O. Idesbald Ryelandt O.S.B – Żeby lepiej komunikować
KRAKÓW 1925
WYDAWNICTWO KSIĘŻY JEZUITÓW
I. MSZA ŚWIĘTA A ŻYCIE WEWNĘTRZNE.
III. Świętość suponuje silne życie wewnętrzne. — Na czym polega świętość. — Dwa pierwiastki tejże. — Świętość właściwa Hostii ofiarnej. — Świętość Chrystusa-Hostii. — Jak nas łączy z Nią Msza Święta. — O doskonałym ofiarowaniu. — Zastosowanie.
Człowiek wewnętrzny wtedy wznosi się na wyżyny świętości, kiedy cała jego działalność, zwłaszcza wewnętrzna, jest kierowana i owładnięta przez Miłość Boga. Otóż Msza Święta, wierzmy w to, nadaje duszy ten kierunek ku Bogu, bo czyni ją uczestniczką świętości samego Chrystusa.
Stosownie do nauki Św. Tomasza (9), świętość jest usposobieniem duszy, sprawiającym, że człowiek stara się całą swoją istotą i całą swoją działalnością zjednoczyć się z Bogiem. Kiedy miłość, jednocząca duszę z Panem, potężnieje, wtedy nie pozwala jej działać inaczej, jak tylko dla Boga. –
Świętym więc jest taki człowiek, który przez usposobienie religijne, zakorzenione w nim w sposób stały, znajduje w swej wierze i miłości źródło głębokie i motor jedyny wszystkich swych czynów (10).
Łaska uświęcająca, złożona w duszy przez Dar Ducha Świętego, jest niezaprzeczenie tą ukrytą i owocną przyczyną, skąd wypływa wszelka świętość. Łaska to bowiem czyni człowieka formalnie i zasadniczo świętym, ale ta świętość całkiem ukryta nie jest tym życiem wewnętrznym, którym się tu zajmujemy; ona nie może być przedmiotem doświadczenia.
Świętość wprowadzona w życie objawia się według Św. Tomasza przez dwie charakterystyczne cechy: najpierw przez czystość (munditia), jest to wyswobodzenie się od rzeczy doczesnych przez wolę i uczucie.
Czuje się wolną w stosunku do siebie samej i do wszelkiego stworzenia. Nie zrywa łączności z ludźmi i ze światem, mimo to wolną jest od pyłu, przywiązań i brudu, które obcowanie z niemi niestety sprowadza. Ona spogląda na rzeczy ziemskie z góry, pozostaje czystą, zabezpieczoną od brudnych mętów właściwych ułomności ludzkiej.
Drugą cechą charakterystyczną jest silne przylgnięcie do Boga (firmitas). Dusza święta pragnie Boga i jego królestwa tak w sobie jak i poza sobą.
Ma wstręt do wszystkiego, co się Panu nie podoba; jej wola zakorzenia się coraz głębiej w Bogu, toteż we wszystkich okolicznościach niczego tak nie pragnie, jak żyć w doskonałej harmonii z Wolą bożą. Upodobanie Boże i Jego Wolę bierze sobie za normę dla swego życia, in lege Domini voluntas ejus (Ps 1). To mocne lgnięcie do Boga dąży do skupienia wszystkich sił wewnętrznych człowieka i do poddania ich pod wyłączne panowanie Miłości Bożej. Miłość zaś nie ścierpi, by w czystym sumieniu znalazła sobie miejsce jakaś przyjemność, zadowolenie, czy przywiązanie, które by z nią nie harmonizowało. Miłość boża chce wewnętrznego zjednoczenia i zharmonizowania. Jest zatem siłą jednoczącą, amor est vis unitiva (11), nie tylko dlatego, że pogrąża ostatecznie duszę w Bogu, ale i dlatego, że ją przedtem oczyszcza i psychologicznie jednoczy i skupia.
