8. LUTEGO
ŻYWOT ŚW. JANA DE MATTA, ZAŁOŻYCIELA TRYNITARZY.
(żył około r. 1200.)
Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.
Jan Święty de Matta urodził się 1160r. we Francji, w dziedzicznym swym mieście Falkonie, w Prowancji położonym, z Marty i Eufemiego cnotą i krwią znakomitych rodziców. Herb Matteńskićj familii: Człowiek dźwigający kajdany, z nąpisem: — Panie, wybaw mnie z tych więzów — był jakby przepowiednią dla przyszłego niewolników wybawcy. Przed urodzeniem Jana, matce jego ukazała się Najświętsza Panna wśród Zastępu Aniołów, mówiąc: „Bóg ci da syna, i świętego i dzielnego niewolników odkupiciela, a ojca wielu synów, którzy toż dzieło sprawować będą dla wielkiego dusz ludzkich pożytku”. A gdy Jan Święty na świat przyszedł, dworzanin dając znać o tym ojcu jego w kościele na nieszporach będącemu, trafił na owe Psalmu słowa, stwierdzające niejako zapowiednią przeznaczenie jego: „Pan posłał odkupienie ludowi swemu”. Ochrzczony imieniem Świętego, w wigilię, którego po raz pierwszy świat ujrzał, Jan od niemowlęctwa zdał się być naśladowcą ostrości jego żywota; pościć albowiem równo z życiem zaczął, w poniedziałki, środy, piątki i soboty piersi w cale nie przyjmując.
Gdy miał lat siedem, oddano go do szkół, gdzie w naukach i cnotach znakomite uczyniwszy postępy, powrócił do rodziców z wielkim ich weselem. Niedługo wszakże z nimi przebywał; wiedziony Duchem Bożym udał się wkrótce na pobliską puszczę, tam gdzie niegdyś Św. Maria Magdalena lat trzydzieści na pokucie strawiła; i w ustawicznym umartwieniu pobożne i pełne doskonałości wiodąc życie, wielkie od Pana Boga odebrał Łaski. Lecz Wolą Pańską było, aby owa pochodnia kryjąca się pod korcem, całemu przyświeciła światu. Pobudzony przeto wewnętrznym Głosem Bożym, powrócił Jan znowu do rodziców, którzy na dalsze kształcenie posłali go do Paryża. Tam z początku uczuł w sobie młodzieniec pewny wstręt do nauk, i zatrwożony tym nie pomału, modlił się gorąco przed wizerunkiem Ukrzyżowanego Pana Jezusa, aby to nieszczęśliwe usposobienie przemienił. I usłyszał trzykrotnie z krzyża te słowa: „Ucz się mądrości, synu mój, i uweselaj Serce Moje”. Pocieszony tym Jan Święty, z wielkim podziwieniem i zbudowaniem współuczniów swoich wziął się gorliwie do nauki, i tak w niej szybkie i znakomite uczynił postępy, iż mu pomimo pokory świętej z jaką się z tego wypraszał, stopień doktora przyznano, i zmuszony był zasiąść katedrę profesorską, na której uczył wybornie, i wielu zacnych i mądrych mężów, a między innymi Jan Lotariusz, późniejszy Innocenty III, Papież, spod jego nauczycielskiego kierownictwa wyszło. Wkrótce potem, biorąc kapłańskie święcenie przy wymówieniu słów tych: ,,Weź Ducha Świętego“, ukazała się nad głową jego jak niegdyś nad apostołami, dziwna światłość, która słupem stanąwszy w górę się wzniosła. A gdy w obecności biskupa paryskiego Ottona de Soliaco, rektora akademii, dwóch opatów i wielu doktorów, pierwszą Mszę Świętą odprawiał, podczas Podniesienia Najświętszej Hostii ujrzeli wszyscy nad Ołtarzem Anioła w białym odzieniu z krzyżem błękitnym i czerwonym na piersiach, który ze złożonymi na krzyż rękami w prawej Chrześcijanina, w lewej trzymając Maura niewolników, jakoby jednego za drugiego zamieniał. Jan przez godzinę wtedy pozostał w zachwyceniu, a przyszedłszy do siebie zrozumiał i on i wszyscy obecni, iż Pan Bóg powoływał go do założenia Zakonu z obowiązkiem wykupywania niewolników. Zachęcano go mocno by się udał niezwłocznie do Rzymu, i wyjednał sobie u Ojca Świętego ustanowienie owego Zakonu. Lecz Opatrzność dała mu poznać, iż czas jeszcze do spełnienia tego dzieła nie nadszedł. Przyjąć tylko znowu musiał kanonię paryską, którą po niedługim czasie opuściwszy, poszedł tajemnie w góry Prodelii w Belgii francuskiej leżące, gdzie przez siedem miesięcy pustelnicze wiódł życie; aż upomniany od Pana Boga, aby poszukał na tejże puszczy męża świętobliwego, imieniem Feliksa, puścił się w drogę i wynalazł wspomnianego pustelnika, który 70 letni już starzec, więcej jak 20 lat na pustyni przebył. W pokorze i z miłością od Feliksa przyjęty, około trzech lat z nim świętobliwie przemieszkał.
