O. Idesbald Ryelandt O.S.B – Żeby lepiej komunikować

KRAKÓW 1925

WYDAWNICTWO KSIĘŻY JEZUITÓW

 

 

 

 

I. MSZA ŚWIĘTA A ŻYCIE WEWNĘTRZNE.

 

 

Życie wewnętrzne. — Opiera się na prawdziwym poznaniu stosunku człowieka do Boga. — Jak Msza Święta opiera nasz stosunek z Bogiem na prawdzie i pokorze.

 

 

Każdy Katolik może żyć w swojej Wierze albo bylejako, miernie, albo też żyć nią w całej pełni, to znaczy rozumieć dobrze każdą część składową swojej Religii, dawać jej w życiu swoim należne miejsce, korzystać z właściwych jej Łask.

W tym rozdziale chcielibyśmy przedstawić, czym powinna być Msza Święta w życiu Katolika, który pragnie uzgodnić całkowicie swoje postępowanie z Prawdami Eucharystycznymi, w które wierzy.

Każdy przyznaje, że Msza Święta jest najdostojniejszym aktem Kultu Bożego, że stanowi centrum tej oficjalnej czci, jaką Kościół składa Bogu. Ale czy dużo jest wiernych, którzy ze Mszy Świętej czynią dla swego życia wewnętrznego rzecz najbardziej istotną i ożywczą? A doprawdy Msza Święta powinna słusznie zajmować w osobistej pobożności każdego miejsce najważniejsze. Dlaczego? Dlatego, że zawiera ona faktycznie, czyli na mocy samego ustanowienia Chrystusa, wszystko co potrzebne jest nie tylko do czci Bożej, ale i do wyrobienia w duszach życia prawego i doskonałego.

I tak Katolik, biorąc czynny i rozumny udział we Mszy Świętej, znajdzie w niej fundament dla sprawiedliwości i pokory, które to cnoty są tak niezbędne, byśmy nasz stosunek względem Boga mogli oprzeć na prawdzie. We Mszy Świętej znajdzie również źródło Łaski przeobfitej; znajdzie przede wszystkim znakomity sposób, jak ma osobiście i wewnętrznie uczestniczyć w świętości samego Chrystusa.

Te trzy prerogatywy, postaramy się zbadać ich doniosłość, nadają Mszy Świętej niezrównaną siłę, która podtrzymuje i pobudza wewnętrzną żywotność duszy.

Zapewne, że rozmyślanie, modlitwa, rachunek sumienia odgrywają również w życiu duchownym zasadniczą rolę, ale jeśli Msza Święta jest aktem fundamentalnym, to jest rzeczą naturalną, żeby wszystko inne do niej ciążyło. Pobożność liturgiczna nie chce zmieniać ćwiczeń duchownych, chce tylko bardziej skierować ku Ołtarzowi całe życie wiernych, bo nic tak nie uświęca jak tajemnicza Ofiara Chrystusa, słuchana z wiarą i miłością.

 

I. Życie wewnętrzne dąży przede wszystkim do przestawania i łączności z Bogiem; jest to płomień, jest to poryw, jest to wewnętrzna dążność, pragnąca zjednoczenia z Bogiem… »tak chciwie, jak się szuka skarbu« (zob. Ste Angle de Foligno, Hello). To poszukiwanie Boga nie powinno być gorączkowe, ale spokojne i ufne; musi się wyzwolić z falowań naszej wrażliwości, a oprzeć się na miłości stałej, płynącej z woli.

W myśl tego kierunku, dusza stara się przygarnąć wszelką myśl i wszelkie działanie, harmonizujące z życiem Bożym w niej, a równocześnie usuwać ze swej świadomości i swego postępowania wszystko, co temu życiu jest przeciwne. Takie czuwanie nad sobą domaga się wysiłku i walki; ten wysiłek zaś i ta walka, ten ascetyzm łączy się ściśle i nierozdzielnie z naszym życiem wewnętrznym, choć jest ono przede wszystkim skupieniem i modlitwą. »Dusza wewnętrzna, mawiał pewien świątobliwy zakonnik, jest światem myśli świętych i gorących pragnień, wiadomych Tobie tylko, o, mój Boże!« (zob. Une Ame benedictime, D. Pie de Hemptinne, ed. p. 93).

Ale to poufne obcowanie duszy z Bogiem nie może być dobrego gatunku, jeśli się nie opiera na praktycznej pokorze, czyli na ciągłym uznawaniu praw Boga względem nas i naszej względem niego zależności. Jednoczyć się z Bogiem w miłości jest rzeczą przewyborną, ale miłość, jeśli ma być szczerą, wymaga, byśmy się przede wszystkim uiścili z naszych długów i spełnili nasze obowiązki względem Boga, których się od nas sprawiedliwość domaga.

