Św. Gallus

27 października. 

Żywot Św. Gallusa.

(żył około r. 600.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. V, 1880r.

 

 

Kiedy Św. Kolumban świętobliwym i zakonnym zachowaniem się, nauką i cudami w Hibernii, czyli Irlandii słynął, Gallus młodzieniec, przez znakomitych pochodzeniem rodziców na ofiarę Panu Bogu oddany, jemu na przykładne kierownictwo duchowne zlecony został. Szybkie tak w ćwiczeniu się w cnotach jak i w nauce czyniąc postępy, a gorliwością w prowadzeniu coraz ostrzejszego żywota przechodząc innych, za rozkazem Kolumbana opata po stopniach poświęcony był na kapłaństwo. A gdy Kolumban miłością dusz ludzkich zdjęty, opuszczał ojczyznę, aby iść w serca pogańskie Wiarę Świętą szczepić, wziął z sobą i Gallusa. Długo pielgrzymując zarazem po granicach Niemiec i Francji, a nigdzie z przyczyny zajadłości pogan zatrzymać się nie mogąc, zaszli nareszcie do Tyrolu i tam na puszczy pod miastem Brigantia pogruchotawszy pogańskie bałwany, odebrali rozkaz od księcia tamtejszego Gunzona aby niezwłocznie to miejsce opuścili.

Umyślili wtedy pobożni kapłani udać się do Włoch; tymczasem zachorował bardzo Gallus, i oznajmił Kolumbanowi, że mu towarzyszyć nie mógł. Mniemając Kolumban iż mu się owo pielgrzymstwo uprzykrzyło, rozstając się z nim, powiedział: Wiem bracie, iż ci już cięży ta praca, zakazuję ci przeto abyś póki ja żyję Mszy Świętej nie odprawiał. Zresztą, zostawiam ci wolność rządzenia sobą jak zechcesz, nie odwołując się do przełożonego. Tak zostawiony sam sobie, Gallus jak mógł wsiadł na czółno, i z wielką trudnością dostał się do miasta Arbon w Dalmacji, gdzie stanąwszy u pewnego kapłana imieniem Wilimara, opatrzony troskliwie, rychło do zdrowia powrócił.

Naśladując mistrza swego tak w życiu zakonnym jako i w gorliwości roznoszenia światła Ewangelii Świętej pomiędzy pogaństwo, postanowił Gallus pozostać w tych stronach, oczekując sposobnej do działania pory. Dowiedziawszy się zaś że w niewielkiej z tamtąd odległości znajdowało się miejsce puste nad rzeką, tam sobie osiąść zamierzył. Jedną rzecz tylko, powie diakon, który mu tę puszczę wskazał; mnóstwo tam wilków i niedźwiedzi przebywa. A Św. Gallus na to: – Jeżeli Bóg z nami, a kto przeciw nam? Widząc diakon mężne jego a utwierdzone w Panu Bogu serce, rzekł: Weź małą siatkę żywności w biesagi, a pójdź, oglądaj; jeśli ci się miejsce spodoba, chwal Boga, a służ Mu wiernie. – I wyszli rano. Gallus przez drogę nic w usta wziąć nie chciał, aż dopókiby tam gdzie dążyli, nie przyszli. W wieczór stanęli na owym miejscu, które się bardzo Gallusowi spodobało, i gdy dyakon ryb ułowiwszy piekł je na ogniu, Święty przechadzając się, rzucił się na ciernie i zawołał: Tu mieszkać będę, tu odpocznienie moje na wieki. I uczyniwszy krzyż z drzewa, zawiesił na nim relikwie Świętych. Padli wtedy obadwa na kolana pod krzyżem, a modląc się, mówił Gallus: Panie Jezu Chryste, Któryś dla rodzaju ludzkiego z dziewicy się narodzić i umrzeć raczył, nie gardźże dla grzechów moich pragnieniem serca mojego, ale na cześć Bogarodzicy, męczenników i wyznawców Twoich, zgotuj nam tu mieszkanie na Służbę Twoją”. I skończywszy modlitwę, spać się na ziemi pokładli. Gdy mniemał Gallus, że towarzysz jego zasnął, wstał i znowu modlił się pod krzyżem. Wtem obejrzy się i ujrzy niedźwiedzia, który z gór zszedłszy, zbierał odrobiny chleba pozostałe od ich wieczerzy. – Rozkazuję ci bestio w Imię Pańskie, rzecze do niego, weź drewno, a włóż na ogień. A niedźwiedź przyniósł wielki kawał drzewa i na ogniu położył. Co widząc Gallus, dał mu kawałek chleba, mówiąc: W Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa rozkazuję ci, abyś więcej na tym miejscu nie postał i szkody żadnej nie czynił. Uszedł w tej chwili niedźwiedź, a diakon, który przelękły na to wszystko patrzał, powstał natenczas, rzucił się do nóg Gallusa i zawołał: – Już wiem, iż Bóg jest z tobą, gdyż cię i zwierzęta słuchają. A on go prosił, aby nikomu o tem nie mówił. Zdarzenie to jednak nie ukryło się wcale, opowiedział je diakon kapłanowi swojemu za powrotem do Arbony, i sława świętości Gallusa rozniosła się daleko.

