Wszyscy Święci

 

Rok Boży w liturgii i tradycji Kościoła świętego z uwzględnieniem obrzędów
i zwyczajów ludowych oraz literatury polskiej 
1932 rok.

 

 

 

Triumf Świętych

 

Szczęśliwi ci, którzy weszli do Niebieskiego Jeruzalem, do lepszej Ojczyzny! Zwyciężyli i triumfują! Dzisiaj, w dzień uroczystości Wszystkich Świętych winszujemy i cześć Im składamy, pełni podziwu i uszanowania. Przetrwali oni Golgotę ziemską; teraz są u celu i żadna moc nie zdoła ich wyrwać z Ramion Pana Boga. „A oni są w pokoju” (ks. Mądr. 3, 3). Lecz pokój ten nie bez trudu stal się ich udziałem, zdobywać go musieli w twardym, nieustannym boju. I dlatego właśnie podziwiamy ich, i winszujemy Im, bo wiernie wytrwali w walce, Święci byli takimi ludźmi, jak my, z ciała i krwi. Niejeden z Nich opłakiwał ciężkie winy i niemałe występki. Ale  zwyciężyli, bo nie przestali walczyć i Moc Bożą czując w sobie, uszanowali działanie Łaski posiłkującej w duszy swej. Szli drogą, jaką Pan Bóg Im wskazał, „nie zabrakło Im serca, by ważyć się na trud” (kardynał Newman), o Ramię Boże się oparli i pozwolili się prowadzić. Dążyli w życiu do wielkiego celu, i osiągnęli go pracą wierną i odwagą. My na tej samej kroczymy drodze — przez walkę i zwycięstwo zdążamy do celu. Daleki on i niedosiężny prawie. Im dalej kroczymy drogą do mety wiodącą, tern lepiej poznajemy, jak wielki i szczytny nasz cel. Ale też z każdym krokiem rośnie nasz rozmach w zwalczaniu piętrzących się trudności. Z każdym krokiem widnokrąg nasz się rozszerza i podnieca nas do dalszych wysiłków. Piękność Pana Boga roztacza swój czar i wabi nas, im wyżej się wspinamy, tym obficiej nagradzają nas coraz wspanialsze widoki, coraz nowe i coraz bardziej zachwycające obrazy roztwierają się przed upojonym wzrokiem naszym. Wspaniałość i bezkresna wielkość Boga objawia się nam zarówno, czy okiem gonimy po niezmierzonych przestworzach, czy też Go szukamy w bezpośredniej bliskości. Jako istoty wyposażone w zdolności intelektualne co chwila stykamy się z Nim, który Sam jeden jest najgłębszą przyczyną bytu, ruchu i życia. Do Niego rwie się dusza pędem niepohamowanym. On Jeden nasycić ją może — i niespokojne jest serce nasze, dopóki nie spocznie w Nim. Nie wolno nam się zatrzymać na połowie drogi, jeśli nie chcemy narazić się na utratę zwycięstwa. Długa i uciążliwa droga zniewala nas do ustawicznego wspinania się. Lecz szczęśliwi ci, co z doliny łez ochoczo na strome pną się szczyty. Odwagi! Ten, co dał chcenie, da też wykonanie, i siła należycie wyzyskana, nową zrodzi siłę. Atoli pamiętajmy, że siła w małych powinna okazać się rzeczach. Wierność w sprawach drobnych była zawsze i pozostanie drogą do rzeczy wielkich. Bierzmy więc zwycięsko jedną przeszkodę po drugiej i baczmy, by żadna nie pozostała za nami niezwalczona. Tylko w ten sposób zatriumfujemy na szczycie — u celu!

Uroczystość Wszystkich Świętych w Kościele

 

Dzień Wszystkich Świętych jest ostatnim wielkim świętem, wspólnym wszystkim Katolikom na całym świecie, jest niejako uroczystością pożegnalną Roku Kościelnego. Lekcja i Ewangelia tego dnia pięknie objaśniają nam jej znaczenie.

W Lekcji Jan Św. opisuje w słowach najwspanialszych, na jakie język ludzki zdobyć się może, niezliczone mnóstwo Świętych Pańskich wszystkich czasów, których widział w zachwyceniu, i o których w Apokalipsie powiada między innymi: „Widziałem Rzeszę wielką, której nikt nie mógł przeliczyć, ze wszystkich narodów i pokoleń i ludzi i języków, stojącą przed Stolicą i przed Oblicznością Baranka, przyobleczoną w szaty białe, a palmy w ręku Ich“ (Obj. 7, 9). I chociaż wszyscy byli w lśniących, białych szatach i tą samą otoczeni byli wspaniałością, to jednak Święty Prorok w Świetle Bożym poznał wyraźnie, że według ziemskiego pochodzenia swego należeli Oni do różnych nacji i plemion.

