Św. Barbara

4 Grudnia

Żywot i męczeństwo Św. Barbary, Dziewicy.

(żyła około roku 250.)

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. VI 1880r.

 

 

Barbara Święta urodziła się w Nikomedii, mieście w Bitynii położonym. Ojciec jej Dioskorus, bogaty i nadzwyczaj zagorzały poganin mając tę jedynaczkę córkę, miłował ją niezmiernie, a że dziewica do wielkiej roztropności i naturalnej umysłowej wyższości łączyła niepospolitą i wielce wdzięczną urodę, nie chcąc, aby lada kto na nią patrzał, zbudował wysoką wieżę, urządził w niej pyszne mieszkanie i tam ją zamknął wraz z przeznaczonymi do jej usług pannami. Znając zaś poważne i nauki chciwe jej usposobienie, przydał jej mistrzów, którzy ją w nich ćwiczyli.

W miarę jak się nauką umysł Barbary oświecał i rozwijał, w miarę jak wpatrując się w przecudowną piękność i harmonię świata tego stworzonego, wznosiła się myślą do pojęcia nieznanej sobie jeszcze, jednej, Najwyższej Istoty, Która to wszystko stworzywszy, utrzymuje też w porządku, ruch i życie dziełu Swemu nadając; w miarę tego, mówię, dziewica coraz więcej garnęła się duchem do poznania owej tajemniczej Istoty, a brzydziła sobie pogańskie bóstwa, których wielość, dziwactwa i zbrodnie jakie im przypisywano, coraz ją większym przejmowały wstrętem.

Kiedy tak się za Łaską Bożą podnosiła w duchowną mądrość, doszła ją wieść o przybyciu w tamte strony, pewnego Chrześcijanina nazwiskiem Orygenesa, który na całym W schodzie za najuczeńszego uchodził męża. Wielki ów świecznik Kościoła nie popadł był jeszcze wówczas w ciężkie błędy, które go później zgubiły. Barbara Święta użyła wszystkich starań, by go do siebie sprowadzić, a wyuczona Wiary Świętej i ochrzczona przez niego, tak się rozmiłowała w Boskiej Nauce, iż zatapiając się odtąd w samotni swojej w badaniu Pisma Świętego myślą i sercem utwierdzała się w Wierze Świętej urabiając na Jej Prawie coraz to wyższą cnotę i siłę ducha; a dziewictwo swe poślubiła Chrystusowi Panu.

Tymczasem wielu zacnych młodzieńców zgłaszać się zaczęło o jej rękę. Dioskorus oznajmił to Barbarze, która żadnego między nimi wyboru czynić nie chciała, będąc już poślubioną Niebieskiemu Panu. Rozgniewany tym ojciec, postanowił w dalekie strony na czas dłuższy wyjechać, mając nadzieję, że się Barbara rozmyśli i na żądanie jego przystanie. Chcąc zaś czymś zjednać sobie jej serce i skłonniejszą ją dla swych zamiarów uczynić, sądząc, że jej przyjemność sprawi, kazał u dołu wieży zbudować piękną łaźnię, według planu jaki by sama nakreśliła. Odjechał Dioskorus, a dziewica święta chcąc pod pozorem łazienki tajemną sobie kaplicę urządzić, kazała w miejscu ołtarza, trzy okna w Imię i na pamiątkę Trójcy Świętej uczynić i w murze pod nimi Krzyż Święty wyrobić.

Powrócił do domu Dioskorus, a rozmówiwszy się z córką i usłyszawszy od niej, że tak ze względu na ślub swój jaki na późny wiek ojca czujnej potrzebującego opieki, opuścić go nie myśli, uspokojony nieco wywiódł ją z wieży i do pałacu swego przeprowadził.

