Św. Ambroży

7 Grudnia

Żywot Św. Ambrożego, Arcybiskupa Mediolańskiego i Doktora Kościoła.

(żył około roku 390.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. VI 1880r.

 

 

Święty Ambroży urodzony w Trewirze mieście dawnej Gallii w 315-ym roku, był synem starosty, czyli wielkorządcy tego miasta, noszącego toż samo co i on imię. Był chłopczyna jeszcze w kolebce, gdy razu pewnego leżącemu na powietrzu rój pszczół osiadł na twarzy cisnąc się do ust dzieciny. Chciała je mamka odegnać bojąc się, by go nie pokąsały; lecz ojciec dla tej samej przyczyny ruszać ich nie dał, a patrząc na to, co się działo, gdy pszczoły raptem w górę wzleciały rzekł: — To dziecię jeśli żyć będzie zasłynie kiedyś swym słowem. — Co też później nauki i pisma jego doskonale stwierdziły.

Wychowanie od lat najmłodszych pobierał Ambroży w Rzymie, a wykształcony wysoko tak mądrze i pięknie urząd oratorski sprawował, iż go Probus starosta do rady swej przyzywał, i młody jeszcze niedługo potem na wielkorządcę Ligurii i Emilii powołany został. W tym właśnie czasie wielkie wzburzenie powstało było w Mediolanie z przyczyny, że po śmierci tamtejszego ariańskiego biskupa przywłaszczyciela, Auxencjusza, katolicy i arianie spór wiedli, która strona biskupa obrać miała? Z urzędu swego pojechał tam Ambroży, poszedł do kościoła i gdy wymową swoją wszystkich do zgody nakłaniał, dziecię jakieś z niczego zawołało: — Ambroży biskupem. — I w tejże chwili oba stronnictwa zgodziły się na ten wybór. Sam tylko Ambroży na żaden sposób przystać na niego nie chciał, a kiedy ani prośbami, ani całą wymową swoją przekonać ich nie mógł, użył innego niezwykłego sposobu, ażeby lud i duchowieństwo do siebie zrazić. Łagodny zwykle, wyrozumiały i najlepszych obyczajów, tegoż dnia zasiadł na swej stolicy sądowej i najsurowiej obchodząc się z obwinionymi, usiłował pokazać się okrutnym, a lekceważącym skromność i cnotę. Lud jednak wołał: — Grzech twój niech na nas spadnie, jednak biskupem mieć cię chcemy. Jesteś już wiernym, a skoro się ochrzcisz, Pan Bóg ci grzechy odpuści i więcej do nich nie wrócisz. — Gdy mu się wybieg ten nie powiódł, chciał złożyć urząd, jechać do domu i zostać filozofem: lecz mu tego nie dopuszczono. Umyślił przeto uciec w nocy i mniemając, że zdąża tam, gdzie zamierzył, z dnia brzaskiem ujrzał się u bramy mediolańskiej. Odtąd już strzegł go lud bardzo pilnie, aby mu nie uszedł, a tymczasem wysłali Mediolańczykowie do cesarza Walentyniana prośbę, ażeby mu biskupstwo przyjąć rozkazał. Uradowała cesarza ta prośba, ale nim odpowiedź nadeszła, Ambroży uciekł jeszcze na wieś i ukrywał się w domu pewnego gospodarza. Lecz gdy listy cesarskie odebrano, a przy nich zakaz surowy, aby nikt pod karą nie ważył się go ukrywać, ten go sam wydał ludowi. Przywiedziony więc do Mediolanu, widząc w tym wyraźną Wolę Bożą, nie opierał się już dłużej, przyjął tylko Chrzest Święty, wziął stopniowo święcenia kapłańskie, a dnia ósmego z wielkim całego ludu weselem na biskupstwo mediolańskie wyniesiony został. Aktowi temu obecny był sam cesarz i wyrzekł te słowa: — Dziękuję Panu Bogu, iż temu, któremu ja staranie około doczesnych spraw waszych zleciłem, dusze wasze powierzyć raczył.

