Św. Dunstan

3 czerwca.

Żywot Św. Dunstana, arcybiskupa Kantorberyjskiego.

(żył około roku 960.)

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. III, 1880r.

 

 

 

 

Syn zacnego w Anglii domu Herstana i Chynadrydy, Dunstan urodził się w Glasgowie i gdy podrósł, rodzice w kościele Panny Przeczystej ofiarowali go Panu Bogu; a mąż jakiś nieznajomy wziąwszy dziecię za rękę, wodził je po kościele, mówiąc: Ten oto pobuduje i rozszerzy kościół ten, na pozyskanie wielu ludzi, którzy albo się z młodu Panu Bogu oddadzą, albo dojrzali w leciech z grzechów powstaną. Czemu dziwiąc się rodzice, dziecię przy tymże kościele w szkole zostawili, a proroctwo prędko się na nim ziściło.

Młodziuchnym będąc Dunstan, osobliwsze w nabożeństwie okazywał upodobanie, odznaczając się zarazem pokorą i posłuszeństwem; a kiedy podrósł idąc za radą rodziców, klerykiem został. Już wtedy poświęcając dnie i noce obowiązkom swoim, strzegł się zabaw i igrzysk wiekowi swemu właściwych, a kochał się nade wszystko w czytaniu i rozmyślaniu Pisma Świętego, które chroniąc go grzechu, jednoczyło z Panem Bogiem.

Dla lepszego ćwiczenia udał się do stryja swego Atchelma, arcybiskupa Kantorberyjskiego, i zalecony od niego królowi Ethelstanowi, na dworze nieco zabawił. Unikając próżnowania, które wielu grzechów staje się przyczyną, rozmaitym ręcznym oddawał się zajęciom. Pięknie pisał, malował, na drzewie i wszelkich metalach rytował, a posiadając dobrze muzykę, na różnych instrumentach grywał, pobudzając dusze słuchaczy ku rozmyślaniu rzeczy niebieskich. Ludzki, rozmowny, uczynny, posiadał miłość powszechną. Dlatego też znaleźli się i zazdrośnicy, którzy chcąc go w opinii dworzan i króla zgubić, wystawili go jako czarnoksiężnika, iż tak wiele umiał; i tak ich serce przeciw niemu rozjątrzyli, że aż uciekać musiał.

Dogonili go nieprzyjaciele na drodze, zbili straszliwie i w błoto wtłoczyli, i pewnie by go byli zabili, gdyby nie Boska nad niewinnym Opatrzność. Gromada psów zjadliwych z pobliskiej wioski, zbiegła się i obskoczyła kąsając tak napastników, że ich rozpędziła. Wtedy nadeszli ludzie, wyciągnęli z błota Dunstana, który nie myśląc wcale o zemście, udał się do powinowatego swego Elfega, Uwotańskiego biskupa. Poważny kapłan poznawszy usposobienie młodzieńca, usiłował go namówić, ażeby opuściwszy co świat ma i obiecuje, zakonnikiem został. Ociągał się początkowo Dunstan, tym więcej, że chciał się żenić; ale gdy pomału myśl poświęcenia się Panu Bogu ogarniać go poczęła, przy czym też i silna gorączkowa choroba go nawiedziła; widząc w tym wskazówkę Woli Bożej, stanowczo i ochotnie zarzekł się świata, i ślubował Panu Bogu że zostanie mnichem. Przyszedłszy wtedy do zdrowia, oznajmił to biskupowi, i niebawem żądze świeckie porzucając, wykonał co zamierzył, w ubóstwie, w czystości i w utrapieniu ciała, skarb swój składając.

Po długim w Służbie Bożej ćwiczeniu, poszedł Dunstan do owego kościoła Panny Maryi w Glasgowie, i przy nim zbudowawszy małą chałupkę z jednym okienkiem, w niej się modlił, czytał, rękami pracował, a ludziom radą i ręką ile mógł służył.

