3 października.
Żywot Św. Konstancjusza, Mansjonarza.
(żył około r. 500.)
Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. V, 1880r.
Za czasu Grzegorza Św. Papieża, który żywot jego opisał, był w Ankonie przy kościele Św. Szczepana, czcigodnego bardzo żywota człowiek imieniem Konstancjusz, który sprawując urząd Mansjonarza, z wielką pilnością usługi czynił w kościele. Mąż ten pobożny, gardził światem i jego pożytkami, a całą siłą serca swojego miłował Pana Boga i do rzeczy niebieskich się garnął. Sława świątobliwości jego bardzo się była szeroko między ludźmi rozniosła, a przykład jaki z siebie dawał, wielu na drodze uczciwej cnoty zatrzymał. Ubogi, nie szukał on przy swym skromnym, podrzędnym zajęciu, żadnego nigdy zysku, a z tego co miał, uboższym jeszcze udzielał. Skromne, czystego serca posługi jego, zjednywały mu w różnych trudniejszych zdarzeniach szczególną Łaskę Bożą, która nie jednym objawiła się cudem.
I tak: kiedy mu pewnego razu oleju w kościele do lamp nie stało i westchnąwszy do Pana Boga, wszystkie tam będące wodą ponalewał, knot w nie włożył i pozapalał, gorzał w nich ogień jakby w najlepszym oleju, co patrzących na to niepomału zdziwiło.
Takie Dary Boskie, które niekiedy pychę wewnętrzną podnoszą w tych, którzy je odebrali, nie nadwyrężyły bynajmniej pokory głębokiej cnotliwego męża. Schodzono się z rozmaitych stron dalekich, ażeby oglądać tak powszechnie wielbionego i świątobliwego człowieka. Aż dnia jednego przybył z odległej okolicy kmieć prosty, pragnący widzieć go także i pytał: Gdzie jest ów Konstancjusz, którego przyszedł zobaczyć? Ukazano mu wtedy Świętego stojącego na drabinie, jak lampy zapalał. A chłopek jako nieoświecony, więc powierzchownie o wartości cnoty sądzący, widząc go małym i prostodusznym, nie chciał wierzyć, aby to ten był, o którym tak wiele słyszał. Ale gdy wszyscy mu potwierdzili, iż ten jest Konstancjusz a nie inny, wzgardliwie bardzo śmiać się z niego począł, mówiąc: – Mniemałem jakoby to był mąż wielkiej powagi, a oto go i mężem zwać nie można.
Dowiedziawszy o tym Konstancjusz, porzucił lampy, którymi był zajęty, z weselem szybko z drabiny się spuścił, a rzucając się na szyję owego człowieka, ściskał go, całował i dziękował mu z wielką miłością za wydany o nim wyrok, mówiąc: – Ty pierwszy osądziłeś mnie takim, jakim w istocie jestem. Zdumiał się chłopek i zrozumiał, że znalazł właśnie tego, którego szukał.
My też zastanówmy się dla własnego pożytku, jakiej pokory był ten, który wzgardzicielowi swemu taką wdzięczność i przyjaźń okazał. Bo jako pyszni kochają się w czci własnej, tak pokorni przeciwnie pragną, ażeby wszyscy ich nikczemność znali. Dlatego to doznana wzgarda i zelżywość dają nam poznać dopiero, jakimi wewnątrz jesteśmy. Mąż ten jak widzimy, wielki był w cudach na zewnątrz, lecz większym jeszcze był w pokorze na sercu. Co daj nam Panie Boże naśladować. Amen.
Pożytki duchowne.
Często bardzo z pozorów tylko sądzimy o ludziach i lekceważymy, a nawet niekiedy i pogardzamy tymi, których by należało czcić i szanować, a uważamy i szanujemy takich, którzy w istocie na to nie zasługują. W tym względzie powinni byśmy wystrzegać się nade wszystko z góry powziętego uprzedzenia i czy to niżej, czy wyżej od nas położonym równą oddać sprawiedliwość, równe okazać uznanie. Wychowanie, stosunki w których się żyje, wyrobione formy i zwyczaje towarzystwa, do którego się przywykło, łączą nas zwykle z tymi, którzy do niego jak i my należą. Ale pomimo to wszystko, miłość bliźniego rządzić powinna postępowaniem naszym, i jeżeli grzeczność, uprzejmość szczera, którą ta nam względem wszystkich nakazuje, obowiązuje każdego dobrze wychowanego człowieka; tym więcej jeszcze zniewala nas ona do odznaczenia poszanowaniem naszym tych wszystkich, którzy zacnym postępowaniem, cnotą i wyższością duszy, na to zasługują, na jakim bądź znajdziemy ich stanowisku.
© salveregina.pl 2023