Przez Chrzest Święty Chrześcijanin jest obowiązany zmierzać do świętości, a nawet być świętym. „Także i wy rozumiejcie, pisze Św. Paweł tłumacząc znaczenie chrztu, iżeście są umarłymi grzechowi, a żywymi w Bogu w Chrystusie Jezusie Panu naszym” (Rz 6, 11)
I rzeczywiście w Śmierci i w Zmartwychwstaniu Chrystusa, według nauki Apostoła, Chrzest Święty czerpie całą swą skuteczność uświęcającą. Właśnie te dwie tajemnice przedstawia równocześnie Św. Paweł w liście do Rzymian jako będące jedyną przyczyną naszej czystości, czyli naszego wyswobodzenia z pod prawa grzechu i mocnego przylgnięcia do Boga przez nowe życie w miłości. Nie potrafimy więc urzeczywistnić w sobie świętości chrześcijańskiej i tych jej dwu charakterystycznych przymiotów, jeśli nie będziemy brali ściślejszego udziału w Tajemnicy Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusowego.
Te tajemnice są dla nas czymś więcej jak symbolem śmierci grzechowi i życia w Bogu; są przyczynami początkowymi, a zawsze skutecznymi, które przez pośrednictwo Sakramentów Świętych i Mszy Świętej, dążą do rozkwitu życia Bożego, czyli świętości w duszy każdego Chrześcijanina; Łaskę tej świętości wysłużyła nam Meka Pańska (zob. Ef V, 2).
Chrzest Święty złożył w naszej duszy ziarno świętości, starajmy się, by przez rozumny udział w Tajemnicach Mszy Świętej to ziarno w nas rosło. We Mszy Świętej Chrystus jak na Kalwarii jest w stanie najwznioślejszej świętości: wszystko w Nim odnosi się do Ojca; nic w nim nie żyje, co by nie było uwielbieniem i miłością. Dlaczego? Ponieważ jest przede wszystkim żertwą — hostią.
Wytłumaczymy to jaśniej: świętość przede wszystkim jest cechą żertwy, czyli daru ofiarnego; żadna bowiem inna rzecz nie jest tak usunięta od wszelkiego użytku świeckiego, jak żertwa. Już samo ofiarowanie oddziela ją od wszelkich stworzeń i uwalnia od wszelkiej styczności z niemi. Jest szczególniej czystą i oddaną pod bezpośrednie i wyłączne, a przez to pod najwyższe Władanie Boże. Istnieje tylko na usługi Boga. Jej racją istnienia jest być ku Bogu i dla Boga. Nic więc nie znajduje się w niej, co by nie było święte, czyli wolne od wszelkiej zmazy, zaciągniętej przez użytek świecki, i mocno, a nieodwołalnie skierowane i poświęcone Bogu.
Taką właśnie żertwą, i to w najdoskonalszym tego słowa znaczeniu, był Jezus na krzyżu, gdzie wydał się za nas na śmierć »jako prawdziwa Żertwa i Ofiara Bogu na wonność wdzięczności« (Ef 5, 2). Taką również żertwą jest Jezus na Ołtarzach naszych: wszystko w Nim jest najdoskonalej czyste, wolne od styczności ziemskiej; on cały żyje ofiarą miłości i uwielbieniem dla Swego Ojca.
Otóż Chrystus pragnie uczynić nas podczas Mszy Świętej uczestnikami tego stanu świętości, który jest właściwy żertwie.
W jaki sposób dokona tego cudu?
W ten, że nas uczyni uczestnikami aktu ofiarowania, dopełnionego i przypieczętowanego Komunią Świętą. Będąc żertwą i ofiarą razem z Chrystusem, niewątpliwie będziemy mieć udział w Jego Świętości.
I rzeczywiście, zamiarem Kościoła nie jest to, żebyśmy słuchali Mszy Świętej jako zwyczajni świadkowie, ale żebyśmy brali czynny udział w tym dramacie jako współofiarnicy. Kościół chce, żebyśmy łączyli się nie tylko ze Mszą katechumenów (12), w Lekcjach i Ewangelii, ale żebyśmy się nauczyli brać prawdziwy udział w ofiarnej części Mszy Świętej, w tej wzniosłej akcji dokonującej się w tajemniczy sposób na Ołtarzu. Powinniśmy się mianowicie wewnętrznie łączyć z Ofiarowaniem, Przeistoczeniem i Komunią, które są następującymi po sobie etapami Ofiary Świętej, żebyśmy w ten sposób zjednoczeni z Chrystusem uczestniczyli w Jego Świętości jako żertwy.
