16 Czerwca.
Żywot i męczeństwo Św. Febronii, dziewicy i mniszki.
(żyła około r. 280.)
Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. III, 1880r.
Za czasów Dioklecjana cesarza, Antymus starosta w Assyrii, miał syna Lizymacha, którego matka, Chrześcijanką będąc, tajemnie wierzyć w Chrystusa Pana nauczyła, i umierając zaleciła mu, by nigdy krwi chrześcijańskiej nie rozlewał. W dwudziestym roku życia stracił młodzian ojca, który powierzył go opiece brata swego Selena. W miejsce wtedy zmarłego, cesarz obydwóch, to jest Lizymacha i stryja jego na urzędzie Antymowym postawił, nakazując im wytępianie Chrześcijan. Okrutny Selenus wywiązywał się z całą srogością z włożonego na siebie obowiązku, na co patrząc Lizymach, zdjęty niewypowiedzianą żałością, o ile mógł, tajemnie ostrzegał Chrześcijan aby się kryli i uciekali. Przez niego to uprzedzeni wyznawcy Chrystusa Pana, biskup i mniszki klasztoru miasta Sybapola, w chwili gdy się tam zbliżało prześladowanie, w ucieczce szukali ratunku.
Mniszki wspomniane, anielski w ćwiczeniu zakonnym wiodąc żywot, uczyły się wszystkie pisania, zabawiając się śpiewaniem psalmów i godzin kościelnych, przy postach i ręcznej pracy. Pomiędzy nimi niejaka Bryenna, a później Tomais, pierwsze zajmowały miejsce. Bryenna przełożona, miała przy sobie siostrzenicę Febronią, którą dwuletnią od matki do klasztoru wziąwszy, w najwyższych zakonnych wychowała cnotach. Nad wszystkie gorejąca Miłością Boską, stała się ona prawdziwie mieszkaniem Ducha Świętego, a cudownej dziewicy urodzie, wewnętrzna duszy piękność, niewysłowionego dodawała wdzięku. Na tę Bryenna, ku pomnożeniu cnót jej, najcięższe składała jarzmo. Gdy inne raz na dzień jadły, ona co trzeci dzień tylko brać pokarm przywykła, niekiedy na chlebie tylko i wodzie poprzestając. Sypiała na wąskiej ławie lub na gołej ziemi; a w nauce i rozumieniu Pism a ś. wielce biegła była. W dzień Wielkanocny, gdy zacne chrześcijańskie niewiasty gromadziły się do klasztornej kaplicy, aby się czytaniu Pisma Świętego przysłuchiwać; Bryenna kładła na Febronią zasłonę, aby jak dotąd żadnego nie widziała mężczyzny, tak też aby żadnej niewiasty w świeckim ubraniu nie poznała.
Raz jedna zacna senatorskiego rodu wdowa, Hieria, słysząc o pobożnej dziewicy, usilnie z płaczem prosiła, aby ją widzieć, i z ust jej usłyszeć mogła słowa zbawienia, które by ją w zamiarze porzucenia bałwochwalstwa utwierdziły. Zezwoliła na to Bryenna, i gdy przebraną po zakonnemu, do niej przywiodła, Hieria do nóg się jej rzuciła, i noc całą przepędziwszy ze Świętą, na rozmowie z nią i na słuchaniu nauki Pisma Świętego tak się skruszyła i do Chrystusa Pana przylgnęła, iż obfite łzy wylewając, zaledwie nakłonić się dała, aby do domu powrócić. Kiedy okrutny ów Selenus do Sybapola przyjechał, a Bryenna towarzyszek swych nakłonić nie mogła, aby mężnie za Pana Jezusa żywot doczesny położyły, Febronia rzekła: – Ja uciekać nie myślę, Chrystusowi Panu mojemu zaślubiona jestem, niechajże umrę za Niego. I kiedy wszystkie wyszły, ona tylko z dwoma starszymi, Bryenną i Tomaidą została. Troską zdjęta pobożna ciotka, poszła do kaplicy, i padłszy krzyżem, we łzach przed Panem Jezusem błagała, aby tak młodą, a śliczną Febronię, od sromoty i upadku obronił. Widząc to dziewica, spytała się Tomaidy, czemu by matka jej tak płakała? A ona odrzekła: Frasuje się ona byś tak urodziwą będąc, gdy się dostaniesz w ręce pogańskie, strachem zdjęta, lub uwiedziona ich obietnicami, nie odstąpiła Chrystusa Pana. Mam