13. STYCZNIA
ŻYWOT ŚW. LUCJANA I DWOJGA DZIATEK, MĘCZENNIKÓW.
(żył około roku 300.)
Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.
Lucjan, jeden z najuczeńszych ludzi swego wieku, był rodem z Samosaty, miasta Syrii. W dwunastym roku życia straciwszy rodziców, którzy byli Chrześcijanami, majętność swoją ubogim rozdał, a sam się ostremu żywotowi i nauce Pisma Świętego poświęcił. Wina nie pijał tylko wodę, raz na dzień jadał, czasem na chlebie samym przestając. Większą część życia na modlitwie trawił, opłakując bezustannie grzechy ludzkie, a rozrzewniając się nad wielką Dobrocią Pana Boga. Milczenie wielce miłował, i błogosławieństwa smutnych, jako przez Pana Boga nawiedzonych szukał. Pismo Święte zawsze miał w myśli i na ustach, a kiedy znakomitej nabrał w nim biegłości, został kapłanem; i nie tylko Słowo Boże gorliwie w Antiochii opowiadał ludowi, ale nadto otworzył szkoły i pomagał młodym ćwiczyć się w pobożności i naukach. Mając piękne bardzo pismo, siebie i biednych żywił najwięcej tym, co pisaniem zarobił; nakarmienie albowiem ubogiego, pierwszym swym uważał być obowiązkiem.
Biblią całą, w przepisywaniu lub przez pogan i heretyków sfałszowaną, z błędów oczyścił i poprawił; a pierwotną doskonałą jej dokładność przywróciwszy, na język grecki przełożył. Jeden jej egzemplarz własną ręką Lucjana pisany, znaleziono w Nikomedii za panowania Konstantyna Wielkiego w framudze od ściany wmurowany. Gdy się wtedy takimi rzeczami wsławił, cesarz Maksymilian Galerius zwany, który dla zatracenia Wiary Chrześcijańskiej, najsławniejszych kapłanów mordował, tego też Lucjana szukać i pojmać kazał. Ale się krył Lucjan, aż go towarzysz jego Pankracjusz, zły kapłan, do sekty Sabelianów należący i zazdroszczący mu sławy, ukazał i wydał.
Czasu tego monarcha okrutny i dziatkom nie przepuszczał, ale kiedy brać w usta nie chciały tego, co bogom ofiarowano, mordować je kazał. Trafiło się, że dwoje zacnego rodu pacholąt, nauczone od rodziców, brzydziły się bałwochwalstwem. Przyzwał ich wtedy cesarz do siebie i rozmaitymi przysmakami i namowami do pożywania ofiar wraz z innymi dziećmi pobudzał. A gdy one i skosztować ich nie chciały, mówiąc: że im tego rodzice zakazali, i że się oto Pan Bóg gniewa, kazał ich bić rózgami, ale dzieciny nie dbając na to, bynajmniej się nie zachwiały. Wtedy rzekł jeden co się miał za uczonego: — A cóż to byłaby za sromota, żeby takie zaledwie z pieluch wyszłe dzieciaki, cesarza rzymskiego zwyciężyć miały! I kazał z ostrej gorczycy maści przyprawić, a ogoliwszy im główki, posmarować je takową i do gorącej łaźni niebożęta wsadzić. Rozgorzały im głowy jak gdyby ognia na nich naniecił; słabe ich siły znieść tej okrutnej katuszy nie mogły, i młodszy padłszy na ziemię skonał, co widząc starszy, z wysileniem zawołał: ,,Wygrałeś braciszku, wygrałeś, Pan Bóg ci pomoże! i całując go serdecznie, z radością na ciele jego Panu Bogu ducha oddał. Działo się to w Nikomedii, głębokim żalem serca Chrześcijan rozdzierając.
