Św. Makary Aleksandryjski i Marek

10. STYCZNIA

ŻYWOT MAKAREGO ALEKSANDRYJSKIEGO I MARKA.

(żył około r. 433.)

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

Drugi ten Makary, Aleksandryjskim zwany, dlatego, iż się w mieście tego nazwiska urodził, do lat 30 trudnił się małym handelkiem ciast i owoców, w którym to wieku nawiedzony Łaską Bożą, opuścił świat ten i udał się na żywot bogomyślny, na puszczę w niższym Egipcie. Były natenczas trzy wielkie puszcze: Scytyjska, od miasta sąsiedniego tak nazwana; Cellularium, od wielkiej liczby chatek pustelniczych nazwę biorąca, i Nitryjska, nosząca miano góry, u podnóża której się rozciągała. Makary głównie na puszczy Cellularium przebywał, tam brał święcenia kapłańskie, i przełożonym nad innymi pustelnikami został. Pewnego razu udał on się do Św. Antoniego pustelnika, a ujrzawszy u niego piękne rózgi palmowe, które wyrabiał, prosił go, aby mu ich też dał jedną wiązkę. Rzekł Św. Antoni: „Napisano jest: Nie pożądaj rzeczy bliźniego twego”. A skoro to wymówił, wnet one różdżki poschły. Co widząc Św. Antoni, powiedział: „Oto Duch Święty odpoczął na tobie; od tego czasu dziedzicem cudów moich będziesz”. Kiedy Makary na swą pustynię powracał, zły duch kusić go począł, aby prosił Pana Boga o pokarm na tę drogę. A on mu odpowiedział: ,,Pan jest siłą moją i sławą moją, a ty nie kuś się o sługę Bożego“. Wtem zdało mu się, jakoby przy nim stanął wielbłąd, z obfitym ładunkiem żywności obarczony; lecz pomyślawszy nieco, zrozumiał, iż to było złudzeniem tylko, i gdy modlić się począł, wnetże  wielbłąd zniknął mu z oczu.

Razu jednego, wybrał się był z onym Makarym, drugim pustelnikiem w drogę, i gdy się mieli przez rzekę Nil przewozić wsiedli w łódkę, w której się wieźli dwaj zacni urzędnicy cesarscy, mający wóz miedziany i uzdy na koniach złote, a czeladź pięknie w złote łańcuchy i pasy przybraną. Gdy ci ujrzeli dwóch owych sług Bożych w wytartych sukniach, w kącie łódki siedzących, jeden z tych panów dziwując się ich skromnemu i ubogiemu życiu, rzekł do nich: — Błogosławieniście wy, którzy się ze świata naśmiewacie. Odpowie Makary: — My się ze świata śmiejem, ale z was się świat śmieje! Uderzony tymi słowy jeden z obecnych panów, skoro do domu powrócił, żywot odmienił, pyszne swe szaty zrzucił, a z dostatku swojego hojne czyniąc jałmużny, sam się bogomyślnemu poświęcił żywotowi.

Jakim duchem powściągliwości rządzili się owi pustelnicy, maluje następujące zdarzenie. Dnia jednego przysłano Makaremu, koszyk winnych jagód; chęć mu przyszła skosztować takowych, powstrzymując się jednak od tej pokusy, posłał je bratu drugiemu; ten również chęć do nich w sobie poskromiwszy, innemu je posłał. Tak z kolei wszyscy bracia obesłali się nimi dokoła, a żaden ich nie skosztował; wróciły więc w całości do Św. Makarego, który ciesząc się tą wstrzemięźliwością swych towarzyszy, sam ich też sobie odmówił ostatecznie.

Cokolwiek o cnocie lub umartwieniach czyich usłyszał dobrego, rad niebawem to naśladował. Powiedziano mu, że w jednym klasztorze przez Wielki Post nic gotowanego nie jedzą; wnetże postanowił sobie przez lat siedem nic prócz surowych jarzyn wodą skrapianych nie jadać, i święcie tego dotrzymał. Usłyszawszy o kimś, co tylko funt i chleba na dzień jada, nadrobił sobie chleba w dzban z ciasną szyją i przez 3 lata tyle tylko na dzień spożywał ile naraz garścią wyjąć mógł z niego.

Chciał on też i sen w sobie zwyciężyć, dzień i noc na Służbie Bożej trwając. Przez 20 dni i nocy pod dachem nie pospał, ale w końcu potrzebie natury ustąpić musiał. A gdy mu ta cielesna słabość przykrą być zaczęła, udał się w dziką bardzo i bagnistą puszczę, i tam 6 miesięcy przy błocie Scetis przesiedział, a komary wielkie jak osy, żądłami swymi tak go skąsały, iż ranami i wrzodami pokryty, zdawał się być trądem dotknięty.

