Św. Wincenty Męczennik

22 Stycznia.

ŻYWOT ŚW. WINCENTEGO, MĘCZENNIKA.

(żył około r. 282.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Wincenty Święty, rodem Hiszpan, z miasta Oski, przyszedł na świat 270 r. Z młodości w Piśmie Świętym uczony, Służbie się Bożej oddawszy, bawił przy biskupie Saragossy, Walerianie, pełnym cnót Bożych Mężu, u niego się żywota świętobliwego ucząc, i w Piśmie Świętym ćwicząc. Wkrótce Walerius uczynił go Diakonem, a sam dla wady języka, nie będąc ku temu sposobnym, jego zastępcą swoim w głoszeniu ludowi Słowa Bożego naznaczył. Gorącym był wtedy i znacznym kaznodzieją, z wielkim zapałem Wiarę Świętą szerząc, a bałwochwalstwo ludziom brzydząc. Tego czasu Dioklecjan wysłał był do Hiszpanii, starostę imieniem Dacjan, okrutnego i chciwego człowieka, z rozkazem tępienia tam Chrześcijaństwa. Temu nie dosyć było, w Walencji krew Męczenników rozlewać, ale posłyszawszy o Walerianie i o Wincentym, posłał po nich, i okowanych ciężkimi żelazami, głodem morzonych, i pieszo przy koniach wleczonych, przez dni kilka jeszcze wytrzymawszy ich w ciasnym i wilgotnym więzieniu, kazał przed sąd swój stawić. Zdziwiony bardzo, zobaczywszy wesołe ich i pełne czerstwości twarze, rzekł do biskupa: Co ty za błędy rozsiewasz? Chrystusa jakiegoś sławisz, a bogom naszym i cesarzom się sprzeciwiasz? — Na co, gdy biskup skromnie i cicho, jakoby bojaźliwie odpowiadał, odezwał się Wincenty: — Co miły ojcze szepcesz, miałżebyś się bać głośno Moc Pana Chrystusową wyznawać? Potępiaj tego człowieka, który z Twórcą swym chce walczyć, w nim ducha złego powinniśmy zetrzeć. — Słysząc to Dacjan, rozkazał sługom przygotować wszystkie do męczenia narzędzia, przywiązać Świętego do pala i ciało jego aż do kości żelaznymi osękami targać. A gdy krew jego ziemię dokoła polała, urągał mu okrutnik, wołając: — Mówże teraz Wincenty, jeszcze mi hardy będziesz? — A Męczennik rzekł: — Wierz mi, żeś nie mógł lepiej mnie uczcić, bo na świecie nic tyle nie pragnąłem, jak cierpieć dla mojego Pana Jezusa. Nie każ proszę tym katom przestawać. — I zaczął wołać morderca na katów, aby rąk przykładali. A gdy widział, iż słabiej biją oni słudzy, sam bić ich począł. Śmiał się z tego Wincenty Święty, mówiąc: — Co czynisz, panie sędzio, oni mnie męczą, a ty się mścisz mojej krzywdy. — Co słysząc Dacjan, a zdumiony cierpliwością Świętego, w szalonym gniewie zagrzewał katów, by podwajali okrutną swą pracę.

Św. Wincenty tym weselej śmiał się z nich, mówiąc: — Nie przestawaj okrutniku, większa jest Moc Chrystusa, Pana mojego, w której ja wytrwam, niż cała moc twoja na takie katowanie. O gdybyś i ty potem poznać mógł, co to jest Chrystus, Syn Boży, i jaka jest Moc Jego! Ale ty woli szatańskiej czynić nie przestajesz. — Widząc sędzia, iż nie tylko do kości, ale i do wnętrzności przez kości i stawy, ostre żelaza w ciało Męczennika puszczali; chytry wąż użył zdradliwego pochlebstwa, by wytargować na nim bezbożne odstępstwo; użalał się jego młodości i mądrości, obiecywał dostojeństwa, jeśliby Wincenty przynajmniej oddał mu księgi, zawierające Naukę Religii Chrześcijańskiej, aby je w ogień mógł wrzucić. Lecz Święty grożąc mu ogniem wiecznym, jeśliby sam trwał w swej bezbożności, powtarzał ciągle, że więcej jeszcze chce cierpieć.

Wtedy rozjuszony Dacjan, kazał go przybić do krzyża, i na one rany rozpalone żelaza przykładać, co gdy gwałtownie kaci czynili, spadł im z krzyża Święty, i gdy sądząc, że skonał, nieśli go na stronę, on się im wyrwał, i pod krzyż pobiegł, mówiąc: — Gnuśni ludzie, niedbale rozkazy pana swojego spełniacie. — Wtedy wsadzono go do ciemnej wieży i na łóżku ostrymi skorupami usłanym, stargane ciało położono.

Wielka natenczas światłość napełniła oną ciemnicę, a Święty z weselem Pana Boga chwalił; o czym, gdy straż doniosła Dacjanowi, kazał go na kosztowne i miękkie położyć łoże, i nasłał pochlebców, którzy płaczem, użalaniem się nad nim i prośbą, wyrobić usiłowali, aby się już dłużej męczyć nie dopuszczał.

Ale gdy i to nie zmieniło jego stateczności, rozpalone jak ogień żelazne blachy, przykładano do ran poszarpanych boków, a potem na kracie w ogniu go pieczono. Wśród tych męczarni Św. Wincenty niezwyciężonym sercem Pana Boga i Pana Jezusa wyznając, chwalebnie Panu swojemu ducha oddał. Kazał Dacjan ciało jego w pole, ptactwu, psom i wilkom wyrzucić, a straż od Chrześcijan z daleka postawić. Lecz Pan Bóg polecił krukowi, ażeby strzegł ciała, i widziano jak kruk inne ptaki, a nawet i wilki odpędzał. Zdziwił się starosta, że jak nad żywym tak i nad umarłym nie mógł przeprowadzić tego, co żądał, i kazał ciało wywiózłszy na pełne morze wrzucić rybom na pastwę. Ale gdy słudzy na brzeg wrócili, ujrzeli ciało już na lądzie złożone, i zląkłszy się bardzo, pouciekali. Chrześcijanie potem ze czcią i nabożeństwem pogrzebali błogosławione szczątki, na cześć Panu Bogu w Trójcy Świętej Jedynemu w Świętych Swoich sławnemu na wieki. Amen.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

O wielka cierpliwości świadków Pana Chrystusowych, których i wszystkie piekła męki i okrucieństwa niewysłowione przemóc, a od Miłości Jego oddzielić nie mogły! Tak oto Święci Lewici, jak Wawrzyniec i Wincenty, naśmiewali się ze swych prześladowców, gdy ci ostre żelaza daremnie na ich ciele tępili. Zostawili nam oni przykład gorącej ku Panu Bogu miłości, żebyśmy także do duchownego chociaż męczeństwa zawsze gotowymi byli, umartwiając własną wolę, skłonności nasze zwyciężając i złe chęci mieczem Rozkazania Bożego odcinając.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024