Św. Antonin Arcybiskup Florencki

7 Maja.

Żywot Św. Antonina, arcybiskupa Florenckiego.

(żył około r. 1400.)

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. III, 1880r.

 

 

 

 

Antoni dla niezwykle małego wzrostu zdrobniale według zwyczaju włoskiego, Antoninem zwany, urodził się we Florencji z możnych i bogobojnych rodziców. Jedynakiem będąc, odebrał bardzo staranne wychowanie, i od dzieciństwa unikając zabaw wiekowi swemu właściwych, podziwiał wszystkich upodobaniem jakie miał w modlitwie i słuchaniu Słowa Bożego. Do Panny Przenajświętszej szczególne miał nabożeństwo; Jej też Opiece zawdzięczał dochowanie owej niewinności, w którą się na Chrzcie Świętym przyodział. Mając lat 15, udał się do Zakonu Św. Dominika, prosząc, aby tam mógł być przyjęty. Przełożony, uderzony maleńkim wzrostem i wątłą jego postacią, przedstawiał mu trudy zakonnego życia, a widząc wiele w nim nauki, bystrości i znajomości praw kościelnych, oznajmił wreszcie, iż go pod tym warunkiem przyjmie dopiero, jeśli się obszernego dzieła o prawie kanonicznym wyuczy. Niedługo dał na siebie czekać Antonin. We dnie i w nocy rok cały ćwiczył się w kanonach, a sposobiąc się do postu jaki go czekał w zakonie, siedząc u stołu z rodzicami, tajemnie pieskom i kotom dawane sobie mięso, rzucał. Gdy powrócił do przeora Dominikanów, tyle się biegłym w zadanej mu nauce pokazał, iż go niebawem do zgromadzenia przyjął. Jakkolwiek zdrowia słabego, wsparty jednakże Mocą Pana Boga, Któremu tak gorąco pragnął służyć, nie tylko surowe obowiązki zakonnika ściśle spełniał, Regułę najwierniej zachowywał, ale nadto ostrością życia wielu przechodził. Próżnowania unikał jak największego nieprzyjaciela; zajęty zawsze czy to posługą klasztorną, czy też nauczaniem i spowiedzią ludu, zaledwie kilka godzin używał spoczynku, i to na twardych deskach. O północy pierwszy wstawał, na jutrznią budził innych braci, a po skończeniu pacierzy na chórze, powracał do celi, i nie kładł się już więcej, lecz resztę nocy na modlitwie, czytaniu i pisaniu ważnych i uczonych bardzo dzieł, przepędzał. Pomimo tak wątłego zdrowia, ciągle nosił włosiennicę i często pas żelazny na gołym ciele. Biczował się mocno, i mięsa nigdy nie jadał oprócz w chorobie. Zostawszy kapłanem, a następnie i przełożonym wielu klasztorów, podwoił jeszcze pokory i pilności w spełnianiu wszelkich najniższych posług jakie mu się przedstawiały. Garnki nawet i miski w kuchni pomywał z weselem. Gdziekolwiek jako przełożony przybywał, tyle okazywał miłości w upominaniu braci, tyle usilnej łożył pracy i starania, w naprawianiu dyscypliny zakonnej i zepsutych częstokroć obyczajów, iż zniewoleni tym błądzący, chętnie się ku dobremu zwracali. Tak wysoka pokora, mądrość i cnota, wyjednała mu u Pana Boga dar roztropności. Z daleka zbiegano się do niego po radę, którEj w Imię Pana swego z miłością udzielał. Nazwano go też ojcem Antoninem od dobrej rady.

Kiedy zawakowało arcybiskupstwo Florenckie, Papież Eugeniusz IV powołał nań Antonina. Powracał właśnie jako prowincjał z wizyty klasztorów ziemi NeapolitańskiEj, gdy się o tym dowiedział, i przerażony myślą odpowiedzialności przed Panem Bogiem za sprawowanie tak ważnego urzędu, postanowił schronić się przed nim na wyspę Sardynią, ale schwytany w chwili siadania na okręt, nie mogąc się wyprosić i oprzeć wyraźnemu rozkazowi Papieża, Woli Bożej się poddał. Wszystek lud Florencji z wielką czcią i na klęczkach przyjmował świętego biskupa, a Św. Antonin stał się dla niego wzorem doskonałego pasterza. Nadzwyczaj skromne wiodąc życie, wszystkie dochody swoje na ubogich obracał, mówiąc: Nie godzi się chleba ubogich, końmi, psami, lub zbytkownymi sługami spasać. – Trzymał też tylko jednego muła, na szczególne potrzeby w starości swej i chorobie. Podróże zwykle pieszo odbywał, a gdy mu wsparcia dla biednych zabrakło, najpotrzebniejsze sprzedawał sprzęty, aby ich mieć czym wspomóc. Założył z własnego funduszu Bractwo Św. Antoniego, w którym dwunastu bogobojnych mężów winno było roznosić jałmużny po domach zwłaszcza zacnych, a wstydzących się żebrać. Ten rodzaj miłosierdzia, tak między ludźmi potrzebny wzniósł się do tylu, iż do sześciuset utrzymywał rodzin. Łagodny i łaskawy Antonin Święty w obejściu ze wszystkimi, nigdy się gniewem, o żadną szkodę wyrządzoną sobie, nie wzruszył. W czasie powietrza nigdy z miasta nie wyjeżdżał, sam owieczkom swym służąc. Mszy Świętej i godzin nabożeństwa kapłańskiego pod żadnym pozorem nigdy nie opuścił; a w rozmaitych trwogach, nieszczęściach i kłopotach zawsze równy spokój myśli i wesele zachował, mówiąc: iż spokojni i swobodni być nie możemy, jeżeli sobie jednego w sercu kącika nie zostawimy, do którego by żadne frasunki światowe dostać się nie mogły. Do tego to kącika najmilszego uciekać się mamy, ażeby w nim o wszystkich troskach ziemskich zapomnieć.

