Źródło: Św. Józef Sebastian Pelczar – Życie duchowne, czyli doskonałość chrześcijańska T. 1 1924r.

 

 

Drugim narzędziem, koniecznym do budowy duchowej, jest modlitwa, a dostarcza go – jak już wspomniałem – dusza z Bogiem.

Modlitwa jest „podniesieniem ducha do Boga”, czyli „rozmową duszy z Bogiem i tłumaczeniem jej pragnień wobec Boga”, a co do chrześcijan, poufną rozmową dziecka Bożego ze swoim Ojcem Niebieskim. Dusza nasza, zamknięta w więzieniu ciała i widzialnego świata, przypomina sobie swoje pochodzenie i swojego Ojca, swoją przyszłą ojczyznę i obecną niedolę, i wyry­wa się od rzeczy ziemskich, a dąży do niebieskich. Szuka tego, co jest w górze, tęskni za tym, co jest niewidzialne1, pragnie połączyć się z Bogiem, jako ze swoim początkiem i końcem, uwielbia Jego majestat, składa Mu swe dzięki, przedstawia swoje prośby, przeprasza za swe grzechy, wyznaje swoje nicestwo i swoją niemoc, słowem, modli się.

Modlitwa jest zatem aktem duszy, bo wszystkie jej władze w niej uczestniczą. Pamięć przypomina doskonałości, dzieła i dary Boże, rozum rozważa to wszystko, serce przejmuje się uczuciami, wola robi postanowienia, wyobraźnia zajmuje się obrazami ze świata wiary. Nawet ciało składa w modlitwie pewną ofiarę Bogu.

Modlitwa jest aktem życia nadprzyrodzonego, bo przenosi nas w świat nadprzyrodzony, w towarzystwo Boga i całego dworu niebieskiego, a po drugie, bo nie my sami się modlimy, lecz Duch Święty swoją łaską w nas i z nami się modli. On to przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami (Rz 8,26). On też daje modlitwie naszej światło, siłę, polot i słodycz, tak że przemawiamy do siebie wzajemnie w psalmach i hymnach, i pieśniach pełnych ducha, śpiewając i wysławiając Pana w naszych sercach (por. Ef 5, 19). Można słusznie powiedzieć, że ta modlitwa jest doskonalsza, w której łaska Boża skuteczniej działa na duszę i łatwiej pobudzają do myśli, postanowień i świętych uczuć, a mianowicie do żalu, upokorzenia się, ufności i miłości.

Bez łaski Bożej nie moglibyśmy modlić się należycie. Bóg tej łaski nikomu nie odmawia, jednak ducha modlitwy, to jest zamiłowanie i skupienie w modli­twie, daje tylko proszącym. O, jakże Bóg jest dobry, że człowiekowi pozwala się modlić! Bo któż to jest Bóg? Oto nieskończony Majestat, nieskończona Potęga, nieskończona Świętość, nieskończona Doskonałość. A cóż to jest człowiek? Oto ziemia i popiół (por. Syr 10, 9), trawa, która uschła (por. Iz 40, 8), listek, który wiatr porywa (por. Hi 13,25). I temu to człowiekowi pozwala Bóg mówić do siebie, nie raz w życiu, lecz tyle razy, ile sam zapragnie, nie tylko w swojej świątyni, ale w każdym miejscu i w każdym czasie. Zaledwie człowiek otwo­rzy swe usta lub zawoła jękiem serca, już Bóg go słucha, a nawet – o dziwna dobroci Boża – użycza mu wpływu nad sobą prawie nieograniczonego i nie może się oprzeć jego pokornej i ufnej modlitwie.

Bóg bowiem ma upodobanie w modlitwie, jak ojciec ma upodobanie w rozmowie z dzieckiem, a każdy głos z serca czystego lub skruszonego płynący przebija niebiosa i trafia do Serca Jezusowego. Co więcej, według słów św. Magdaleny de Pazzi, Bóg jest niejako wdzięczny duszy modlącej się, że może zaspokoić swe pragnienie udzielania skarbów swej dobroci. Opisuje św. Jan w Księdze Objawienia, iż widział anioła, stojącego przed tronem Pańskim i trzymającego kadzielnicę pełną wonnych rzeczy, a tymi były modlitwy świętych. Podobnie św. Bernard widział anioła, okadzającego złotą kadzielnicą zakonników modlących się w chórze. Tak miła jest Bogu modlitwa. Słusznie Pismo Święte przyrównuje ją do gry na cytrach, której Bóg chętnie słucha.

Słusznie też wymaga Bóg modlitwy od człowieka, bo modlitwa jest ak­tem uznania i uczczenia, jakie się Stwórcy należy od stworzenia, jakby ofiarą całopalenia dla Boga. Przez nią wyznaje człowiek z jednej strony swoją nicość i nędzę, z drugiej wszechmoc i dobroć Bożą. Wyznaje, że sam z siebie nic nie ma i znikąd nie może otrzymać, tylko od Boga, który może dać wszystko i chce dać wszystko, co człowiekowi jest potrzebne. Modlitwa jest więc aktem wiary, pokuty, ufności i miłości względem Boga.

Modlitwa płynie z istoty człowieka i z jego koniecznych potrzeb. Człowiek jest stworzeniem Bożym, a więc powinien czcić swojego Stwórcę. Jest dziec­kiem Bożym, a więc powinien okazywać miłość swojemu Ojcu. Potrzebuje łask Bożych, a więc powinien o nie prosić. Odbiera dary Boże, a więc powinien za nie dziękować. Wszystko to spełnia modlitwa, a więc modlitwa jest hołdem stworze­nia dla Stwórcy, prośbą nędzarza u drzwi królewskich, jękiem winowajcy przed tronem Sędziego, tęsknotą wygnańca za ojczyzną, pieszczotą dziecka na łonie Ojca. Jeżeli tylko człowiek czuje się człowiekiem, modli się. Jeżeli się zaś nie modli, okazuje tym samym, że jest szatanem albo bydlęciem, albo jednym i dru­gim. Trafnie też powiedział św. Jan Maria Vianney, że człowiek wydaje dwojaki okrzyk – okrzyk anioła przez modlitwę, a okrzyk zwierzęcy przez grzech. Dziś, niestety, modlitwa bardzo jest zaniedbana, dlatego ludzie nie tylko przestają być chrześcijanami, ale nawet ludźmi, a to jest najgorsza może rana społeczeństwa.

Dlaczego ludzie nie chcą się modlić? Oto jedni utracili wiarę w Boga – jakże więc mają się modlić do Tego, którego nie chcą uznać. Inni niby wierzą, ale nie starają się poznać Pana Boga; jakże zatem mają się modlić do Tego, który jest dla nich obcy. Inni niby wierzą i znają Pana Boga, ale Go nie miłują – cóż więc dziwnego, że wstrętna jest im modlitwa jako akt upokorzenia się, zaparcia i ofiary. Inni nie modlą się, ponieważ nie mają dobrego wyobrażenia o modlitwie, sądząc błędnie jakoby ona była tylko mechanicznym odmawia­niem pewnych słów i formułek, a stąd rodziła tkliwość i nudę. Inni wreszcie dlatego się nie modlą, iż nie czują potrzeby modlitwy.

A jednak cóż potrzebniejszego nad modlitwę?

 

 

1 Św. Augustyn.