Św. Sebastian

20 Stycznia.

ŻYWOT ŚW. SEBASTIANA, MĘCZENNIKA I INNYCH, ZWŁASZCZA MARKA I MARCELLINA.

(żyli około r. 286.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Sebastian w mieście Narbonie urodzony, w Mediolanie wychowany, tak był u Dioklecjana i Maksymiana, cesarzów rzymskich, wdzięcznym człowiekiem, iż mu pierwszą rotę przybocznej straży swej powierzyli, w własnym pałacu go pomieścili, i zawsze przy sobie mieć chcieli. Był on bowiem wielce mądrym, w mowie prawdziwym, w sądzie sprawiedliwym, w radzie opatrznym, w sprawach dzielnym i we wszelkich obyczajach uczciwym. Żołnierze mieli go za ojca, a dwór go wszystek miłował i wielce ważył.

Ten sługa Boży wiernym będąc Chrześcijaninem taił się z tym do czasu przed cesarzami, ażeby tym pożyteczniej, srodze natenczas trapionym Chrześcijanom służyć. Gdy ich wyprosić, ani zabieżyć okrucieństwom nad nimi spełnianym nie mógł, zapalał Męczenników Świętych, aby dla Pana Boga mężnie katusze znosili, krew i życie dawali, a nie odpychali od siebie zbawienia i tej nadziei, że rozkosz wieczna zapłaci krótkie ich udręczenia. Tymczasem, gdy widział innych tak mężnie korony niebieskiej się dobijających, świętą zdjęty zazdrością, zapragnął i on także krew swoją dla Pana przelać, do czego wkrótce nadarzyła mu się sposobna pora. Gdy Markus i Marcellinus, bracia bliźnięta, zacni i bogaci ludzie o Wiarę Świętą więzieni i mękami rozlicznymi do pokłonienia się bogom zmuszani byli, a nieodmienną stateczność zachowali, Dioklecjan, który bardzo ich usług potrzebował, ociągał się z wyrokiem śmierci, i użył okrutnego sposobu ku przełamaniu ich stałości. Zgromadził ich starych rodziców, żony i dzieci, powinowatych i przyjaciół, którym padać im do nóg i żałośnie narzekać kazał. Straszna to była dla tych nieszczęsnych walka, gdy ojciec zgrzybiały, matka strapiona i dzieci ukochane stawiły im przed oczy boleść i sieroctwo swoje, błagając zlitowania. Płakali Męczennicy wraz z nimi, a zmiękczeni przyrodzoną miłością, gotowymi się ukazali do odstąpienia Wiary Świętej, gdy Sebastian użaliwszy się nad ich duszami, a widząc chwilę właściwą do wyznania swojego, skoro umilkły owe lamenta, w te odezwał się słowa: — Dziwowałbym się wam bardzo, mocnym i tak wielkimi mękami niezwyciężonym Chrystusowym żołnierzom, gdyby narzekania i łzy niewiast i dzieci, sercami waszymi zachwiać miały, a słowa tych, którzy nic nie wiedzą o żywocie którego po śmierci oczekujemy, od Pana Boga waszego odwrócić was mogły. I cóż ów żywot nędzny, w którym wszystko tak szybko zmienia się i niknie, cóż on ma dość pociągającego, dlaczego byśmy tracić chcieli owe nieskończone rozkosze, o których Apostoł Święty powiedział, że: Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało tego, co Bóg nagotował tym, którzy Go miłują! — O jakże wtedy jest głupim, kto za dzień marnej rozkoszy kupuje sobie nieskończone męki! Gdyby to znali ci wasi powinowaci, podążaliby sami za naszym przykładem, ale oni ślepi są, na ziemię tylko patrzą, bydlęcy żywot wiodą, mniemając że wszystko z nami umiera. Nie dajcie zwyciężyć się pokusie, a wydrzeć sobie tego, na coście już tak ciężko robili. Już oto prawie u drzwi Chwały Wiecznej stoicie. Pomnijcie na tę pogróżkę Chrystusową: „Kto więcej, powiada, miłuje ojca, matkę, syna lub córkę aniżeli Mnie, godnym Mnie nie jest. Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, Ja go się przed Ojcem Moim i Aniołami Jego zaprę“. Azali większe jest rodzenie się z ciała aniżeli z ducha? Nie słyszycież Pana mówiącego: „Kto czyni Wolę Ojca Mojego, ten jest siostrą, bratem i matką moją. — Ile jest Świętych w Niebie, tyle jest krewnych waszych. Ile ich przykładem swoim do Pana Boga przywiedziecie, tylu synów po sobie zostawicie! Daj mnie, Panie Boże, przed wami krew za Pana mego przelać, aby widok męczeństwa mego, pobudził was do takiej u Pana Boga wysługi!