Cóż nas wprowadzi najlepiej do tego wzniosłego współdziałania w dramacie Mszy Świętej? Nic innego, tylko akt ofiarowania siebie samych, całego życia naszego w łączności z ofiarowaniem chleba i wina.
Kiedy kapłan podnosi patenę z hostią (żertwą), w łączności z nim powinniśmy również podnieść naszą duszę i nasze ciało, nasze życie całe i ofiarować je Bogu: »Abyście stawili ciała wasze jako ofiarę żywą, świętą, przyjemną Bogu« (Rz 12, 1). Kapłan dolewa kroplę wody do wina w kielichu, trzeba nam wiedzieć, że przez ten obrządek Kościół od czasów starożytnych pragnie wyrazić, że wierni ofiarowani z Chrystusem mają być przemienieni i pochłonięci przez niego, by z nim tworzyć już tylko jeden dar ofiarny. Św. Cyprian w liście do księży abstynentów, którzy wskutek przesady wzdragali się konsekrować wino, przypomina tę właśnie naukę jako powszechnie znaną. »Woda — pisze on — przedstawia lud chrześcijański… toteż nie wolno nam, poświęcając kielich, ofiarować samo wino, czy samą wodę. Ofiarować wino bez domieszki wody, byłoby tak jak gdyby Chrystus mógł być bez nas ofiarowany; ale kiedy wino i woda są połączone i zlane w jedno, żeby lepiej komunikować, wtedy dopiero urzeczywistnia się całość sakramentu duchownego i niebieskiego« (13).
Św. Augustyn (14) naucza również, że Kościół w swej codziennej Mszy Świętej ofiarując Chrystusa, uczy się przez niego ofiarować siebie: se ipsam per ipsum discit offere. Tak więc »święte postacie, które ofiaruje Bogu, zawierają jego własne ofiarowanie: ut in ea re quam offert, ipsa offeratur«.
Ofiara więc zewnętrzna wskazuje na inną ofiarę całkiem wewnętrzną i niewidzialną: na akt wewnętrzny, przez który dusza ofiaruje się sama Bogu (15). Ten akt zawiera w sobie pokorę, sprawiedliwość i miłość, jest również aktem adoracji najgłębszym i najważniejszym w całym życiu wewnętrznym.
Ofiarowanie zatem we Mszy Świętej przyzwyczaja dziecko jak i człowieka dojrzałego, kapłana jak świeckiego, żeby siebie i całą swą działalność, jakiegokolwiek ona jest rodzaju, odnosić do Boga, w zjednoczeniu z Chrystusem.
Otóż świętość, jak ją wyżej według Św. Tomasza określiliśmy, jest to »usposobienie ogólne duszy, przez które człowiek oddaje się całkowicie, żeby przez wszystkie swe czyny należeć do Boga«.
Oddanie siebie samego, dokonane w czasie Mszy Świętej, dąży do tego, by nas uczynić wewnętrznie świętymi. Istotnie, jeśli nasze ofiarowanie było szczere, wyzwoli nas z nadmiernego przywiązania do siebie i do spraw doczesnych, sprawi, że przystaniemy do Chrystusa, a przez niego do Służby Bożej, w jakiejkolwiek formie przed nami stanie. Otóż te dwa właśnie czynniki, składające się na świętość, zawierają się w akcie ofiarowania. Kto się odłącza z jednej strony od wszystkiego co nie boże, a z drugiej strony lgnie przez miłość do tego co Boże, staje się uczestnikiem Świętości Chrystusa, który stał się Hostią dla nas.
Czyż Chrystus nie powiedział: Kiedy będę podwyższony na krzyżu, pociągnę ku Sobie wielu (J 12, 32). Tę Łaskę pociągania, właściwą Chrystusowi ukrzyżowanemu, znajdujemy całą we Mszy Świętej, a jej dzielnością pociągnięci do Jezusa, nauczymy się żyć Jego Życiem, właściwym Mu jako żertwie.
Msza Święta tak wysłuchana jest naprawdę chwilą w dniu, kiedy dusza przez zrozumiany i kochany związek z boską rzeczywistością ofiary odnawia i umacnia swe życie wewnętrzne. Taka Msza uświęca wszystkie czynności duszy, bo wszystkie one były jakby złożone na patenie razem z hostią i jakby poświęcone i skropione Krwią Przenajświętszą.
