23 Sierpnia.
Żywot Św. Zofii i męczeństwo jej córek: Wiary, Nadziei i Miłości.
(Żyły około roku 122.)
Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. IV, 1880r.
Gdy prawda Ewangelii szerzyć się między pogaństwem poczynała, a cesarz Adrian jeden z największych sług ciemności i bałwochwalstwa, wiele ludzi od kazania zbawiennego odwodził, i wiele ich groźbami i męczarniami w błędzie zatrzymywał, żyła w Rzymie wysokiego rodu i w Wierze Chrześcijańskiej wyćwiczona wdowa, Włoszka, imieniem Zofia. Ta zacna pani mając trzy córki, jak chrześcijańskich cnót imiona, tak im też i wychowanie odpowiednie tym imionom dała. Wiara, Nadzieja i Miłość, równie ciała jak i duszy jaśniały pięknością, sprawowane będąc mądrością duchową i chrześcijańską matki, która sama siebie i córki swoje, drogą przez Apostoła Jakuba wskazaną wiodła: „Mądrość Niebieska, prawi on, jest wstydliwa, spokojna, cicha, posłuszna, pełna miłosierdzia i uczynków dobrych”. I tak też było, różdżki nie odrodziły się od korzenia.
Nie tając wcale, iż służą Chrystusowi Panu, cnotliwe niewiasty zwróciły na siebie uwagę ludzi, a zwłaszcza starosty rzymskiego Antiochusa, który oskarżywszy je przed Adrianem, iż bogami gardzą, posłał do Zofii rozkazując, aby się wraz z córkami przed nim stawiła. Dowiedziawszy się o przyczynie tego wezwania, nierozdzielne sercami, wszystkie cztery wzywając Pana swego, Który bać się nie kazał tych, co zabijają ciało, a duszy zabić nie mogą, przeżegnawszy się Krzyżem Świętym, poszły i stanęły przed trybunałem starosty. Ten podziwiając spokojność słabych tych istot, zapytał według zwyczaju matki o imię jej, ojczyznę i wiarę? A ona, wyznawszy się być sługą Chrystusa Pana, Któremu i córki swe poświęciła, dodała, iż chce Jemu wraz z nimi, aż do śmierci wierną pozostać, ażeby wspólnie dóbr im obiecanych w wieczności dostąpiły. Co słysząc starosta, posłał wszystkie do pewnej zacnej niewiasty imieniem Palladia, próbując, czy się po trzech dniach nie rozmyślą.
Czasu tego użyła matka na upominanie i na umocnienie swych córek, mówiąc: – Pomnijcie najmilsze moje, że nie tylko według ciała życie wam dałam, ale nadto, nauczyłam was bojaźni Bożej, Pisma i Nauki Świętej, która nas Panu Bogu rodzi. Niechże się teraz pożytek mej pracy na was pokaże, abyście się obietnicami uwieść, a męką żadną do złego pociągnąć nie dały. Bądźcie owymi z Pisma mądrymi pannami; nie zamieniajcie wiecznego dobra na doczesne, ale wysługujcie sobie on wieniec nie zwiędły nieskończonej rozkoszy, który nigdy utracony być nie może. A młodziuchne dziewice dziękując matce za upominanie i polecając się jej modlitwie, odpowiedziały:
Słowo twoje ziści nam Oblubieniec nasz Pan Jezus, iż mocą od Niego wziętą, zwycięstwo otrzymamy.
Tak Łaską Chrystusową uzbrojone niewiasty, stanęły znowu przed sędzią, który najpierw pochlebnymi słowy próbował zmiękczyć panienki, przedstawiając im, iżby pomne na kwitnącą swą młodość, matce i sobie samym mąk niechybnych oszczędziły, ofiarę bogom składając. Ale panienki mu rzekły: – Nam ani matce naszej żadnej nie uczynisz szkody pozbawiając nas życia: gdyż miłując nade wszystko Odkupiciela naszego, nie lękamy się cierpieć dla Niego, zwłaszcza mając obiecaną po śmierci tak wielką nagrodę! Młodość nasza lepiej spożytkować się nie może, jak żeby za krótką boleść, wieczną, a niewysłowioną zdobyła nam rozkosz. Widząc sędzia taką ich stałość, zapytał o imiona ich i o lata. Powiedziała matka, iż starsza, Wiara ma lat 12. Nadzieja lat 10, a Miłość lat 9. Zwrócił się wtedy sędzia do Wiary rozkazując, aby dianie ofiary złożyła, a kiedy ona nie chciała, obnażyć ją, bić srodze rózgami, rżnąc jej piersi, i na rozpalone węgle kłaść ją kazał. Lecz w miarę jak on wymyślał męczarnie, Pan Bóg jej dziwnej pomocy przydawał: ognia wcale nie czuła, żadnego na ciele nie odnosząc uszkodzenia. Wrzucono ją więc w kocioł wrzącego oleju ze smołą; a ona wyznając tam Chrystusa Pana, równie całą i nie obrażoną została. A kiedy wszyscy z podziwem na to patrzyli, starosta na ścięcie ją skazał. Radując się tym panienka, poleciła się modlitwie matki, a siostrom rzekła: – Wiecie, żeśmy się Panu Jezusowi poślubiły, iż Krzyżem Świętym uzbrojone jesteśmy, wytrwajmy więc do końca. Jedna nas matka zrodziła, jedna Panu Bogu wychowała, jedną też wolę jako rodzone siostry miejmy, i jeden koniec jak nam przystoi, bierzmy; ja wam pierwsza dam przykład, abyście obie za mną poszły.
