Św. Eufrozyny Aleksandryjskiej

2. STYCZNIA

ŻYWOT ŚW. EUFROZYNY, DZIEWICY

(żyła około roku 430).

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Za czasów cesarza Teodozego II żył w Aleksandrii pobożny i zacny człowiek imieniem Pafnucy, któremu Pan Bóg odmówił był potomstwa. wielce się tym oboje z żoną trapili, a wiedząc od Kogo jest wszelkie ojcostwo na Niebie i ziemi, modlitwami, postami, jałmużnami i przyczyną ludzi Świętych do Pana Boga, starali się uprosić sobie tę upragnioną Łaskę, i wysłuchani zostali. Pan Bóg dał im córkę, którą nazwali Eufrozyną, co znaczy: dobra radość. Tę, gdy podrosła, nauczali rodzice więcej tego, co duszy, jak tego, co ciału potrzebnym było. Wzrastała też szybko dziecina w duchowne cnoty. W dwunastym roku życia straciwszy matkę, dała poznać, iż na próżno by ojciec oczekiwał od niej ziemskiej pociechy, gdyż cała jej dusza miłości Pana Boga oddaną była. Zapomniawszy o tym ojciec, za mąż ją obiecał. Trafiło się atoli, że gdy miała lat osiemnaście, zawiózł ją był do pewnego klasztoru, gdzie widok pobożnego, anielskiego prawie życia zakonników, gorętszą jeszcze miłością ku Panu Bogu serce jej zapalił. Odtąd gardzić tym więcej marnościami świata poczęła, a za powrotem do domu wyzuwając się pomału z wszelkich ozdób i klejnotów jakie posiadała, pierścionki, perły i kosztowności swoje, na wspieranie ubogich obracając, bogactwo wieczne zdobywała sobie. Zrzuciwszy miękkie odzienie, włosiennicą ciało swoje trapiła, a unikając towarzyszek, od których by plotki i pochlebstwa usłyszeć mogła, takich tylko szukała, w których pałała większa ku Panu Bogu miłość. Rozmów Świętych słuchała z upodobaniem, ćwicząc się w cnotach i w Służbie Bożej. Kiedy raz z jednym duchownym mówiąc dała mu poznać, iż pragnie przyjąć stan zakonny, ale się obawia utracić miłość ojca, on poznawszy jej powołanie, zachęcił ją, ażeby poszła za Głosem Boskim, bo Pan Bóg powiedział: ,,Kto więcej miłuje ojca lub matkę jak Mnie, nie jest Mnie godzien“. Rozmyślając więc jak to uczynić, a lękając się, by ojciec nie stanął jej na przeszkodzie, postanowiła wziąć męskie odzienie. Tak wtedy przebrana poleciła się Opiece Boskiej i udała się do klasztoru. Przełożony widząc w niej młodziutkiego zakonnika, rzekł do niej: Bronić ci tu wejścia nie chcę, ale żeś tak młody, trzeba ci przewodnika, który by ci drogę do ciasnego żywota ukazał; jemu we wszystkim masz
być posłusznym. — I owszem, odpowie Eufrozyna, pragnę ja właśnie najmocniej przewodnika, który by mnie drogą posłuszeństwa do cnót świętych prowadził. I polecony został młodziutki nowicjusz Agapiusowi, człowiekowi w Rzeczach Boskich bardzo biegłemu. Zakonnik żadnej nie miał z nowym towarzyszem trudności; na jedno jego skinienie spełniał on najprzykrzejsze rozkazy, i w krótkim bardzo czasie, prześcignął innych braci w pobożności i świętobliwości.

Wkrótce atoli, niespodziewana okoliczność zamąciła dni młodego zakonnika; będąc bardzo pięknym, zaczął on zwracać na siebie uwagę tych, którzy go otaczali, co spostrzegłszy, wezwał rady spowiednika swojego, jakim by sposobem ujść mógł natrętnej ciekawości swych towarzyszy? Synu mój, rzecze Agapius, żądam, abyś się zamknął w osobnej celi, z której byś nigdy nie wychodził i z nikim żadnej rozmowy nie prowadził. Ochotnie i z posłuszeństwem przyjęła Eufrozyna Święta, jakoby Głos Boży te słowa, i na wieczne się więzienie dla miłości Pana Boga i Chrystusa Pana oddając, na osobności gorliwiej jeszcze zajmowała się modlitwą, rozmyślaniem i innymi ćwiczeniami duchownymi. Słysząc to zakonnicy, tym więcej budowali się takim przykładem.

