskich i dla nich obrażał Pana Jezusa? Jeśli nie chcesz przy śmierci cierpieć również z tego powodu, wyrównaj teraz rachunki swego sumienia i w chorobie naj­pierw poproś o spowiednika, a potem dopiero o le­karza.

 

I. — Wyobraź sobie, że jesteś przy chorym, któremu zostało tylko kilka godzin życia. Jakże on biedny! Cierpienia go dręczą, odczuwa mdłości, ciężar na piersiach, brak mu tchu, zimny pot go oblewa; rozum jego przyćmiony, mało co rozumie, mówi z trudnością. Największym jednak dla niego to jest nieszczęściem, iż choć jest bliski śmierci, zamiast myśleć o duszy i przygotowaniu rachun­ków na wieczność, myśli jedynie o lekarzach, o le­karstwach, aby się pozbyć choroby i dolegających mu boleści.

Może rodzina, przyjaciele na jego groźny stan zwracają mu uwagę? Między jego krewnymi i przyjaciółmi nie ma takiego, kto by miał odwagę powiedzieć mu, iż śmierć się zbliża, że winien przyjąć Sakramenty Święte. Każdy się wymawia, boi się bowiem przykrość mu wyrządzić. Chory jednak, pomimo, iż mu o tym nie mówią, widząc rodzinę w poruszeniu, częste narady lekarzy, coraz nowe silnie działające lekarstwa, sam wpada w niepo­kój i mówi do siebie: Niestety, kto wie, czy już nie nadszedł kres dni moich?!

Mój Boże, jakże jestem szczęśliwy ze swego zakonnego powołania. Już teraz za to Ci dziękuję, że przy śmierci będę otoczony przez mych do­brych współbraci, którzy nic innego nie będą mieli na celu, jak me wieczne zbawienie i będą mi pomagali do dobrej śmierci.

Skoro więc jesteś chory, nie czekaj aż lekarz i rodzina powiedzą ci, abyś się wyspowiadał; za­wiedziesz się; oni, żeby cię nie martwić, nic ci nie powiedzą, chyba wtedy, gdy stan twój już będzie rozpaczliwy, lub prawie taki. Postanów sobie już dzisiaj: w chorobie poprosić najpierw o spowiednika, lekarza duszy, a następnie o lekarza ciała. Pomyśl, iż idzie tu o duszę, o wieczność; jeśli wte­dy się pomylisz, już nigdy błędu nie naprawisz.

 

II. — „Rozpraw dom twój, bo umrzesz, a nie zostaniesz żyw”. Wreszcie rodzina, widząc, że stan chorego coraz bardziej się pogarsza i śmierć się zbliża, postanawia mu o tym powiedzieć. Ufamy, mówią do niego, iż Pan Jezus, Matka Najświętsza cię uzdrowią. Lecz kiedyś trzeba umrzeć. Twoja choroba jest ciężka; będzie dobrze, jeśli uporząd­kujesz swe sumienie, jeśli masz jakie wątpliwo­ści. Wszystko to znaczy — przyjmij Sakramenty Święte, pogódź się z Panem Bogiem, bo musisz świat opuścić.

Jakież uczucia ogarną chorego, gdy to usły­szy? Jakiej dozna boleści? Szczególniej, jeżeli wiele zabiegał o pozyskanie bogactw, godności, zaszczy­tów i uciech? Jeśli jego serce było zawsze przywiązane do dóbr ziemskich, jeżeli dla nich obrażał Pana Boga i obciążył swe sumienie? A więc, powie do siebie, źle ze mną, śmierć nadchodzi. Muszę świat opuścić. Jak to? Wszystko porzucić, dom, wieś, stanowisko, krewnych, przyjaciół, towarzy­stwo, przyjemności, zabawy? Tak, wszystko mu­sisz opuścić. Już przyszedł notariusz i spisuje akt tego rozstania: „Zostawiam, zapisuję…”, a z sobą zaś ów chory zabierze do grobu tylko ubranie, które wraz z nim niebawem zgnije w grobie.

 

 

Modlitwa.

Jezu, mój Odkupicielu, Miłości najgodniejszy, nie chcę czekać aż przyjdzie śmierć, by oderwać mnie siłą od świata, a to z taką mą boleścią i niebezpieczeństwem utraty wiecznego zbawienia. Chcę już teraz z miłości ku Tobie dobrowolnie od świata się oderwać, chcę już teraz wyrównać rachunki swej duszy. Uznaję błąd, jaki popełniłem, przenosząc nad Twą przyjaźń rzeczy nędzne i mar­ne, dla których Tobą wzgardziłem. Żałuję za to, boleję całym sercem za wyrządzone Ci zniewagi. Przez resztę dni moich wspieraj mnie swym świa­tłem, łaską swoją, abym poznał, co winienem czy­nić, by Tobie się podobać, i rzeczywiście to wyko­nał. — Gdy szatan będzie mnie kusił do ponownego obrażenia Ciebie, proszę Cię, mój Jezu, wyciągnij Swą Prawicę i nie dopuść, bym miał grzech popeł­nić i utracić Twą Łaskę. Kocham Cię, Dobroci Nie­zmierna, godna nieskończonej miłości, i spodzie­wam się zawsze Cię kochać w czasie i przez całą wieczność. Matko Boża, Maryo, wyjednaj mi świę­tą wytrwałość. Amen. (11, 31)

 

 

 

Zachęcamy do:

  1. podjęcia ratunku Dusz Czyśćcowych w miesiącu Listopadzie im poświęconym: Listopad – miesiąc dusz czyśćcowych dzień 13
  2. Myśli i nauki o Sądzie Ostatecznym. Dzień 13. Przyjście Sędziego; rozłączenie dobrych i złych. Cz. 2
  3. uczczenia Świętego Patrona dnia dzisiejszego, Św. Stanisława Kostki: Nabożeństwo do Św. Stanisława Kostki, Wyznawcy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023