A matka by najmniejszego smutku nie pokazując po sobie, mówiła do Wiary: Ja ciebie córko na świat wydałam, dla ciebie wiele cierpiałam, ale mi wszystko hojnie teraz nagrodzisz. Bo jakkolwiek dzieci nigdy dostatecznie rodzicom odpłacić się nie zdołają, dla mnie za trudy i boleści moje wystarczającą będzie zapłatą, gdy dla Chrystusa, do Którego cię odsyłam, mężnie krew przelejesz. Idź córko miła, i krwią własną obmyta i przybrana, ukaż się tak piękną Oczom Oblubieńca twego. – Słysząc to dziewica ściągnęła szyję i ścięta, do Chrystusa Pana poszła.
Niezbożny sędzia zwyciężony od dziewczęcia, chciał hańbę swoją na młodszych powetować, i wielkie czynił obietnice drugiej z rzędu, Nadziei, jeśliby się dianie pokłoniła. Ale ona mu rzekła: – Mniemasz, jakobym nie była siostrą tej, którąś zabił? O nie spodziewaj się wcale, abym inaczej jak ona postąpić miała. – Okrutnik natenczas siec ją rózgami kazał, a widząc jej cierpliwość, wrzucił ją w piec ognisty. Lecz Nadzieja, jak one troje dziatek w Babilonie, nic nie cierpiała, ale chwaliła Pana Boga, Który ufających Mu nie omyla. Zawieszoną potem, hakami żelaznymi drapano, a ona wołała: Nieszczęsny krwi żarłoku, ja słaba, lecz Bogu ufająca białogłowa, śmieję się z twojej niemocy! – Czym rozgniewany morderca, w kocioł smoły i tłustości wrzącej wrzucić ją kazał. Ale tłustość ta nie obraziwszy jej wcale, z kotła wypłynęła, i wiele niewiernych popaliła. Nie wiedząc już wtedy w swej ślepocie ów człowiek co miał czynić, ściąć ją kazał; i dziewczę święte wsparte upomnieniem matki, wielkim sercem śmierć męczeńską poniosło.
Żywił starosta jeszcze otuchę, iż najmłodszą z nich, a wątłą bardzo dziecinę do widoków swych skłonić potrafi, i począł namawiać Miłość, aby hołd bogom oddała. Ale usłyszał z ust jej te słowa:
Próżne są twoje usiłowania, i ja też jestem odroślą pnia jednego; odstąpić sióstr moich ani zawstydzić ich nie chcę, o czym i ty sam przekonać się nie omieszkasz. Rozciągnięto ją wtedy tak, iż członki ze swych stawów wychodziły, i bito straszliwie. Wszakże Moc Boża, w cierpliwości ją utrzymała; co podziwiając okrutnik, ogień wielki rozniecić kazał, a ukazując jej gorącość płomieni, mówił: – Zawołaj tylko panno: Wielka jest diana! a wolna od tej męki będziesz! A ona zawołała: Nie daj Boże, abym język mój takim bluźnierstwem zmazać miała! I gdy ją wrzucić w ogień kazał, ona nie czekając tego, sama prawie weń wskoczyła; lecz by najmniejszej nie odniósłszy szkody, uczuła tylko, jakby się w letniej zanurzyła kąpieli. Ogień tymczasem rzucał się na stojących dokoła, i samego sędziego obraził. Wyrwać ją wtedy z płomieni chcieli, ale nie mogli, dziwną powstrzymywani siłą; zawołali więc na pannę prosząc, aby wyszła z ognia.
I wyszła z tej próby, czysta jak złoto panienka: a zwyciężony po raz trzeci Antiochus, i tę już na śmierć skazał.
Dziękowała Trójcy Świętej dziewica, iż ją z siostrami policzyć raczy, prosiła zaś matki, by ich ciała, pogrzebała. A owa dziwnej wielkości matka wołała do niej: O prawa moja córko, która twą cnotą czcisz rodzice twoje! A kto cię wysławiać nie ma? Idź po zapłatę do Oblubieńca twego! Czekają Aniołowie, którzy cię do Niego poprowadzą. O! jakąż ja ofiarę Trójcy Świętej trzy moje córki poślę w Niebo! Gdy to mówiła, Miłość szyję pod miecz katowski podawszy, Panu Bogu ducha oddała.
Ciała ich matka, jak skarb najdroższy zebrała, i ze czcią wielką w grobie złożyła: a po trzech dniach przyszedłszy nawiedzić te święte zwłoki tak się modliła: Najmilsze córki i ofiary drogie u Pana Boga, przyjmijcie też matkę waszą do tych Przybytków, w których przebywacie. I to mówiąc, w Panu Bogu zasnęła. Pobożne niewiasty położyły ją w grobie córek, aby jako serca ich i myśli, tak też i ciała rozdziału nie miały. W czym Chwała Ojcu, Synowi i Duchowi Świętemu na wieki wieków. Amen.
Uwaga.
Z czymże da się porównać owo niewysłowione szczęście rodziców, którzy tak potrafili wychować swe dziatki, takie im od lat najmłodszych wpoić zasady cnoty i wiary, iż nie tylko za Łaską Bożą mężnie oprzeć się zdołały wszelkim pokusom i powabom tego świata, ale nadto, i życie swoje za nie położyły? Jak ocenić dość godnie ów nadmiar bohaterskiej cnoty i wielkości tej błogosławionej matki, która tak niesłychaną ofiarą, sobie razem i córkom swoim Niebo otwiera? Krótkie zaiste cierpienie dla Prawdy, dało im żywot nieskończonych rozkoszy.
© salveregina.pl 2023