Św. Jan Jałmużnik

28 Stycznia.

ŻYWOT ŚW. JANA JAŁMUŻNIKA, PATRYARCHY ALESKANDRYJSKIEGO.

(żył około r. 615.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Jan patryarcha aleksandryjski, dla wielkiego nad ubogimi miłosierdzia i jałmużny czynienia, jałmużnikiem nazwany, był rodem z Cypru, a synem Epifaniusza, starosty tej wyspy. Kiedy już do właściwego doszedł wieku, idąc za życzeniem rodziców, pojął żonę, z którą mając dziatki, prędko je postradał, a za nimi i żona jego młodo ten świat pożegnała. Gdy znów wolnym został, dziękował Panu Bogu w osieroceniu swoim za wszystko, i Służbie Bożej gorliwie się poświęcił. Kochał się w modlitwie i innych bogobojnych sprawach, ale najwięcej w jałmużnie względem nędznych i ubogich. Tak go też Pan Bóg tymi cnotami wsławił, że cesarz Heraklius uczcił go dostojeństwem biskupa aleksandryjskiego, które przymusem prawie objąwszy, starał się najpierw, aby Wiarę Świętą z kacerstwa, jakim ją zarazić chciano, oczyścić, a szczere ziarno Nauki Bożej owieczkom swoim podać. Następnie, wszystek na dobre uczynki się dał. I tak: przyzwawszy gospodarzy kościelnych polecił im, mówiąc: — Idźcie po całym mieście, a spiszcie mi panów moich. — Pytali go, co by to byli za pany? — A on rzecze: — Ci, których wy żebrakami zowiecie, ci są panami moimi, bo oni przyjąć mnie mogą do Wiecznych Przybytków, i dać mi pomoc do zbawienia mojego. — I spisano 7500, a on naznaczył każdemu dzienne wsparcie. Kiedy Persowie wojując Syrią, Jeruzalem spalili i Krzyż Święty wzięli, on wysłał okręty z pieniędzmi i zbożem, aby więźnie wykupywano i biednych wspierano. Chcąc, ażeby każdy mógł mieć wolny do niego przystęp, gdy słudzy nie wszystkich mu oznajmiali, obrał sobie dwa dni: środę i piątek, w których u drzwi kościelnych siedział, i z każdym gotów był do rozmowy, mówiąc: — Jeśli mnie do Pana Boga wolny jest przystęp, czemu też ku potrzebie bliźniego mego nie mam nakłonić ucha? Jako sam mierzę, tak i mnie odmierzonym będzie. Gdy go pytano co czynić, kiedy osoby dobrze ubrane o jałmużnę proszą, on odpowiedział: — Jeśliście Chrystusowi Panu i pokornego Jana szafarze, tak szafujcie jako Chrystus Pan kazał, nie pytając o zasługi tych co biorą. Wszakże nie swoje dajemy, ale Jego. A jeśli myślicie że wam nie stanie dochodów, ja nie podzielam małej wiary waszej, i ufam, że gdyby z całego świata zeszli się tu ubodzy, ten skarb by się nie przebrał. — I opowiedział, jak mając lat 15, gdy jeszcze był w Cyprze, ukazało mu się miłosierdzie w postaci dziwnie pięknej panienki, obiecując, jeśli ją za przyjaciela weźmie, łaskę mu zjednać u Pana Boga. Ocknąwszy się, rozmyślając nad swym widzeniem, udał się Jan do kościoła, i na drodze spotkał ubogiego na wpół nagiego; zwlókłszy więc z siebie suknię, oddał mu takową; a gdy szedł dalej, jakiś człowiek w białej szacie zabiegł mu drogę i dał mu worek, w którym było sto złotych; wziął je Święty, ale wnetże chciał zwrócić, żałując, że wziął bez potrzeby; a kiedy się obrócił, już onego męża nie znalazł, i poznał, iż to było Dzieło Boże. Od tego czasu chciał doświadczyć, i tysiąckroć doświadczył, że co dał ubogiemu, Pan Bóg mu zawsze nagrodził.

Czasu jednego chciał ktoś spróbować jego cierpliwości, i gdy szedł do szpitala, zastąpił mu po dwakroć drogę, odmieniając szatę, a o jałmużnę prosząc. Jan za każdym razem 6 srebrnych dać mu kazał. Gdy go po raz trzeci zaczepił, sługa biskupi poznał go i mówi: — Ojcze, to ten sam, cośmy go dopiero wsparli. — Rzecze Święty: — Daj mu 12, bo być może, iż to Pan mój tak mnie doświadcza.

