Sw. Lidwina

22 Grudnia

Żywot Św. Lidwiny, Dziewicy.

(Żyła około 1430 roku).

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. VI 1880r.

 

 

 

 

 

Święta Lidwina rodem Holenderka, z miasta Sekiedamu, była dziewiątym z rzędu dzieckiem uczciwych i bogobojnych bardzo, ale ubogich, szlacheckiego domu rodziców, Piotra i Petronelli, którzy ją w pobożności wychowali. Miała zaledwie lat 12, gdy kilku majętnych młodzieńców zwabionych jej urodą, przymiotami i roztropnością, odezwało się o jej rękę. Rodzice chętnie przyzwalali na jej zamężcie, ale Lidwina i słyszeć o tym nie chciała wyznając im, że Służbie Bożej wyłącznie oddać się umyśliła. Kryjąc się tedy przed światem, coraz więcej zajmowała się nabożeństwem, a zagrzewała miłością Pana Boga.

Doszedłszy lat 15-stu, wpadła dziewica w ciężką chorobę, w której wiele z urody swej u traciła; a kiedy się z niej cokolwiek dźwignęła, poszedłszy pewnego razu przypatrywać się towarzyszkom swoim ślizgającym się na lodzie, przez jedną z nich w biegu przypadkiem popchnięta, padła na lód i żebro sobie złamała. Poniesiona wtedy na łóżko nie podniosła się z niego przez lat 38, to jest, aż do śmierci, trudne do uwierzenia znosząc cierpienia, gdyby o nich nie świadczyli tacy ludzie jakim był Tomasz a Kempis, który sam na nie patrzał, i sam ten żywot jej opisał.

Cały ten przeciąg czasu, jednym był tylko nieprzerwanym dla Lidwiny strasznym męczeństwem. Okryta od stóp do głowy okropnymi wrzodami, ciało jej jedną zdawało się być raną, nieznośne sprawiającą jej boleści. Psuły się w niej wnętrzności, w których się mnóstwo robaków lęgło, i niekiedy po kilkadziesiąt i po sto dziennie ranami z niej wychodziło, wygryzając się na zewnątrz. Prawa łopatka zgniła, jej zupełnie. Twarz miała skancerowaną, oko jedno ślepe, drugie krwią zaszłe, że światła znosić nie mogło. Ciężkie bardzo bóle zębów całymi miesiącami jej dokuczały. Wątrobę zupełnie miała zepsutą, i duże kamienie z niezmiernym cierpieniem z niej się wydzielały. Krew z ropą uszami, oczami, nosem i ustami jej ciekła; słowem, nie było cierpienia którego by nie doznawała, obok bezustannie palącej ją gorączki. Oprócz głowy i ręki lewej żadnym nie władała członkiem i na wznak tylko leżeć mogła. Lekarstwa zamiast przynosić jej ulgę, stan jej pogorszały. Trapiła ją ciągła bezsenność, nic prawie nie jadała; a jak powiada jeden z jej historyków: tyle przez lat 30 zjadła chleba, ile by go człowiek zdrowy przez dni kilka spożył.

Cztery pierwsze lata, dźwigała Lidwina ciężar męczeństwa swego z goryczą, smutkiem i ledwie te nie sarkając na nie. Aż po upływie tego czasu, zesłał jej Pan Bóg zacnego kapłana imieniem Jan Pot, który upomnieniami swymi przywrócił jej spokój wewnętrzny. Ukazał on jej krótkie i złudne tego świata dobra, i często powtarzał: — Córko, ucz się miłości Chrystusa przez naśladowanie cierpliwości Jego. Zmuszaj się, wołaj, pracuj, a wygrasz. A iż mała jest twa własna siła, patrz na Chrystusa Pana Ukrzyżowanego, rozmyślaj Mękę, frasunki, prace, zelżywości Jego. Pomnij, że im większe Pan Bóg zsyła ci tu cierpienia, tym obfitszą, jeśli je pokornie zniesiesz, gotuje ci za nie nagrodę. — A przyniósłszy jej Najświętszy Sakrament, rzekł: — Do tego czasu jam cię do rozmyślania Męki Pańskiej pobudzał, teraz niechaj Sam Chrystus do serca twego przemówi, jeżeli Go usłuchasz, będzie wielką zapłatą twoją.

Na te słowa łzy puściły się z oczu panny, iż długo utamować ich nie mogła. I odtąd w miarę jak jej niemocy i cierpień przybywało, podnosiła się i w duchową siłę. Rozmiłowana w Ukrzyżowanym Jezusie, dzieliła sobie Mękę Jego Świętą na siedem części, i tak we dnie jak w nocy z myśli jej nie spuszczała, powtarzając w gorącości duszy: — Nie ja to, lecz Chrystus we mnie cierpi.— I gdyby jednym Zdrowaś Marya niemoc swą odegnać była mogła, uczynić tego nie byłaby chciała, tak jej owo nawiedzenie Pańskie stało się miłe. Opływała też teraz dziewica święta w niezrównane pociechy; a miłując ludzi i modląc się zwykle żarliwie za ich potrzeby, gdy w mieście Schedam wybuchło morowe powietrze, wyprosiła sobie u Pana Boga, aby je powstrzymał, a jej nowego cierpienia za grzechy ludu tego przyczynił. I dostała niebawem nowe trzy bolesne wrzody, z których dwa przez czas długi, a jeden aż do śmierci miała, wielce radując się nimi. Rzecz dziwna, w tak szkaradnych chorobach, nikt nigdy nie poczuł od niej odrażającej woni. Święta zaś męczennica nie tylko w męstwo w cierpieniach ciała, ale i w wszelkie chrześcijańskie cnoty wzrastała.

