Św. Katarzyna z Sienny

30 kwietnia.

Żywot Św. Katarzyny z Sienny.

(żyła około r. 1370.)

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. II, 1880r.

 

 

Św. Katarzyna urodzona w mieście włoskiem Siennie z ojca Jakuba farbiarza i matki Lappy, z lat dziecinnych szczególnymi od Pana Boga obdarzona była Łaskami; a miłość jej ku Stwórcy, w każdym odbijała się uczynku. Zaledwie nauczyła się Anielskiego pozdrowienia, chodząc po schodach w swym domu, przyklękała na każdym stopniu, mówiąc: Zdrowaś Marya. W szóstym roku, dziwne miała jakieś widzenie w powietrzu, po którym bardzo poważny, w modlitwie gorący, a w umartwieniu surowy wieść poczęła żywot, rówieśnice swoje do naśladowania go pobudzając. Ile razy zeszły się do niej, uczyła je biczować się powrózkami i pacierz z nią mówić musiały. jak tego żądała. Naśladując Przeczystą Matkę Bożą i Jej się powierzając, w ósmym roku poślubiła panieństwo swe Panu Bogu. Gdy raz dziewięcioletnie dziewczę matka posłała do kościoła, aby tam Mszę Świętą odprawić kazała na jej intencję, a ona długo nie powracała, rozgniewana matka rzecze potem do niej: Przeklęci są, którzy mówili, żeś tam już zostać miała. – Zmilczało dziewczę, a gdy matka ochłonęła, wzięła ją na stronę i rzekła: – Matko moja najmilsza, gdy ja wolę twoją przestąpię, karz mnie i bij, bo to się godzi, ale z mojej przyczyny nie złorzecz nikomu, bo to się nie godzi. Posłałaś mnie dla Mszy Świętej do kościoła, ja też wysłuchać jej musiałam. – Zbudowana jej odpowiedzią matka, tym więcej cenić ją sobie zaczęła.

Kiedy już starszą była, rodzice myśląc o jej postanowieniu, na wzór innych jej wieku panienek, z niejakim wyszukaniem przystrajać jej się kazali. Uległa nieco z początku ich żądaniu Katarzyna; niedługo wszakże oburzona tym sama na siebie, zaniechała tych powierzchownych ozdób, a opłakując gorzko swą słabość, ostrzygła piękne warkocze i głowę lekkim pokryła welonem. Zobaczywszy to matka, rozżalona i rozgniewana, wypędziła ją z ulubionego jej pokoiku, gdzie się w cichości modlić była przywykła, a posłała ją do kuchni, na najpodlejsze posługi domowe. Nauczona Duchem Bożym dziewica, straciwszy to schronienie, zbudowała sobie w sercu inne samotne i spokojne, w którym pielęgnując Pana Jezusa i Matkę Jego przeczystą, nigdy już duszą nie wychodziła z niego. Powodując się natchnieniu Bożemu, panienka Święta przy pracach swoich pomiędzy czeladzią, przy najściślejszym spełnianiu trudnych i kłopotliwych zajęć gospodarskich, zawsze na sercu spokojna, cała głęboko w Panu Bogu zatopiona, niczym w wewnętrznym zebraniu ducha, roztargnąć się nie była w stanie. Widząc ją rodzice tak stałą w myślach i postanowieniach, zaniechali zmuszać ją do małżeństwa, i zwolniwszy zarazem od zatrudnień domowych, dozwolili jak dawniej oddać się nabożeństwu.

I jakiż język wypowie ostrość żywota, jaki od tego czasu wiodła Katarzyna? Mięsa wcale nie jadała i pomału od gotowanych odzwyczajając się potraw, na chlebie i surowych jarzynach przestawała, a długimi niekiedy czasy, czystą wodę tylko za cały pokarm piła. Sypiała na gołych deskach, i to zaledwie pół godziny przez noc, którą zwykle na bezustannej modlitwie i rozmyślaniu trawiła. – A gdyby miała była z kim o Panu Bogu i rzeczach Boskich mówić, to i dni kilkadziesiąt byłaby na takiej rozmowie wytrwała, nic nie jedząc ani pijąc.