Również Ewangelia dobrana jest do charakteru dzisiejszej uroczystości, wskazuje nam drogę, po której krocząc Święci zdobyli wstęp do Niebieskiego Jeruzalem. Ewangelia głosi nam cudownie piękną naukę ośmiu Błogosławieństw, którą czytając pewnego dnia na wyspie Świętej Heleny, Napoleon tak był wzruszony i przejęty, że nazwał ją najpiękniejszą kartą, jaka kiedykolwiek na ziemi się ukazała. Jest ona niejako orędziem Świętych Pańskich do Chrześcijaństwa na ziemi, w którym Oni przysyłają nam z Nieba pozdrowienia, i głośno oznajmiają, że dobrze Im tam, że Im na niczym nie zbywa, że niewysłowione szczęście jest Ich udziałem. Przeogromne to szczęście wysławiają w najrozmaitszych zwrotach: „Byliśmy ubodzy w duchu, teraz za to mieszkamy w Niebie; Sam Pan Bóg nas pocieszył, głód i pragnienie duszy naszej On uśmierzył na zawsze; doznaliśmy wiecznego Miłosierdzia, oglądamy Pana Boga twarzą w twarz, dziećmi Jego jesteśmy; My, co ongiś prześladowania cierpieliśmy, cieszymy się teraz nagrodą aż nazbyt wielką w krainie wiekuistego pokoju. Jesteśmy Błogosławieni — po trzykroć, po osiemkroć Błogosławieni!“

W Ofertorium Mszy Świętej z dnia Wszystkich Świętych czytamy: „Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga, i nie tknie ich ręka śmierci. Zdało się oczom głupich, że umarli…. lecz oni są w pokoju” (Ks. Mądr. 3, 1—3). Uroczystość ta w Roku Kościelnym zajmuje właściwe miejsce. Ustanawiając dni święte, Kościół trzymał się porządku Składu Apostolskiego. Jak przy końcu tego Składu jest mowa o Świętych Obcowaniu, grzechów odpuszczeniu, ciała zmartwychwstaniu i żywocie wiecznym, tak też Kościół ustanowił uroczystość Wszystkich Świętych, która nam przypomina te Prawdy przy końcu Roku Kościelnego. W porządku świąt kościelnych zawsze ujawnia się głęboka myśl i mistyczne znaczenie, właściwe urządzeniom odnoszącym się do Służby Bożej. Trzy główne święta: — Boże Narodzenie, Wielkanoc i Zesłanie Ducha Świętego — jakby trzy błyszczące brylanty, zdobią złotą obręcz, przedstawiającą bieg Roku Kościelnego, dokoła której uroczyste dni poszczególnych Świętych jak festony wspaniałe barwnym wiją się kręgiem, już to w przebogatej rozmaitości, już też w pełnej wyrazu skromności; między nimi wyróżniają się święta Najświętszej Marii Panny, Najświętszego Wzoru Świętości i zarazem Matki Łaski Boskiej. W okresie Wielkopostnym, kiedy pamiątka Męki Pańskiej wysuwa się na czoło obchodów kościelnych, dni uroczystych ku czci Świętych prawie zupełnie nie ma; natomiast, gdy Kościół przedstawia nam owoce Męki Pańskiej i Królestwo Łaski, w świetnym występują one łańcuchu, aby skoncentrować się i zestrzelić w wielkiej uroczystości końcowej, w dniu Wszystkich Świętych.

Jak powstaje cześć Świętych. Proces beatyfikacyjny i kanonizacyjny.

 

Kościół jest Matką Świętych. Poza Kościołem nie ma czci Świętych. Żywot każdego Świętego jest obrazem cudownego współdziałania człowieka z obfitymi Łaskami Bożymi. Pan Bóg wyróżnia wybrane osoby szczególnymi Darami, przez które życie Ich jaśnieje blaskiem heroicznych cnót. Niektórych Świętych Pan Bóg, jakoby w nagrodę za Ich wielkie poddanie się i samozaparcie, wynosi Darem cudów i proroctwa.

