Św. Alfons Maria Liguori

15 Grudnia

Żywot Św. Alfonsa Marii Liguori’ego, Biskupa i Doktora Kościoła.

(Żył około 1780 roku).

 

 

 

 

Źródło: Żywoty Świętych Pańskich Starego i Nowego Testamentu z dzieła Ks. Piotra Skargi, T. VI 1880r.

 

 

Święty Alfons był synem jednego z najpierwszych panów neapolitańskich, Józefa de Liguorio. Urodził on się 1696 r. w pałacu swych rodziców w Neapolu, na przedmieściu Marianella zwanym. A bawiący tam pod ten czas jezuita Św. Franciszek z Dżirolamo, błogosławiąc małą dziecinę, powiedział: — Będzie on żył lat przeszło 90, zostanie biskupem i położy wielkie zasługi w Kościele.

Skoro Alfons podrósł, ojciec umieścił go w szkolnym zakładzie księży Oratorianów, pod szczególną opieką ojca Tomasza Pagano, krewnego swego, bardzo świątobliwego kapłana. Chłopczyna od lat najmłodszych nadzwyczaj będąc pobożnym, z wiekiem nie tylko nie tracił tego uczucia, ale przeciwnie, utwierdzał się w nim żarliwie: Czytanie ksiąg religijnych, modlitwa, ulubionym były jego zajęciem. Słuchał Mszy Świętej codziennie, uczęszczał pilnie do Sakramentów Świętych i z najżywszą miłością ubogim i chorym po domach i po szpitalach służył. A to wszystko tak dalece nie przeszkadzało mu oddawać się naukom, że w szesnastym roku życia swego otrzymał już stopień doktora obojga prawa.

Ojciec torując mu drogę do wyższych urzędów, przeznaczył mu zawód prawnika. Alfons wsławił się w nim wkrótce; gdy jednak broniąc pewnej sprawy przed sędziami, popełnił mimowolną pomyłkę z przyczyny niedopatrzenia w dokumencie wyrazu który mu inne dawał znaczenie, tak to wziął żywo do serca, że wychodząc z posiedzenia, zawołał: — O świecie zdradliwy! znam cię już teraz i nie chcę żyć wśród ciebie. — Nic jednak jeszcze nie przedsiębrał stanowczego, a rodzina tymczasem ułożyła małżeństwo jego z księżniczką Pressycią, daleką jego krewną, bogatą, wielce urodziwą i bardzo pobożną dziewicą. Miarkowała ona, że Alfons niezbyt chętnie ten związek zawiera i gdy pewnego razu grała z nim na fortepianie, odezwała się do niego zapytując: czyby nie sądził być lepszym, ażeby się oboje na wyłączną Służbę Bożą poświęcili? Odpowiedział jej Alfons, że podziela jej zdanie. Rozeszło się tedy małżeństwo. Pressycia poszła do klasztoru, gdzie długo bardzo świątobliwie żyjąc, umarła. A Św. Alfons po wielkich trudnościach jakie z tego względu w ojcu napotkał, do seminarium wstąpił.

Miał on lat 30 kiedy został kapłanem, i od pierwszej zaraz chwili zajaśniał cnotami, do jakich go święte owo powołanie obowiązywało. Miłujący duszą całą bliźniego, oddał się usługom jego z poświęceniem bez granic. Wytępianie wszelkiego rodzaju zgorszenia, krzewienie pobożności w duchu i w cnotliwych uczynkach, głównym dla niego były zadaniem. Na przemian przeto miewał kazania po różnych kościołach Neapolu, albo w konfesjonale pracował. Jedne i drugie ściągały tłumy słuchaczy i penitentów, a wymowa i roztropna łagodność jego w obchodzeniu się z zatwardzialszymi grzesznikami, szerzyła pobożność i dobre obyczaje i pozyskiwała Panu Bogu wielką liczbę obojętnych, występnych lub pogrążonych w ciemnocie niewiadomości. W usługach swoich kapłańskich dawał on zawsze pierwszeństwo ubogim, a między nimi tym, których dusze w gorszym były stanie. Kazania zaś swoje tak mówił, aby je nie tylko światła część publiczności, ale i najostatniejszy w kościele zrozumiał biedak.

