Wszyscy Święci

5 Maja.

Żywot Św. Aleksandra Papieża, Ewenejusza i Teodula, kapłanów.

(żyli około r. 117.)

 

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. III, 1880r.

 

 

Chociaż latami młody, ale cnotami dojrzały i stary, Aleksander Święty wielkiej świętobliwości człowiek, piąty po Piotrze Świętym rządził Stolicą Rzymską. Obdarzony od Pana Boga własnością ujmowania sobie ludzi, wszystkich prawie najprzedniejszych dostojników cesarskich pozyskał Chrystusowi Panu. Między nimi znajdował się zacny bardzo starosta rzymski Hermes, którego z żoną, siostrą i synem, oraz 1250 niewolnikami ochrzcił. Dowiedziawszy się o tym cesarz Adrian, posłał z Selencji starostę Aureliana do Rzymu, aby Chrześcijan wszystkich wytępił, ten przyjechawszy, pojmał Hermesa i papieża, i w dom Kwiryna wiernego sługi cesarskiego do więzienia ich oddał. Kwiryn osadził papieża w dolnym sklepieniu wieży, a Hermesa na górze ponad nim umieścił. Często rozmawiając z swym więźniem, rozpytywać go zaczął Kwiryn, co by to była za nauka, dla której starostwo tracił i takie więzienie podejmował? A gdy go Hermes odsyłał do Aleksandra jako do kapłana Bożego, Kwirynus rzekł: — Jeżeli chcesz, abym twojej nauce i twemu Bogu uwierzył, niechaj dziś w wieczornej godzinie ciebie u Aleksandra lub Aleksandra u ciebie znajdę; lecz gdy to nie nastąpi, zamków wam, powrozów i łańcuchów w trójnasób przyczynię. — Dobrze, odpowie Hermes i zawiadomił o tym Papieża. Spętany mocno i strażą opatrzony, modlił się Święty, mówiąc: Panie Jezu Chryste, Któryś mnie na Stolicy Piotra Twojego posadzić raczył, uczyń, aby Twój Anioł nie wyzwalając mnie z męczeństwa, które ja za Twe Imię chcę podjąć, dziś wieczór do Hermesa mnie doprowadził i tu mnie znowu na noc przywiódł. — Przyszło wtedy do niego małe pacholę z pochodnią i rzekło mu: Pójdź za mną. — A Św. Aleksander na to: Jeśli nie padniesz na kolana, a modlić się do Pana Jezusa nie będziesz, nie pójdę za tobą. — Poklękło pacholę, a wstawszy po skończonym pacierzu, wzięło Aleksandra za rękę i drzwi otworzywszy, przywiodło go do Hermesa. Przyszedłszy Kwirynus i znalazłszy ich razem, długo stał zdumiały, a gdy się opamiętał, rzecze: — Wyznam z wami Chrystusa, ale uleczcie moją córkę, którą wielka narośl na szyi szpeci. — Przyjdź z nią do mnie do więzienia, powie mu Papież, niebawem Anioł mnie tam odprowadzi. — I gdy Kwirynus drzwi zamknął, weszło pacholę z pochodnią i wprowadziło go na dawne miejsce. Po godzinie szedł z córką Kwiryn do więzienia Świętego Aleksandra; znalazł zamki nietknięte i straż czuwającą; ujrzał wewnątrz Papieża Świętego i padłszy do nóg jego zawołał: — Módl się za mną do Boga swego, aby mnie Gniew Jego nie skruszył. — A Papież ciesząc go spyta: — Wielu masz więźniów, a pomiędzy nimi takich, którzy by za Chrystusa Pana uwięzieni byli? — Około dwudziestu i dwóch kapłanów, odpowie. — Przywiedź