Tam pewnego razu siedząc przy źródle i rozmawiając z sobą dwaj Święci o Panu Bogu i Niebie, ujrzeli nadbiegającego jelenia, krzyż czerwony i błękitny pośrodku rogów mającego, który się im potem trzykrotnie pod wieczór ukazywał. Zdumiał się Feliks WalezJusz tak niezwyczajnym widokiem, lecz gdy mu Jan opowiedział pierwsze swoje widzenie, zrozumieli oba, iż ich Pan Bóg powołuje do założenia nowego Zakonu, do czego ich też po trzykroć im się ukazujący we śnie Anioł zachęcał.
Pragnąc zadosyć uczynić Woli Bożej, oba Święci udali się do Paryża, skąd opatrzeni listami tych, którzy byli przytomni pierwszemu objawieniu, poszli do nowo obranego papieża Innocentego III. Ten mile ich przyjął, i wysłuchawszy, zebrał naradę kardynałów, post trzydniowy i nabożeństwo celem poznania Woli Bożej, nakazał, i sam na tenże koniec w kościele Lateraneńskim solenną Mszę Świętą odprawił. Podczas Ofiary Najświętszej, kiedy podnosił przedziwną Hostię, ujrzał wraz z całym przytomnym ludem toż samo objawienie, które Jan Święty miał w Paryżu, podczas swoich prymicji.
Uzyskawszy tym sposobem dwukrotne zatwierdzenie swe z Nieba, Zakon Trynitarzy mający obowiązek wykupywania Chrześcijan z niewoli, postanowiony został przez Ojca Świętego, który w dzień Oczyszczenia Najświętszej Panny, obu dwóch fundatorów w habit biały z krzyżem czerw onym i błękitnym przybrał, i Zakonowi temu tytuł Zakonu Trójcy Najświętszej nadał. Po czym wysłał Papież Jana i Feliksa do Paryża, aby wraz z tamtejszym biskupem i z Opatem kościoła Św. Wiktora, po myśli swojej Regułę ułożyli. Co gdy nastąpiło, niebawem wielu zacnych i uczonych ludzi do Zgromadzenia swego przyjąwszy, pierwszy klasztor w górach Prodelii, w miejscu gdzie im się trzykrotnie jeleń z krzyżem ukazał, założyli. Tam na przełożeństwie pozostał Feliks; Jan zaś poszedł do Rzymu, gdzie Ojciec Święty potwierdziwszy Regułę spisaną, oddał mu kościół Świętych Michała i Tomasza na górze Coelium, dostatnim placem i znacznymi dochodami opatrzony, a Jana dożywotnim generałem naznaczył.