Gdy się to niekiedy mniej więcej przytrafiło, dziewica tym czerstwiejszą była na ciele. Przyswajając sobie wszelkiego rodzaju umartwienia, nosiła Święta pas żelazny na sobie i trzykroć na dzień biczowała się żelaznymi łańcuszkami tak, iż krew z pleców ściekała jej na nogi. Gdy żadne usiłowania bliskich jej osób, zmienić ostrości jej życia nie były wstanie, matka zabrała ją z sobą do wód, sądząc, że tym sposobem sfolgować sobie będzie musiała. Ale i tam Święta rozliczne sobie umartwienia stwarzała; za powrotem zaś do domu bardzo zachorowała, i widząc płaczącą matkę powiedziała jéj, że jeśli nie zezwoli by została zakonnicą, na śmierć jej patrzyć będzie. – Przerażona matka nie opierała się więcej, co usłyszawszy Katarzyna Święta ozdrowiała natychmiast, i oblókłszy zakonne szaty w klasztorze Św. Dominika, jeszcze surowiej pokutować zaczęła. Przez całe trzy lata nie rozmawiała z nikim oprócz na spowiedzi; z celi nie wychodziła nigdzie tylko do kościoła, gdzie wielkie miewała objawienia Boże, które ją coraz pokorniejszą czyniły. Usłyszała raz od Chrystusa te słowa: ,,Córko, wiedz com Ja jest, a coś ty jest, a będziesz błogosławioną. Jam jest co jest, a tyś jest, co nie jest.” Tak Pan Bóg Sam Jeden jest sam przez się wszystkim, bytem, światłością, mądrością, życiem. A czymże jest człowiek? Sam przez się niczym, całe istnienie jego jest z Pana Boga i w Panu Bogu. On to początkiem człowieka, On siłą jego i życiem. Cóż robi straszną grzechu szkaradę, odpychającą nas od Pana Boga? Oto zapoznanie w nas samych owego niewysłowionego pierwiastku Bóstwa, którym wzgardzamy, o którym nie pamiętamy, postępując wbrew prawu i świętości Jego! – Racz też Chrystus Pan do niej: ,,Córko, myśl ty o mnie, a ja będę myślał o tobie”. Dziwnie też i ona sama ufała Panu w każdej przygodzie i innych tego uczyła.

Na tylu darami i cnotami ubogaconą dziewicę Świętą, dopuścił Pan Bóg nadzwyczaj ciężkie pokusy. Powaby i rozkosze światowe, snuły jej się dniem i nocą po głowie, nęcąc ją do siebie w rozmaitych postaciach. Odpychała je mężnie Święta, znosząc z pokorą i w cierpliwości wielkiej tę długo trwającą mękę i składając ją w hołdzie czci i miłości, Zbawicielowi swojemu. Pan nasz Jezus Chrystus nareszcie wrócił jej Światłość Swej Obecności, i tak nią całą jej duszę ogarnął, iż jakby witając Go zawołała: – Gdzieżeś był przez ten czas, Panie Jezu mój? – ,,W sercu twoim – odpowie Zbawiciel poznaj Mnie w tym, iż nie tylko nie miałaś upodobania w sprośnych myślach twoich, ale bolałaś raczej głęboko, żeś ich wyrzucić z serca nie mogła”. Po tej zwycięstwem zakończonej próbie, w niesłychane Katarzyna opływała już pociechy. A rozmowy, które z Boskim Oblubieńcem swym miewała przywiodły ją do tego, iż całą gorącość ducha i miłości swej ku Panu Bogu, obróciła na starania ku pozyskaniu mu dusz ludzkich. Częściej wtedy z celi wychodzić i domowe w klasztorze posługi pełnić zaczęła. – W każdym wszakże zajęciu, serce jej tak silnie z Panem Bogiem złączone było, iż często wpadała w zachwycenie. Raz w takiej chwili upadła w ogień, żadnej ani na osobie, ani na szatach swoich nie poniósłszy szkody. Nadzwyczaj miłosierna, ubogim z czego mogła czyniła jałmużny.

Dnia jednego, przyszedł tam nędzarz prosząc o wspomożenie, a ona mając na sobie jedyną swoją suknię której dla przyzwoitości pozbyć się nie mogła, wzięła płaszcz jaki jeszcze posiadała i ten mu oddała. Dziękuję, rzekł biedny, a wkrótce potem ujrzała Święta płaszcz swój na Panu Jezusie, który jej powiedział: iż nigdy odtąd ani na ciele ani na duszy uziębnąć nie miała. I tak się działo, bo wśród najostrzejszego powietrza jedyną swoją nosząc suknię, zimna nigdy nie uczuła. Wino, które ubogim rozdawała nieprzebranie trwało, nie ubywało go bowiem wcale. Słysząc o dwóch chorych niewiastach, poświęciła się Katarzyna najtroskliwszemu ich pielęgnowaniu. Jedna z nich cała trądem pokryta i w szpitalu złożona, pomimo usług jakie od niej odbierała, traktowała ją jak ostatnią niewolnicę; co Święta znosząc cierpliwie, z tym większą miłością służyła jej aż do śmierci. Sama zaś trądem zaraziwszy rękę, straciła go w chwili, gdy ciało zmarłej obmyła.