Głównym celem najtroskliwszych starań Alfonsa Świętego byli wieśniacy, których potrzeby duchowne w wielkim zaniedbaniu leżały. Umyślił on przeto założyć Zgromadzenie, usługom ludu prostego poświęcone i w tym celu zebrał już był 12-tu braci. Lecz gdy po odbyciu długiej próby, przyszło do nadania im ustaw, powstały różne trudności i wszyscy ci pierwsi towarzysze Alfonsa, odstąpili go co do jednego. To jednak nie zraziło Świętego i w 1732 r., założył pierwszy dom swego Zgromadzenia w mieście Skała (Scala), ustawami je nadał, a Papież Benedykt XIII zatwierdziwszy takowe, Alfonsa dożywotnim generalnym przełożonym jego uczynił. Zgromadzenie to pod tytułem Przenajświętszego Odkupiciela, od łacińskiego wyrazu Redemptor, w jednych krajach Redemptorystami, w drugich Liguoryanami, a u nas pod nazwą Benonów od kościoła Św. Benona, przy którym ich w Warszawie obsadzono, znane było.

Zadaniem tego Zgromadzenia było prowadzenie jakby ciągłych misji. Zakonnicy też Reguły Św. Alfonsa miewają w kościołach swoich codziennie po kilka kazań, od rana do wieczora słuchają Spowiedzi, katechizują dzieci, nabożeństwa wystawne ciągle odprawiają, do Bractw wpisują i przez to wszystko najzbawienniej na otaczającą ich ludność wpływają.

O ile ten Święty słynął ze swej słodyczy i nadzwyczajnej dla grzeszników łagodności, o tyle surowym był dla samego siebie, i nie było umartwień, których by od wstąpienia do stanu duchownego, przez całe życie nie spełniał. Przepasywał się kolczastym łańcuchem na gołym ciele, nosił ostrą włosiennicę, nie jadał jak tylko zupę, trochę chleba i owoców, a w sobotę i w wigilie nic wcale; co dzień biczował się do krwi i w tym wszystkim nie pobłażał sobie aż do śmierci, pomimo iż od lat 80-ciu ostatnie dziesięć spędził znękany cierpieniami artretyzmu, który go połamał, i innymi chorobami. Pracowitość zaś jego była tak wielka, że co do joty spełnił ślub uczyniony, którym się zobowiązał ani na chwilę czasu na próżno nie tracić.

Do Męki Pańskiej i do Matki Bożej, a mianowicie do Jej Tajemnic Bolesnych, szczególne miał nabożeństwo; tak w kazaniach jako i w dziełach swoich, a nade wszystko ascetycznej treści, wspomina ciągle o Niej, i serce czytelnika do Tej przedziwnej Boga-Rodzicy podnosi. W Uwielbieniach, dziele pełnym nieporównanych zalet i namaszczenia, które o Niej napisał, do nieograniczonej ku Maryi, Matce Miłosierdzia, pobudza ufności. Szczególnymi też od Niej obdarzony był Łaskami, i cuda za Jej wstawieniem się czynił. A Pan Bóg chcąc zasługę Świętego Sługi Swego objawić, dopuszczał, iż cudownym sposobem widywano go jednocześnie w różnych miejscach, a między innymi w konfesjonale i na kazalnicy razem.