Objąwszy ten urząd Jan Święty, przemyślał jakby co prędzej przyjętemu na siebie zobowiązaniu, zadosyć uczynić? Jakoż po upływie czterech miesięcy zebrawszy to z jałmużny, to z przychodów klasztoru, to z przysłanych od Feliksa pieniędzy, znaczną sumę, chciał się sam udać na tę miłą Panu Bogu posługę. Ale Papież, uważając potrzebną w miejscu obecność jego, innych braci zakonnych, a mianowicie Jana Anglika i Gwilhelma Szkota wysłać kazał, przydając im i pieniędzy ze skarbu swego, i listy polecające do Miramolina, króla Maroku. W podróży tej dwaj owi błogosławieni 186 niewolników wykupili, a wielu bardzo pogan do Wiary Świętej nawrócili. Opowiadając Ojcowie za swym powrotem Janowi Świętemu, w jakim niebezpieczeństwie Chrześcijańskie dusze u pogan zostają, tak żarliwość Męża Świętego pobudzili, iż wziąwszy z sobą owego Jana Anglika popłynął z nim do Tunetu, gdzie 120 niewolników wykupił. Maurowie jednak chcąc większą na nim wyłudzić opłatę, porwali go, zbili okrutnie i w kajdany okuli. Mężnie to i wesoło znosił Święty; obawiając się wszakże, by mu wykupionych już więźniów nie zabrali poganie, błagał o pomoc Najświętszej Panny, Która mu tyle złota przysporzyła, ile go łakome pogaństwo zażądało. Ale i tym nie zasyciła się ich chciwość, gdy bowiem Jan Święty miał do Rzymu odpłynąć, oni tych więźniów albo zatrzymać sobie, albo potopić chcieli. Żagle więc i wiosła pocięli na kawałki, czym się niezmiernie przerazili wszyscy. Jan zaś pełen ufności w Panu Bogu, płaszcz swój w miejsce żagli rozpiął, i odbiwszy bezpiecznie od portu, w nader krótkim przeciągu czasu mil 400 upłynął, i za przyczyną Najświętszej Panny, szczęśliwie w Rzymie stanął. Tu Opieka cudowna powtórną jeszcze wyrządziła mu Łaskę, bo gdy później w Walencji, Maurytańskim naówczas mieście, nie wystarczało mu złota na okup niewolników, wzywając pomocy Matki Bożej, Mszę Świętą na cześć Jej odprawił; a gdy skończył, znalazł na Ołtarzu tyle pieniędzy ile mu było potrzeba.
Znając Innocenty mądrość i świętobliwość Jana, mianował go swym kapelanem. Kiedy zaś Wulkan, król Dalmacji, prosił Ojca Świętego o przysłanie mu cnotliwych i uczonych mężów na poprawę zepsutych w swym królestwie obyczajów, Papież posłał tam Jana Świętego wraz z Symeonem, drugim zakonnikiem. Święty pełen Ducha Bożego w zwołanym przez siebie koncylium mądre ustawy ku wykorzenieniu złych obyczajów, poczynił; a nauką swą i przykładem kraj cały na dobrą drogę ta k naprowadził, że ucieszony tym i wdzięczny Wulkan z wielkim poszanowaniem i dziękczynieniem odesłał czcigodnych apostołów do Papieża, przydając listy pełne Janowych pochwał. Gdy takowe Innocenty przeczytał, w nagrodę pracy podjętej, chciał uczynić Jana Świętego biskupem Osty i, które to biskupstwo pierwsze jest po papieskim i posiada przywilej koronowania Ojca Świętego. Ale Jan Święty pragnąc w pokorze i ubóstwie pozostać, wyprosił się od tej godności. Otrzymał w zamian pozwolenie, udania się do Hiszpanii w zamiarze wykupu niewolników, a rozkrzewienia swojego Zakonu. Poszczęścił mu też Pan Bóg; wdzięcznie bowiem przyjęty od Alfonsa VIII, króla Kastylii i od Sancjusza, króla Nawarry, niemało wzniósł klasztorów swoich, i wielu niewolników wykupił.
Następnie, pilnym staraniem swoim zaprowadził swój Zakon i wiele pobudował mu klasztorów we Francji, a z rozkazu Innocentego III błędy Albigensów skutecznie gromiąc, mądre przeciw nim księgi pisał.