Drugą chorą była siostra jej zakonna imieniem Andrea, cierpieniem raka dotknięta. Opuszczona od wszystkich dla nieznośnej woni jaką wydawała z siebie, znalazła w Katarzynie niezrównaną opiekunkę i sługę; która gdy wstrętne powietrze obrzydzenie jej sprawiać poczynało, w oburzeniu na samą siebie, iż siostrę Krwią Bożą odkupioną brzydzić się śmiała, nos i usta do rany przykładała, aż dopóki odrazy swej nie zwyciężyła. Wdzięczna z początku Andrea, tak sobie później obmierziła Katarzynę Świętą, iż z przebiegłością szarpiąc jej sławę, dała ją w podejrzenie najszanowniejszym osobom. Uczuła to mocno Panna Święta, jednak nie tylko nie pokazała żalu najmniejszego swej chorej, ale owszem, podwoiła starania, służąc jej i opatrując ją z całym oddaniem. Przed samą dopiero śmiercią wyznała Andrea, iż niesłusznie oczerniła swą dobrodziejkę wymyślając na nią niegodziwe potwarze. A Świętej więcej sprawiały przykrości oznaki czci jaką ją otaczano, niż następstwa niesławy jaka ją była dotknęła.

Dziwne z nią rzeczy Pan Bóg czynił, gdy jadła, chorowała, gdy nie jadła, jeno Najświętszy Sakrament przyjmowała, lepiej się miała. Gdy w ciężkich chorobach jakim często podlegała, powiedziano jej co pocieszającego o poprawie dusz ludzkich, niezwłocznie ozdrowiała, a gdy o Panu Bogu z kim rozmawiała, zdrową się czuła, chodziła i pracowała. Spowiednicy nakazywali jej jadać, jak inne siostry jadały; lecz Święta ilekroć ich usłuchała, natychmiast zachorowała, i musieli jej dać pokój. Zwykle wodą się tylko lub sokiem z ziół jakich, nieco posilała.

Kiedy niektórzy nie pojmując w niej działania Bożego, obmawiali ją i szemrali; ona cieszyła się tym mówiąc: – Obmowy te i przeciwności są mi pożyteczne, bo rada płacę nimi Panu, karania doczesne. Nie trzeba się ochraniać, ale i owszem poddawać się na tym świecie Sprawiedliwości Bożej. Gdyby człowiek umiał dobrze Łaski Bożej użyć, ze wszystkich przygód i trudności swoich, duchowny osiągnąłby pożytek.

Z pomiędzy niezliczonych cudów jakimi się w niej Moc Boża objawiała, wspomnę tu jeszcze o dwóch kapłanach, którzy w czasie morowego powietrza w Siennie r. 1374 niosąc pomoc duchowną zarażonym, sami tejże chorobie ulegli; co widząc Święta, słowem swoim obydwóch zleczyła. Obok tych wszystkich Darów Bożych, odebrała Katarzyna z szczodrobliwości Ducha Świętego taką bystrość rozumu, tak głęboką mądrość i taki dar wymowy, iż w najważniejszych sprawach Kościoła Świętego, najzbawienniejszy na całe Chrześcijaństwo wpływ wywierała. Zadania teologiczne z którymi udawano się do niej, rozwiązywała wprawiając w zdumienie najuczeńszych mężów. A papieże, kardynałowie, książęta panujący, zasięgali jej światłej rady; o czym świadczą pozostałe po niej ich listy.

Zbuntowani przeciw papieżowi Florentczycy, wysłali Św. Katarzynę do Awinionu we Francji, dla przebłagania Ojca Świętego. Przyjęta od Grzegorza XI z oznakami czci wielkiej nie tylko celu poselstwa swego dopięła, ale i nakłoniła go do powrotu do Rzymu, pozbawionego od lat 70-ciu obecności papieży. Po śmierci Grzegorza, pojawienie się antypapy, czyli nieprawego papieża, obok prawnie obranego jakim był wtedy Urban VI, wielkim zamieszaniem zasmuciło Kościół Święty. Dowiodła natenczas Katarzyna Święta jak wielki wpływ wywarła jej wymowa, uspokojenie mu niosąc.

Nadeszła nareszcie pora, iż Święta oblubienica Chrystusowa nosząca tajemnie Blizny Jego na swym ciele i ukoronowana cierniową koroną, którą z Rąk Jego, jako znamię życia swego przyjęła, obsypana straszliwymi ranami, przez cztery miesiące takie przetrwała cierpienia, iż istnemu tylko cudowi przypisać należało, przeciągające się jej życie. Aż w końcu Święta z anielską znosząca je cierpliwością, pełna poddania Woli Bożej, przeniosła się na Łono umiłowanego Stwórcy swojego r. 1380, mając lat 33. Pochowana w Rzymie w kościele OO. Dominikanów. Papież Pius II kanonizował ją roku 1461. Cześć nieskończona Panu Bogu nieogarnionemu, Który Swą Chwałę objawia w takich Świętych. Amen.

 

Uwaga.

 

Odróżnić tu wypada łaski nadprzyrodzone i wielkie jakie ta Święta odebrała od Pana Boga, a które tylko podziwiać możemy; od cnót jej, które winniśmy naśladować. Pokora, miłość i poświęcenie z jakim służyła owym chorym niewiastom, uczą nas i obowiązku jaki na każdym Chrześcijaninie ciąży, i razem wskazują nam jak postępować mamy z tymi, którzy nam dobrodziejstwa, życzliwość i miłość, oszczerstwem i niewdzięcznością płacą.

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023