wielką wiarę, odpowie dziewica, iż mi da Pan mój cierpliwość i wytrwałość jaką obdarzał sług Swoich, którzy go miłowali, proście go tylko za mną. Na to jej Tomaida: My stare szybko zginiemy, ale ty miła moja, na ciężkie próby i trudności wystawiona będziesz. Nie trać twej duszy, pomnąc coć Chrystus Pan po śmierci obiecał, gdy Mu się wiernie dochowasz, a jak straszliwym będzie, tym których karać przyjdzie. Krzepiło się serce 20-to letniej dziewicy takimi słowy, a więcej jeszcze gdy Bryenna dorzucała: O córko moja, którą niemowlęciem wziąwszy bojaźni Bożej nauczyłam i w Boskiej wyćwiczyłam Nauce, tak, iż dziś drugim jesteś mistrzynią, którą za Oblubieńca Pana Jezusa oddałam, proszę, nie chciej starości mojej zelżywości uczynić i udarem nić mej około ciebie pracy. Mężna, a czysta umrzyj za Chrystusa Pana twojego. Pomnij na tylu Męczenników Świętych, pomnij na ową 12-to letnią Eutropię, którą pojmaną dla Wiary Świętej sędzia widząc tak młodą, a tak stateczną, rozwiązać i puścić kazał, a za nią strzelać, by ze strachu uciekała. Wtem matka zawołała na nią: — Nie uciekaj, córko moja, stań, a nie żałuj siebie dla Chrystusa Pana, Boga twego. — Posłuszne dziecię, stanęła jak wryta, i w tył założywszy ręce, strzałami zasypana, umarła. Uwielbiałaś posłuszeństwo i cierpliwość tego dziecięcia, naśladuj ją teraz miła moja. Ona Pisma Świętego nie umiała, ty go drugich już nauczasz.
Na takich to rozmowach pobożne niewiasty noc strawiły, a nazajutrz Selenus otoczywszy wojskiem klasztor, kazał Febronię przed sobą stawić. Któż wypowie owe łzy i błogosławieństwa jakie żegnały świętą dziewicę? Na koniec Bryenna poniosła boleść swoją przed Ołtarz Pański, prosząc, aby jej stróżem był do końca Ten, Któremu ją poślubiła.
Tomaida zaś przywdziawszy świeckie szaty, poszła wraz z Hierią patrzeć co się z nią dziać będzie. Gdy Selenus i Lizymachus na sąd zasiedli, przywiedziono przed ich stolicę związaną Febronię.
Ujrzawszy starosta dziwnej urody panienkę, łagodnie przemówił do niej: — Nie jako sędzia, ale jak ojciec poczynać chcę z tobą. Proszę, widzisz oto młodzieńca tego, wiekiem i urodzeniem równego tobie, synowca mego Lizymacha, zostań jego małżonką, a ja was wielkiego majątku mego i wszystkiego dobra mego dziedzicami uczynię. — Mam ja
męża Chrystusa Pana, rzekła panna, z Nim się rozstać, a śmiertelnego wziąć nie mogę. Nie wspominaj mi nawet o tym, sędzio! — Widząc jej stałość Selenus, zdjąć z niej szaty kazał, i przepasaną tylko chustą, przed wszystkimi zawstydzić. Ona mówiła: — Jeden jest Stwórca męża i niewiasty, a i taka sromota od Niego mnie nie odwiedzie. Wtedy nad ogniem zawiesić, na czterech palach rozciągnąć, i silnie rózgami bić ją kazał. I kiedy krew płynęła, a ogień tłustością podniecany, brzuch i piersi jej palił, lud użalając się nad nią, wołał: — Łaskawy sędzio, ulituj się nad panienką. — Ale tym więcej jeszcze bito ją i palono. Zdjęto ją potem i na wpół umarłą rzucono na ziemię. Gdy przyszła do siebie, Wiary Świętej zarzec się nie chciała, znowu ją na drzewie zawieszono, osękami i grzebieniami żelaznymi targano jej ciało, a rany ogniem palono. Febronia wołała do Pana Jezusa: — Panie, przybądź mi na pomoc w tej ciężkiej godzinie! Znowu sędzia zdjąć ją kazał, i pytał, czy zezwala, a zarzeka się Chrystusa? A gdy ona milczała, bo mówić nie mogła, kaci wybili jej wszystkie zęby, poobrzynali piersi, a ogniem straszne rany palili. Nareszcie zdjętej z drzewa, ucięto obie ręce i jedną nogę, która zaledwie za trzecim uderzeniem odpadła.
