Saint Vitalis

28 kwietnia.

Żywot Św. Witalisa, męczennika i Walerii.

(żyli około r. 70.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. II, 1880r.

 

 

Witalis Święty rodem z Mediolanu we Włoszech, w rycerskim służąc zawodzie, taił się długo że był wyznawcą Wiary Chrześcijańskiej, w której nie tylko Walerię, żonę swoją utwierdził, ale i dwóch synów, zacnych i chwalebnych męczenników Protazego i Gerwazego wychował.

Człowiek ten prawdziwym był dobroczyńcą, doradcą i opiekunem strapionych, więźniów i ubogich, i sam wyszukiwał tych, którzy się przed prześladowaniem ukrywać musieli, aby jałmużną i wszelkimi sposoby, potrzebom ich zaradzać. Jako żołnierz, Witalis najprzykładniejsze wiódł życie. Wierny stanowisku swemu i Rzeczypospolitej, mężny był w potykaniu się z nieprzyjacielem, w rozlewaniu krwi ludzkiej oszczędny; krzywdy od towarzyszów cierpliwie znosił, a przestając na dochodzie i na żołdzie swoim, jak Ewangelia Święta naucza, wystrzegał się wszelkiego gwałtu i przemocy w wydzieraniu innym własności, nie ulegając żadnym zgoła pokusom, na jakie żołnierz jest wystawiony. A przy tym wszystkim był on gorliwym obrońcą niewiast w każdego rodzaju niebezpieczeństwie na jakie widział je narażone; słowem, prawdziwa miłość bliźniego czyniła go wszystkim dla wszystkich.

Sam ze znakomitego pochodząc rodu, zaprzyjaźnił się był Witalis Święty z wielkorządcą mediolańskim, Paulinem; a ten stosunek ułatwiał mu sposobność opiekowania się Chrześcijanami, których Paulin wielkim był prześladowcą. Kiedy przeto ten ostatni wyjeżdżał do Rawenny, aby tam obostrzyć jeszcze obchodzenie się z prześladowanymi, chciał by mu z rotą swoją towarzyszył Witalis. Chętnie na to przystał Święty w przekonaniu, iż pomoc jego przyda się tym nieszczęśliwym, oszczędzanym częstokroć przez sędziego za jego wpływem, który ten litościwemu sercu przyjaciela przypisywał. Przyjechawszy Witalis do Rawenny, gdzie potajemnie więźniów i męczenników nawiedzał, niosąc im pomoc potrzebną i dodając odwagi świętej; dowiedział się razu jednego, iż Urzycyn, sławny lekarz tego miasta prowadzony już na śmierć, przelękły widokiem strasznych tortur jakie go czekały, a wzruszony jękiem i płaczem dziatek i żony, stracił serce i drżąc cały, otoczony tłumem pogan, gotów już był prawie złożyć bogom ofiary. Przerażony Witalis uczuciem nieszczęsnego upadku jaki mu groził, pośpieszył co rychlej za nim i ujrzawszy go z daleka, krzyknął głosem wielkim: – Urzycynie lekarzu, tyś drugich leczył, strzeż się, abyś sam siebie wieczną śmiercią nie zgubił. Nie cofaj się w stanowczej chwili, nie lękaj się tych co męczą ciało, a duszy zabić nie mogą. Jeszcze krok jeden, jeszcze odrobinę męstwa, a unikając wiecznych katuszy, szczęśliwym zostaniesz zwycięzcą! – Wzruszony tymi słowami, ocknął się słabnący bohater, i pokrzepiony na duchu, zawołał z weselem: Wiedźcie mnie, a czyńcie co rozkazano; ja sługa Chrystusowy, wyznawać Pana mego nie przestanę. I ochotnie szyję pod miecz podawszy, Urzycynus życie zakończył, a Witalis własnymi rękami z czcią wielką zwłoki jego pogrzebał.

Niezwłocznie Paulin dowiedział się o wszystkim co zaszło, i wielce rozjątrzony, poszedł sam do Witalisa, wyrzucając mu szaleństwo jego postępku, który publicznie spełniony, przed cesarzem zatajony być nie mógł, i na surową zasługiwał karę, w razie jeśliby bogom ofiarować nie zechciał. – Gdy dla króla śmiertelnego, rzecze Witalis Święty, niosłem tę głowę do boju, a żadnemu nieprzyjacielowi jego odstraszyć się nie dałem. tym-ci chętniej za Pana i Boga mego Nieśmiertelnego, położyć ją pragnę. Bałwanom i ludziom, którzy byli ohydnymi zbrodniarzami i bałwochwalcami, nigdy się nie pokłonię, bo sam przyznasz, iż trzeba pozbawionym być wszelkiego rozumu, ażeby im oddawać cześć Panu Bogu Jedynemu, Stwórcy i Panu Wszechrzeczy należną. Osłupiał na tę mowę Paulin, i oznajmiwszy mu, iż jako niegdyś ze swym ulubieńcem, tym surowiej z nim obejść się musi, aby gniewu cesarza na siebie nie ściągnął, wsadził go do więzienia, a następnie męczyć go, rozciągać i boki jego palić z tak strasznym okrucieństwem kazał, iż prawdziwie cudem tylko ducha w tych katuszach nie wyzionął, i wśród takich cierpień statecznie powtarzał: – Jestem żołnierz Chrystusowy, odstąpić mi się Pana Boga mego nie godzi. A zachęcając jednych do wytrwałości w męczarniach, drugich do porzucenia bałwanów nakłaniał. Słysząc to Paulin i widząc, że go nie zwalczy, kazał go w dół głęboki żywcem wrzucić i ziemią i kamieniami przywalić. Odniósł ten Święty męczeńską palmę 27 Kwietnia 171 roku. Na miejscu, gdzie śmierć poniósł, i pod wezwaniem Św. Witalisa, stanął później w Rawennie wspaniały kościół.

Waleria, żona męczennika, pośpieszyła po zgonie jego do tego miasta, ażeby ciało męża Świętego do Mediolanu przewieźć; lecz kiedy Chrześcijanie tamtejsi skarbu swojego odstąpić jej nie chcieli powracając do domu, wpadła w drodze na pogan, którzy ją zmusić usiłowali, aby wraz z nimi bogu ich Sylwanowi, ofiary złożyła i mięso bałwanom ofiarowane jadła. Ale niewiasta mężna wyznała się Chrześcijanką, i żądaniom ich stanowczo się oparła. Oni natenczas tak ją kijmi zbili, iż ledwo żywa od przyjaciół do Mediolanu zabrana, tam dnia trzeciego skończyła, łącząc się z mężem Świętym, a niosąc cześć Panu Jezusowi Ukrzyżowanemu, którym z Ojcem i z Duchem Świętym panowanie na wieki wieków. Amen.

 

 

Uwaga.

 

 

Święty Witalis, dla uratowania duszy obcego, nieznanego sobie człowieka, poświęca własne życie; gdy Paulin własnego poświęca przyjaciela, byleby sam się zasłonił przed podejrzeniem i gniewem pana swojego. Taka to jest różnica pomiędzy pogańskim umiłowaniem siebie samego i znikomych tego świata korzyści, a chrześcijańską miłością bliźniego, która dla korzyści drugich zapomina o sobie.

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023