Sława wysokiej jego świętobliwości i wielkiej nauki, zwróciła na niego uwagę Papieża Klemensa XIII, który nie zważając na silny opór i prośby Świętego, uczynił go biskupem diecezji Św. Agaty Gockiej. Godność ta nie zmieniła w niczym nadzwyczaj umartwionego i ubogiego życia Alfonsa Świętego. Postawiony na świeczniku, stał on się tym wybitniejszym przykładem cnót wszelkich i świętości. Gorliwość jego w pełnieniu obowiązków pasterskich nie znała granic: wytępiał zgorszenia, szczepił cnoty chrześcijańskie, zreformował klasztory żeńskie, i był stróżem najwierniejszym dusz powierzonej sobie trzody. Powiedziano mu pewnego razu, że przybyła do jego diecezji grupa koczujących aktorów; Święty obawiając się niemoralnego wpływu na swe owieczki, posłał do nich kapelana swojego, kazał im zapłacić to co by tam zarobić byli mogli, i wydalić ich niezwłocznie. Wszystkie on dochody swoje na ubogich obracał, a w roku w którym głód zapanował, rozdał wszystkie swe sprzęty, tak, że nie było czym nakryć do stołu.

Słynął Alfons Święty jako najuczeńszy swoich czasów teolog, a razem, jako najwyborniejszy przewodnik duchowny. Zewsząd udawano się do niego po radę, czy to w sprawach Kościoła, czyli też sumienia. Dzieła które pisał w najważniejszych kwestiach religijnych, za jego czasów poruszanych, wnetże tłumaczone zostały na wszystkie języki. Wielkie dzieło Alfonsa de Liguorio, Teologia moralna, stanowi epokę w tej nauce; używają jej dotąd na wszystkich katedrach teologii, i służy ona za podstawę wszystkich dzieł tej treści, później wydanych.

Długie i ciężkie choroby zmusiły świętego biskupa do złożenia urzędu, któremu z dawnym poświęceniem oddawać się już nie mógł. Powrócił więc do swego Zgromadzenia równie ubogi jak z niego wyszedł; a nie przestając nauczać i pisać aż do końca, umarł r. 1787 mając lat 91. Grzegorz XVI ogłosił go Świętym, a Papież Pius IX na żądanie biskupów prawie całego świata katolickiego, w r. 1871 zaliczył go do Doktorów Kościoła.

 

 

Pożytki duchowne.

 

 

Święty, którego miłość Chwały Bożej, miłość bliźniego i zamiłowanie nauki taką obciążały pracą, że podziwiać należy jak jej podołać potrafił, Święty ów mówię, uczynił ślub Panu Bogu, iż ani jednej chwili w swym życiu na próżnowaniu nie straci. Lekko mu przyszło zaiste zdać Panu Bogu z takiego życia rachunek. Zastanówmy się atoli, czyli nam z podobną łatwością obliczyć się z Panem Bogiem przyjdzie; zapytajmy sami siebie: jak korzystamy z czasu którego nam Pan Bóg ku zebraniu zasług, ku uświęceniu naszemu użycza? Ile obracamy godzin na odwiedzanie i pocieszanie chorych i strapionych, na nauczanie ubogich ciemnych i sierot, którzy częstokroć nie tylko o obowiązkach do ich stanu przywiązanych, o środkach uczciwego zapracowania na życie, ale nawet o Panu Bogu, Stwórcy swoim, wyobrażenia żadnego nie mają? Jaki nareszcie czynimy użytek z natchnień jakie nam Pan Bóg daje, z talentów i zdolności jakimi nas obdarzył, w celu przyniesienia mu z ich pomocą tak słusznej czci i Chwały? Niestety! mało jest takich, którzy by zadawalając o Panu Bogu i sobie samym odpowiedzieć na to mogli! Lenistwo, próżność, zamiłowanie bezmierne rozrywek lub własnego widzimisię, nieumiejętność pilnego i porządnego zajęcia, obojętność wreszcie na potrzeby innych; to wszystko sprawia, że i po długim życiu jak się z nim rozstać przyjdzie, z próżnymi przed Sędzią naszym staniemy rękami.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

© salveregina.pl 2023