Wszyscy Święci

27 Lutego.

ŻYWOT ŚWIĘTYCH FAUSTY I EWELAZEGO Z MAKSYMIMEM.

(żyli około r. 300.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. I, 1880r.

 

 

Za panowania Maksymiana cesarza, była w mieście Czyżyku Fausta panienka lat 13 mająca, Chrześcijanka. Wcześnie osierocona śmiercią rodziców, pilnie służyła Panu Bogu w postach, modlitwach, dobrych uczynkach i rozmyślaniu rzeczy Boskich, które z Pisma Świętego znała. Dowiedziawszy się o niej Maksymian, posłał do niej Ewelazego z rozkazem, żeby albo ją zmusił do złożenia bogom ofiary, albo ją utopił. Przyjechawszy Ewelazy do Czyżyka, i ujrzawszy tak młodziuchne dziewczę, sądził, że ją z łatwością namówi lub nastraszy. Niebawem atoli poznał w rozmowie stały jej rozum. Kiedy rozkazał by uczyniła bogom ofiary, panienka rzekła: — Jakim bogom? Czy tym ślepym i głuchym, owemu dziełu człowieka? Mam ja w Niebie Ojca i Oblubieńca mego Jezusa. Ani Jego, ani dziedzictwa, które mi tam jest nagotowane, odstąpić nie mogę. — Źle zginiesz, powiedział sędzia. — Nie wnoś z mojego wieku, abym mogła być tak głupią, a twoich się pogróżek lękała, odpowie. — Wtedy ją najpierw na pośmiewisko ogolić, a potem zawieszoną na drzewie, mocno siec rózgami kazał. Co gdy czyniono, piorun uderzył, i wiele ludzi pobił. Przelękły Ewelazjusz bicie powstrzymał, a przyzwawszy Faustę, rzekł do niej: — Powiedz mi, co to znaczy? Widzę, że wielkie czary czynisz. — Słuchaj Ewelazy, odpowie, postaw tu słup, zawieś na nim wszystkie narzędzia męki, i bić, a męczyć go nie przestawaj, zobaczysz jeśli zawoła: Już przestań. Podobnie i mnie wszelkimi sposoby dręczyć możesz, a stateczności mojej niczym nie przełamiesz. — Na takie oświadczenie kazał ją sędzia przybić gwoździami do drzewa, i żelaznymi targać hakami. A gdy po sześciu godzinach zadawanych jej podobnych męczarni, kaci się pomordowali, a żelaza i piłki potępili, poszli do niego mówiąc: — Daremna praca nasza, i żelaza już potępiały i ogień próżno kładliśmy pod nią; ona śpiewała tylko, jakoby nic nie czując, i powtarzała: — Gdy pójdę przez ogień, płomień mnie nie spali. —

Usłyszawszy to sędzia, trwożyć sobą zaczął, i rzekł do panny: — Do dziwnych przywiodłaś mnie rzeczy; 80 lat żyję, a nie widziałem nic podobnego. Zaklinam cię na Boga twego, powiedz, czyją ty mocą takie męki znosisz? — Mocą Boga, którą mam w sobie, odpowiedziała. Posłuchaj mnie, bo towarzyszem moim w Wierze zostaniesz. Pan Bóg Nieśmiertelny, Któremu służymy, Nieograniczoną Moc Swoją pokazuje w nas dlatego, że się bałwanami waszymi brzydzimy, a szatany zwyciężamy; że cnotliwie żyjemy, światowych rzeczy nie pragniemy, a onych wiecznych w niebie czekamy. Że się w dziewictwie i czystości kochamy, a męki i śmierć doczesną za nic sobie ważymy, chowając Przykazania Jego. Wiemy bowiem, że nie ma innego Boga nad Tego, Który zstąpił na ziemię i stał się Człowiekiem; dobrowolnie za nas umarł, Zmartwychwstał i króluje w Niebie, a stamtąd przyjdzie widomie sądzić żywych i umarłych, płacąc każdemu według zasługi jego. My Go naśladujemy dla pozyskania tego żywota, który nam obiecał, a dla ujścia potępienia, którym karać będzie przestępujących Jego Rozkazy. Męki i śmierć, na które się odważamy, w słodkość nam się obrócą. Wszak życie tutaj krótkie, przyszłe zaś nie ma końca. — Słowa te zastanowiły mocno Ewelazego, serce rozumieć je poczęło, i tknięty Łaską Bożą, skruszony w głębi duszy, żałując tego, co czynił ze Świętą, rozmyślając o zbawieniu i nawróceniu swoim, puścić ją kazał.

