Wszyscy Święci

17. LUTEGO

ŻYWOT ŚW. JAKUBA, PUSTELNIKA.

(żył około roku 450.)

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Jakub ten z Palestyny rodem, obrał sobie w okolicy miasta Porfiryon pustynię, w której rzeczami tego świata wzgardziwszy, żył po anielsku, ustawicznie chwaląc Pana Boga, a modlitwę swą i umartwienia ciała ofiarując Mu jako dziękczynienie za Dobrodziejstwa, a ubłaganie za potrzeby świata całego. Służąc w ten sposób Panu Bogu wiernie przez lat 15, stał Mu się miłym tak, że świętobliwość i czystość serca jego wielkimi cudami potwierdzał. Podziwiając ludzie doskonały żywot Jakuba, daleko sławę jego roznieśli; wszyscy się wtedy po naukę i błogosławieństwo do niego zbiegali. Ale Samarytanie, z pomiędzy których wielu za jego przewodnictwem odstępowało swych błędów, zazdroszcząc mu powodzenia, nasłali nań człowieka złych obyczajów, który obłudą i nikczemnymi sposoby, chciał go nieznacznie na swe grzeszne wprowadzić bezdroża. Jakub obok prostoty gołębiej, zachował wężową mądrość, i chcąc sam zahartować się przeciw upadkowi, na który zwykła słabość natury ludzkiej łatwo zezwolić może, włożył swą rękę w ogień i tak ją mężnie długo w nim trzymał, aż mu palce upalać się poczęły. Zdumiony ów człowiek, użalił się szczerze nad nim, wyznał, że był tam umyślnie posłany, by go pokusą w swe sidła ułowić, a oświecony nauką Świętego Pustelnika, Chrzest Święty przyjął, i w serdecznej odtąd pokucie resztę życia przepędził.

Tym i innymi świętymi postępkami wsławiony mąż Boży, ściągał do siebie liczne zastępy nędzarzy, których potrzebom pilnie i chętnie zaradzał. Córkę senatora jednego z ciężkiej choroby, dotknięciem ręką i modlitwą swą uleczył. A gdy rodzice wielkie mu w zapłacie posłali pieniądze, przyjąć ich nie chciał, mówiąc, że Łaski Bożej nie sprzedaje. Zauważył po niejakim czasie Jakub, iż coraz większą zdobywał wziętość u ludzi. Unikając więc próżnej chwały, opuścił dawne schronienie, a poszedł w głąb pustyni, i osiadłszy w dzikiej nad rzeką jaskini, tam już zamieszkał modląc się, Panu Bogu we dnie i w nocy, żyjąc ziołami, które około niej rosły, i pracując w ogródku, który sobie uczynił by mu żywności dostarczał. Wszakże i tu się długo przed ludźmi nie ukrył; odszukali go, i tłumnie zbiegali się znowu do niego po naukę i błogosławieństwo.

Gdy żył tak jak anioł ziemski przez lat 30, krewkość ludzka uniosła go w pychę i wielkie rozumienie o sobie. Pan Bóg też, aby mu okazać, iż sam przez się, jako człowiek, słabą jest tylko istotą, i pysznić się wartością swą nie może, że całą siłą jego jest moc jedynie i Łaska Boża, dopuścił, iż Jakub upadł w grzech ciężki. Pewni bogaci rodzice przywiedli mu swą córkę, bolesną i niebezpieczną złożoną niemocą, prosząc, by ją zleczył. Modlił się nad nią pustelnik, i dziewica uzdrowioną została; serce atoli jego, gwałtownym dla niej zapałało uczuciem. Przerażony swym stanem ów bohater, który niegdyś uciekając przed grzechem, rękę swą w ogniu upalił; złą i natarczywą myślą i skłonnością dręczony, porwał nieszczęśliwą tajemnie, i walcząc sam z sobą w bezrozumnym uniesieniu, zamordował niewinną istotę i wrzucił jej ciało w rzekę. A tak bezwiedny przedmiot jego chwilowej miłości, stał się zarazem smutną jej ofiarą. Jakub z ludzkiego szału w straszny popadł występek, a ten przywiódł go do rozpaczy. Zwątpiwszy o Miłosierdziu Bożym, w chatce swojej morzył się głodem i zgryzotą sumienia, odchodząc prawie od rozumu. Opuścił ją wreszcie, i jakby obłąkany bijąc się zmysłami, postanowił, chcąc głos sumienia zagłuszyć, w wir świata się rzucić.

Ale Pan Bóg czuwał nad nim, gdy tak nie wiedział gdzie dążył, spotkał na drodze świętego zakonnika, który go zaprosił do swego klasztoru, a nogi mu umywszy, jedzenie przed nim postawił. Jakub nic w usta nie wziął, aż mu pierwej grzech swój opowiedział i oznajmił, że z rozpaczy bieży oddać się światu.

