Św. Polikarp Biskup i Męczennik

26 Stycznia.

ŻYWOT I MĘCZEŃSTWO ŚW. POLIKARPA.

(żył około r. 169.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Polikarp Święty, którego imię znaczy po grecku: owoc obfity, nie tylko był uczniem Apostołów Świętych, ale i posłem ich do Azji, aby tam biskupstwo Smyrneńskie sprawował, nauczając tego co sam wiedział od nich, i co też Kościołowi Świętemu, jako samą Prawdę, zostawił. Upominał on zawsze Chrześcijan, ażeby się wystrzegali wszelkiego obcowania z przewrotnymi, a bezbożnymi ludźmi. Opowiadał jako Jan Święty, uczeń Pański i Apostoł Paweł Święty, uciekali od kacerzy, którzy Prawdę Bożą zdradliwymi wymysłami swoimi fałszowali, a innych pochlebstwem ku sobie ściągać usiłowali. I wiernych Chrystusowych ostrzegał, ażeby pomnąc na przyrodzoną słabość swoją, od wszelkiej pokusy bacznie stronili.

Za panowania Marka Aureliusza i Lucjusza Werusa, gdy w Azji Mniejszej wielkie prześladowania Chrześcijan nastały, wielu Męczenników Świętych straszne, niezwyciężonym sercem ponosiło męczarnie. Znalazł się tam między innymi młodzieniec jeden, Germanicus, który skazany na pożarcie przez dzikie zwierzęta, gdy go na plac wyprowadzono, rzucił się pierwszy na nie, i pobudzał je do swego męczeństwa. Co widząc niejaki Quintus z Frygii, tak serce stracił, przeląkłszy się straszliwym męczeniem Germanika, iż zbawienia swego odstąpił. Jasny to przykład, że upornie i za popędem wiatru, na tak wielkie rzeczy porywać się nie można, bo do nich tylko Duch Boży i prawe a niewinne serce prowadzi.

Wierny powołaniu pasterstwa swego, Polikarp Święty utwierdzał Chrześcijan, zachęcał ich do wytrwałości, i do męczeńskiej śmierci sposobił. A posłyszawszy, iż poganie dowiedziawszy się o tym, szukali go w celu odebrania mu życia, naglony prośbami wiernych, uciekł do wsi pobliskiej, gdzie dni kilka zostając modlił się o pokój Kościoła i o męstwo sług jego. Aż na trzy dni przed pojmaniem swoim, miał przez sen widzenie, jakoby wezgłówek pod głową jego zapalony znienacka, gorzał. I zaraz ocknąwszy, powiedział do przytomnych, iż za Pana Jezusa spalony będzie. Wkrótce też ci, którzy go szukali, do tej wioski przyszli, i zmusili biczmi dwoje pacholąt, że im wskazały schronienie biskupa. Ale on choć mógł uciekać, już tego zrobić nie chciał, mówiąc: — Niech się dzieje Wola Boża. — I gdy usłyszał że idą po niego, zszedł naprzeciw nim po wschodach, miłą ich twarzą przywitał, kazał stół dla nich jadłem zastawić, i prosił, aby się posilili, a jemu jednej godziny na modlitwę użyczyli. Słudzy oni zdumieni tą jego uprzejmością i spokojem, a patrząc na siwiznę, zgrzybiałą starość i pokorną twarz jego, dziwili się, iż tak skwapliwie ubiegano się za takim starcem. Tymczasem Polikarp gorąco modlił się do Pana swego, dziękując za wszystko co się koło niego działo, za małe i wielkie rzeczy, które z Daru Bożego otrzymał od młodości, za powołanie go do męczeństwa, a Kościół Święty pilnie Panu Bogu polecał.