Zobaczywszy to jeden ze sług dworskich, pospieszył z wiadomością do cesarza, iż Ewelazy go zdradza, i chce zostać Chrześcijaninem. Maksymian wtedy wysłał niezwłocznie do Czyżyka znanego z okrucieństwa człowieka Maksymina, zaklinając go, aby był wiernym, a złych surowo karał. Gdy przed nim stawiono Ewelazego, rzekł do niego okrutnik: — Zły człowieku, czemuś tym głupim Chrześcijanom uwierzył? — Posłuchaj jeno tej Fausty, odpowie nawrócony, a i ty sam poznasz prawego Boga, i błogo ci będzie. — Rozgniewany Maksymin, zawiesiwszy go, bić dobrze kazał. A Ewelazy wołał: — Panie Jezu Chryste, wspomogłeś Faustę w mękach, którem jej z niewiadomości zadawał, wspomóż i mnie, bo chcę być sługą Twoim. — Tymczasem ogniem go i pochodniami palono, a on prosił Fausty, aby się za niego do Pana Boga modliła.

Przyzwał sędzia i Faustę do siebie, wyrzucając jej: — Na coś uczciwego starca i kapłana naszego zwiodła? — I ciebie tak zwiodę, abyś wraz z nami temuż jednemu Bogu się kłaniał, odrzekła. — Nie będę jak on bezrozumny, odpowie Maksymin. — I kazał związawszy jej golenie, gwoździami je poprzebijać. A gdy Święta bynajmniej tego nie czuła, wezwał swe roty żołnierskie, zapytując: Kto by jeszcze o jakiej większej męce wiedział? Poradzono mu, aby ją dzikim bestiom na pastwę rzucić. Ale gdy to zrobiono, i lwice zjadliwe dotknąć jej się nie chciały. Nago włóczono ją za nogi po ziemi, a ona Pana Boga prosiła: ,,Okryj, Panie, nagość moją”. I wnet otoczył ją całą jakby obłok. Przyzwano potem kowala, który jej piersi, kolana, czoło i głowę gwoździami przebił. Ona zaś tylko Panu Bogu Maksymina polecała, mówiąc: „Panie, daj mu poznać Prawdę  Twoją, aby Cię Boga prawego wspólnie z nami chwalił!“ Krew z niej strumieniem płynęła, gdy włożono ją w kocioł wraz z Ewelazym, silnie podniecając ogień, który miał dokonać ich męki. Lecz Święci stali w kotle jak na pięknej łące, śpiewając i Pana Boga chwaląc, a ogień zagasł pod nimi.

Tu już okrutne Maksymina serce skruszyło się, patrząc na wiarę i cierpliwość Męczenników, i krzyknął wielkim głosem: „Boże tych ludzi, przyjmij z nimi mnie trzeciego!” I w oka mgnieniu ujrzał Pana Jezusa Chrystusa z wielkim Zastępem Aniołów pomoc mu niosącego i silniej wołać począł: „Panie, uczyń mnie takim, jak ci dwaj słudzy Twoi, a nie pamiętaj na złości moje!“ I porwawszy się biegł do ognia. Poganie patrząc na to, wołali: — Zdrajca cesarski, zdrajca; każcie go w ten ogień wrzucić! — A on przeżegnał się, mówiąc: — Jam też z wami — i w kocioł skoczył. Fausta Święta widząc w lwach niegdyś takie baranki, wielbiła niezwyciężonego Pana Boga, Który  nie pamięta na złości ludzkie, lecz wszystkim pokutującym wrota Swego Miłosierdzia otwiera; błagając Go też razem, by już dusze ich powołał do Siebie, Ten, którego tak wiernie wyznali. Wszyscy troje w tejże chwili skonali; ci dwaj idąc za swą mistrzynią, która ich w mękach swych urodziła; mordercom swoim dobrze czyniąc. Na cześć Bogu i Panu naszemu Jezusowi, Któremu z Ojcem i Synem i z Duchem Świętym równa Chwała na wieki. Amen.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Trudno prościej, a głębiej ducha miłości chrześcijańskiej określić, jak to czyni jeden z wielkich pisarzy pierwszych wieków krzewiącej się Wiary Świętej, w zdarzeniu z pewnym starcem w Aleksandrii. Gdy go poganie obskoczyli i szarpali, łając mu obelżywie, i pytając go, co by za cuda czynił Bóg jego Jezus Chrystus? Odpowiedział: — Te, na które patrzycie, iż ja krzywdę taką niewinnie od was cierpiąc, o to się nie gniewam, ani wam źle życzę, ale raczej dobrze wam czynić pragnę. I jeśli mi jeszcze co gorszego wyrządzić chcecie lub możecie, i to gotowym wycierpieć, a Pana Boga prosić o dobro dla was, i miłować was z serca, nie przestanę. — Oni to wysłuchawszy, precz odeszli.

Taka to miłość wśród niewysłowionych męczarni, najzajadlejszych tyranów Panu Bogu zdobywała; a dla niej, Pan Bóg występnym przebaczał.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024