Gdy to się działo, ojciec Św. Eufrozyny, Pafnucjusz, w gorzkim strapieniu szukał swej córki. Często przychodził do owego klasztoru po radę i pociechę, a o modlitwę za sobą prosząc. Ale nigdy o zgubionej dowiedzieć się nie mógł. Razu jednego tylko tchnięty Duchem Bożym rzekł do niego przełożony: — Nie smuć się synu miły i wierz mnie staremu: jeśli to tobie i jej do zbawienia ma posłużyć, to ją w tym życiu jeszcze oglądać będziesz. Pafnucjusz coraz częściej nawiedzał klasztor, a gdy rozpytując się, który tam jest najpobożniejszy z zakonników i najświętszego żywota, dowiedział się, że był nim Smaragd, który wysoce urodzony i bogaty, porzucił wszystko, i ten żywot tak nędzny obrał: zapragnął z nim rozmowy, nie wiedząc, że to była własna jego córka. Agapiusz wstęp mu do niej uczynił, Święta ujrzawszy ojca, poznała go, i rozrzewniona łzami się zalewała. Zwyciężyła jednak wrodzone uczucie i nie dawszy mu się poznać, duchowne i miłością Bożą zapalające rozmowy z nim wiodła: co taką napełniło go pociechą, iż wychodząc, dziękował Agapiuszowi, że mu dał sposobność rozmawiania z tak wielkim człowiekiem.

Przeżywszy tak Eufrozyna Święta lat 38, przez nikogo nie poznana, gdy się koniec jej żywota zbliżał, a Pafnucy właśnie wtedy do klasztoru trafił, zażądała, iżby tam do trzeciego dnia pozostał: gdyż stąd pociechy użyje. Skoro nadszedł dzień trzeci, wezwała dziewica starca do siebie i rzekła: — „Iż mnie Pan Bóg w Opiekę Swoją wziął i dał siłę, żem dotrzymała do końca w moim przedsięwzięciu, chcę też i ciebie z wielkiej tęskności wybawić, i oznajmić ci, co wiem o córce twojej. Wiedzże, mój najmilszy ojcze, że ja nią jestem, a nie kto inny, a chcąc się zataić, wzięłam te szaty na się, abym wolniejszą była i przeszkody od twojej ojcowskiej miłości nie doznała. I Pan Bóg też taką dał mi siłę, żem patrząc na ciebie, ojca mego, mężnie wytrwała w powziętym postanowieniu. A teraz Pan Bóg cię tu zesłał, abyś ciało moje pogrzebał”. I to mówiąc padła i Panu Bogu ducha oddała. Ojciec jak gromem rażony upadł obok niej bez zmysłów na ziemię, a gdy przyszedł do przytomności, wśród łez i podziwienia wołał: „Ach córko, jakom cię w ręku mając, nie poznał? Mamże płakać śmierci twojej, albo-li się z niej cieszyć? Ale żywot, który taką wziął zapłatę, smucić mi się zabrania, a tą napełnia serce moje nadzieją, że mi cię oglądać rychło dziecko moje na weselu Oblubieńca twego pozwoli!“ Skoro bracia zakonni dowiedzieli się o tym, co zaszło, ubiegali się o złożenie pocałunku na błogosławionym ciele; między nimi był jeden ślepy na jedno oko, który za dotknięciem zwłok świętych, zaraz przejrzał. Z wielkim wtedy weselem, pomiędzy innymi ojcami pogrzeb jej dano. Pafnucy zaś w tym klasztorze zakon przyjąwszy, w komórce i na rogoży, na której córka jego sypiała, lat 10 przeżył, służąc wiernie Panu Bogu; na cześć i Chwałę Boga Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.

 

 

Uwaga.

 

 

Wszelkie dobra duchowne, a mianowicie powołanie na żywot bogomyślny, mają tak wiele nieprzyjaciół, którzy zabawami i ponętami świata tego, od nich odstręczyć usiłują, iż te skarby duszy na wzór Eufrozyny Świętej, z najwyższą troskliwością taić się godzi, dopóki Duch Boży nie dozwoli dojrzeć owemu zasiewowi, ku wydaniu na Chwałę Bożą doskonałego owocu. Dziwujmy się wytrwałości i cnotom tej Panienki Świętej, która się tak trudnemu poświęciła żywotowi; ale dziwujmy się więcej jeszcze pohamowaniu jej języka, iż widok ukochanego nawet ojca, nie przemógł na niej, by mu choć jednym słowem poznać się dała. Podziwiajmy jej posłuszeństwo, gdy na skinienie starszego i dla uniknięcia zgorszenia bliźnich, ciężkie więzienie aż do śmierci podjęła. A gdzież jest posłuszeństwo tych oto wielu młodych, a krnąbrnych, którzy z łatwych
rzeczy starszym się wymawiają? ,,Bądź poddanym i posłusznym z serca starszym twoim, synu mój, bo samo posłuszeństwo cnoty wszystkie szczepi, a szczepione dochowywa”, mówi Święty jeden.

 

 

 

 

 © salveregina.pl 2023

Newsletter

Otrzymaj za darmo: Niezbędnik modlitewny za dusze czyśćcowe.
Jeśli chcesz otrzymywać żywoty świętych, codzienne rozmyślania, modlitwy za dusze czyśćcowe, nowenny przed świętami, wypełnij poniższy formularz.
Zaznacz: *
Regulamin *