Wszyscy Święci

18 marca

ŻYWOT ŚW. ABRAMIUSZA.

(żył około roku 330.)

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. II, 1880r.

 

 

Abramiusz, z młodości oświecony Łaską Bożą, im większe okazywał po sobie cnoty, tym więcej był miłowany od uczciwych i bogobojnych swoich rodziców, którzy gdy dorósł, powodowani wrodzoną miłością, gorąco pragnęli widzieć go w świętym małżeńskim stanie. Duch Święty jednak do tego stopnia rzeczy mu świeckie obrzydził, iż mu się wszystko cieniem i komedią tu na ziemi być zdało, przeto też i o żonie ani słyszeć nie chciał. Długo jednak ze łzami od rodziców proszony, a obrazić ich nie śmiąc, pomimowolnie małżonkę wziąć postanowił. Gdy już przyszło do ślubu, i wesele kilka dni trwało; siedząc z oblubienicą swoją u stołu wśród wielkiego dostatku, ujrzał jakąś tak dziwną i rozkoszną światłość, a ku niebieskim rzeczom tak pociągającą serce, iż zaledwie z tęsknością doczekawszy końca obiadu wstał, i potajemnie wyszedłszy za miasto, błąkając się, natrafił na pustą, odosobnioną chatkę, w której się zamknął, jedno tylko maleńkie okienko na przyjmowanie chleba i wody zostawiając. W domu stał się wielki rozruch; goście i wszyscy o młodzieńca pytają i daremnie go szukają; aż wspomniawszy rodzice na pierwsze jego zamiary, i że tylko na ich prośby na małżeństwo zezwolił, domyślili się, iż na puste gdzie miejsca, lub do klasztoru uszedł, i szukając go na wszystkie strony, po dniach siedemnastu znaleźli dopiero. Niczym wszakże nie zdołali go skłonić do opuszczenia obranego przezeń schronienia.

Dziesięć lat w modlitwie, poście i w rozmyślaniu o rzeczach niebieskich, Panu Bogu w tym ukryciu służył. A kiedy ze śmiercią rodziców, znaczne na niego spadło dziedzictwo, zlecił przyjacielowi swemu, aby większą część owej majętności ubogim rozdał; sam zaś kochając się w tym, żeby nic nie posiadać, płaszcz tylko sobie, włosiennicę, rogożę do sypiania, i naczynie do czerpania wody, zostawił. A tak, wyzuwając się z świeckiego dostatku, tym więcej sobie dobra dusznego przysparzał; w pokorę i miłość, ową matkę cnót wszystkich, szczególnie wzrastając. Miłował on wielce zbawienie bliźniego, i mądrym upominaniem, łaskawością i słodkim wdziękiem słów swoich, każdego do cnót świętych pobudzał. Przez lat 50 pokutny żywot pędząc, ostrości jego w niczym nie łagodził; owszem, pracy w pokucie sobie przyczyniał.

Nie godziło się. i nie dopuścił też Pan Bóg, aby taka pochodnia w ukryciu pozostać miała; i gdy w Helesponcie, w miasteczku Tenia, ludzie w pogaństwie tak zacięcie trwali, że ani nauki i namowy świętych, uczonych kapłanów, ani pogróżki nawet urzędowe, do Wiary Chrześcijańskiej przywieść ich nie mogły, przyszło na myśl biskupowi tamtejszemu, ażeby do nich Abramiusza wyprawić. Sam wtedy w asystencji całego duchowieństwa poszedł do jego chatki, prosząc usilnie, żeby się na kapłana poświęcił, i urząd apostolski ku nawracaniu owych dusz w ciemności pogrążonych, na siebie przyjął. On zmieszany i upokorzony przybyciem biskupa, na wszelkie namowy i zachęty jego powtarzał: — Ja nędznik jestem, przewielebny biskupie! zostaw mnie tu, a daj mi się napłakać za grzechy moje. — Używaj, a nie zakopuj Darów Bożych; biskup mu rzecze: Masz wprawdzie cnót wiele, synu miły, świat opuściłeś dla Pana twojego, ale ci jednej mym zdaniem, największej cnoty nie dostaje, a ta jest, abyś swą własną wolę i samego siebie opuścił, a posłuszeństwo, największe Przykazanie Boże wypełnił. Wielką jest wysługą u Pana Boga nie tylko o swoje, ale też i o bliźniego starać się zbawienie. Takiego też dowodu miłości ku sobie zażądał Chrystus Pan od Piotra Świętego, gdy mu paść owce swoje, a ludzi do zbawienia prowadzić kazał. — Słuchając słów tych pustelnik Święty, przychylił się do Bożej i biskupa Woli, a poszedłszy za nim do miasta, na kapłaństwo poświęcony, i plebanem nad pogany, uczyniony przez niego został. Idąc tam z błogosławieństwem biskupem, i zabrawszy ostatki pieniędzy pozostałych z ojcowizny u przyjaciela, najpierw w Tenie wymurował wielkim kosztem wspaniały kościół, i prosił Pana Boga, aby owych w błędach żyjących ludzi oświecił, a wlewając w ich serca Ducha Swego Świętego, nawróceniem na Wiarę Chrystusową, do Jednej Swojej sprowadził ich Owczarni. — Po takiej modlitwie, żarliwością czci Bożej zapalony szedł, a obalał i kruszył bałwany pogańskie. Dowiedziawszy się o tym poganie, napadli na dom jego, a wywlókłszy Świętego na ulicę, kamieniami go ubili, i jakby nieżywego odeszli. Kapłan Święty o północy przyszedł do siebie, a czując się silniejszym niż poprzednio, zaszedł do kościoła i tam się modlił za grzechy, a błagał Pana Boga o upamiętanie morderców swoich.