Otóż przy tak wielkiej bogomyślności, najmniejszego z obowiązków biskupa nie pominął. Lichwy w mieście wykorzenił; gry hazardowne, wielce wtedy upowszechnione i zajmujące najznakomitszych mieszkańców Florencji, zniósł swoją gorliwością zupełnie; nawiedzał chorych i umierających, i w każdej dnia porze posłuchania ubogim dawał. Pomimo tak niestrudzonej czynności, zostawił ten Święty liczne i wielkiej wartości dzieła, jak Teologia moralna, Traktat o Sakramencie Spowiedzi, różne pisma historyczne, a między tymi Żywoty Świętych, uczony wykład Ewangelii na drugi dzień Wielkiej Nocy przypadającej i Traktat o cnotach chrześcijańskich. O sprawiedliwość a wolność kościelną nieustraszonym zastawiał się sercem. Kiedy najwyższa rada Florencka uwięziła raz bezprawnie papieskiego posła, a Św. Antonin uwolnienia wyjednać mu nie mógł, rzucił interdykt na miasto, to jest kościoły pozamykał i nabożeństw publicznych zakazał. A gdy mu raz ktoś ze świeckich gwałtownie odgrażać się zaczął, a władze wygnaniem zagroziły, powiedział, wskazując na klucz od swej celi zakonnej, który u pasa nosił: – Jeśli mi wezmą biskupstwo, na które pomimo woli mojej wstąpiłem, z radością powrócę do klasztoru, z którego mnie wyrwano.

Za czasu jego Jan Kanina, lekarz, heretyk bluźniący przeciw Boga-Rodzicy, szerzył błędy swe gorliwie, i wiele dusz ludzkich do zguby przywodził. Upominał go Święty z największą łagodnością, i wszelkich dokładał starań, ażeby go nawrócić, ostrzegając, iż nie uniknie ciężkiej kary. Daremnym się okazał głos biskupa; wsparty opieką możnych, bezbożnik coraz więcej wiernych odrywał od Kościoła, i przyszło do tego, iż sądy świeckie na śmierć go skazały.

Licznymi bardzo cudami wsławił Pan Bóg żywot Św. Antonina. Wszelkiego rodzaju cierpienia i potrzeby ulgę i pomoc w nim znajdowały. Sam on tylko nie pobłażał sobie, gdyż przy godności biskupa podwoił pracę, a całą ostrość życia zakonnego zachował. Papież Mikołaj V w wielkim go miał poważaniu, i wyrzekł o nim publicznie: iż można by go było za życia kanonizować. Wywiązawszy się zawsze najpomyślniej z rozmaitych poselstw od Florentczyków do papieżów, miał właśnie udać się do Rzymu na wezwanie ojca świętego, który chciał go użyć ku zniszczeniu wielu nadużyć, jakie tam się były rozpowszechniły, kiedy Bóg powołał go do siebie. Otoczony braćmi zakonnymi, z którymi wspólnie modły czynił, na te słowa Psalmu: „Boże ku wspomożeniu memu przybądź”. Panu Bogu ducha oddał 10 Maja 1459 r. Cała pozostałość po nim tak w sprzętach jak w szatach, na cztery E (czyt. Cekinów) czerwone złote oszacowaną była. Pius II papież jadąc na synod do Mantui, trafił na chwilę jego śmierci. Własnym więc kosztem wielce okazały pogrzeb mu sprawił, i sam ciało prowadził. Kanonizowany od Adriana IV, 1533 roku, na cześć nieogarnionemu Panu Bogu, który w Trójcy Świętej Jedynemu króluje na wieki wieków. Amen.

 

 

Uwaga.

 

 

O ile jest lekceważeniem lub grzesznym zuchwalstwem wdzierać się do czcigodnego stanu kapłańskiego z interesu, wyrachowania, i bez szczególnej Łaski Bożej, przysposabiającej serce i wolę do tak wysokiego zawodu; o tyle prawdziwe powołanie nie zna przeszkody, a nawet trudności w spełnianiu najcięższych obowiązków, przywiązanych do wielkiej godności sługi ołtarza. Ani mdłe ciało, ani władze umysłu, nie powinny zagłuszać głosu Bożego w tym, którego Bóg sami powołuje na służbę swoją. Łaska Jego albowiem daje mądrość i siłę, która z dziecięcia robi bohatera, słabego czyni olbrzymem. Uwagę tę nasunęło nam zastanowienie, czym były dla mdłego ciałem, a Mocą Bożą wspartego Antonina, najsurowsze posty; czym dla pamięci jego nadzwyczajne zadania naukowe, którymi od powziętego zamiaru odstręczyć go chciano.

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023