Gdy wreszcie nadeszła chwila odjazdu, poganie wsadzili go na osła i poprowadzili do miasta. Zacni senatorowie Ilerodes i Nicitas wyjechali na spotkanie Polikarpa, a wziąwszy go na wóz pomiędzy siebie, namawiali łagodnie, by Wiary Świętej odstąpił. A gdy im odpowiedział stanowczo, że tego nie uczyni i raczej sam próbował ich nawrócić, zepchnęli go z wozu z taką gwałtownością, ze sobie ciężko nogę zranił. Stawiono go nareszcie przed sądem, lud wydawał okrzyki radości z jego pojmania, gdy Święty usłyszał głos z Nieba w te słowa: — Mężnym bądź Polikarpie, a wielkim sercem konaj. — Sędzia wtedy badać go zaczął i rzekł: — Użal się starości twojej, zaprzyj się Chrystusa i złorzecz Jemu, a ja ciebie wypuszczę. — Rzecze mu Polikarp: — Już Mu służę lat 86, a nic mi złego nie uczynił, mamże ja Królowi memu bluźnić nie poczciwie? Jestem Chrześcijaninem. — Wypuszczę na ciebie okrutne bestie, lub każę cię spalić, rzekł sędzia. — Próżno mi tym wszystkim grozisz, odpowie Święty, ja nie odstąpię lepszego za gorsze. Ty mi grozisz ogniem, który gaśnie, a o tym nie wiesz, w którym bezbożni na wieki gorzeć będą. Nie baw się więc, a czyń coś postanowił. —

Przygotowano wtedy stos wielki, a Polikarp zdejmować z siebie ubranie zaczął; zobaczywszy, że kaci ładują gwoździe, którymi przykuć go chcieli, żeby się z miejsca nie ruszył, zawołał: — Przykuwać mnie nie trzeba, bo Ten, dla którego cierpię, da mi cierpliwość, że się w ogniu nie ruszę. — Związali go więc tylko, i siwego starca, jako baranka przewybornego na drzewie ku ofierze złożyli. Modlił się Polikarp, mówiąc: — Dziękuję Ci, Panie, żeś mnie pomiędzy Męczenniki i świadki Twe policzył, że piję kielich Męki Chrystusa Twego, a będąc uczestnikiem boleści, obym też i żywota wiecznego z nim dostąpił! Przyjmijże tę ofiarę, za drogą Oczom Twoim, prawdziwy Panie Boże, Którego sławię w Trójcy Świętej Jedynego, na wieki wieków. Amen.

Skoro rzekł Amen, słudzy ogień podniecili, który gdy się wysoko płomieniem podniósł, uczynił sobie jako sklepienie ze wszystkich stron około ciała wydęte, a on w środka stanął, nie jako ciało zgorzeniu podległe, ale jako przeczyszczone w ogniu złoto. I z onego ognia taka się wonność rozeszła, iż wszystkie drogie kadzenia dorównać by jej nie mogły. Ujrzawszy cud ten poganie, krzyknęli na kata, aby go szpadą przebił. Co gdy uczynił, tak wiele krwi utoczył, że wszystek ogień zalała. A w tejże chwili ujrzano nad nim białą gołębicę ulatującą do Nieba. I poznało pogaństwo, jaka jest różnica między wiernymi, a niewiernymi. Setnik spalić ciało obyczajem pogańskim kazał, a Chrześcijanie kości jego z popiołu wybrawszy, na uczciwe miejsce schowali, gdzie dzień męczeństwa jego z weselem jest obchodzony, ku wiecznej czci i Chwale Chrystusa Pana. Amen.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Utrzymują różnowiercy, jakobyśmy Świętych Pańskich za bogi mieli, i Chrystusowi Panu je równali, modląc się do nich, i o ich modlitwy prosząc. Błądzą oni bardzo myślami takimi. Z dawna od pierwszych czasów Chrześcijaństwa, zwyczajem było, w uczciwości mieć kości tych Świętych, którzy wyznaniem Chrystusa Pana, cudami jakie Pan Bóg przez nich Wszechmocą Swoją okazał, przyznani byli za sługi, za najwierniejszych przyjaciół Pana Boga. Jako takich tylko, uważa ich Kościół Święty Katolicki, a oddając im cześć właściwą, wzywa przez Ich zasługi, w potrzebach swoich przyczyny i modlitwy tych Sług Pańskich, do wspólnego nam Ojca i Boga, Którego Oni już oglądają w Przybytku Wiecznej Chwały.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024