Pokora, owa matka cnót wszelkich była u niej tak żywa i głęboka, że z miłością i szczęściem znosiła upokorzenia jakie ją wielokrotnie od złych i przykrych ludzi spotykały. Nie uskarżała się wcale na nich, nie okazywała im najmniejszej niechęci, i modliła się za nich, mówiąc tym, którzy podziwiali jej posłuszność: Iż wielką jest zasługą chętnie znosić takie przykrości dla miłości Pana Boga, i że tym sposobem przywiedziemy prędzej do upamiętania osoby, które przeciw nam zawiniły.

Matka jej umierając, prosiła Lidwiny o jej za sobą modlitwy, a gdy skończyła, córka święta pas z włosiennicy na siebie włożyła, czyniąc za nią pokutę; pozostałe zaś po niej rzeczy rozdała wszystkie ubogim, sama na słomie i desce dla siebie poprzestając. Święta owa dziewica wielkie miewała duchowne pociechy, ale też i traciła je niekiedy; a natenczas przejęta smutkiem, wzywała pomocy swego Pana Jezusa, Matki Jego Przeczystej, Anioła Stróża; i znowu radość tym większa napełniała jej duszę. Wpadała ona niekiedy w zachwycenie, a miewała też i widzenia aniołów i Matki Bożej, od których wielkie zawsze odbierała Łaski.

Między innymi, Pan Bóg ją obdarzył mocą czynienia cudów. Tomasz a Kempis przytacza wiele takowych, których naocznym był świadkiem. I tak: po śmierci jednego szczególnie przez nią ukochanego brata, została w smutnym położeniu, zadłużona, liczna jego rodzina. Zapragnęła Lidwina przyjść im w pomoc, ale nie posiadając więcej nad osiem franków w woreczku, całą swą ufność złożyła w Panu Bogu, pomodliła się, przeżegnała go i oddała drugiemu bratu, polecając, aby z niego wszystkich dłużników zaspokoił. Uczynił on jak mu Święta kazała, i popłaciwszy co się komu należało, znalazł jeszcze w woreczku 40 franków, które niezwłocznie dziewica ubogim rozdała. Woreczek ów, kaletką Chrystusową nazwany, dostarczał jej tymże sposobem pieniędzy którymi biednych opatrywała, i po śmierci Świętej znaleziono je tam jeszcze. Wielu też ludziom, duchownym nawet, Lidwina zbawiennych rad udzielała i od złego ich odwodziła. Wiele Duchem Świętym wiedziała, i rzeczy przyszłych przepowiadała. Nie na długo przed śmiercią ukazał jej się Pan Jezus, trzymając w ręku wieniec czekający ją w Niebie, ale w którym niedostawało kilku kwiatków, i rzekł jej: „Córko moja, potrzeba, aby ten wieniec został wykończony”. Jakoż w parę dni potem napadli ją rabusie, zbili, i ubogą kołdrę, którą się przykrywała, zabrali. Poznawszy natenczas Święta zbliżający się swój koniec, przyjęła Najświętszy Sakrament, przeprosiła wszystkich obecnych i prosiła by ją zostawiono samą. Po czym, modląc się długo, wpadła w zachwycenie, i Bogu ducha oddała 14 Kwietnia 1433 roku, za czasów Filipa, księcia Burgundii i Holandii. Ciało jej znaleziono po śmierci wszystko całe i piękne, bez żadnej skazy. Na cześć Chrystusowi Bogu naszemu, którego panowanie z Ojcem i z Duchem Świętym trwa na wieki. Amen.

 

 

Uwaga.

 

 

Czymże jest owa uroda, którą się niekiedy młodzi tak chlubią, a której jedna chwila, jedna zabawka pozbawia? Ów miły wszakże Dar Boży upominać nas powinien: ile winniśmy się starać o piękność duszy, która nigdy nie przechodzi, a tak nieskończenie wielkie zapewnia nam na wieki dobra! Tu najpiękniejszą jest ta, która się piękną być nie zna, a na tym, co nie trwa, nie polega.

Żywot tej Świętej uczy nas jeszcze, jak mamy znosić ciężkie, a niezasłużone choroby i cierpienia. Pan Bóg zsyłając takowe, próbuje cnoty naszej, ćwiczy nas w pokorze przez uległość Jego Świętej Woli, i ćwiczy w cierpliwości, której przykładem budują się drudzy, chociaż je na dopełnienie zasług naszych, albo tych, za których mu je ofiarujemy, dopuszcza. A temu kto je tak jak ta Święta cierpliwie, z miłością znosi, tym świetniejszą gotuje w Niebie koronę. Choroba więc jako i każde inne cierpienie, będzie nam środkiem do uświęcenia, jeżeli z niej w Duchu Bożym korzystać zechcemy.

 

 

 

 

© salveregina.pl 2022

Newsletter

Otrzymaj za darmo: Niezbędnik modlitewny za dusze czyśćcowe.
Jeśli chcesz otrzymywać żywoty świętych, codzienne rozmyślania, modlitwy za dusze czyśćcowe, nowenny przed świętami, wypełnij poniższy formularz.
Zaznacz: *
Regulamin *