 

 

PRZEKAŻ 1.5% PODATKU
na rozwój Salveregina. Bóg zapłać
KRS: 0000270261 z celem szczegółowym: Salveregina 19503

 

 

Po upływie dni kilku, przyszli ciż sami pohańcy oglądać ów kościół piękny, a znalazłszy w nim Abramiusza, drugi raz go wywlókłszy, ubili, i za umarłego także odeszli. Święty znowu o północy ocknął się, powrócił do kościoła, i tym usilniej modlił się gorącym sercem, mówiąc: — Nie pogardzaj Dziełem Rąk Twoich, Panie! Wszakże Krew Swoją za nich przelać i umrzeć raczyłeś, aby Ciebie poznawszy, wspólnie z nami chwalili. — Oni po raz trzeci jeszcze spotkawszy go tam, męczyli, włócząc po mieście z furią wielką. A on rany, kije, kamienie, wzgardy podobne przez trzy lata cierpiąc, za ich dobro ustawicznie Panu Bogu się korzył; a droższym nad wszystko zbawieniem ich zajęty, nienawiść ich płacił miłością, złorzeczenie błogosławieństwem; a na ich kamienie kładł plaster modlitwy, pod którym najtwardsze guzy miękną.

Gdy ich tak długo czynem i słowy upominał i uczył jak ojciec własne syny, oni za Darem Bożym przypatrując się sprawom i cierpliwości jego, mówili między sobą: Jakiegoż dobrego i wiecznego ten człowiek Boga mieć musi, jakich spodziewać się od Niego nagrody i darów, skoro dla Niego tak wiele złego wytrwał, a tak cierpliwie znosił; gdy przeciwnie, bogowie nasi, patrzcie jako się prędko zwojować dali, a żaden sobie nic nie pomógł. Pójdźmy, upadnijmy do nóg Abramiuszowi, a poddajmy się nauce i Bogu jego. — Zebrawszy się wtedy w znacznej liczbie, szli hurmem, wołając: — Chwała Tobie, Panie Jezu Chryste, Któryś nam dał pasterza takiego, a oczyś nasze oświecił, od tych nas niemych bałwanów wyzwalając. — Abramiusz uradowany, podziwiając tak hojną Łaskę Bożą, przyjął ich jak syny, wyuczył Prawd Wiary Świętej i ochrzcił w liczbie tysiąca osób. A co dzień lepiej utwierdzając w bogobojności stale pomnażającą się trzodę Bożą, rok z nią na owym pasterstwie przemieszkał. Po czym lękając się aby pomiędzy ludźmi bogomyślości nie utracił, a surowości żywota swego nie złagodził; widząc owieczki swoje ustalone w Wierze Świętej, wyniósł się tajemnie na pustynię. Tam nagabania zwodziciela odwiecznego długo pokoju mu nie dawały. Mężnie walczył z niemi starzec Święty, milczeniem i pokorą pobijając poduszczenia pychy i miłości świata, jaką w nim rozbudzić się starał.

Przy końcu życia Pan Bóg wielką mu jeszcze gotował pociechę i łaskę. ‘Miał on rodzoną synowicę, która choć troskliwie bardzo wychowana, po stracie rodziców, na błędne puściła się drogi. Strapiony tym Abramiusz, słał bezustanne modły do Pana o jej upamiętanie; wreszcie tyle staraniem swoim i świętą roztropnością przy Łasce Bożej dokazał, że ją z kałuży grzechu wyrwawszy, do pokutnego i świętobliwego przywiódł żywota. Sam zaś, zestarzały, w pełnej dojrzałości duszy, oddał ją Panu Bogu, Któremu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa wieczne panowanie i sława na wieki. Amen.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Pasterstwo dusz ludzkich jest polem okazania wielkiej miłości ku Panu Bogu w tym, kto tylko Bożej Chwały, a nie własnego zysku w nim szuka. Kto je zaś podejmuje dla dobrego mienia, ten sprośnym tylko jest najemnikiem, od czego Piotr Święty odwodząc, mówi: — Paście trzodę Bożą, opatrując ją z miłości, a nie dla brudnego zysku. — Św. Abramiusz kamienie tylko i kije odbierał od tych, którym pełną miłości pracę ku ich zbawieniu przynosił; a przecież świętej gorliwości jego nic ostudzić nie mogło. Zbierał rany i cierpienia, które błogosławieństwem i modlitwą płacił, u Pana Boga jedynie innej czekając nagrody. A bojąc się upadku w pychę i skrzywienia dróg swoich wśród życzliwości ludzkiej, wtenczas dopiero porzucił swą pracę i do zacisza powrócił, gdy go cześć i przyjaźń ludzka otaczać poczęły.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2024