Gdy to mówił Św. Sebastian, taka światłość anielska z twarzy jego błysnęła, że i poganie i wszyscy się zdumieli, a Zoe, żona Nikostrata, u którego pod strażą Marek i Marcellinus mieszkali, niemą będąc od lat sześciu, do nóg Sebastianowi upadła, dając znak, iż uwierzyła w to, co mówił. I w tejże chwili Pan Bóg jej mowę, na modlitwę Św. Sebastiana przywrócił. Widząc to mąż jej Nikostrat, wnetże uwierzył w Chrystusa Pana, a przepraszając Marka i Marcellina, iż ich w swej straży trzymał, chciał ich na wolność wypuścić. Nie korzystali z tego Męczennicy Święci, i bolejąc nad tym, że skazili serce swoje ulegając złym namowom, postanowili wytrwać przy Panu Bogu w mękach do końca.

Św. Sebastian zażądał tymczasem, by mu przyprowadzono więźniów, którzy w zamknięciu dalszego losu swego czekali; nauczał ich i umacniał lękliwych. A gdy cuda, jakie czynił ściągnęły wiele znakomitych osób do Nikostrata, nadeszli tam i rodzice Marka i Marcellina, Franquilinus i Maria, którzy uwierzywszy w Chrystusa Pana, przygotowani przez Św. Sebastiana wraz z innymi w liczbie 64 osób, ręką Polikarpa ochrzczeni zostali. Dziwnym zdziałaniem Opatrzności, tenże Polikarp Święty wraz z Franquilinem, starostę rzymskiego Chromacjusza, który właśnie miał już Marka i Marcellina zgubić wraz z synem jego Tyburcym i wielu innymi Panu Bogu pozyskał.

Naonczas przycichło nieco prześladowanie, ale gdy znowu silniej odzywać się poczęło, uradzono, ażeby bojaźliwsi Chrześcijanie Rzym opuścili, a schronili się do onego bogatego Chromacjusza i tam przemieszkiwali. Jeden ze znakomitszych Chrześcijan towarzyszyć miał wychodźcom ku ich pociesze, czy to Św. Sebastian, czy Św. Polikarp, a gdy każdy z nich pozostać w Rzymie pragnął, Papież jako kapłana, Polikarpa Świętego na przewodnika odchodzącym naznaczył. Z pokorą poddał się temu Św. Polikarp, pozostali zaś znakomitsi Chrześcijanie, zamieszkali u Kastula, urzędnika cesarskiego, Chrześcijanina, przy pałacu, kędy wraz z papieżem przebywali, tym spokojniej, że ich tam nikt nie podejrzewał. Pobożne te dusze, dnie i nocy na modlitwie, postach i płaczu trawiąc, prosiły Pana Boga by je godnymi uczynił korony męczeńskiej; a mnóstwo ludzi Wiary uczyli i chrzcili. Gdy się o tym pogaństwo dowiedziało, rozmaicie ich pomęczyli. Zoe, żonę Nikostrata, sześć dni w ciemnicy głodem dręczoną, siódmego dnia nad dymem z gnoju uczynionym, za nogi zawieszoną, uśmiercili. Franquiiinusa Świętego i żonę jego u grobu Piotra Świętego schwytano i kamieniami zabito. Stracono i Tyburcjusza, a Marek i Marcellinus przytwierdzeni gwoździami za nogi do słupa, wdzięcznie Panu Bogu śpiewając, po dniu i nocy takiego męczeństwa, włócznią przebici zostali.