Święci są szczęściem i chlubą Swoich narodów. Pan Bóg wynagradza Nimi rody, w których żywa, mocna wiara i miłość, mimo nieprzyjaznych nieraz warunków, w jakich się znajdują. Każde pokolenie i każdy wiek ma swoich Świętych. Niestety, blask Ich świętości często się nie rozchodzi, ponieważ otoczenie Ich żyje w ciemności grzechu i niewiary, ślepe jest na Cuda Bożej Łaskawości. I w Ewangelii czytamy, że Pan Jezus nie chciał Cudów czynić w mieście, w którym panowała niewiara i zatwardziałość serc.

Jest tajemnicze prawo komunikowania się dusz pobożnych z Bożymi Wybrańcami. Ludzie pobożni, niezaślepieni grzechem przeciwko Duchowi Świętemu, zazdrością Łask Bożych, otaczają czcią za życia i przy śmierci tych, których Pan Bóg wybrał Sobie w poczet Świętych. Stąd mówimy o nich, że umierają w opinii świętości. Gdy ta cześć po ich śmierci trwa wśród osób prywatnych wiernie i wytrwale, Pan Bóg objawia wreszcie Swoją Wolę przez cuda, które się stają na grobach, przy relikwiach albo za wstawiennictwem czczonych. Jak długo ta cześć pozostaje w ramach czci prywatnej, niezabronionej przez władzę duchowną, mówimy o czczonym, że jest czcigodnym. Gdy w końcu na usilne prośby wiernych biskup diecezji wszczyna dochodzenia i wykaże się, że istotnie działy się cuda, a osoba czczona odznaczała się cnotami w stopniu heroicznym, może wnieść do Stolicy Apostolskiej o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. Proces ten jest bardzo surowy i dopiero po przeprowadzeniu niezbitych dowodów na dwa przynajmniej cuda i na natarczywe prośby błagających o to, Ojciec Święty przyzwala na wszczęcie procesu. Po długich badaniach, trwających nieraz dziesiątki lat, następuje w korzystnym wyniku sprawy ogłoszenie czczonej osoby Błogosławioną. Jeżeli za sprawą Błogosławionego dzieją się przynajmniej dwa nowe oczywiste cuda, kardynał prefekt Kongregacji Obrzędów otwiera proces kanonizacyjny, który po uznaniu dowodów kończy się ogłoszeniem Błogosławionego Świętym. Różnica między Błogosławionym a Świętym jest ta, że Błogosławionego wolno czcić tylko w obrębie określonego terytorium, tylko za zgodą Ojca Świętego można na Jego cześć stawiać Ołtarze i kościoły. Święty zaś jest czczony w całym Kościele, dzień Jego pamiątkowy jest obchodzony wszędzie w Mszy Świętej i w Brewiarzu, posągi i obrazy Jego noszą aureolę, relikwie i ciało bywa wystawione ku publicznej czci.

W bardzo wyjątkowych wypadkach beatyfikacja i kanonizacja następuje za Zrządzeniem Bożym przy objawie żywiołowej czci i niezliczonych cudów bardzo wcześnie po śmierci Świętego. Tak działo się z Św. Franciszkiem z Asyżu, a za naszych czasów z Świętą Teresą od Dzieciątka Jezus.

Stąd widzimy, jak nasza szczera pobożność może się walnie przyczynić do pomnożenia Zastępów Świętych. Nasz naród Polski może się pochlubić, że posiada szereg dostojnych Świętych. W dniu Św. Stanisława męczennika śpiewa przecież Kościół: Gaude, mater Polonia, Prole fecunda nobili..,. Raduj się, matko Polsko, w szlachetne potomstwo bogata!

 

„Matka Świętych, Polska”

 

Gdy się uczymy historii Polski, to poznajemy przeważnie tylko imiona królów i dzieje ich panowania, ich bohaterskie czyny, ich mądre lub niedołężne rządy, ich wojny i zdobycze wojenne. Tymczasem mało sobie zdajemy nieraz sprawę, że oprócz królów i rycerzy — mieliśmy wielkich, choć ukrytych bohaterów ducha, którzy życiem świątobliwym, modlitwą, umartwieniem ciała i miłosiernymi czynami wypraszali u Pana Boga Łaski i zmiłowanie dla Polski, nawet w tych czasach, gdy możni i królowie od Pana Boga się odwracali.