Lucjan wtedy właśnie wieziony do cesarza, zatrzymał się w Kapadocji, gdzie wymownym swym językiem gromił żołnierzy, którzy będąc męczeni, zaparli się ustami Chrystusa Pana: — Jakaż to hańba wasza, mówił, iż wy ludzie rycerscy, gardło swe na wojnie dla świeckiego pana niesiecie, i dla próżnej sławy i żołdu nędznego, takie niebezpieczeństwa podejmujecie, a żałujecie się dla Króla Niebios, Jezusa Chrystusa, Który Krew Swoją dla dobra waszego wiecznego przelał. Wstydźcie się niewiast i dzieci, które tak mężnie na te walki idą! I cóż się z wami stanie, gdy was Chrystus Pan na Sąd Swój powoła? Oni słysząc to, bieżeli na śmierć i 40 zaraz dla Chrystusa Pana męki poniosło. Gdy już był przyprowadzony do Kapadocji, stawiono go przed Maksymiliana, który słysząc, iż tak wdzięcznego był spojrzenia i tak słodkiej mowy, że kto go widział i mówiącego słyszał, z trudnością oparł się temu, żeby Chrześcijaninem nie zostać, z daleka tylko i przez zasłonę z nim rozmawiał. Próbował przede wszystkim pozyskać go sobie łagodnością i obietnicami, co gdy się daremnym być okazało, groził mękami strasznymi. A gdy na jego namowy, obietnice i pogróżki, Lucjan śmiał się, mężne stawiając mu serce, rozzłoszczony okrutnik pastwił się nad nim bez miary. Dręczono go ogniem, szarpano rozpalonymi żelaznymi obcęgami, toczono po nim koło nabite ćwiekami. Nareszcie wszystkie mu członki ze stawów wyciągnąwszy, poprowadzono do więzienia, i na ostrych skorupach w znak położywszy, rozmaite cierpienia zadawano, a przez kilka dni morzonemu głodem, postawiono poświęconą bożkom strawę, ale tej Święty nie dotknął. Dręczono go bezsennością, lecz i to nie pomogło, aż po 14 dniach męczarni takich, nadszedł dzień trzech Króli; Chrześcijanie pragnęli bardzo, żeby go Lucjan z nimi przepędził i sam kapłańską spełnił służbę. Święty wyprosił sobie tę Łaskę u Pana Boga! Upatrzywszy sposobną chwilę, wiele Chrześcijan zeszło się do jego więzienia, a że związany leżał, więc na swych piersiach Mszę Świętą odprawił, żadnych obrzędów i modlitw nie opuszczając, a mówiąc: ,,Ufam Bogu, iż Mu się ten Ołtarz lepiej jak każdy inny podobać będzie“. Tam nie tylko sam się stał uczestnikiem wielkiej ofiary, przyjmując Najświętszą Hostię, ale i innym obecnym i nieobecnym ją rozdał.
Nazajutrz cesarz przysłał dowiedzieć się czy jeszcze żyje? A on zobaczywszy posłów jego zawołał: Jestem Chrześcijaninem! i skonał. Ciało jego Maksymilian wrzucić kazał w morze, gdzie przez 14 dni zostawało. Piętnastego dnia pokazał się uczniowi swemu Gliceriuszowi, dając znać, aby szedł na brzeg morski, co gdy ten uczynił ujrzał pływającego delfina, wielką rybę morską, z ciałem umarłem na grzbiecie, które wyrzuciwszy na brzeg, sama zdechła. Chrześcijanie dzięki Panu Bogu czyniąc za objawienie ciała Świętego, pogrzebali je ze czcią wielką, tam gdzie potem Św. Helena, matka Konstantyna Wielkiego, ku pamiątce Męczennikowi temu kościół zbudowała, na Chwałę Panu Bogu w Trójcy Jedynemu, Którego sława i panowanie na wieki wieków. Amen.
Uwaga.
Nic ten żywot nie przedstawia milszego i pożyteczniejszego dla duszy, bo nic serca naszego od zamiłowania tego świata, tyle nie odwodzi, przeciw pokusom nie uzbraja, a do dobrego nie pobudza jak czytanie Pisma Świętego. Tu zarówno prostaczek jak i uczony zdroje nauki i pociechy czerpie. Ale do wyrozumienia go przykładem tego Świętego, więcej pokory i skruchy, więcej postu i modlitwy, niżeli świeckiej mądrości, czytania i filozofii potrzeba. Nauczcie się i wy rodzice tak dziatki swoje za młodu do Zakonu Bożego przyuczać, by wśród zepsucia świata i złych przykładów, jakie spotkają w swym życiu, statecznie przy Wierze Świętej wytrwać umiały.
© salveregina.pl 2023