W tym właśnie czasie, Frydeburga, córka Gunzona księcia, pana tej ziemi, zmówiona w małżeństwo za króla francuskiego Sygeberta II, syna Dagoberta I, w wielką wpadła chorobę: miotała się i rzucała, zgrzytając zębami, a czterech ludzi utrzymać jej nie mogło. Ojciec jej słysząc o Gallusie, napisał do kapłana Wilimara aby mu męża, który u niego był na gospodzie, przywiódł; a razem zdał mu książę sprawę o wszystkiem co się z jego nieszczęsną córką działo. Gallus był właśnie w domu jego, gdy list ten przyszedł i wymawiając się bardzo, ukrył się na puszczę. A gdy Wilimar oznajmił księciu, iż kapłan Święty przyjść nie chce, wyprawił go czym prędzej na powrót z rozkazem, by go wyszukał i przyprowadził, obiecując mu dać biskupstwo Konstancji jeżeli córkę jego od opętania uwolni.

Tymczasem dowiedziawszy się król Sygebert o chorobie swej narzeczonej, posłał do niej dwóch pobożnych biskupów aby ją zleczyli. Żadne jednak ich modły skutku nie odnosiły; chora porwawszy sztylet poprzebijać ich chciala, grzesznikami ich zowiąc. Wtem znaleziono Św. Gallusa i poprowadzono do księcia. Z radością tam powitany, zastał Święty panienkę wspartą na piersiach matki i wypoczywającą w ciężkiem znużeniu. Upadłszy więc na kolana, wołał w gorącej modlitwie do Pana Boga: Panie Jezu Chryste, Tyś się dla nas z Dziewicy narodził, Tyś wiatrom i morzu rozkazywał, Tyś czarta pokonał i Męką Swoją świat odkupił, każ temu nieczystemu tę panienkę opuścić dla czci Twej Przechwalebnej, aby to stworzenie Twoje oswobodzone z mocy jego zostając, Tobie Stwórcy swojemu służyło! – Wtem rzuciło pannę o ziemię, a mąż Święty powstawszy, ujął ją za rękę, podniósł, a położywszy ręce na jej głowie, zawołał: – Rozkazuję tobie duchu nieczysty w Imię Pana naszego Jezusa Chrystusa, byś to stworzenie Boże opuścił. Na te słowa panna oczy otworzy, a dziwnego doznawszy wstrząśnienia, tejże godziny zupełnie ozdrowiała.

Zdjęty niezmierną wdzięcznością książę, nie tylko biskupstwo Konstancji ofiarował Gallusowi, ale i dary w złocie i srebrze, które był Sygebert swej narzeczonej przysłał, oddał mu w zupełności. On odpowiedział: iż urzędu kapłańskiego, dopóki pan i mistrz jego Kolumban żyje, sprawować nie może. Dary zaś owe pobrawszy, skoro do Arby powrócił, wezwawszy jakich mógł tylko ubogich, wszystkie im rozdał, nic sobie ani na własne, ani na kościoła potrzeby nie zatrzymując. Książę zaś prefektowi swemu w Arbonie zalecił, aby mu wszystko jak zażąda na puszczy pobudował. I kilka wtedy wzniesionych domków drewnianych dla niego i jego towarzyszy, były zawiązkiem słynnego później opactwa Św. Gallea w Szwajcarii.