Objąwszy Ambroży swą stolicę, zaczął od rozdania swej majętności ubogim i kościołom, część jej w dożywociu swej siostry zostawiwszy. Następnie zabrał się gorliwie do naprawy obyczajów i do prostowania nadużyć jakie się były pomiędzy świeckich i duchowieństwo zakradły. Upominał on wszystkich, poczynając od cesarza i urzędników jego, a Walentynian mówił: — Wiedziałem dawno, że gdy będzie chodziło o Prawo Boże, ty nie zamilczysz, i dlatego też wybór twój poparłem. Nauczaj przeto, lecz i naprawiaj błędy dusz naszych jak ci Duch Święty wskaże. — Niemniej czujny nad samym sobą, Ambroży Święty wyjednał sobie u Papieża Damazego, iż mu przysłał do rady i upominania świątobliwego kapłana, którego czcił i słuchał jak ojca. Zleciwszy zaś sprawy domowe jednemu z przybocznych swych duchownych, oddał się z całą gorliwością obowiązkom zacnego i mądrego pasterza. Codziennie po odprawieniu Mszy Świętej nauczał w kościele, później zajmował się duchownymi i świeckimi sądami, ubogich i chorych nawiedzał i wspomagał, posłuchanie cisnącym się do niego dawał. Pracowity, czujny i wstrzemięźliwy, zwykle raz na dzień brał skromny posiłek, w sobotę dopiero i w niedzielę lub w wielkie święta jadał obiad. Modlitwa jego we dnie i w nocy ustawiczna była. Wśród tej to nocnej ciszy pisał on znakomite swoje dzieła, które mu tytuł Doktora Kościoła uzyskały. Chwała zaś Pana Boga w jednaniu mu dusz ludzkich tak bardzo go zajmowała, i tyle miał pracy z tymi, których do Chrztu Świętego sposobił, że po jego śmierci pięciu biskupów wydołać zaledwie było temu w stanie.  Gdzie słowem dosięgnąć nie mógł, tam słał nauki pisane które zbawienne wydawały owoce. To też powstając raz w Mediolanie na niektóre zdrożności, powiedział: że widząc jak tu mało kazania jego skutkują, pójdzie gdzie indziej, aby stamtąd na piśmie swe upomnienia przysłać.

W kilka lat po objęciu swego arcypasterstwa, udał się Ambroży Święty do Rzymu. Zacna matrona jedna dowiedziawszy się o jego przybyciu, uprosiła go, ażeby w jej domu Mszę Świętą ofiarował; co kiedy spełniał, pewna powietrzem rażona niewiasta kazała się tam przynieść i dotknąwszy się jego sukni, natychmiast ozdrowiała, a cud ten w całym się Rzymie rozgłosił.

Po śmierci Walentyniana starszego, gdy syn jego Gracjan na cesarstwo zachodnie wstąpił i na wojnę się przeciw Gottom wyprawiał, prosił Ambrożego, aby mu wyznanie Wiary Katolickiej napisał. Wtedy on to pochwalając myśl pobożną, księgi de Fide ułożył, zwycięstwo mu przepowiedział i chorągwiom jego Imię Chrystusowe noszącym pobłogosławił. I odniósł zwycięstwo Gracjan, ale macocha jego cesarzowa Justyna będąca arianką, zaczęła prześladować Świętego Biskupa, a kiedy młody Gracjan w Gallii przez cesarza Maxyma zabity został, a syn jej młodziuchny Walentynian, tron po nim objął, tak się uwzięła na niego, iż bezustanne czyniąc intrygi i niepokoje, uzyskała podstępem rozkaz cesarza, aby kościoły w Mediolanie arianom oddane zostały. Rozkaz ten posłała ona Ambrożemu, który mężnie oparł się temu, mówiąc: — Wszystko cokolwiek posiadam, nawet i życie własne na rozkaz cesarski oddam, ale co jest Bożego, tego, ani ja oddać, ani cesarz wziąć nie ma prawa. Posłała wtedy cesarzowa wojsko, ażeby mocą wziąć kościół; ale zbiegł się tam lud zatrwożony i zamknął się w nim wraz z swym biskupem. Trzy dni tak przebyli wszyscy w tym oblężeniu, nie dbając na to, że im tymczasem domy rabowano. We dnie i w nocy chwalili Pana Boga psalmami i hymnami, do każdego z nich antyfony i Chwała Ojcu przydając, co też później na zawsze w Kościele przyjęte zostało A kiedy tym sposobem powstrzymali się od starcia z wojskiem i taką okazali wytrwałość podziwiona cesarzowa zaniechawszy swych roszczeń, lud i biskupa z oblężenia wypuściła.