ich do mnie, rzecze Aleksander, a tymczasem weź tę obróż żelazną z szyi mojej, a włóż ją na szyję twej córki. — Kwirynus padłszy mu do nóg rzekł: — Włóż ją Ty, świętymi rękami twymi. — A skoro wyszedł po onych kapłanów, przyszedł Anioł także z pochodnią i rzekł do córki Kwirynowej Balbiny: —Zdrowa bądź, a trwaj w dziewictwie, a ja się postaram, iż oglądać będziesz Oblubieńca twego, Który z Miłości ku tobie Krew Swoją za cię przelał. — To mówiąc zniknął, a ona zdrową została. Skoro powrócił Kwirynus prowadząc Ewencjusza i Teodula, kapłanów i ujrzał córkę uzdrowioną, zawołał: —Wynijdź z więzienia, panie mój Aleksandrze, bo się boję, aby mnie o krzywdę twoją ogień z Nieba nie spalił. — A Papież mu powie: — Jeśli mi łaskę chcesz uczynić, upomnij tych wszystkich więźniów, aby Chrześcijanami zostali. — A Kwirynus mu na to: — Wy święci i niewinni jesteście; ale inni są rozbójnicy, albo czarownicy i wszelkiego rodzaju złoczyńcy. — A Aleksander rzekł: — Dla takich grzesznych Jezus Chrystus z Nieba zstąpił i z Dziewicy się narodził wszystkich do odpuszczenia grzechów wzywając; przywiedźcie wszystkich do mnie! — I poszedłszy Kwirynus, oznajmił więźniom, iż każdego z nich, który się ochrzci, wypuści na wolność. Przyszli wtedy do Aleksandra, który tak do nich przemówił: — Synowie moi, słuchajcie mnie, a wierzcie: Bóg, Który uczynił Niebo, ziemię i wszystko, który błyskawice i pioruny wyrzuca, Który zabija i ożywia, Któremu słońce księżyc i gwiazdy, pogoda i deszcze służą, Ten Bóg Syna Swojego posłał z wysokości Nieba, aby się tu z Dziewicy narodził. Chrystus więc do Wiary Swojej wzywał wszystkich ludzi, ale gdy byli trudnymi ku wierze, Cudami Swymi ich wzruszał, bo tajemne myśli ludzkie wypowiadał, ślepym wzrok, niemym mowę, chorym zdrowie a umarłym życie przywracał. Bo wiatrom rozkazywał, wodę w wino przemieniał i suchą nogą po morzu chodził. A gdy ludzie patrząc na to uwierzyli w Niego, uniesieni zazdrością faryzeuszowie i żydzi, ukrzyżowali Niewinnego; Tego, Który mogąc ujść śmierci, nie chciał jej uniknąć, aby przez nią sprawcę śmierci naszej, szatana zwyciężył. Dnia trzeciego po śmierci zmartwychwstał i w oczach wielu świadków w Niebo wstąpił, dawszy Moc Uczniom Swoim, aby takież cuda czynili. W Dniu Ostatnim skończenia świata przyjdzie On Sądzić i złym za złe, a dobrym za dobre płacić! Wy wtedy, jeśli temu wierzycie mówcie: czy chcecie być Chrześcijanami? — A gdy wszyscy zawołali, że temu wierzą, rozkazał dwom kapłanom, aby kładli na nich ręce i uczyli ich Wiary. Potem Kwirynus z córką Balbiną i wszyscy więźniowie, których białymi nowymi szatami przyodział, ochrzczeni zostali. Otworzywszy wtedy więzienie, rzekł im Kwirynus: — Idźcie wolni, gdzie chcecie. — A oni na to: — Nie pójdziemy, bo jeśli byśmy za zbrodnie nasze życie tracić mieli, daleko ochotniej umrzeć teraz chcemy za Pana naszego Jezusa.