Z niemałym żalem opuszczała dziewica ciche ustronie, w którym zdała od pogan i od widoku ich bezbożnych obyczajów, oddawać się mogła pracom i ćwiczeniom pobożnym. W domu ojca zaraz na wstępie, boleśnie dotknięta została spotkaniem rozstawionych tam rozlicznych bałwanów bożyszcz pogańskich, a następnie towarzysząc mu zwiedzającemu łaźnię, była świadkiem jak surowo gromił mularzy zapowiadając im karę za to, że wbrew rozkazom jego, trzy okna zamiast dwóch uczynili, a nadto jeszcze Krzyż, Znamię Wiary Chrześcijańskiej na murze wyryli. Silnie tym wszystkim wzruszone serce dziewicy, zataić dłużej uczucia swego nie mogło; głośno wtedy błędy pogańskie potępiać zaczęła, a wyznając otwarcie, iż sama jest Chrześcijanką, dowodzić jasno i mężnie doskonałości Wiary Chrystusowej, a prosić ojca, aby i on błędów swoich odstąpił, a Pana Boga Jedynego Prawdziwego uznał. Słysząc to Dioskorus, wpadł w gniew straszliwy i miecza dobywszy, rzucił się na córkę chcąc pomścić na niej zniewagę swych bogów, gdy uciekając panna, dobiegła do wysokiej za miastem skały, i w chwili gdy miecz goniącego ją ojca miał niewinną dosięgnąć, Zrządzeniem Bożym skala cudownie się rozstąpiła, a Barbara zniknęła w jej otworze, który niebawem się zawarł.

Cud ten żadnego na okrutniku nie sprawił wrażenia. Z tym on większą zajadłością szukał ją po lesie, a z Dopuszczenia Bożego znalazłszy nareszcie, tłukł ją rękami i nogami, a przywlókłszy zmordowaną za włosy do domu, więzieniem i głodem dręczył. Widząc zaś, iż ją niczym od Wiary Chrześcijańskiej odwieść nie potrafi, skrępowaną powrozami jakby zbrodniarkę, do starosty nikomedyjskiego Marcjana, poprowadzić kazał. Wielki urzędnik cesarza Maxymina postawiony tam na gubienie Chrześcijan, wzruszony litością nad Barbarą, a oburzony postępkiem jej wyrodnego ojca, kazał uwolnić zaraz dziewicę z krępujących ją więzów, i starał się najłagodniejszymi słowy i najpochlebniejszymi obietnicami skłonić ją do odstąpienia Wiary, przez cesarza w całym państwie zakazanej. Ale Barbara niczym wzruszyć się nie dała, a z wielką mocą i namaszczeniem wyświecając błędy pogańskie, a dowodząc prawdziwości Wiary Chrystusowej. dodała: — Nic mnie nie odwiedzie od Wiary, w której Pana Boga Prawdziwego poznałam. Obyście i wy wszyscy szczęścia tego dostąpić mogli! —

Widząc sędzia jej stałość żadnymi przedstawieniami przełamać się nie dającą, dał znak rozpoczęcia męczeństwa. Obnażoną wtedy dziewicę biczmi i wołowymi żyłami sieczono, a poranione jej ciało ostrymi nacierano skorupami, po czym wtrącono ją do więzienia, próbując jeszcze czy się nie namyśli? Owóż zamkniętej tam Barbarze objawił się Pan nasz Jezus Chrystus; przedziwnym spokojem i słodkością napełniwszy jej duszę, zleczył jej rany, i Mocą niezwyciężoną w czekających ją męczarniach uzbroił.