Febronia już konając, i drugą mu jak mogła podawała, co widząc sędzia, i tę uciąć kazał.W
Wtedy Lizymach rzekł do stryja: — Dość już zmęczona, wstańmy, czas iść do obiadu. — A Selenus zawołał na żołnierzy: — I głowę utnijcie jeszcze tej małpie. Co gdy uczynili, jeść poszedł. Tu już Lizymach zgrozy i żalu swego ukryć nie mógł, a o jedzeniu słyszeć nie chcąc, łzy rzewne wylewał. Uderzony tym Selenus, jeść też nie chciał, i niepojętym zdjęty smutkiem, mowę stracił, wyć począł, i padłszy na słup kamienny, głowę sobie roztrzaskał. Nadbiegłszy na to Lizymach, zawołał rzewnym głosem: — Wielki Bóg Chrześcijański, błogosławiony Bóg Febronii, Który tak okrutnika ukarał!
I sam już młodzieniec dwudziestoletni zostając na urzędzie, z czcią wielką ciało Febronii w kosztowną skrzynię zebrać, do jej klasztoru odwieść, a krew jej z ziemi zeskrobawszy, uczciwie zagrześć kazał. Po czym powiedział: — O to już i służbę i majętność moją porzucam, a do Chrystusa przystając otwarcie, chcę jako Chrześcijanin być na pogrzebie Świętej dziewicy. — I tak uczynił; wielka liczba Chrześcijan, duchownych, i siostry, które były z klasztoru uciekły, zbiegli się by zwłokom wielkiej Męczennicy, hołd powinny oddać. Mnóstwo pogan zbudowanych jej widokiem, przystało do Chrystusa Pana, a Hieria całą majętność swoją ofiarowawszy klasztorowi, została mniszką, mówiąc do Bryenny: — Weź mnie na miejsce Febronii, a jak ona, służyć ci będę. — Biskup onego miasta, kościół pod wezwaniem tej Świętej Męczennicy wystawił, i wyprosiwszy sobie jeden z odciętych jej członków, uroczyście go w nim złożył, na Chwałę Panu Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, Który rosą krwi Wyznawców Swoich dał wzrost niezliczonym Niebios Zastępom. Amen.
Uwaga.
Jakże częstokroć przykrymi są młodym uwagi najzbawienniejsze, niezbędne ich dobru, nawet kiedy z najżyczliwszego serca pochodząc, w tkliwy, oględny sposób są wyrażone. A przypatrzmy się na onych wzorach dawnych jakim to postępowaniem dowodzili starsi czułości swojej tym, przed którymi świat się dopiero otwierał. Im więcej kochali, tym więcej wymagali od ukochanych; chcąc widzieć doskonałymi, a przeciw własnym złym skłonnościom uzbrojonym i tych, których nade wszystko wiecznego pragnęli szczęścia. Widzimy też jakich wyrabiali ludzi. A jeśli podobne jak onych Świętych niewiast z młodą dziewicą postępowanie, nie jest do zastosowania w czasach obecnych; nie zapominajmy przecież, iż o ile ciężki Panu Bogu zdadzą rachunek starsi i przełożeni, których wiek, głębiej rozwinięty już umysł i doświadczenie, naturalnymi przewodnikami młodego pokolenia czynią, jeżeli zapoznają tak świętego względem nich obowiązku, o tyle niech pamiętają młodzi, jakie poszanowanie, jaką miłość i posłuszeństwo winni tym oto starszym, którzy zebrawszy z nauki życia mądrości zapasy, troskliwym czuwaniem i radą prowadzą ich ku szczęściu i zbawieniu, wiele oszczędzając im upadków i zawodów.
© salveregina.pl 2023