Wtedy Sługa Boży całą mocą wymowy świętej, stawiając mu przed oczy niezmierne Miłosierdzie Boże w wielkich przykładach Dawida, Piotra, Magdaleny i innych grzeszników, upominając, by nie naśladował przeklętego Judasza, światłość nadziei świętej w duszy jego rozniecił. Zalał się Jakub rzewnymi łzami, i wyznając złość swoją, iż tyle darów odbierając od Pana Boga, takim względem Pana i Dobroczyńcy swego stał się niewdzięcznikiem, a tylko na piekło i na męki wieczne zasłużył. — Wszakże, zawoła, nie chcę tracić ufności w nieprzebranym Twym Miłosierdziu, Boże, za mnie ukrzyżowany! — I opamiętawszy się, a pokutę obmyśliwszy, powrócił na pustynię.

Tam znalazłszy grób jakiś stary, kości w jeden kąt złożył, i w nim się zamknął. Nikogo nie widywał, i dwa razy tylko w tydzień jadał to, co dostarczył ogródek obok grobu będący. Na tak surowej pokucie Święty 10 lat tam przemieszkał. Przepraszając Pana Boga, ani oczu podnieść w niebo, ani Imienia Jezusa wymówić nie śmiał; wszakże z dniem każdym coraz większą ku Panu Bogu przejmował się ufnością. Pan Bóg też chcąc pokazać, iż grzeszników, gdy się prawem do niego nawracają sercem, do dawnej swej Łaski przywraca, posłużył się następną okolicznością. Kraj w którym Święty pustelnik przebywał, nawiedzony był tak wielką suszą, iż wszelki plon pracy ludzkiej w niwecz się obrócił. Gdy lud do modłów i postów się rzucił, natchnął Pan Bóg tamtejszego biskupa, ażeby wraz z całym ludem miejscowym udał się do zamkniętego w grobie Jakuba, i modlitwy jego za sobą prosił. I tak też uczynili: biskup z całym duchowieństwem i licznym ludem przyszedł do pokutnika, wzywając w groźnej klęsce pomocy jego. Widząc w tym Święty Wolę Bożą, ośmielił się ofiarować Panu modlitwę swą i one łzy strapionych, ku ratunkowi ludzi w ich ciężkiej potrzebie. I nie zwłocznie też wysłuchany został. Zesłał Pan Bóg deszcz obfity na ziemię, i urodzaje odżywił, a pokutnikowi dawne powrócił Dary Swe i świętość. Tłumy ludu garnęły się do niego; a on mnóstwo niemocy leczył cudownie. W reszcie, mając lat 71 duszę spokojnie Panu Bogu oddał, ku czci Trójcy Przenajświętszej, której cześć i Chwała, a nam bogdajby wytrwanie w pokucie do końca. Amen.

 

 

Uwaga.

 

 

Jako się cnoty Świętych sławią, tak się też i ich grzechy taić nie powinny, abyśmy, którzy często upadamy, z ich powstania wzór pokuty i nadziei brali, i żebyśmy chociażby po największych grzechach, zamiast oddawać się rozpaczy, pomnieli na Nieskończone Miłosierdzie Boskie, i w Nim szukali wspomożenia i siły ku poprawie i wytrwaniu w dobrem do końca. Upadali niekiedy Święci z przyrodzonej krewkości, ale się z grzechu gorąco porywali mocą wielkiej swej cnoty, tak, iż ów upadek nawet, ku pomnożeniu w sobie łaski Bożej obracać umieli.

Uczmy się z przykładu świętego pustelnika być pokornymi w największej doskonałości i świętobliwości żywota, bo wytrwanie w dobrem nie na naszej zasłudze, ale na samej łasce Bożej polega. Gdyby inaczej było, to sprawiedliwi, którzy zasługi sobie u Pana Boga przyczyniają, nigdy by ani grzechowi, ani Gniewowi Bożemu nie podlegali. A przecież tak nie jest, skoro i Apostoł Święty upomina: ,,Kto stoi, niech patrzy, aby nie upadł“. Słabi przeto i ułomni poprawiać się usiłujmy, wzywając Boskiej Pomocy. Mężni i cnotliwi, nie zapominajmy, że tylko Łaską Bożą stoimy, a prośmy, by Pan nasz wspierał nas do końca.

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023

Newsletter

Otrzymaj za darmo: Niezbędnik modlitewny za dusze czyśćcowe.
Jeśli chcesz otrzymywać żywoty świętych, codzienne rozmyślania, modlitwy za dusze czyśćcowe, nowenny przed świętami, wypełnij poniższy formularz.
Zaznacz: *
Regulamin *