Kupiec pewien straciwszy wszystko, prosił go o wspomożenie. Po razy kilka Jan Święty wsparcia mu udzielał, a gdy i to nie pomogło i zawsze tracił, rzecze mu Święty: — Źle nabyłeś i okrętu i pieniędzy twoich, i dla tego pożytku z nich nie masz. Weźmij okręt kościelny ze zbożem, którym jest naładowany, jedź, sprzedaj i wspomóż się. — Usłuchał kupiec i bardzo korzystnie sprzedawszy swój towar, powrócił do Aleksandrii, i opowiadał wszystkim doznaną Łaskę Bożą za jałmużną i błogosławieństwem Jana Świętego.

Jeden zacny człowiek okradziony będąc, w wielkim został ubóstwie. Jan Święty każe mu dać 15 funtów złota. Kościelni widząc, iż mało w skarbie mają, dali mu pięć tylko. Dowiedział się o tym Święty. A tymczasem bogata jedna wdowa przybywszy do niego, ofiaruje na jałmużnę 500 funtów złota. Jałmużnik zawołał kościelnych, mówiąc: — Przez łakomstwo wasze, Kościół stracił tysiąc funtów złota. Oto owa wdowa miała ochotę dać 1500 funtów, ale gdyście wy ubogiemu poskąpili, zamiast 15 pięć dali, ona odmieniła myśl swoją i odcięła tysiąc. I żeby ich o tym przekonać, posłał po tę wdowę, która mu rzekła: — Taki zaprawdę miałam zamiar, alem się namyśliła. — Widząc swą winę szafarze, padli mu do nóg, prosząc by im odpuścił.

Gdy w czasie głodu wielkiego w Aleksandrii, zadłużywszy się Jan Święty, nie wiedział już skąd miał dostać pomocy ku ratowaniu nieszczęśliwych, zdarzyło się, iż kleryk jeden chciał go przekupić, ofiarując mu zboże i pieniądze, jeżeli by go zrobił Diakonem. Zgromił go o to tajemnie, grzech mu jego przywodząc na oczy. I ledwie mówić z nim kończył, gdy mu oznajmiono, że dwa okręty kościelne, zbożem naładowane przypłynęły z Sycylii. I padłszy na kolana Jan Święty dziękował Panu Bogu, że nie opuszcza tych, którzy chowają Jego Przykazania.

Był też Jan Święty wielkiej pokory i łaskawości. Trafiło się że raz ukarał kleryka za popełniony występek, co zamiast go poprawić, jeszcze gorszym uczyniło, oburzając przeciw patryarsze. Widząc to Jan Święty umyślił go przyzwać i błagać, by się upamiętał, a ochronił duszę swoją od zguby. Zapomniawszy jednak o tym, gdy Ofiarę Mszy Świętej sprawował, wspomniał na kleryka i na Słowo Pańskie: „Gdy wspomnisz u ołtarza, iż brat twój ma co przeciw tobie, zostaw dar twój u ołtarza, a pójdź i pojednaj się z bratem twoim” . — Odszedł od Świętej Ofiary, a przyzwawszy onego kleryka, padł mu do nóg, przepraszając, ulękły jego pokorą, kleryk w płaczu u nóg jego błagał o przebaczenie, i nadal życiem przykładnym winy swoje nagrodził. Zaś Jan Święty wróciwszy do Ołtarza, bezpiecznie Mszę Świętą kończył.

Siostrzeńca jego pewien przekupień zelżył raz nie przystojnymi słowami. Przyszedł więc z wielkim frasunkiem żalić się do Patryarchy, a ten mu rzecze: — Poczekaj, będzie ukarany aż wszyscy się zadziwią. Ale ty bracie miły, chceszli się zwać mym powinnym, nie tylko słowa, ale i rany dla miłości Pana Boga bądź gotów znieść i odpuścić bliźniemu. — A zawoławszy urzędnika, kazał, aby od onego przekupnia żadnych kościelnych czynszów nie brał, ale wszystkie mu odpuścił. I takiemu to ukaraniu dziwowała się zaprawdę Aleksandria cała.

Jeden wielki przyjaciel jego kupił mu płaszcz czy kołdrę za 36 srebrnych. Używał jej wprawdzie Święty, nie chcąc odmową zasmucić przyjaciela. Gdy jednak bardzo wyrzucał sobie, iż tak kosztownej używa szaty, gdy Chrystus Pan w tylu ubogich od zimna umiera, a pomnąc, iż w Dzień Sądu usłyszy : „Synu, użyłeś dobrego za żywota twego“. Postanowił zrzucić ów ciężar z serca, i posłał kołdrę na targ. Ale tam ujrzał ją ów przyjaciel, odkupił i odesłał na powrót Janowi Świętemu, co gdy kilkakrotnie się powtórzyło, i piękny spór o jałmużnę uczyniło, wiele pieniędzy ubogim przyniosło.