Mało przed tymi wypadkami ukrywając się Gallus przed szukającym go księciem, przyjęty był łaskawie od pewnego diakona imieniem Jana, człowieka dobrego i którego bardzo miłował. Przyzwawszy go wtedy do siebie, pilnie nad nim pracował, chcąc go usposobić do zajęcia urzędu biskupiego, który mu w zastępstwie swoim w Konstancji przeznaczał. Tymczasem książę Gunzon zawiadomił z radością króla Sygeberta, że córka jego zdrowa, i gdy na prośbę jego posłaną mu została, z wielką przyjął ją uciechą i okazałością. Rozpytawszy się potem o wszystko i dowiedziawszy się jakimi środkami zleczona była, król wielkie przywileje na ową puszczę, i wielkie dary Gallusowi posłał. Sam pełen szczęścia gotował się do wesela, pany swe i biskupy do Metz na dwór swój przyzwał; a gdy już wszystko było gotowe i wszedł do swej oblubienicy by mu do kościoła towarzyszyła, ona padła mu do nóg, mówiąc: – Panie mój, choroba którąm przeniosła wielce mnie znękała, proszę cię o odwlokę do dni siedmiu, abym ku siłom przyszedłszy, lepiej ci się przedstawić mogła. – Przyzwolił na to król pobożny, i gdy świetności jeszcze ku przyszłym godom przyczyniał, Frydeburga tymczasem, w dziękczynieniu za dobrodziejstwo za pośrednictwem Gallusa Świętego otrzymane, dziewictwo swoje Panu Bogu w ofierze składała, prosząc by ją łaskawie przyjąć raczył. A kiedy siódmy dzień nadszedł, poszła w towarzystwie dwóch mężczyzn i dwóch panien do kościoła Św. Szczepana na Jutrznię, i zdjąwszy królewskie szaty, habit zakonny przywdziała. Upadłszy wtedy krzyżem przed Ołtarzem, uczyniła pokłon Panu Bogu, a powstawszy chwyciła się rogu Ołtarza, mówiąc: Święty Szczepanie, niech dziś za twoją przyczyną, serce królewskie odmienione po mej woli zostanie, aby tego z mej głowy ubioru nigdy nie zdjął.

Wzgardziła zacna dziewica i królem i królestwem, aby się tylko Panu Bogu swojemu za Łaskę Jego odpłacić. A jako ufność w Nim położyła, tak i nie zawiodła się na niej. Zawiadomiono króla o niespodziewanej odmianie, którą uderzony boleśnie, zwołał swą radę duchowną i świecką, pytając co miał czynić? Rozważywszy rada rzecz całą, i miarkując, iż dziewica zapewne w chwili uzdrowienia swego ślub poświęcenia się Panu Bogu uczynić musiała, przez usta Cypriana biskupa arletańskiego, wyrzekła: iż nie godzi się ślubów Bożych łamać, aby obiedwie strony karania Bożego nie uczuły.

Zrozumiał to król bogobojny, poszedł do owego kościoła, kazał królewskie szaty i ozdoby dla swej oblubienicy przynieść i w nie ją ubrać, a koronę jej na głowę włożyć. O czym gdy usłyszała Frydeburga, Ołtarza puścić się nie chciała, aż ją król uspokoił, iż się wszystko według jej woli spełni. Kładąc więc drżąca głowę na Ołtarz, zawołała: „Otom ja służebnica Twa, Panie! niech mi się stanie według Twej Woli” i dała się biskupowi do.króla prowadzić. Król stał już godowo ubrany, włożono wtedy i na nią królewskie szaty, a na głowie król zakonną zasłonę położyć kazał, i patrząc na nią rzekł: Otóżeś jest ku małżeństwu dla mnie przybrana, ja zaś ustępuję prawa mojego, i daję cię Niebieskiemu Oblubieńcowi, Panu naszemu Jezusowi Chrystusowi. I poprowadziwszy ją do Ołtarza, położył na nim jej rękę, a sam łzami się zalewając, wyszedł z kościoła. Następnie hojnymi darami obsypawszy dziewicę, umieścił ją w Metz, w klasztorze Św. Piotra.