Słysząc o zakonnikach pustyni Taben, których było na jednym miejscu 1400, iż dobrze Panu Bogu służyli, a postami żywot swój ostro umartwiali, udał się do nich jako nieznajomy, i widząc, iż niektórzy z nich całą noc na modlitwie stali a cały dzień robiąc, siedzieli, umaczał kilka rózg palmowych, stanął w kącie, i przez cały Post aż do Wielkiej Nocy, chleba i wody odrobinę, zaledwie co dni kilka jakoby kosztując nie poklęknął, nie siadł, nie legł, jeno w niedzielę trochę liścia Crambes przeżuł, aby go jedzącego widziano, a sam żeby w pychę jaką o sobie nie wpadł. Przełożony zakonu Św. Pachoniusz, poznał go duchem prorockim, gdyż sława świętobliwości jego dawno już do Tabeny była doszła. Przyzwawszy go więc do ołtarza, powiedział: — Wiem, iżeś ty jest Makary, próźnoś się zataił. Dziękuję ci, żeś syny moje zbudował, aby wiele o sobie nie rozumieli, gdy co dla Pana Boga czynią, bo twojej cierpliwości nie porównają. Wróć z Panem Bogiem do siebie, a módl się za nas grzeszników do Pana Boga”. Ujrzano raz jednego ze wsi kapłana, leżącego przed jego celą; miał on tak głowę zjadliwym wrzodem skancerowaną, że kość już ze skóry obnażona, na wpół była przegniła. Przyszedł do Św. Makarego z prośbą, by go zleczył, ale ten widzieć go nie chciał, mówiąc: — Nie jest on godzien, aby był zleczony. Jeśli wszelako chcecie, aby był zdrowym, nakłońcie go, by nigdy odtąd Sakramentów Świętych nie sprawował; grzech on wielki, o którym sam wie, popełnił, i za to Pan Bóg go tym cierpieniem karze”. Tak dopiero, gdy pod przysięgą obiecał, iż nadal Mszy Świętej sprawować, i w urzędy kapłańskie w dawać się nie będzie, a grzech swój i Wiarę w Pana Boga, przed którym nic się zataić nie może, pokornie Makaremu wyznał i poprawę przyrzekł, zleczony został przez niego, i chwalił Pana za uczynioną nad nim, przez sługę Jego Świętego, Łaskę. O powiadał Makary Święty, iż przy rozdawaniu Najświętszego Sakramentu, Markowi niejakiemu nigdy sam Hostii Świętej nie podawał, brał on Ją z rąk Anioła.— Jam tylko, powiada, ujrzeć mógł palce u ręki, która mu Ją podawała. Ten Marek będąc młodym, mógł mówić z pamięci cały Nowy i Stary Testament. Gdy już miał lat sto i zęby wszystkie stracił, słyszano jak w celi sam z sobą rozmawiał, łając się, że sobie wina i oleju pozwala, jakby rozkosznik jaki, który chcąc ciału swemu dogadzać, takimi je przysmakami karmi.

Przebył Św. Makary lat 60 na puszczy, a mając lat 90 zasnął szczęśliwie w Panu w 394 roku.

 

 

Uwaga.

 

 

Tak się Święci Pańscy nienawidzili sami, i taką pokorę przed Panem Bogiem zachować umieli, jakoby największymi grzesznikami się czuli. I cóż był za grzech w tym stuletnim starcu, iż wina jako lekarstwa w swej zgrzybiałości, nie ze zwyczaju, ale zaledwie niekiedy użyć musiał; a tak się tym frasował, jakoby przysmakami ciało swoje rozpieszczał. Cóżby to czynić powinni tacy, którzy w zbytkach jedzenia i picia, myśleć o tym nie chcą, jak przez to zmysły swoje do złego pobudzają, i marnie tracą to, z czego czyniąc jałmużny, wielkie by sobie skarby w Niebie gromadzili.

Zaś to skaranie kapłana, w grzechu ciężkim Mszę Świętą sprawującego, powinno być nauką i postrachem dla tych wszystkich, którzy niecny prowadząc żywot, i nie usiłując się podźwignąć z poniżenia swojego wyrzeczeniem się grzechu, śmią do Niepokalanych Tajemnic przystępować, i one odprawiając, Pomsty się Bożej nie boją. A jeśli Pan nasz jest cierpliwy, a nie ochoczy do karania, przecież nadejdzie godzina, w której zdać oni będą musieli surowy rachunek z powierzonej im wysokiej, a świętej godności, jaką ich Stwórca ku Chwale Swojej, a ku zbawieniu bliźniego obdarzył.

 

 

 

 

 

  © salveregina.pl 2023

Newsletter

Otrzymaj za darmo: Niezbędnik modlitewny za dusze czyśćcowe.
Jeśli chcesz otrzymywać żywoty świętych, codzienne rozmyślania, modlitwy za dusze czyśćcowe, nowenny przed świętami, wypełnij poniższy formularz.
Zaznacz: *
Regulamin *