Wtenczas to objawił Pan Bóg Św. Ambrożemu ciała mediolańskich męczenników, Świętych Gerwazego i Protazego, co mu niemałą stało się pomocą w walce przeciw arianom, gdy Pan Bóg przez ich święte relikwie, wielkie cuda czynił. Samo dotknięcie się ich trumny, ślepym wzrok, chorym zdrowie wracało, 0 czym słysząc przewrotna Justyna, postanowiła zgładzić męża świętego. Ale nasłany na niego zabójca ręki nie odważył się podnieść, wyznał mu grzech swój i kto go tam nasłał, powiedział. Wielki Św. Augustyn obecny podtenczas w Mediolanie i świadczący w swych pismach o tych cudach, zawdzięcza Św. Ambrożemu największy ze wszystkich, cud swego nawrócenia. I jak niesie podanie, hymn Te Deum laudamus obaj Święci razem ułożyli, gdy po przyjęciu Chrztu Świętego przez Augustyna z rąk Ambrożego, w uniesieniu Panu Bogu za tę Łaskę dziękowali.

Po wtargnięciu na ziemię włoską cesarza Maxyma, który przybywszy z Gallii, miasta włoskie opanował. Walentynian wraz z matką swoją uciekł do Grecji pod opiekę cesarza wschodniego Teodozjusza, który nawzajem Maxyma zwyciężył, zabił i sam w Mediolanie zamieszkał. Z nim także miał Ambroży Święty niektóre trudne przejścia, z których też wyszedł jak na biskupa przystało. Cesarz rozkazał biskupowi z Kalliniku odbudować żydom bożnicę, którą było pospólstwo za jego dozwoleniem zburzyło. Rzecz była niesprawiedliwa; przebywający więc podtenczas w Akwilei arcypasterz napisał do cesarza, prosząc aby ów rozkaz cofnął i w liście dodał te słowa: „Lepiej cesarzu iż mnie w pałacu teraz usłuchasz, niżelibyś mnie w kościele miał słuchać”. Lecz kiedy cesarz nic nie uczynił, Ambroży powróciwszy do Mediolanu powiedział w obecności jego kazanie, w którym z powinnym względem dotknął spornego przedmiotu. Gdy zszedł  z ambony, rzekł mu cesarz: — Przeciw mnie miałeś kazanie biskupie. — I owszem, za tobą je powiedziałem, cesarzu, odrzekł Ambroży, bo mi o cześć i sprawiedliwość twoją chodziło. — Prawda, powiedział Teodozjusz, iżem niesłusznej rzeczy od biskupa żądał. I dany rozkaz cofnął.