Aż pani jedna, królewska mamka imieniem Elsynga, wszystkie swe dobra i posiadłości do jego rozporządzenia zapisała. Zostawszy panem wielkiego majątku, podwojonego spadkiem po rodzicach, Dunstan nie tylko ogromny odłożył fundusz na postawienie klasztoru przy kościele w Glasgowie, ale i pięć innych klasztorów ufundował. Sława świętobliwości jego tak dalece rosła, iż król angielski Edmund z czcią wielką sprowadziwszy go do siebie prosił, aby mu w sprawowaniu królestwa i poddanych był pomocnym. Użył tu mąż zacny powagi swojej tak skutecznie i zbawiennie, iż wszystko szło odtąd w państwie z pomnożeniem czci Boskiej, sławy króla, i dobra rzeczypospolitej. Tu znowu nieprzyjaciel cnoty i zacności człowieka pobudził przeciw kapłanowi oszczerców niegodnych, którzy go tak przed królem oczernili, że go ze dworu wygnać kazał.

Ale niedługo trwał Edmund w zapomnieniu się swoim; kiedy w czasie polowania uniesiony przez konia ku strasznej przepaści ujrzał się w niechybnym niebezpieczeństwie życia, wspomniał na krzywdę uczynioną Świętemu, i ślubował Panu Bogu, iż Mu wszystko z duszy nagrodzi, jeśli go zdrowym zachowa. Wtedy koń jakoby nadludzką siłą wstrzymany, stanął w miejscu jak wryty; a król dziękując Panu Bogu za Opatrzność nad sobą, do domu wrócił oznajmił wszystko swej radzie, z czcią wielką przyzwał do siebie Św. Dunstana, padł mu do nóg i pokornie go przeprosił. Na znak zaś wiecznej z nim przyjaźni, darował mu Glasgów i okoliczne majątki, aby tam klasztory swego zakonu fundował. Objąwszy dar ten Dunstan Święty, rozszerzył przede wszystkim kościół Panny Maryi, przy którym się urodził i wychował, i założył przy nim klasztor, który tak wielką liczbę ludzi cnotliwych i bogomyślnych wydał, iż przez długi czas biskupów dla całej Anglii dostarczał; a Wiara Święta i płynące z niej cnoty chrześcijańskie, szeroko w niej zakwitły. Spełniło się w ten sposób proroctwo w dzieciństwie jego uczynione.

Długo w klasztorze onym sam Święty był opatem; królowie choć z dala powodowali się roztropną radą jego w rządzeniu państwem. On zaś czuwając nad prawością żywota i nienagannością obyczajów panującego i otaczających go panów, jako tych, którzy całemu poddanemu sobie ludowi za przykład służyć mieli, sam często przy dworze przemieszkiwał.

Sumienność wszakże postępowania swojego, dotkliwie kapłan święty przypłacił. Gdy młody Edwin na tronie zasiadł, a uporny i rady dobrej nie słuchający, poniżającym godność jego obejściem zgorszenie dawał, upomniany przez niego z rozkazu Adona arcybiskupa Kantorberyjskiego, klasztor jego w Glasgowie najechać, zburzyć, mnichów rozpędzić, a Dunstana samego z kraju wywołać kazał. Popłynął zacny kapłan do Flandrii, i w Gandawie czas jakiś przemieszkał. Dopiero gdy brat królewski Edward wzburzył się wraz z panami przeciw Edwinowi za niesprawiedliwe jego panowanie, iż królestwa go wygnał, Dunstana Świętego przyzwał znowu do kraju, i zabrane mu posiadłości duchowne przywrócił; Edwin zaś smutkiem zgnębiony, wkrótce umarł.