O jakżeż prędko Moc Chrztu Świętego słodkim im uczyniła jarzmo Pana Chrystusowe! Patrząc na to, co się działo, pisarz Aureliana, wszystko mu opowiedział. Przyzwał on wtedy Kwirynusa starostę i mówił: — Jam ciebie jako syna miłował, a ty zwiedziony od Aleksandra, tak się ze mnie śmiejesz? — A on mu na to: — Zostałem Chrześcijaninem! starałem się też, aby wszyscy więźniowie Chrześcijanami zostali. Wszystkim dałem wolność, ale żaden z więzienia wyjść nie chciał. Oto masz nas wszystkich do męczeństwa gotowych; palże, zabijaj, czyń z nami, co chcesz. — Rozgniewany Aurelian kazał mu język urżnąć, nogi i ręce obciąć, nareszcie głowę uciętą z ciałem psom wyrzucić. Ale Chrześcijanie członki jego zebrali i ze czcią pochowali. Gdy tak wszystkich wiernych Pana Chrystusowych starosta wymordować kazać, przyzwał i Aleksandra Papieża mówiąc: Masz mi wszystkie Tajemnice Wiary waszej wypowiedzieć, abym wiedział czemu się na śmierć za jakiegoś Chrystusa kwapicie? — Rzekł Aleksander: — To, co pytasz Święte jest, rzucać tego psom, zakazał Chrystus. — Alboż ja psem jestem? zapytał, — Lepiej by ci było gdybyś nim był, odpowie, bo ten jak zdechnie to i ginie; lecz człowiek, na Obraz Boży stworzony, gdy się złymi postępkami od obrazu Bożego oddala, wiecznie karany będzie. Wszak i ty karałbyś tego, kto by twój obraz plugawił? Rzecze Aurelian: — Jeśli mi nie powiesz tego o co cię pytam, katować cię mękami rozkażę. — A Papież na to: — Czemu się tak upornie domagasz tego okrutny Aurelianie? Ja się nikogo nad Króla mego Niebieskiego nie boję. A ty się mylisz, sądząc, abyś miał Naukę Chrześcijańską, badaniem, a nie wierzeniem zrozumieć! Wtedy kazał Papieża rozciągnąć na katowni, drapać żelaznymi hakami i palić pochodniami. A gdy ten w milczeniu cierpiał: czemu milczysz? spytał go Aurelian. —Bo Chrześcijanin kiedy się modli, z Panem Bogiem rozmawia, a natenczas milczy — odpowie Papież. — Pomnij na twoją młodość; jeszcze trzydziestu lat nie masz, powiedz o co cię pytam, a męczyć cię przestanę. — Na twoje okrucieństwa nie dbam wcale, rzeknie mu Święty, ale upominam cię, nie trać ty twej duszy, a zmiłuj się nad nią.—Wtem żona Aureliana Seweryna, Chrześcijanka, przybiegła do męża prosząc: — Daj pokój Św. Aleksandrowi, a radź o sobie, bo źle zginiesz. Kazał go wtedy zdjąć z katowni Aurelian, a Ewencjusza i Teodula przyzwał do siebie. Wypytywany Ewencjusz, 81-letni starzec, opowiedział mu, iż od lat 70-ciu ma szczęście być Chrześcijaninem, a od dwóch lat siedząc w więzieniu, wielkiej doznaje pociechy za Chrystusa Pana cierpiąc. Rzecze mu sędzia: Zaprzyj się tego Chrystusa, a uczynię cię bogatym i możnym panem. A on odpowie: — Głupi człowiecze, gdzież jest twój rozum, gdy mniemasz, iż te znikome próżności od prawdziwego Dobra, którego czekam, odwieść mnie zdołają? Żałuj, żałuj lepiej za grzechy twoje, a uwierz w Chrystusa, żebyś Miłosierdzie otrzymał. — Wtedy starosta odsunąć tego, a przyzwać Teodula kazał. — Czemu mym rozkazem gardzisz? zapyta. — Gardzę tym okrutniku, iż krew Świętych przelewasz i niewinnego Aleksandra męczyłeś. — Rozgniewany Aurelian kazał ogromny ogień w piecu napalić, i związawszy tyłem do siebie Papieża z Ewencjuszem, w ogień wrzucić. Teodula zaś przed piecem postawił, aby zląkłszy się tym widokiem na bałwochwalczą służbę przystał. Aż tu w ogniu będący Aleksander zawołał: — Teodulu, wnijdź prędko do nas, jest między nam i czwarty, jak między pacholęty hebrajskimi w Babilonie. — I wskoczył w ogień Teodulus śpiewając: „Ogniem nas przeczyściłeś, a złe się w nas nie znalazło“. Gdy to powiedziano Aurelianowi, ledwo nie szalał z gniewu i wywlókłszy obu kapłanów, ściąć ich, a Aleksandra po wszystkim ciele kłuć okrutnie, i zmordowanego dobić kazał. Kiedy okrutnik radował się z tego zwycięstwa, usłyszał głos mówiący: „Aurelianie, tym z których się śmiejesz Niebo jest otworzone, a tobie zgotowane piekło“. Co słysząc przeląkł się bardzo i począł błagać żony, aby się za nim modliła do Boga swego. Seweryna udała się na miejsce śmierci męczenników i własnymi rękami, pobożnie ich pogrzebała. Wróciwszy do męża, znalazła go już bliskim śmierci i wkrótce też wśród wyrzekań na siebie samego i kąsając swój język, umarł. Seweryna zaś, oblókłszy włosiennicę tak długo przy grobie Św. Aleksandra leżała, aż Sykstus Święty, Papież, przybył ze Wschodu i zezwolił na jej prośby, aby co dzień na cześć męczenników Msza Święta na tym miejscu odprawianą była, ku Chwale Pana Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Który Swych Świętych wsławia i koronuje. Amen.

 

 

Uwaga.

 

 

Zbyt wielką są świętością Prawdy Wiary Chrześcijańskiej, aby ich wolno było używać na zaspokojenie próżnej tylko ciekawości jakich bądź niewiernych. Dlatego też Duchem Bożym wiedziony Aleksander Święty, równie pilnie zasady jej zbawienne opowiadał złoczyńcom, których serca do ich przyjęcia się skłaniały; jak statecznie, a mężnie odmawiał wykładać je Aurelianowi, którego chytra i krwi chciwa złośliwość, ku igraszce swój użyć ich chciała. Wiara w czystym tylko i prawym krzewi się sercu; a Pan Bóg, Który kierunek i granice rozumowi ludzkiemu zakreślił, uczynił wiarę pierwszym warunkiem i zasadą, na której znajomość nieprzebranych Skarbów Mądrości Swojej Religii z nim nas wiążącej, przed umysłem naszym otwiera. Wierz najpierw, a zrozumiesz — mówi Święta Jego Nauka.

 

 

 

© salveregina.pl 2023