Innym razem mężniej on jeszcze z tymże cesarzem traktował. W Tessalonice lud podburzony zabił był Bateryka wojewodę, czym strasznie rozgniewany Teodozjusz, posłał swe wojsko aby winnych i niewinnych w pień w mieście wycięło. Padło tam do 7000 ofiar, a Ambroży napisał niezwłocznie do cesarza, roztrząsając wielki grzech jego. Ukorzył się cesarz, głęboko żałując występku swego, lecz powróciwszy do Mediolanu chciał bez⁵ należnej pokuty wejść do kościoła. Przestrzegł go biskup, aby tego nie czynił, aż jawną przed kościołem pokutę odprawi. A kiedy pomimo to cesarz chciał na swoim postawić, przybywającemu zastąpił Ambroży w przedsionku, mówiąc: — Nie wchodź tu cesarzu; jakoż się ośmielisz Ciało Pańskie przyjąć, któryś twe ręce krwią niewinną pomazał? — I Dawid zgrzeszył, rzekł Teodozjusz, a Łaskę u Pana Boga znalazł. — A biskup na to: — Naśladowałeś grzeszącego, naśladujże pokutującego. — Skruszony cesarz powrócił do pałacu, przygotował się i publicznie pokutę czynił leżąc krzyżem przed kościołem wraz z innym i pokutującymi, i jak oni, w worze pokutnym. Po czym dopiero wszedł do kościoła i do używania Tajemnic Świętych przypuszczony został. A gdy miał Sakrament Ciała i Krwi Pańskiej przyjmować i chciał się w tym celu za kratami między kapłanów zatrzymać, posłał do niego Ambroży pierwszego diakona z żądaniem by stamtąd wyszedł, a wraz z drugim i na przyjęcie wielkiego Sakramentu czekał, „bo purpura cesarzy czyni, nie kapłanów“. Wdzięcznie to przyjął cesarz pokorny i wróciwszy później do carogrodu, gdy w tenże sposób do Stołu Pańskiego przystępował, a biskup tamtejszy zapytał go czemu by tak czynił? westchnąwszy, rzekł Teodozjusz: „Nie rychło m się nauczył różnicy cesarza od biskupa, nierychłom trafił na mistrza prawdy! Jednego Ambrożego znam tylko, którego się biskupem zwać godzi.

Takim był mąż święty w życiu i sprawach swoich, który jako człowiek, jako kapłan i uczony, dał świadectwo wielkim Prawdom ewangelicznej doskonałości, sławiony był  i jest przez całe Chrześcijaństwo, a Kościołowi drogocenne pomniki swej nauki w mądrych pismach zostawił. Nie chorując wcale, przepowiedział Ambroży Św. dzień swojej śmierci. A kiedy zasłabł, Honorat kapłan wercelleński będąc trzykrotnie w objawieniu wezwany, poszedł, udzielił mu Świętych Sakramentów i mąż święty złożywszy na krzyż ręce, modląc się po cichu, Panu Bogu oddał ducha 4 Kwietnia 397 roku. Ciało jego spoczywa w Mediolanie, w kościele pod jego wezwaniem zbudowanym. Cześć Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu na wieki wieków. Amen.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Wielki, a pokorny Sługa Boży jakim był Ambroży Święty, bynajmniej nie dumą się powodował, gdy tak śmiało i otwarcie do monarchy swego przemawiał, gdy go tak surowo karcił. Ale najpierw: miał on wysokie przeświadczenie o dostojności i powołaniu poświęconego Sługi Bożego, kapłana; po wtóre, w czasach kiedy wyniosłość i barbarzyństwo były cechą obyczajów wychodzącego z pogaństwa społeczeństwa, wiara żywa gorliwych duszpasterzy, była jedynym hamulcem na występki, jedyną pochodnią wskazującą drogę obowiązku i cnoty. Bez względu przeto na godność i znaczenie osób przemawiali oni mężnie tam, gdzie wielkość nadużycia i błędu, wielkości środków zaradczych wymagała. I słuchano ich; bo nie tylko wygłaszający owe Prawdy Apostołowie własnym przykładem dawali jej świadectwo,  ale też i pełni wiary, prostego, a prawego serca, z ciemnoty głów nie błądzący pierwotni ci Chrześcijanie, pokornie im się powodować umieli. Niech nas przykłady podobne uczą, jak mamy być posłusznym i radom kapłanów naszych a oraz tych wszystkich, którzy nam drogę sprawiedliwości i świątobliwości wskazują. A jeżeli z ułomności ludzkiej zgrzeszymy, umiejmy jak owi dawni grzesznicy szczerze pokutować i podążajmy jak oni poprawą życia ku chrześcijańskiej doskonałości.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023