Do znakomitej nauki i do Łask tylu przydał Pan Bóg Janowi i Dar proroctwa. Przepowiedział on Dominikowi Świętemu, gdy jeszcze był kanonikiem regularnym Św. Augustyna, że miał być Założycielem Zakonu Kaznodziejskiego, i że w nim miał mieć Św. Tomasza z Akwinu, Męża Świętego i Doktora Kościoła Bożego. Alfonsowi zaś Kastylijskiemu przepowiedział znakomite nad Maurami zwycisztwo; a po krótkim życiu Ferdynanda, syna jego panowanie, i powtórne Maurów pobicie, z odebraniem im miasta Sewilli. Co się też wszystko ściśle spełniło. W tajnikach serc ludzkich tak jasno czytać umiał, iż nieraz upominał o grzechy, które przed nim pilnie ukryć chciano. Miał Jan de Matta szczególny sposób leczenia chorych na febrę. Święcił on na cześć Trójcy Najświętszej trzy kawałki opłatka, i na pierwszym czyniąc jeden krzyżyk, pisał te słowa: „Ojciec jest Pokój“. Na drugim dwa rysował krzyżyki z napisem: „Syn jest Życiem“. Na trzecim trzy krzyżyki ze słowami: „Duch Święty jest lekarstwem”. I tymi opłatkami wiele osób uzdrawiał. Później też Zakon Trynitarski naśladując ojca swojego, niósł tym sposobem pomoc febrą dotkniętym.
Tylu ozdobiony cnotami, tylu Boskimi Łaskami obdarowany, a tylu wzbogacony zasługami, wracał już do Rzymu Jan Święty, gdy Filip August, król francuski obrał go za swego teologa na powszechne, a czwarte koncylium Lateraneńskie, które był właśnie Papież Innocenty naznaczył. Zbliżająca się wszakże śmierć Świętego Męża, nie dopuściła mu spełnić włożonego nań zadania. Uwiadomiony o niej przed rokiem od Feliksa Świętego, oznajmioną ją sobie następnie mając od Anioła, tym pilniej przez wszelkie cnoty i umartwienia do niej się gotował.
Gdy skutkiem wzmagającej się choroby, na siłach ustawać zaczął; z wielką pobożnością Sakramenty Święte przyjąwszy, grób sobie wykopać, i tam na trzy dni przed śmiercią na rogóżce złożyć się kazał. Potem cały dzień był w zachwyceniu, z którego się ocknąwszy, braci swych zebrał i upominał, ażeby obok cnót wszelkich, obowiązku wykupywania niewolników z wielkim staraniem strzegli. I dawszy im swe ojcowskie błogosławieństwo, światłością niebieską otoczony, Panu Bogu ducha oddal 17 grudnia 1213 roku.
Ciało Jana przez dni cztery nie pochowane leżało z przyczyny cudów, jakie Pan Bóg przez zasługi tego Świętego czynił. I tak: czterech ślepych za dotknięciem się go przejrzało. Niewiasta jedna mająca ramię uschłe od lat kilku, zdrowie odzyskała, dziecię umarłe ożyło; chromy, bliski śmierci zupełnie ozdrowiał. O czym dowiedziawszy się Ojciec Święty przyszedł z wszystkimi kardynałami odwiedzić ciało jego, i wystawiwszy mu w kościele Św. Tomasza grób z marmuru własnym kosztem, przy zgromadzeniu całego Rzymu, sam go nabożnie pochował.
Później papież Innocenty XIII, podzielił te Święte Relikwie pomiędzy Trynitarzy: ramię i żebro jedno dał trzewiczkowym, głowa zaś z resztą części została przy bosych Trynitarzach madryckich, którym też Benedykt XIV darował i ową trumnę marmurową, w której pierwotnie zwłoki Jana Świętego złożone były. Chwała niech będzie Panu Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu, Który powodowany Ojcowską Miłością Swoją, wszelakiej nędzy chce i umie zaradzić przez wierne Sługi Swoje. Amen.
Uwaga.
Widzisz ucząca się młodzieży, gdzie ten Jan Święty szukał rady i wsparcia, gdy niechęć, a prawie wstręt do nauki, tak mu ją uciążliwą czyniły. Spostrzegłszy upokarzające usposobienie, jakie nim zawładnęło, wzdrygnął się na nie młodzieniec święty, i zwróciwszy się sercem do Pana Boga, wiarą w Wszechwładną pomoc Jego, wyjednał ją sobie hojną i pełną niezrównanej zachęty, w słowach, które z krzyża usłyszał: „Ucz się mądrości, synu Mój, i rozweselaj Serce Moje“. Bogdaj byśmy wszyscy w szlachetnej pracy i prawem kształceniu umysłu szukali owej mądrości, która nam samym najwyższy pożytek, a Panu Bogu w nas hołd winny i uweselenie przynosi.
© salveregina.pl 2023