Ocenione jak przystało zasługi kapłana Bożego sprawiły, iż mianowany naprzód biskupem, musiał następnie ulec woli tych, którzy mu arcybiskupstwo Kantorberyjskie ofiarowali. Przejęty głęboko odpowiedzialnością jaka na stanowisku jego zawisła, rozwinął mąż święty wszelkie sposoby ku pozyskaniu dusz ludzkich. Dobrych utwierdzał, złych karał, szczepiąc zwłaszcza w duchownych wszystkie cnoty chrześcijańskie.

Znalazłszy stan duchowny skażony bardzo swawolą i nierządem, uprosił sobie Dunstan u Jana Papieża, iż mu wolno było kanoników i kapłanów, którzy by tak gorszące prowadzili życie, z urzędów kościelnych składać, a na ich miejsce innych, zacnych i niesplamionych wybierać. Dowiedziawszy się o tym Atelwoldus biskup Wintoński, który bardzo swawolnych a niekarnych miał kanoników, poprawę swoją zawsze do jutra odkładających: dnia jednego gdy podczas Mszy Świętej śpiewali te słowa: Służcie Bogu w bojaźni, a weselcie się w Nim ze drżeniem; chwyćcie się karności, aby się Bóg nie rozgniewał, a wyście nie poginęli”. Po skończonym nabożeństwie rzekł do nich: Bracia, zastanówcie się nad tym coście śpiewali, i poprawy swej dalej nie odwlekajcie. – I kazał przynieść tyle kapic mniskich ilu było kanoników, przed każdym położył jedną, i mówił: Albo weźcie na siebie tę dyscyplinę pokuty mniskiej, albo z kanonii i urzędów kościelnych dziś ustąpicie. – Wzdrygnęli się na te słowa wszyscy; jednak znalazło się kilku, którzy przywdzieli kapicę, gdy drudzy apelowali do króla i do Św. Dunstana, żaląc się na swego biskupa. Dowiódł Dunstan Święty wywodami z kanonów i z woli papieskiej, iż zapadły na nich wyrok miał wszelką słuszność za sobą. Oni wtedy uciekli się do prośby, poprawę obiecując, i gdy arcybiskup zwiesił głowę namyślając się i radząc Pana Boga co miał uczynić; z krucyfiksu, który na ścianie wisiał, taki głos wszyscy usłyszeli: ,,Dobrzeście osądzili, jeżeli odmienicie, pobłądzicie”. Zlękli się wszyscy na głos ten, a Dunstan Święty rzekł: Pan Bóg Sam osądził, idźcie do domu, dzieci miłe. Gdy jednak pomimo to wszystko, domagali się kanonicy powrócenia sobie tego co utracili, a swarami swoimi dręczyli bardzo Dunstana, ten im powiedział: Ta rzecz od Pana Boga już osądzona; pracowałem pókim mógł, dziś stary jestem i pragnę trochę spokoju; Panu Bogu tylko sprawiedliwość kościelną powierzam, aby On jej przeciw wam bronił. Gdy to mówił, część sali, na której stali owi natrętni, zapadła się i wielu ich poraniła, a druga połowa, gdzie arcybiskup z swym otoczeniem siedział, cała została. Po innych też katedrach źle i swawolnie żyjących kapłanów i kleryków, powyrzucał pasterz święty, i Kościół Boży, jako czystą oblubienicę, kwitnący zostawił. Każdy kto żył nagannie na Św. Dunstana oglądać się musiał. Ten czterdzieści osiem klasztorów staraniem swoim zbudował, a wszędzie słowem i przykładem Wiarę Świętą i cnotę szczepił.

Zdarzyło się razu jednego, iż król Edward sromotnie i wzgardliwie obszedł się z pewną niewiastą; Dunstan dowiedział się o tym i szedł do króla, który według zwyczaju idąc naprzeciw niemu, rękę mu podawał. On twarz zmarszczywszy, ręki umknął, czym król zdziwiony o przyczynę go zapytał. On rzekł: Ty zapomniałeś królu godności człowieka, i Panem Bogiem Samym wzgardziłeś, krzywdę podobną czyniąc niewinnej istocie. Jej cześć odjąłeś, a mnie się pytasz czemu tej ręki którą przeczystą Ofiarę Syna Pańskiego Bogu Ojcu ofiaruję, twej pokalanej nie podaję dłoni? Umyj pierwej przez pokutę splugawione twe ręce, a potem, aby cię z Panem Bogiem pojednała, biskupią rękę weźmiesz.