Nie wszyscy z nas, nawet gorliwi Katolicy, wiedzą, jak wielu Świętych, Błogosławionych i świątobliwych mężów i niewiast wydała ziemia Polska.

Choć wspaniałe i godne podziwu są dzieła i żywoty Świętych na całym świecie, którzy tak ukochali Pana Boga i tak Mu zaufali, nieraz aż do potwierdzenia Wiary swej przez męczeństwo, — jednak szczególnie miłymi sercu naszemu są wspomnienia o wielkich cnotach i dziełach naszych Polskich Świętych. Istnieje dawna książka pod tytułem „Matka Świętych, Polska”, ks. Floriana Jaroszewicza, franciszkanina, w której on na każdy dzień roku zamieszcza żywoty nie tylko tych Świętych Polskich i Błogosławionych, uznanych przez Kościół Święty (z których również wielu nieznanych jest ogółowi), ale również wybrał on z roczników zakonnych i tych świątobliwych i czcigodnych, którzy zmarli w opinii świątobliwości, a dotąd nie są jeszcze przez Kościół uznani, gdyż nie przeprowadzono dotąd procesu beatyfikacyjnego co do nich.

Gdy się czyta, ilu ich było — i jakie były ich zasługi, przeważnie ukryte skromnie w klasztorach, to zachwyt ogarnia na myśl, jak wielu Polaków i Polek, od najpierwszego zarania, gdy Wiarę Świętą przyjęto w Polsce, odznaczyło się nadzwyczajnymi cnotami, Panu Bogu tym Cześć i Chwałę wielką oddając.

Chciałoby się Ich wszystkich wymienić, dodawszy jeszcze tych nowych, którzy przybyli do tego Świętego grona. Kilku chociaż najbardziej znanych i najgorliwszych wyliczymy, nie przesądzając w niczym, co Kościół Święty o nich kiedyś orzeknie.

Z dawniejszych czasów znana, obecnie zasłynęła na nowo wielebna matka Teresa Marchocka, Żyła ona w XVII wieku — urodziła się w Krakowie w 1603 r. W dzieciństwie uratował ją Pan Bóg od wielu niebezpieczeństw, w których mogła życie utracić. Była bardzo rozwiniętą i mądrą już w dzieciństwie i tak mówiła: „Ja będę panną wielką, znajdę skarb i kościoły będę budować”. W piątym roku życia przystąpiła do Spowiedzi, a w siódmym do Komunii Świętej. Młoda jeszcze wstąpiła do klasztoru Karmelitanek Bosych. Miewała sama nieraz objawienia Tajemnic Męki Pańskiej; miała też dar czytania w sercach ludzkich i przepowiadania przyszłości. Modlitwy jej wiele wyjednywały Łask u Pana Boga, a gorąca wiara jej i miłość ku Panu Bogu sprawiły, że została obdarzona stygmatami na pamiątkę Pięciu Ran Pana Jezusa, podobnie jak Św. Franciszek z Asyżu. Z uwielbieniem wpatrywała się wciąż matka Teresa Marchocka w Krzyż Chrystusowy, mówiąc: „Krzyż Panie Jezu Twój, niech będzie żywot mój!” — Królowie, królewne i ludzie wszystkich stanów rady jej zasięgali. Zmarła 19 kwietnia 1652 r. w Krakowie. Ciało jej przechowało się dotąd w czci wielkiej w klasztorze karmelitanek, nietknięte zepsuciem; wiele cudów przy grobie jej się działo, a siostry karmelitanki robią starania o jej beatyfikację i proszą o modlitwę na tę intencję.

Dalej mamy prześliczny żywot świątobliwej Wandy Malczewskiej, urodzonej w Radomiu w 1822 r. a zmarłej w 1896 r. w Parznie. Była osobą świecką, ale tercjarką; życie prowadziła oddane Panu Bogu i dobrym uczynkom. Była to wybrana dusza, miłowana przez Pana Boga, Który dawał jej niezwykłe Łaski, objawiając jej Mękę Swoją w widzeniach, powtarzających się co piątek i w Wielkim Poście, a także dając jej napomnienia co do Polski i jej przyszłości jeszcze za czasów niewoli.

Natchniona Duchem Bożym mówiła Wanda te słowa: „Polsko, ojczyzno moja, upadnij do Nóg Panu Jezusowi, Który ci wolność powróci”. Przez usta jej Pan Jezus dawał Swe nakazy dla nas: aby czcić Go, szczególnie ukrytego w Najświętszym Sakramencie, aby Matce Najświętszej cześć oddawać, i aby Polska broniła jak dawniej Wiary Świętej: „Polskę kocham, bo to Moje królestwo… nie zapomnę o was”, mówił Pan Jezus w objawieniu do świątobliwej Wandy.