Nazajutrz znowu Marcjan przyzwał ją do siebie i namawiał usilnie, ażeby czciła bogi, które zleczyły jej rany. Lecz ona rzekła: — Nie martwe to bałwany, ale mnie Pan Bóg mój, Jezus Chrystus zleczył. A im więcej dla Niego wycierpię, tym szczęśliwsza, na wieki z Nim żyć będę. —Rozjątrzony tymi słowami starosta, żelaznymi hakami drzeć jej ciało, do boków blachy rozpalone przykładać i młotami małymi głowę jej tłuc kazał. W takich mękach Barbara wzniósłszy oczy do Nieba modliła się, mówiąc: — Ty znasz, Panie, serce ludzkie, Ty wiesz jako Cię miłuję i Ciebie pragnę! Wspierajże mnie w tej walce i nie opuszczaj aż do końca. — Tu Marcjan podwajając okrucieństwa, kazał Barbarze piersi obcęgami powyrywać i obnażoną, sromotnie po ulicach wodzić. Podczas gdy jej tak straszną zadawano męczarnię, ukazał jej się znowu Pan Jezus, umacniając pociechą, wśród której prawie tej katuszy nie czuła, a krwią zbroczone niewinne jej ciało tak jasna otoczyła światłość, iż ci wszyscy, którzy urągać oprowadzanej wśród zgromadzonego ludu mieli, podnieść na nią oczu nie mogli. Dziewica modliła się tylko, dziękując Panu Bogu za doznawane cierpienia, które znała, iż nieskończoną w Niebie gotowały jej rozkosz i sławę. Na koniec, patrząc starosta na tak znękaną już męczennicę, wydał wyrok, ażeby ścięta została. Tu ojciec Barbary w niepojętym fanatyzmie i okrucieństwie, sam zażądał spełnić urząd kata. I gdy z oburzeniem obecnych tam pogan zabierał się do dzieła, dziewica święta uklękła, i modląc się, a polecając Panu Bogu swą duszę, szyję pod miecz ściągnęła. Jedno uderzenie ręki nieszczęsnego wyrodka natury, cios jej śmiertelny zadało. Lecz Pan Bóg tak strasznej zbrodni ojcowskiej nie przepuścił bezkarnie, gdyż zaledwie głowa Barbary spadła, piorun z wypogodzonego nieba uderzył i Dioskorus na miejscu został nieżywy.

Takim to zwycięstwem wsławił Pan Bóg świętą dziewicę, która wielkością wiary i wytrwałości, wygrała koronę nieskończonej Chwały, a którą i Kościół Wojujący tu na ziemi z weselem wysławia. Barbara Święta jest Patronką dobrej śmierci, wypraszającą u Pana Boga Łaskę przyjęcia przy zgonie Ostatnich Sakramentów. Między wielu zdarzeniami, które to stwierdzają, podają akta miejscowe następujące: W 1448 r. w miasteczku Gorea w Holandii, był bogobojny mieszczanin imieniem Kock, który miał wielkie nabożeństwo do Św. Barbary. W czasie wszczętego w domu jego pożaru tak nieszczęśliwie spalony został, iż podziwiano jak tam jeszcze iskierka życia pozostać mogła. Dogorywającego ta myśl jedna trapiła, że bez Sakramentów Świętych umrzeć mu przyjdzie; a gdy gorąco modlić się począł wzywając przyczyny Patronki swojej, ukazała mu się Barbara Święta upewniając go, że Pan Bóg wysłuchał jego prośby. I tak się stało. Wygrzebany z ognia i popiołu ogorzały szkielet, tak długo jeszcze przy życiu pozostał, aż opatrzony Olejami Świętymi, nakarmiony na ostatnią drogę życia Ciałem i Krwią Zbawiciela, spokojnie Panu Bogu oddał ducha, przez Moc Zasług Pana naszego Jezusa Chrystusa, Który w równym Bóstwie z Ojcem i z Duchem Świętym króluje na wieki wieków. Amen,

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Niesłychane okrucieństwo ojca Barbary Świętej podwójny nosi charakter: I fanatyzmu ciemnoty pogańskiej, która nie rozumiała jeszcze, że i najżywsza wiara w to nawet co najświętszym być znamy, nie tylko nas nie upoważnia, ale przeciwnie, zakazuje nam użycia złych środków ku dopięciu choćby najszlachetniejszych celów, i barbarzyńskiej srogości człowieka, gwałcącego najwyższe prawo natury jakie Pan Bóg wraz z życiem, wyrył na sercu każdej tego świata istoty. Dlatego to Pan Bóg doraźną karą potępił dziki, ohydny czyn Dioskorusa, który jakkolwiek wprawdzie ujmował się tu za swoje bogi, lecz ujmował się nieszczęsny zaślepieniec w sposób oburzający niebo i ziemię, ściągający na niego wstrętną wzgardę całego świata, a jednocześnie świadectwo, jak Pan Bóg okrutne, przeciwne Prawu Swojemu ofiary przyjmuje.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023