I Sebastian też wkrótce za nimi podążył do Pana swego. Bo gdy wsławiła się ona Wiara i cuda jakie czynił, a urzędnicy targnąć się na niego nie śmieli, Dioklecjan przyzwał go do siebie i upominał, mówiąc: Cóż cię do takiego głupstwa przywiodło, iż mojej woli śmiesz się sprzeciwić, a bogom ofiary złożyć nie chcesz? Że w tego Ukrzyżowanego wierzysz? Także mi zawdzięczasz łaski, jakimi cię obsypałem?“

A Sebastian mu na to: „Póki cesarzu Pana Boga i Prawdy Jego nie znałem, póty bogom drewnianym i kamiennym wespół z tobą służyłem; a gdy mi Pan Bóg dał uznanie Jedynego Boga i Jezusa Chrystusa, Syna Jego, rad dla takiego Skarbu odstąpię czci i bogactwa tego świata. Znam ja co Pan Bóg po śmierci nagotować mi raczył i tym wszystkim co Go wyznają, a żywot pobożny wiodą. Ty sam cesarzu porzuć twe kamienne bogi, które się w proch obrócą, a poznaj Pana Boga prawdziwego, Stwórcę twojego i Pana. Co słysząc Dioklecjan bardzo się rozgniewał, i wnet rozkazał, by straż cała, którą Sebastian dowodził, rozstrzelała go z łuków. Przywiązany wtedy Męczennik Święty do słupa, strzałami zuchwałego żołnierza, tak został nadziany, że go za umarłego odeszli. Gdy w nocy żona Kastula przyszła zdjąć ciało jego, znalazła go jeszcze żywym, i zabrawszy do domu swego, tam cudownie go wkrótce zleczonym ujrzała. Pomimo prośby Chrześcijan, aby z Rzymu ustąpił dla uniknięcia pogan, Święty uczynić tego nie chciał. I gdy go wszyscy za straconego mieli, on na dworze cesarskim zdrowym się ukazał. Spotkał go i sam cesarz, zdumiał się, a przyzwawszy do siebie zapytał: — Ty żeś jest Sebastian, któregom rozstrzelać kazał? — Jam jest przez Pana Boga, Którego chwalę od śmierci uchroniony, ażebyś poznał Moc Tego Pana, Którego prześladujesz w ludziach świętych i cnotliwych. Porzuć bałwany twoje, porzuć szatańską służbę, bowiem rychło sam zginiesz na wieczne potępienie twej duszy. — Słowa te gniewem takim zapaliły cesarza, iż go publicznie kijmi tak długo bić kazał aż Panu Bogu ducha oddał. Ciało jego rzucono w miejsce plugawe, ale nocy jednej Sebastian Święty ukazał się Św. Lucynie, o swym ciele jej powiedział i pogrześć się kazał w pieczarach, gdzie Męczenników składano. Później na grobie jego wzniesiono kościół, który dotąd pod imieniem Św. Sebastiana istnieje w Rzymie. Na cześć Bogu Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu. Amen.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Dziwnie Pan Bóg Kościół Swój Święty wśród takich okrutników utrzymywał i rozszerzał. Męczennicy Święci rozlaniem krwi swojej, utratą majętności, sławy, dzieci, i srogą śmiercią, żywota wiecznego nabywali. A my, o jakże leniwi jesteśmy ku doskonaleniu się w jakiejkolwiek cnocie; ku poznawaniu Praw Boskich i obowiązków jakie na nas wkładają. Jak żeśmy niecierpliwi w noszeniu krzyża, jaki Pan Bóg na nas wkłada. Uchowajże nas, Panie Boże, od zapomnienia takiego!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024