Widzimy więc, jak konieczne są starania (i są już osoby, co je rozpoczęły, tylko należy zbierać fundusz ze składek) o beatyfikację, a potem kanonizację tej czcigodnej Polki. Prośmy ją, aby była patronką i orędowniczką Polski w Niebie. Życie jej opisał ks. Augustyniak, który ją znał jeszcze.

Następnie nie możemy zapominać o naszym wspaniałym apostole trędowatych, świątobliwym ks. Janie Beyzymie T. J., który życie swe poświęcił leczeniu, a głównie nawracaniu do Pana Boga najnieszczęśliwszych ludzi na świecie, trędowatych, których ciała są pokryte wrzodami, ohydne i wstrętne, a którymi wszyscy gardzą i odpędzają ich. Był to bohater prawdziwy, — cały Miłością Bożą przejęty, — pokorny niezmiernie i świątobliwy; według opinii ludzkiej godny stanąć w rzędzie Najświętszych Świętych.

Urodził się 15 maja 1850 na Wołyniu, umarł, zarażony trądem od tych, którym życie poświęcił, — 12 października 1912 r. na Fianarantsoa, na wyspie Madagaskarze. Módlmy się, aby wkrótce wyniesiony został na Ołtarze, o ile to będzie zgodne z Wolą Bożą i Kościoła Świętego.

A czyż nie znamy bohaterskiej postaci Marii Teresy Ledóchowskiej, która całe życie swoje poświęciła misjom, szerzącym Wiarę Świętą wśród pogan? Każdą chwilę życia swego poświęcała ona tej pracy, aby przyśpieszyć panowanie Królestwa Bożego na ziemi.

A tak nadzwyczajny miłośnik Boży, jak Brat Albert (Adam Chmielowski)! Ten znów cały się oddał ubogim w Krakowie, nieustannie dbając o ich lepszy byt materialny, a głównie o ich dusze. Zajął się w Krakowie przytułkami noclegowymi, gdzie nieraz straszne się działy rzeczy, nędza niewypowiedziana, brud i niechlujstwo, a co za tym idzie — zbrodnie i niemoralne życie. Praca nad tym, aby naprawić i uleczyć tę wielką niesprawiedliwość stała się celem życia brata Alberta. Potem inni ludzie zacni zaczęli go naśladować, tworząc zgromadzenie braci albertynów i sióstr albertynek, Panu Bogu całym sercem oddane.

Wśród trudności naszego życia na ziemi, w naszych kłopotach i troskach — zapominamy nieraz o tym, co najważniejsze, nie widzimy naszego jedynego Celu, którym jest Pan Bóg. Otóż te Święte, Błogosławione dusze są jak pochodnie jasne, co nam drogę wskazują; one są też jak prawdziwe „kwiaty Bożego ogrodu”, których woń miłą jest Panu; one Gniew Boży przeciwko nam uśmierzają. Przykład Ich życia i czynów odrywa nas od ziemi, od tych naszych drobnych, często śmiesznych i samolubnych spraw, i unosi wyżej, w krainę doskonałości, poświęcenia i bohaterstwa. Święci znali, bardziej niż my, wielkość i wspaniałość Pana Boga. — dlatego służyli Mu z ufnością, dlatego nic tylko unikali grzechu, ale starali się dla Chwały Bożej jak najwięcej dobrego czynić, a w każdej chwili życia doskonalić się i umartwić, aby zwalczyć w sobie złe instynkty i pokusy. Za to teraz po ich śmierci, wierząc Obietnicom Bożym i opierając się na cudach, które na wezwanie Świętych Pan Bóg czyni, — podziwiamy nagrodę, otrzymaną przez Nich w Niebie, i wyobrażamy sobie, choć nieudolnie, to szczęście i radość bez granic, którą Oni w Niebie posiadają.

Idąc też w ślady Świętych, a szczególnie naśladując i wzywając przyczyny tych naszych najmilszych Patronów i Patronek Polskich, — nie tylko udoskonalimy się sami, nie tylko pomnożymy Chwałę Bożą — ale i tu już na ziemi zaznamy pokoju duchowego, którego nikt, prócz Pana Boga, dać nie może.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023