Umiał Jan Święty i skąpych, a niemiłosiernych do jałmużny przywodzić i serce im zmiękczyć. Wiedząc o Troilusie, biskupie, iż był łakomy i skąpy, wziął go raz z sobą do szpitala i zaczął go zachęcać, aby ubogim dał jałmużnę; a on dla wstydu, by za skąpego nie był miany, rozdał aż do 30 grzywien. Przyszedłszy jednak do domu, takim był zdjęty smutkiem, iż zachorował z żalu o pieniądze. Jan Święty wiedząc jaka to choroba, wziął z sobą 30 grzywien i oddając je Troilusowi, mówi: Iż mu zwraca to, co na jałmużnę od niego pożyczył, tylko prosi, ażeby mu dał cyrograf, iż mu to odstępuje, co sobie tym miał u Pana Boga zjednać. Wziąwszy pieniądze Troilus lepiej się mieć począł; a Jan Święty otrzymawszy żądany cyrograf, wrócił do domu i wzywał Pana Boga, by go z tak ciężkiego łakomstwa uleczyć raczył. I tak się stało. Nocy jednej widzi Troilus przez sen wspaniały pałac, nad którego drzwiami złotem napisano: Mieszkanie wieczne Troilego biskupa. Gdy mu się z radością przygląda, aż tu jakoby urzędnik cesarski rozkaz wydaje, mówiąc: — Pan świata całego kazał ten napis zmazać; napiszcie raczej: mieszkanie wieczne Jana, arcybiskupa aleksandryjskiego, kupione za 30 grzywien. Wtem się ocknie, rozmyślać i trapić się zacznie łakomstwem swoim, i bieży z tym do Jana Świętego. On go wtedy nauczać począł, i był później z niego wielki i pełen miłosierdzia jałmużnik.

Nawiedził też Pan Bóg Jana, jakoby Joba; okręty jego na morzu poniosły stratę 3030 funtu złota. Gdy go ta wieść doszła, rzecze: — Imię Pańskie niech będzie błogosławione, Pan dał, Pan wziął; ja to winien jestem, i mnie Bóg chciał poniżyć, bo jałmużna bywa do hardości przyczyną. Ja to za dusze i za nędzę zgłodniałych odpowiadać będę. Ale Pan Bóg nie opuści ich w Miłosierdziu swoim.

Rychło potem sowicie Pan Bóg mu wszystko powrócił, a on hojniejszym stał się jeszcze na ubogie i cierpiące.

Raz idąc do kościoła spotkał ubogą wdowę, która mu krzywdę swą oznajmiając, o pomoc prosi. Ci co z nim szli, mówili: — Wróciwszy do domu, słuchać jej będziesz. — On zatrzymując się, rzecze: A teraz jako mnie Pan Bóg wysłucha, gdy ja wysłuchać jej nie zechcę, a odwlekać będę?

Dowiedział się raz, iż syn wielkiego jednego jałmużnika ubóstwo cierpi, że ojciec nic mu nie zostawił, a Panu Bogu syna w opiekę oddał. Kazał więc Jan Święty sporządzić testament, jakoby ojca, w którym wyraża: iż niejakie miał powinowactwo z ojcem jego, ażeby zachęcony tym młodzian do niego się udał. I tak się stało. Wziąwszy owe pismo przyszedł do patryarchy, który go dobrze opatrzył i żonę mu z zacnego domu i z dobrym posagiem zjednał. I wypełniły się te słowa: „Nie widziałem sprawiedliwego opuszczonego, ani jego plemienia, chleba żebrzącego”.

Oto już i pełen zasług żywot Jana Świętego domierzał swego kresu. Gdy wyjechał do Konstantynopola, chroniąc się przed Persami następującymi na Aleksandrię, do Cypru, ojczyzny swej dopłynął, i tam Panu Bogu ducha oddał.

Racz, o Panie Jezu, za przyczyną jego u Boga Ojca, wielkim miłosierdziem ku bliźnim zapalić serca nasze, Który żyjesz i królujesz z Ojcem i Duchem Świętym na wieki. Amen.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Jałmużna jest jednym z tych nieprzebranych skarbów, jakimi Pan Bóg dusze nasze wzbogacać nam każe. Nie ma stanu, wieku i położenia, w którym by nie było w mocy człowieka wesprzeć uboższego od siebie. A jeśli datkiem pieniężnym obdarzyć go nie możemy, to rada, okazane współczucie, udzielona pomoc w jakim bądź kształcie, a pochodząca z pełnego miłości Pana Boga i bliźniego serca, są to wszystko wielkiej wartości miłosierne uczynki, których nie zostawi bez sowitej nagrody Ten, Który z Miłości i Miłosierdzia na ten świat zstąpił. Pan Bóg w cudach, jakie przez Świętych swoich działał, chciał nas dotykalnie, że tak powiem nauczyć, ile prawdziwe są Jego Słowa: Iż i szklanki wody w Imię Jego podanej, nie zostawi bez nagrody.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024