Wytłumaczymy w następnym rozdziale, jak Komunia Eucharystyczna dokonuje nasze ofiarowanie się i to zapoczątkowane złączenie się z Bogiem podczas Ofertorium.
Co to znaczy ofiarować się Bogu w łączności z Chrystusem, ofiarującym się we Mszy? To znaczy przede wszystkim przyjąć ideał życia chrześcijańskiego sercem wielkim i odważnym; to znaczy przyjąć moralność; to znaczy pogodzić się z życiem naszymi przyjąć wszystkie jego obowiązki, ich monotonię, drobiazgi i przykrości nieodłączne od stosunków z bliźnimi; to znaczy pogodzić się z samym sobą, z tymi brakami, które trzeba wypełniać, z tymi wadami, które trzeba naprawiać; to znaczy podjąć się codziennych wysiłków, by się utrzymać na chrześcijańskiej wyżynie. To wszystko, dołączając jeszcze nasze utrapienia i cierpienia tak duchowne jak i fizyczne, ma być tym darem ofiarnym, który pokornie dnia każdego mamy składać na Ołtarzu.
Nie mówmy: że to zbyt mało, że to tylko uczynki materialne, z jakich składa się życie matki, żony, agenta prowadzącego interesa, czy robotnika. Nie przeciwnie, wiedzmy, że wieczność zdobywa się właśnie przez drobne czyny i przeciwności codzienne, ożywione przez styczność z Chrystusem-Hostią.
Ta styczność z Jezusem uświęca, bo nic tak nie oczyszcza naszego życia, nie podnosi go ponad ludzki sposób patrzenia, nie czyni idealnym, nie uwalnia od przyziemności tego świata, jak połączyć się z Ofiarą Jezusa, jak oddać się i poświęcić nieodwołalnie Bogu przez Jezusa. Wierny, który rozumie dobrze sens tego »wysłania« ku Bogu swoich czynności i swojej osoby, kiedy odchodzi od Ołtarza, powinien dołożyć starania, żeby w ciągu dnia utrzymać duszę swoją w usposobieniu harmonizującym z rannym ofiarowaniem.
Kto chce żyć pełnym chrześcijaństwem, dla tego słuchanie Mszy Świętej nie może być tylko zwyczajem, tylko postojem w kościele; nie powinien nawet zajmować się w tym czasie (raczej, nie wypada) modlitwami, czytaniem, czy rozmyślaniem obcym Ofierze Świętej. Jego obecność na mszy powinna być intensywnym aktem życia wewnętrznego; aktem, przez który oddaje Bogu hołd umysłu swego, hołd oparty na sprawiedliwości i prawdzie, aktem, przez który staje w obecności dramatu krzyża, będącego źródłem Łask wszelkich; aktem wreszcie, który uświęca duszę, bo odrywając ją od niepokojącej troski o siebie i świat, upodabnia ją do Chrystusa-Hostii.
— Uświęcenie duszy jest mniej jej dziełem własnym, niż dziełem Zbawiciela. Nauczmy się więc tak w czasie Mszy Świętej jak i w czasie Komunii poddawać Miłości Jezusowej; niech on ją sobie zniewala, niech się staje jej Mistrzem błogosławionym. Niech nas wzmocni przez świętą łączność z Sobą, byśmy mogli z nim razem mężnie stawić czoło walkom życia, mając spojrzenie pełne mocnej nadziei, utkwione w wieczności.
————————————————
Przypisy:
9. Summa teolog. II-II q. 81 art. 8.
10. Ta próba określenia jest nam podana w części przez W. James’a »Nazywam świętym człowieka, u którego wzruszenia religijne są motorem tęgości osobistej.« »Doświadczenie religijne« tłum. Abanzit str. 230. W myśl W. J. ta tęgość to pęd ku Bogu i Jego Królestwu, która triumfuje ponad trwożliwością egoistyczną, małodusznością i wszystkim co wstrzymuje. wewnętrznie duszę ogarniętą ofiarnym dążeniem.
11. Dionisius: De divinis nominibus, c. 4.
12. Tak się nazywała dawniej wstępna część Mszy Świętej aż do Offertorium.
13. Epistola 63.
14. De civitate Dei, X, c. 20, c. 6.
15. Summa teol. II-II, q. 85, a. 2.
© salveregina.pl 2023