Trzy lata ubiegało od tych wypadków, gdy Gallus wezwany na biskupstwo do Konstancji, gdzie się było wiele duchowieństwa zjechało, zabrał z sobą owego Jana diakona którego już był w Piśmie Świętym i w naukach duchownych dostatecznie wyćwiczył, i zaleciwszy go wielce, jemu ten urząd w swe miejsce wyjednał. Sam wrócił na pustynię gdzie już 12-tu braci mając i bogomyślnie bardzo żyjąc, jednej nocy miał objawienie iż Kolumban opat i przełożony jego umarl. Zbudził tedy równo ze dniem diakona swojego, i opowiedziawszy mu co się stało, Mszę Świętą na intencję zmarłego odprawił.

Aby się jednak przekonać, czyli widzenie jego prawdziwym było, posłał do klasztoru Bobium we Włoszech jednego z swych uczni, który znalazłszy wszystko według objawienia jakie miał Gallus, przyniósł mu kostur Św. Kolumbana, zostawiony tam przez umierającego, z rozkazem, aby mu go odesłano, na znak, iż go rozgrzesza. O wielka cierpliwości i pokoro tego Gallusa! Czyż był co zgrzeszył przeciw mistrzowi swojemu? A jednak tak długo bez wymawiania się, bez przygany temu który go niewinnie karze, z taką miłością ku swemu dobrodziejowi cierpi!

Po śmierci opata w Luxovium w departamencie wyższej Saony we Francji, gdzie Św. Kolumban.sławny monaster był założył, wyprawili bracia do Gallusa poselstwo, wzywając go, aby ten urząd objął. On dał posłom taką odpowiedź: – Ja chcąc Pana mojego naśladować, stałem się obcym dla braci mojej, jako mówi psalm: Opuściłem rodzinę, znajomych, dobra doczesne; nie chciałem bezkupstwa i bogactw, abym mógł żyć w ubóstwie, a teraz mam się w przełożeństwa i rzeczy świeckie wdawać? Nie daj to Boże, aby serce moje takiej doznało odmiany. Szukajcie sobie innego”. I poszedłszy do rzeki, ryb ułowił, ugotował, i uczęstowawszy posły, z tem ich odprawił. Potem pełen lat i dobrych uczynków, pozyskawszy Panu Bogu dusz wiele, mając lat 95 w mieście Arbonie życia dokonał 640 roku. Tak po śmierci jak i za żywota Gallus Święty wielkimi od Pana Boga uczczony był cudami, zostały one liczne bardzo, w osobnej księdze spisane. Na cześć tego Chrystusa Pana, Boga naszego, Mocą Którego działane były, a Który z Ojcem i z Duchem Świętym króluje na wieki wieków. Amen.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Jeśli nam dziwnymi i przesadzonymi się wydają niektóre postępki i zwyczaje Świętych, to nam pamiętać należy, iż epoka, w której żyli, pojęcia i stopień oświaty ówczesnej zupełnie naturalnymi je czynią. Prostota zaiste była wielka, ale ułatwiała ona niemylnie uświątobliwienia duszom, które głęboką przejęte wiarą, zawsze tak wzniośle, doskonale, z takim wyzuciem z samych siebie, żyć z wiary umiały.

Istnienie opętanych w pierwszych wiekach Chrześcijaństwa, a nawet i w późniejszych, jak to już przy jednym z tych Żywotów Świętych Pańskich powiedzianym było, zaprzeczonym być nie może, gdy samo Pismo Święte tak wyraźnie i tylekroć o nim mówi. Tam pokonywał Chrystus Pan szatana, obecnością, słowem, mocą wreszcie swą Boską; następnie w Imię Jego pokonywali go uczniowie Jego Święci, którym moc tę nad nim własnymi przyrzekł ustami, mówiąc: „Czarty w imię moje wypędzać będziecie”. Władza Boża nad owym nieprzyjacielem zbawienia ludzkiego, uwidomioną dla zmysłów być musiała. Jest ona i dziś tą samą i niezmienną, i doznamy niemniej sami całej jej potęgi, jeżeli z żywą wiarą i ufnością w Panu Bogu walczyć zechcemy z pokusami i złościami naszymi, będącymi dziełem tego, którego Chrystus życiem, nauką i śmiercią swoją zwyciężył, a który przecież szuka wśród świata kogo by pochłonął.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023

Newsletter

Otrzymaj za darmo: Niezbędnik modlitewny za dusze czyśćcowe.
Jeśli chcesz otrzymywać żywoty świętych, codzienne rozmyślania, modlitwy za dusze czyśćcowe, nowenny przed świętami, wypełnij poniższy formularz.
Zaznacz: *
Regulamin *