Na te słowa przeląkł się król i zmiękczył, a padłszy do nóg jego, o pokutę prosił. On podnosząc go łaskawie i widząc taką pokorę, naznaczył mu pokutę na lat siedem. Król ją w żalu i skrusze wypełnił przyczyniwszy jej jeszcze; i sprawiedliwie w pobożności chrześcijańskiej królestwo sprawował.

W dzień wstąpienia w Niebo Pana naszego Jezusa Chrystusa, gdy kapłan święty rozmyślał w kościele nad wesołą uroczystością dnia tego, objawił mu Pan Bóg, iż go w nim właśnie do Chwały Swojej miał powołać. On prosił Pana, aby mógł w tak wielkie święto Ofiarę za ludzi uczynić jeszcze, pożegnać ich i nauczyć jako za Panem iść w Niebo mają, a sam w nadchodzącą sobotę z ciałem się rozłączyć. I tak się stało. Kiedy lud licznie zgromadził się do kościoła, podczas Mszy Świętej tak wdzięczne powiedział im kazanie, jakiego nigdy nie słyszeli z ust jego. Potem chleb i wino w Ciało i Krew Pana naszego Jezusa Chrystusa niepokalanym poświęceniem przemieniwszy, drugie kazanie o wielce pocieszających a dziwnych rzeczach niebieskich i przyszłym życiu, uczynił. Dał ludowi biskupie błogosławieństwo, i o odejściu swoim do Pana, powiedział. Płacz i smutek zalał serca przytomnych, a on ciesząc ich, mówił, iż prawa w Panu Bogu miłość nie rozrywa się nigdy między tymi  którzy się tu czasowo rozłączają. Po obiedzie grób sobie naznaczył, rozchorował się, i w sobotę po koronę do wesela wiecznego wstąpił w r. 988. Między rozlicznymi cudami, jakimi i po śmierci słynął, kładą też uzdrowienie owego zacnego i uczonego Lanfranka, następcy jego na Kantorberyjskie biskupstwo. Ciężko będąc chorym modlitwie się Dunstana Świętego powierzył, i wnetże uzdrowiony, pospieszył Mszę Świętą na podziękowanie Panu Bogu odprawić. Z czego jak zawsze Chwała Stwórcy naszemu teraz i na wieki wieków. Amen.

 

Uwaga.

 

Gdy na biskupstwo brano świętobliwością, nauką i surowością życia odznaczających się mężów, nie dziw, iż cześć Boska szerzyła się w rozwoju powszechnym cnót chrześcijańskich i powagi Kościoła. Ludzie którzy wzgardzili pierwej światem i czcią jego, poniewolnie wyniesieni na tę dostojność, tak wielki życiem swym doskonałym nakazywali królom dla siebie szacunek, iż im i ręki swej kapłańskiej usunąć, i ostro ich o grzechy gromić śmieli. A owi zbrojni i potężni mocarze, drżeli przed świętymi głosicielami Słowa Bożego, i w najwyższej korzyli się pokorze. Dziwować się wszakże trzeba potędze Wiary naszej, gdy ta przy obojętności sług Ołtarza mniej o dobro powierzonych sobie dusz ludzkich, jak o własne wyniesienie, cześć i dostatki dbających, cokolwiek pożytecznego dla Kościoła i ludzkości wyda! Wielkie bogactwa, dwory i blask rodu nie nakazywały nigdy podobnej czci dla człowieka. Jedynie wzniosłość duchowa świętym znaczona żywotem, powagę taką przy powszechnej Wierze zacnym kapłanom jednała.

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023