Pierwszym zaś wewnętrznym obowiązkiem sprawiedliwości wobec Boga jest oddawać mu cześć umysłem naszym, czyli wiedzieć i uznawać, czym jesteśmy wobec Niego. »Obym Cię poznał, mój Boże, i poznał siebie, wołał Św. Augustyn, bym Ciebie miłował, a sobą gardził: noverim Te, noverim me.« (zob. Soliloquia, II, 1).

Człowiek, zastanawiając się nad tym, czym jest, zdaje sobie sprawę, jaki to stosunek wiąże jego znikomy byt z Bogiem. Czuje się zależnym od Boga i to zależnością tak podstawową, że pokora w postaci adoracji, dziękczynienia, modlitwy błagalnej i zadośćuczynienia narzuca mu się jako poczwórny obowiązek, płynący z poznanej prawdy.

Spróbujmy rozwinąć trochę tę myśl.

Człowiek rozumując, że z istoty swojej jest tylko nicością i że bez aktu stwórczego nie mógłby istnieć, uwielbia Boga. Uwielbiać bowiem to nic innego, jak uznawać swoją nicość, czyli przypadkowość swojego bytu.

Zależny co do swego bytu i życia, człowiek korzysta nieustannie z Darów Bożych tak naturalnych, jak i nadprzyrodzonych: z potrzeby serca musi dziękować i to dziękować przez całe swe życie, semper et ubique gratias agere.

Wiedząc, że od Boga musi oczekiwać wszelkiej pomocy na przyszłość, człowiek ufa: prosi i modli się. Rozumiejąc wreszcie, że on sam i jemu podobni przez grzech nadwyrężyli prawo natury i zapoznali Miłość Bożą, chce naprawić zniewagę wyrządzoną Bogu: dąży do zadośćuczynienia.

Bez częstych aktów wewnętrznych pokory w postaci adoracji, dziękczynienia, prośby i zadośćuczynienia, całość poruszeń duszy i pobożnych myśli, które stanowią życie wewnętrzne, byłaby pozbawiona podstawy trwałej i silnej, na którą się składa sprawiedliwość i prawda.

Otóż biorąc rozumny udział w Świętych Tajemnicach, człowiek a nawet dziecko przyzwyczaja się do uznawania praw Boga, jako Stworzyciela i ostatecznego celu, jako źródła wszelkiego dobra i Majestatu obrażonego przez grzech. To uznawanie praw bożych, wyrażone we wszystkich niezmiennych modlitwach Mszy Świętej (*) sprawia, że wierny, idąc za Ofiarą Świętą, spełnia praktycznie akty istotne życia wewnętrznego, prawdziwie ludzkiego, chrześcijańskiego, bo opartego na sprawiedliwości i prawdzie wobec Boga. Części Mszy Świętej, które z tego punktu widzenia są najpożyteczniejsze, to nie te zmieniające się codziennie jak Lekcje i Ewangelie, ale właśnie niezmienne części Ofiary z modlitwami towarzyszącymi im, tak pełne treści ludzkiej i wiecznej. W czasie Offertorium modlitwa mszalna ma przede wszystkim charakter przejednania, w czasie Prefacji jest dziękczynna, a Przeistoczenie i małe Podniesienie, per ipsum et cum ipso są to obrzędy adoracji i wysławiania.

Jeżeli uczestniczenie we Mszy Świętej nie interesuje nas zawsze, jeżeli Ofiara nie więzi naszej uwagi, to dlatego, że między naszym usposobieniem wewnętrznym a zewnętrznym obrzędem Ofiary nie ma harmonii. Akt zewnętrzny nie odpowiada naglącemu pragnieniu duszy. Żeby tak słuchać Mszy Świętej jak trzeba, albo żeby Ją godnie odprawiać, trzeba utrzymywać w sercu żywe pragnienie oddawania Bogu czci naszą myślą w poczwórnej, wyżej wymienionej formie: nie można bowiem spełnić gorliwie aktu zewnętrznego, jak tylko wtedy, kiedy odpowiada potrzebie duszy, dobrze zrozumianej i odczutej.

 

(*) Ordo albo ordinarium missae oznacza podwójną rzecz: 1. porządek, w jakim należy odmawiać modlitwy mszalne, 2. stałe formuły modlitewne, które przychodzą w każdej Mszy.

 

 

 

© salveregina.pl 2023